Najciekawsze serialowe kontynuacje znanych i kultowych filmów

Najciekawsze serialowe kontynuacje znanych i kultowych filmów

Dawid Ilnicki | 04.04.2021, 15:00

Coraz popularniejszych trendem obserwowanym w ostatnich latach są seriale w otwarty sposób nawiązujące do wielkich hitów filmowych sprzed lat. Większość z nich to typowe produkcje obliczone na zdyskontowanie sukcesu wielkich poprzedników, na szczęście da się wyłowić także te, które w niezwykle interesujący sposób rozwijają ich formułę.

Choć o tego typu produkcjach najczęściej wspomina się w kontekście narzekania na współczesny rynek filmowo-serialowy, pełen sequeli, prequeli i innych produktów nawiązujących do wcześniejszych, sprawdzonych już hitów nie są one wynalazkiem XXI wieku. Tego typu dzieła pojawiały się już wcześniej, by wymienić tylko zapomniany serial “Serpico” zainspirowany filmem Sidneya Lumeta z pamiętną rolą Ala Pacino czy też “Planetę Małp” opartą o materiał rozsławiony dzięki pierwszej części cyklu z Charltonem Hestonem. O wspomnianych produktach mało kto jednak pamięta, nawet w swoim czasie nie cieszyły się wielką popularnością i dziś po prostu przepadły.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie o wszystkich dziełach tego typu da się jednak powiedzieć to samo. Niektóre ze współczesnych seriali w niezwykle twórczy sposób podchodzą do materiału źródłowego, mocno odchodząc od pierwowzoru, dzięki czemu z czasem zaczynają funkcjonować na własnych prawach. Część serii zdecydowanie przebiła popularność swych poprzedników osiągając status dzieła kultowego, inne są zwyczajnie solidnymi produktami rozrywkowymi wyciągającymi maksimum ze scenariusza oryginału. Wybraliśmy dziesięć pozycji w ciekawy, bo niejednoznaczny sposób, nawiązujących do filmowych pierwowzorów, których popularność niewątpliwie powiązana jest ze statusem oryginałów, ale większość z nich broni się bez stałego powracania do nich, a niektóre są nawet lepsze. 

Fargo

W tym tygodniu na stronę HBO Go trafił czwarty sezon tej znakomitej antologii, która w bardzo luźny sposób nawiązuje do słynnego filmu braci Coen z 1996 roku. Podobieństwa pomiędzy tymi dwiema produkcjami zasadzają się przede wszystkim na oryginalnej atmosferze, a także specyfice  miejsc rozgrywania akcji kolejnych sezonów. Twórca serii, Noah Hawley, znany także z oryginalnego superbohaterskiego serialu “Legion”, w umiejętny sposób miesza tu krwawy thriller z czarną komedią, kreując również niezwykle interesujących bohaterów, którzy momentami wydają się postaciami spoza naszej rzeczywistości. “Fargo” to najlepszy dowód na to, że inspirowanie się znanymi dziełami z przeszłości może dać zupełnie nową jakość.

12 małp

W 1995 roku Terry Gilliam nakręcił film, zainspirowany “La Jetee” Chrisa Markera, eksplorując przede wszystkim temat fałszywej świadomości głównego bohatera, a także mocno groteskowe elementy obecne w świecie przedstawionym. Serial z 2015 roku, który doczekał się aż czterech sezonów, idzie już zupełnie inną drogą, wykorzystując przede wszystkim motyw podróży w czasie w celu zapobieżenia wybuchowi epidemii. Mimo niezbyt dużych ambicji ogląda się go jednak bardzo dobrze, przede wszystkim dzięki solidnemu scenariuszowi, który wydaje się w końcówce domykać najważniejsze wątki.

Westworld

Produkcja Lisy Joy i Jonathana Nolana to kolejny przykład niezwykle kreatywnego podejścia do bardzo ciekawego pomysłu, który pierwszy raz pojawił się na ekranie w 1973 roku, w reżyserii Michaela Crichtona, twórcy powieści, na podstawie której powstał ten film. Producenci serialu wzięli z niego samą bazową ideę mocno specyficznego parku rozrywki, uaktualniając ją o wszelkie filmowe rozważania na temat transhumanizmu, tworząc dzięki temu dużo bardziej skomplikowaną machinę niż pierwowzór.  W rezultacie powstał serial, o którym w ostatnich latach dyskutowano chyba najczęściej: dla jednych arcydzieło wykraczające poza typową, telewizyjną rozrywkę, a dla innych pełen dziur logicznych twór, za sprawą wielu nawiązań jedynie imitujący filozoficzną głębię. 

Bates Motel

Pięciu sezonów i całkiem wysokich ocen doczekał się z kolei “Bates Motel”, który należy nazwać prequelem do jednego z najsłynniejszych thrillerów wszech czasów, czyli “Psychozy” Alfreda Hitchcocka. Seria mająca w zamierzeniu pokazać co stało za przemianą Normana Batesa w psychopatycznego mordercę, głównie przez ukazanie jego relacji z matką Normą, graną w tym serialu przez Verę Farmigę. Znakomite aktorstwo, sprawny scenariusz i świetna atmosfera sprawiają, że serial żyje bez ciągłych nawiązań do swego pierwowzoru.

Stargate SG-1

Kanadyjsko - amerykański serial został zainspirowany słynnym filmem Rolanda Emmericha z lat 90-tych, prawdziwym klasykiem science-fiction tej dekady. Seria zaś okazała się nawet większym sukcesem, doczekała się bowiem aż dziesięciu sezonów (a także kolejnych powstających po jej zakończeniu) i zdecydowanie przewyższała większość tanich, telewizyjnych widowisk fantastycznych, z których kojarzymy przełom wieków. W dodatku świetnie w głównej roli odnalazł się po latach Richard Dean Anderson, pamiętany przede wszystkim z roli MacGyvera. Świetny scenariusz pozwalał rozwijać bazowy pomysł filmu; niewątpliwie mamy tu do czynienia z udaną kontynuacją filmowego hitu.

Hannibal

“Clarice” to nie pierwsze podejście do reinterpretacji świata przedstawionego w powieściach Thomasa Harrisa, rozsławionych za sprawą “Milczenia Owiec” Jonathana Demme. Wcześniej był trzysezonowy serial Bryana Fullera, w którym słynnego znawcę ludzkich umysłów i amatora nietypowych potraw zagrał Mads Mikkelsen. Serial mógł być swego czasu sporym zaskoczeniem, bo zamiast na tropieniu kolejnych, seryjnych morderców skupiał się raczej na rozgrywce intelektualnej pomiędzy Lecterem a obdarzonym wyjątkową wrażliwością Willem Grahamem, którego zagrał Hugh Dancy. Jednych więc zachwycał nietypowym podejściem i pięknymi zdjęciami, a innych irytował scenariuszowymi mieliznami i przeestetyzowaniem. 

Terminator: Kroniki Sary Connor

Kilka lat po kompletnie nieudanej próbie reaktywacji wielkiego uniwersum, kojarzonego przede wszystkim z rolą Arnolda Schwarzeneggera, do pomysłu powrócono, ale w postaci serialu telewizyjnego. Dwa sezony serii, z Leną Headey w roli głównej, dały fanom “Elektronicznego mordercy” zdecydowanie więcej niż wspomniany obraz Jonathana Mostowa z 2003 roku. Przede wszystkim wypełnił on wiele luk obecnych już w pierwszych dwóch, znakomitych dziełach w reżyserii Jamesa Camerona i mimo dużo mniejszych pieniędzy na efekty specjalne zachował atrakcyjną formułę widowiska. 

Cobra Kai

Niewątpliwy hit ostatnich kilku miesięcy, głównie ze względu na przejęcie praw do realizacji kolejnych sezonów przez Netflixa, który zadbał też o odpowiednią reklamę. Produkcja oczywiście bazuje na nostalgii za dwoma pierwszymi filmami z serii "Karate Kid", szczytowymi osiągnięciami podgatunku kina sportowego, ale najbardziej podoba się w nim kompletna reinterpretacja historii znanej z tych filmów, która pozwala nie tylko zrozumieć, ale wręcz mocniej utożsamić się z niektórymi czarnymi charakterami wspomnianych pierwszych filmów. W dodatku w kapitalny sposób rozwija formułę serialu dla każdego, dając coś zarówno wychowanym na pierwowzorach ludziom starszym, jak i młodszym widzom. Oby tylko twórcy nie przesadzili z ciągnięciem tej historii w nieskończoność; czwarty sezon ma być co prawda ostatnim, ale przecież nikt nie pozbywa się kury znoszącej złote jajka...

Powrót do przyszłości

Pierwotnie miałem się tu skupić na serialach aktorskich, ale nie sposób nie wspomnieć o tej bardzo sympatycznej kreskówce, pamiętanej jeszcze z czasów gdy TVP potrafiła nadawać wartościowe rzeczy. Animacja ta w twórczy sposób nawiązywała do trzech filmów Roberta Zemeckisa, prawdziwego kamienia węgielnego, na którym ufundowano filmową wyobraźnię ludzi urodzonych w latach 80-tych i 90-tych. Potrafiła zaspokoić ciekawość dzieciaka zastanawiającego się jakby to było gdyby Marty i Doc cofnęli się do zupełnie innego roku niż we wspomnianych dziełach, a w dodatku miała również niewątpliwy walor edukacyjny. W każdym odcinku grany przez Billa Nye’a naukowiec demonstrował jeden z eksperymentów, które później można było wypróbować w domu.

Egzorcysta

Dostępny w ofercie Amazon Prime dwusezonowy serial z pewnością nie jest dziełem na miarę klasycznego już filmu Williama Friedkina z 1973 roku, ale jednocześnie można go polecić fanom horroru z motywem opętania. Jak wiadomo po klasycznym “Egzorcyście” cała seria zaliczyła zdecydowaną klapę, głównie ze względu na koszmarny sequel w reżyserii Johna Boormana, jednocześnie obecnie trwają prace nad remakiem. Bohaterami serialu są zaś dwaj księża: bardziej doświadczony Marcus Keane (świetny Ben Daniels) i młodszy Thomas Ortega (Alfonso Herrera), którzy uzbrojeni w krzyże i wodę święconą walczą z groźnymi demonami, w tym z samym Pazuzu. W bonusie dostajemy znajomy szkielet fabularny, oparty o schemat wielkiego spisku w kościele katolickim (ewidentnie obliczony na dalszy rozwój w kolejnych sezonach), a także Geenę Davis w jednej z głównych ról w pierwszym sezonie, w bezpośredni sposób nawiązującą do dzieła Friedkina.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper