Final Fantasy VII Remake: Intergrade - aktualizacja jakiej oczekiwaliśmy?

Final Fantasy VII Remake: Intergrade - aktualizacja jakiej oczekiwaliśmy?

Krzysztof Grabarczyk | 07.03.2021, 11:00

Pokoleniowe dzieła interaktywnej rozrywki z natury zasługują na renowację. Jednym z katalizatorów decyzji o powstaniu nowej wersji kultowej gry jest jej historyczny wpływ na społeczność. Niekoniecznie samą branżę. Final Fantasy VII (1997, Squaresoft) nigdy jednak nie zaliczyłbym do grona pozycji nobilitowanych ponad swoją miarę. 

Nostalgia to jedno, lecz historia, świat i rozmach nawet po latach potrafiły spowodować zachwyt. Wydana przed kilkoma laty, zremasterowana edycja mimowolnie wywołała u mnie niepowstrzymaną chęć zakupu, mimo posiadania oryginalnego wydania dla klasycznego PlayStation. Dlatego wydany w ubiegłym roku, stworzony od podstaw FF7: Remake okazał się dla wielu graczy jedną z najważniejszych pozycji ostatnich lat. Dzisiaj, niemal rok po premierze, zweryfikowaliśmy nową wizję Square Enix, która stawia na epizodyczny charakter, rozszerzając perspektywę wielu statycznych elementów oryginału. Zapowiedziane wydawnictwo o podtytule Intergrade ma zapewnić lepsze wrażenia związane z nową generacją. Czy takiej aktualizacji oczekiwaliśmy, czy może czegoś więcej? 

Dalsza część tekstu pod wideo

W cieniu Midgaru

Final Fantasy VII Remake: Intergrade - aktualizacja jakiej oczekiwaliśmy?

Final Fantasy VII Remake prezentuje się bardzo dobrze, choć do ideału wciąż daleko. Zdecydowanej priorytaryzacji uległy modele postaci ikonicznych bohaterów, co widać podczas scen przerywnikowych, na silniku gry. Tytuł zasilany przez czwartą wersję technologii Unreal demonstruje szczegółowe przywiązanie do realizacji atrakcyjnych wizualnie scen oraz ujęć. Pod tym względem, gra zdecydowanie robi wrażenie. Jako przykład, wystarczy podać motyw pierwszego spotkania z Aerith, gdzie uroku dodaje kwiecista sceneria, wymieszana ze zrujnowanym klasztorem. Takich znanych z oryginału, odtworzonych na nowo ujęć jest więcej. Studio wykazało się na tym polu szczytowymi umiejętnościami. Z kolei kwestia użycia dynamicznej rozdzielczości pozwoliła o jak najmniejsze problemy z wydajnością. Na bazowym modelu PS4, gra zapewnia optymalne full HD (1920 x 1080, oraz niekiedy wyższe wartości), natomiast wersja Pro konsoli to wahania pomiędzy 2133x1200 a 2880x1620. W trakcie kilkudziesięciogodzinnej przygody, spadki płynności animacji zdarzały się niezmiernie rzadko, a grę sprawdzałem na PS4 Pro. 

Nie wszystko w kwestii technicznej jest tak dopieszczone, jak elementy o których wspominamy powyżej. Nowy/stary Midgar wprawdzie zachwycił od pierwszych chwil spędzonych na przemierzaniu steampunkowych uliczek, lecz oprawa od początku swobodnej eksploracji, okazuje się nierówna. Te różnice wykonania uwydatniają się w Slumsach, które stanowią centralny HUB z odnogami w postaci zwężonych alejek. Często jakość poszczególnych tekstur jest bardzo niska, wręcz karygodna. I niestety, to nie pojedyncze techniczne kwiatki, ponieważ znaleźć takich sprzeczności można całkiem sporo. W pierwszej kolejności, balans oprawy wizualnej powinien zostać odpowiednio wyprofilowany. Tego wymagamy od wydania Final Fantasy VII: Remake Intergrade, które wedle zapowiedzi, oferuje dostosowanie do mocniejszego PlayStation 5. Ważna jest zatem nie tylko ulepszona wydajność czy zawarcie wszechobecnej marketingowej ikony nowej generacji, a mowa o Ray-Tracing, lecz poprawa jakości elementów otoczenia. W tej kategorii remake wielkiej siódemki wymaga naprawy. Square Enix powinno zadbać o topową jakość otoczenia i NPC podczas opracowywania aktualizacji, niezależnie od możliwości dodania rozgrywki dla trybu wydajności lub rozdzielczości. 

Kres Złodzieja

Final Fantasy VII Remake: Intergrade - aktualizacja jakiej oczekiwaliśmy?

Wydawca zdecydował się na dość niestandardowy wybór protagonisty pierwszego rozszerzenia fabularnego. Jestem wręcz przekonany, że wielu fanów uniwersum FF7 preferuje wcielenie się w bohatera pokroju choćby samego Vincenta Valentine'a czy RED XIII. Padło na samozwańczą wojowniczkę ninja, Yuffi. Jej historia w oryginalnym wydaniu była opcjonalna z punktu widzenia głównej osi fabularnej. Bowiem zależnie od wybranej opcji dialogowej, gra decydowała czy Yuffi dołączy do wyprawy Avalanche w świecie gry. Rzecz jasna, po przyłączeniu wprawnej złodziejki materii do drużyny, niektóre momenty opowieści ulegały zmianie, czego wolałbym nie spojlerować osobom niezaznajomionym ze wszystkimi smaczkami klasycznego FF7. Jej celem było odratowanie rodzinnego Wutai, doszczętnie splądrowanego z energii przez chciwość korporacyjnej machiny Shinry. Stąd życiowym powołaniem stała się pogoń za materią. Lata później, wizerunek Yufii Kusaragi został odpowiednio nakreślony za pośrednictwem wszelkich kompilacji uniwersum Final Fantasy VII (Drigde of Cerberus, film Advent Children czy Before Crisis). Teraz przyszedł czas na występ w Remake.

Dodatek jest szykowany z myślą o wyłączności dla posiadaczy PS5. Szkoda, ponieważ wielu graczy zapewne chciałoby zapoznać się z historią Yufii jeszcze na leciwym PS4. Zatem czy oznacza to prawdziwie next-genowe wykonanie rozszerzenia? Tego byśmy sobie życzyli, skoro obrano jedną platformę docelową. Z drugiej strony, nie oczekujmy oprawy lepszej niż ponad to, co zaoferuje podstawowa edycja po aktualizacji. Czy owe DLC będzie jedynym, jakie otrzyma gra? Tego wciąż nie wiadomo, lecz Square Enix należy do grona japońskich wydawców, którzy mają w zwyczaju kilkukrotne wydawnictwo swoich hitów. Obok Capcom i Tecmo, to chyba trzeci taki podmiot. Co nowa zawartość, to nowsza edycja detaliczna i cyfrowa. Czy powinniśmy się martwić o jakość samej dodanej treści? Zapewne, czeka nas gonitwa między korytarzowymi lokacjami, zbieractwem materii i dziesiątkami walk, przy użyciu broni dystansowych i bezpośrednich. Nic rewolucyjnego, po prostu więcej grania z podstawowego FF7: Remake. Dodatek może nas pozytywnie zaskoczyć na polu narracji i ogólnej prezentacji. Czy tak się stanie? Przekonamy się już 10 czerwca. 

Niejednoznaczny zakup

Final Fantasy VII Remake: Intergrade - aktualizacja jakiej oczekiwaliśmy?

Ostatnie State of Play niestety nie przyniosło jeszcze żadnych konkretnych szczegółów w temacie kontynuacji odnowionej historii Clouda, Sephirotha i walczącej o dobro planety Avalanche. Na osłodę wydawca zafundował kompletną (póki co) edycję Intergrade dla nowej konsoli Sony, z ekskluzywną zawartością. Na polu cenowym wyniknęła dość ciekawa sytuacja. W marcowej ofercie usługi PlayStation Plus, do pobrania jest Final Fantasy VII: Remake, niemal rok po premierze. W związku z tym, oczekiwano darmowej aktualizacji w ramach posiadania wersji PS4. Nic z tego, ponieważ edycja PS Plus jest pozbawiona możliwości dostosowania pod osiągi PS5. Jednak posiadając fizyczne wydaniePS4, nie tylko darmowo zaktualizujemy grę, lecz otrzymamy możliwość oddzielnego zakupu rozszerzenia. Z kolei, wersja pudełkowa typowo dla PS5 jest w nowym standardzie cenowym, za 319 złotych, natomiast edycja Deluxe to wydatek o 100 zł droższy. 

Wydawca oferuje dość zakręcone opcje zakupu ulepszonej edycji FF7: Remake Intergrade. Fizyczne wydanie PS4 obecnie jest już w dobrej cenie, co stwarza ciekawą alternatywę dla graczy, którzy jeszcze nie ukończyli podstawowej historii. Wystarczy dorwać na promocji grę aby 10 czerwca zaktualizować ją do poziomu PS5. W teorii, Square Enix świadomie, lub nie poszło graczom na rękę. Jaki jest sens droższego zakupu okładki z ikonką PS5 dla osoby, która dopiero decyduje się na rozpoczęcie przygody, skoro za znacznie mniejszą sumę otrzyma te same wizualne atrakcje? Edycja PS Plus z góry wyklucza taką możliwość. Z drugiej strony, wielu odbiorców zdecyduje się już teraz na poznanie historii. Bo miliony nadal grają na PS4. W historii Square Enix, to chyba pierwsze, tak niejednoznaczne posunięcie, jednak korzystne dla społeczności. Ale koniec końców, chyba o to chodzi, prawda? Oby tam w zarządzie firmy nikt nie wpadł na pomysł zażądania odpowiedniej sumki za upgrade, ponieważ wydawnicza pazerność często nie zna granic. 

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
cropper