6 gier, którym z czystym sumieniem wlepiłbym ocenę 10/10

6 gier, którym z czystym sumieniem wlepiłbym ocenę 10/10

Mateusz Wróbel | 10.03.2021, 21:30

W dzisiejszym artykule przedstawię Wam sześć gier, którym bez jakiegokolwiek zastanowienia wystawiłbym maksymalną ocenę. To tytuły, które najlepiej wspominam - niektóre z nich ukończyłem kilkakrotnie, z niektórymi wciąż obcuję, a jeszcze inne planuje w bliskiej przyszłości ograć ponownie. Zbędnie nie przedłużając, zaczynajmy!

Euro Truck Simulator 2

Dalsza część tekstu pod wideo

Zacznę od czegoś, co dla wielu może wydawać się idiotyczną grą - w końcu nie każdy z nas lubi chwycić za kontroler/kierownicę i po pracy/szkole iść do... kolejnej pracy, z tą różnicą, że wirtualnej, bowiem w Euro Truck Simulator 2 zasiadamy za sterami ciężarówki, której przebieg rośnie w ekspresowym tempie. Zaczynamy jako pachołek chwytający się zleceń u innych firm, lecz z biegiem czasu zakładamy swoje przedsiębiorstwo, rozbudowując garaże i kupując kolejne zestawy.

Trasy, które musimy pokonać dla wielu osób są nudne. Przejechanie 500 kilometrów (w grze) zajmuje nawet pół godziny, a lwią część tegoż czasu spędzamy na autostradzie wciskając pedał odpowiadający za gaz, hamulec, tudzież sprzęgło. Jednakże fani symulatorów, w tym ja, widzimy w produkcji od czeskich deweloperów coś więcej. Trudno to opisać, bowiem będą znać to uczucie jedynie osoby, które także spędzają lub spędzili w ETS 2 setki godzin.

SCS Software wciąż dodaje do swojego tytułu rozszerzenia i w przeciągu najbliższych lat powinniśmy móc zwiedzić całą Europę. Co dalej? To trudne pytanie, na które odpowiedzi nie znają zapewne i sami twórcy. Być może zajmą się przygotowywaniem Euro Truck Simulator 3 na nowym silniku graficznym, a może zaoferują nam nawet odbycie wizyty w środkowej części Azji? 

The Last of Us

The Last of Us początkowo mnie niezbyt intrygowało. Pierwotnie uważałem, iż jest to po prostu kolejna gra akcji, w której będzie trochę strzelania, craftingu i wygłodniałych zombie, a wszystko to zostanie okraszone historią fabularną, której jedynym zadaniem będzie zachęcenie gracza do dobrnięcia do końca przygody.

Gdy już chwyciłem za kontroler i przeszedłem pierwszy etap wyżej wymienionej produkcji od Naughty Dog, diametralnie zmieniłem zdanie. Nie z powodu fabuły, bo tej jeszcze poznać nie zdążyłem, a z powodu mechanik, jak i funkcji, które wyniosły The Last of Us na szczyt - to one sprawiły, że Assassin's Creed IV: Black Flag czy Metro: Last Light nie miały jakichkolwiek szans w walce o nagrody na rozmaitych galach.

Koniec końców The Last of Us wspominam bardzo dobrze również za scenariusz, który - muszę przyznać - wycisnął ze mnie kilka łez. Pisarze świetnie przedstawili relację między dwoma głównymi bohaterami, za co należą im się ogromne brawa. Ostatnie dwie przyszykowane produkcje od Naughty Dog, Uncharted 4: Kres Złodzieja oraz The Last of Us Part II, także mogą poszczycić się ciekawą historią, ale na pewno nie aż tak, jak pierwsze TLOU.

Grand Theft Auto IV

Lubię Grand Theft Auto V, spędziłem z nim setki godzin, czasami zdarza mi się nawet wrócić do trybu GTA Online, ale jest to jedynie dobra gra. Dobra gra, która oprócz grafiki i nowszych, bardziej realistycznych animacji, nie zaoferowała niczego nowego od starszego o pięć lat brata - Grand Theft Auto IV.

GTA 4 było przełomem i przez wiele lat inne zespoły próbowały wzorować się na Rockstar Games. Czwarta główna odsłona gangsterskiej serii powstała na autorskim silniku Rockstar Advanced Game Engine (szerzej znanego jako RAGE), co pozwoliło twórcom zaoferować niesamowicie dokładną fizykę - to przede wszystkim dzięki niej GTA 4 jest na ustach wielu osób nawet dzisiaj.

Detroit: Become Human

Uwielbiam interaktywne przygodówki - począwszy od tych serwowanych przez Telltale Games (jak np. The Walking Dead - Season One), poprzez Life is Strange, a skończywszy na Heavy Rain. Gdybym jednak miał wybrać tę najlepszą, to z czystym sumieniem wskazałbym palcem na Detroit: Become Human.

W najnowszej grze Quantic Dream - w moim odczuciu - wszystko zagrało i trudno tutaj doszukiwać się jakichś większych minusów. Kreacja bohaterów to mistrzowska robota, otaczające nas tereny zostały zaprojektowane z dużą dokładnością, a każdy wybór prędzej czy później odczuwamy na własnej skórze. Złego słowa powiedzieć nie można także o drzewkach decyzji, które w końcu pokazały wielu graczom, jak wiele segmentów oferują twórcy, a o których możemy nie wiedzieć przez długi czas po ukończeniu zabawy. 

Red Dead Redemption 2

Powtarzałem to kilkukrotnie, ale napiszę jeszcze raz: nie Wiedźmin 3: Dziki Gon, God of War (2018), czy The Last of Us Part II, a Red Dead Redemption 2 jest - według mnie - najlepszą grą poprzedniej generacji.

Tempo rozgrywki, czyli największy zarzut zdaniem wielu odbiorców, bardzo mi przypasowało. Przydługawe podróże do celów misji i skrypty zmuszające graczy do wykonywania tych, a nie innych czynności może i były poniekąd uciążliwe, ale zapominałem o nich za każdym razem, gdy doświadczyłem niezauważonego do tej pory detalu, czy miałem okazję być świadkiem ciekawej sytuacji w świecie gry. O Red Dead Redemption 2 można mówić wiele, ale projekt świata i jego wciskająca w fotel szczegółowość jest na tak wysokim poziomie, że nie wiem czy uda się do niego zbliżyć nawet nadchodzącym grom ekskluzywnym wydawanym spod chorągwi Sony.

Mass Effect 2

Zestawienie zamknę doskonale znanym fanom RPG-ów i emocjonalnych historii Mass Effectem 2. Nigdy nie byłem fanem jedynki, ba, ukończyłem ją jedynie kilka razy i to zazwyczaj z przymusu przejścia całej trylogii od A do Z. Zresztą, to samo tyczy się Mass Effect 3.

Zdecydowanie inaczej było z Mass Effect 2, którego do dzisiaj mam zainstalowanego na dysku twardym. Gdy na horyzoncie nie ma żadnych tytułów, a z "kupki wstydu" nie chce mi się wyciągać jakiejś zakurzonej produkcji, to najczęściej pobieram z internetu save'a z ME1, a następnie ładuje go do ME2 i ponownie moje pierwsze ludzkie Widmo bierze udział w Projekcie Łazarz.

Bardzo żałuję, że tego samego nie mogę powiedzieć chociażby o Mass Effect: Andromeda, w której największe plusy drugiej części trylogii najbardziej kuleją, a minusy stoją na wysokim poziomie. Warto w tym momencie przypomnieć sobie, jak bardzo przyjemny gameplay ma ME:A, a jak kulawo to wyglądało w ME2. A teraz wystarczy jedynie wziąć na warsztat fabułę...

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Red Dead Redemption 2.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper