Książę w Nowym Jorku 2 (2021) – recenzja filmu [Amazon]. Powrót na stare śmieci

Książę w Nowym Jorku 2 (2021) – recenzja filmu [Amazon]. Powrót na stare śmieci

Iza Łęcka | 07.03.2021, 20:00

Eddie Murphy ponownie zdejmuje koronę, by afrykańskie bogactwa zamienić na walkę z innymi krwiożerczymi kreaturami – nowojorczykami. I choć w „Księciu w Nowym Jorku 2” Nowego Jorku jak na lekarstwo, powraca wiele znanych twarzy, przestarzałych żartów i nowych motywów. Zapraszam do recenzji filmu dostępnego na Amazon Prime Video.

Lata 90. rządziły się swoimi prawami: wtedy rodzice zbytnio nie zwracali uwagi na to, co dzieciaki oglądają. Jako pokolenie końcówki XX wieku miałam więc okazję zobaczyć kilka hitów, które w mniej lub bardziej podniosły sposób wpisały się w historię amerykańskiej kinematografii. Czy "Książę w Nowym Jorku" był takim obrazem? Niekoniecznie, ale to jedna z moich ulubionych komedii z lat dziecięcych, całkiem przyzwoita rola Eddiego Murphy'ego i przede wszystkim kasowa produkcja, która wielokrotnie gościła w ramówkach programów telewizyjnych. Powrót Akeema po ponad 30 latach może być niemałym zaskoczeniem dla wielu widzów - jedni przyklasną temu pomysłowi i zasiądą przed Amazon Prime Video, inni uznają to za tani skok na kasę, a następni ominą szerokim łukiem, bo o księciu z wymyślonego królestwa w życiu nie słyszeli. A jak prezentuje się nowy książę w Nowym Jorku? Zapraszam do dalszej części recenzji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Książę w Nowym Jorku 2 (2021) – recenzja filmu [Amazon]. Witamy w Zamundzie!

Książę w Nowym Jorku 2 (2021) – recenzja filmu [Amazon]. Powrót na stare śmieci

W królestwie Zamunda Akeem wiedzie szczęśliwe życie z Lisą (Shari Headley), miłością odnalezioną na drugim końcu świata. Po latach para doczekała się trzech córek, co stanowi nie lada wyzwanie dla władcy właśnie zasiadającego na tronie, bowiem zgodnie z prawem po nowym królu zabraknie prawowitego dziedzica – tron przekazywany jest jedynie w linii męskich potomków. Z racji płci żadna z jego córek, pomimo wielu lat przygotowań, nie jest odpowiednią kandydatką. Jednocześnie na ład w państwie sprytnym okiem łypie generał Izzie (w tej roli znakomity Wesley Snipes), który pragnie połączenia rodów lub ostrej jatki. Jakimś cudem okazuje się, że podboje amerykańskiej metropolii, które miały miejsce dawno temu, dają nadzieję na lepsze losy Zamundy – Akeem posiada męskiego potomka, o istnieniu którego nie miał pojęcia. Mając przede wszystkim na względzie dobro własnego kraju i dążenie do życia zgodnie z tradycją, zamiast podjąć jeden krok, który dla wielu wydaje się oczywisty, rusza z Semmim w poszukiwaniu dziedzica.

Takim trafem bohaterowie ponownie wkraczają do kultowego salonu fryzjerskiego i ponad wyraz szybkich poszukiwaniach, na ulicach Queens trafiają na Lavelle'a. „Bękart” wydaje się nie mieć nic do stracenia, więc wspólnie z matką przenosi się do afrykańskiego państwa, które wydaje się jakby przez 30 lat trwało w zlodowaceniu, bowiem oprócz zakrycia pewnych atutów służących nie można tutaj doświadczyć żadnych zmian, jakie swego czasu planował wprowadzić Akeem. Lavelle Junson (Jermaine Fowler) pomimo kilku zgrzytów próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości i w tydzień przygotować się do roli księcia. Po raz kolejny na młodego następcę czeka już ułożona niczym "wyszkolony pies" (tak, ten żart również powraca) urodziwa przyszła małżonka. Po upływie około 30 minut filmu wiemy dokładnie, jak akcja się potoczy, a twórcy idąc w zaparte i powielając kolejne żarciki, nawet nie próbują nas wyprowadzić z błędu.

Książę w Nowym Jorku 2 (2021) – recenzja filmu [Amazon]. Czy gdzieś już nie słyszałam tego żartu?

Książę w Nowym Jorku 2 (2021) – recenzja filmu [Amazon]. Powrót na stare śmieci

Nostalgiczne powroty czasami się udają i wiemy o tym doskonale, nie tylko wspominając o remake'ach growych hitów, ale i powracając pamięcią chociażby do ostatniego Mad Maxa czy "Bad Boys for Life". W wielu jednak przypadkach widzowie i krytycy zastanawiają się: „A po co to komu?” - i mogę śmiało powiedzieć, że podobnie jest w kwestii „Księcia w Nowym Jorku 2”. 30 lat minęło, a dla Zamundy jakby to jeden dzień bez większych przemian. Choć cieszy powrót pewnych postaci, który dla wielu odbiorców może być klimatycznym nawiązaniem do dawnych lat, ten odgrzewany kotlet już nie smakuje tak jak powinien. Jednocześnie recenzowana produkcja będzie mało zachęcająca dla młodych widzów, którzy nie mieli okazji zobaczyć pierwszej odsłony. Eddie Murphy i Arsenio Hall wydają się sztywni, jakby na siłę ubrani w stare, przyciasne już buty próbują naprawić co i rusz pojawiające się problemy. Co kilka minut spotykamy starych bohaterów z ich dawnymi żartami, które niekoniecznie obecnie mają siłę przekazu. Sprawy nie uratują nawet nieliczne odwołania do sytuacji politycznej sprzed kilku lat. Do tego wątek młodego następcy nie potrafi udźwignąć ciężaru nowej ekranizacji – w mojej opinii atmosfera przyjęcia Lavelle'a, wdrażania go w zasady funkcjonowania królestwa i próby są nieco na siłę. Brakuje mi perspektywy królowej i księżniczek, które przecież tworzyły znaczącą część rodziny królewskiej Zamundy, tymczasem scenarzyści sprowadzili je niemal do roli balujących na licznych imprezach i reagujących na wydarzenia kiwaniem głowy. Trochę słabo.

Motywów, które zostały zaczerpnięte z pierwszej części jest tak dużo, że z czasem zastanawiałam się, czy twórcy za punkt honoru przyjęli sobie przypomnienie wszystkich gagów, które niegdyś śmieszyły widzów – w końcu przy scenariuszu do najświeższej produkcji oprócz nowych scenarzystów i samego Murphy'ego palce maczali także Barry W. Blaustein oraz David Sheffield. Zamiast pójść nieco z duchem czasu, uwspółcześnić historię, odwołano się do obecnie niezbyt śmiesznych dowcipów. I proszę nie zarzucić mi „poprawności politycznej” - komedie rządzą się swoimi prawami, a ostatni „Borat” jasno dał do zrozumienia, że można jeszcze zdecydowanie wycisnąć soki z tego gatunku. Nie ulega jednak wątpliwości, że zmienił się kontekst pewnych wydarzeń, ale przede wszystkim chcieliśmy powrotu księcia Akeema, a nie nakręcenia niemal tej samej historii, tylko już Murphy'ego w roli króla. Szkoda, że nie pokuszono się o rozwinięcie wątku konfliktu z władcą Nexdorii czy oddaniu kilku minut więcej trzem księżniczkom – tak naprawdę najstarsza córka, Meeka, mogła zyskać znacznie większą rolę w opowieści.

W mojej recenzji nie mogę jednak zapomnieć o aspekcie, który wyróżnia „Księcia w Nowym Jorku 2”, czyli o dopracowanych, niezwykle kunsztownych strojach. Zarówno główni bohaterowie, jak i pozostałe postacie prezentują się naprawdę efektownie. Zamunda to państwo ociekające splendorem i bogactwem, co aż bije po oczach. Do tego dodajmy układy taneczne, jakimi charakteryzują się mieszkańcy ościennego państewka. Szkoda, że warstwa wizualna nie uratowała całości projektu – jednak zawsze przyjemnie się ogląda tak barwne widowisko.

Książę w Nowym Jorku 2 (2021) – recenzja filmu [Amazon]. O jeden sequel za dużo

„Książę w Nowym Jorku 2” jest przyzwoitą komedią z wieloma wpadkami i nieco lepkimi żartami, która nie zawojowała mojego serca. Fabuła do bólu przypomina pierwszą część, brnie poprzez kolejne gagi i nieoczekiwane akcje, ale wydaje się nieco niespójna. Kilka razy się zaśmiałam, pozachwycałam się niesamowicie dopracowanymi strojami, zdarzało mi się spoglądać na zegarek, bo seans niesamowicie mi się dłużył. Król Akeem miał powrócić do Nowego Jorku, tymczasem to Queens w słabym stylu wkroczyło z buciorami do Zamundy, nie oferując zbyt ciekawej historii. Eddie Murphy ma w swoim dorobku kilka znacznie lepszych ról, więc zdecydowanie powróciłabym do nich, a „Księcia w Nowym Jorku 2” zostawiłabym wyłącznie zdeterminowanym widzom, którzy bezkrytycznie podchodzą do powrotów znanych postaci.

Atuty

  • Efektowna choreografia
  • Dopracowane, kunsztownie zdobione stroje
  • Lekka, zwariowana kreacja Wesley Snipesa
  • Dobrze było zobaczyć starych bohaterów

Wady

  • Wiele utartych i mało śmiesznych żartów oraz zwrotów akcji
  • Oprócz kilku wątków historia niczym nie zaskakuje, powiela fabułę filmu sprzed 30 lat
  • Niekoniecznie udana kreacja Eddiego Murphy'ego
  • Główny motyw nie dźwiga ciężaru powracającej historii
  • Zakończenie

„Książę w Nowym Jorku 2” wkroczył na salony w odmętach stęchlizny. Powtórki znanych żartów i motywów, spięty Eddie Murphy i fabuła, która za grosz się nie klei, sprawiają, że tylko fani pierwszej części będą chcieli dotrwać do końca, by sprawdzić, co zdarzyło się w Zamundzie.

5,0
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper