LucidSound LS35X – recenzja sprzętu. Zaskakujące odkrycie

LucidSound LS35X – recenzja sprzętu. Zaskakujące odkrycie

Wojciech Gruszczyk | 21.02.2021, 21:31

LucidSound to kolejna marka, która zawalczy o zainteresowanie graczy z Polski. Od kilku tygodni miałem okazję sprawdzać jeden z topowych headsetów tej korporacji i mogę śmiało powiedzieć, że jest to bardzo intrygująca propozycja dla posiadaczy Xboksów Series X|S oraz Xboksów One. Jak działa i co oferuje LucidSound LS35X? Zapoznajcie się z naszymi wrażeniami.

LucidSound nie jest jeszcze najbardziej znanym w Polsce producentem dostarczającym na rynek headsety dla graczy, ale firma została założona w 2016 roku przez weteranów branży, którzy postawili sobie za cel oferować najlepszą jakość dźwięku oraz wykonania, pamiętając jednocześnie o świeżym podejściu do designu. W zeszłym roku przedsiębiorstwo zostało kupione przez PowerA, czyli twórców między innymi padów, które miałem już okazję recenzować na portalu – właśnie z tego powodu wpadł mi w ręce LucidSound LS35X. Na początku nie wiedziałem, czego tak naprawdę mogę się spodziewać, ale dzięki temu zostałem pozytywnie zaskoczony.

Dalsza część tekstu pod wideo

LucidSound LS35X ma worek i korzysta z rozwiązania Microsoftu

LucidSound LS35X – recenzja sprzętu. Zaskakujące odkrycie

Muszę wspomnieć, że LucidSound LS35X nie jest tegorocznym modelem, bowiem zadebiutował już pod koniec 2018 roku, ale dopiero teraz, za sprawą przejęcia przez PowerA, będzie on dostępny na kolejnych rynkach – dokładnie tam, gdzie w sprzedaży są inne produkty marki. Polska znalazła się w tym gronie, więc włączając w ostatnich tygodniach Xboksy, chętnie sięgałem po sprzęt LucidSound. Recenzowany headset trafia do graczy w standardowym pudełku, ale wewnątrz dorzucono porządnej jakości worek, w którym umieszczono urządzenie. Sprzęt znajduje się w głównej komorze, natomiast w środku jest jeszcze mniejsza przegródka, gdzie wylądowały kable (do ładowania, 3,5mm do urządzeń mobilnych), odłączany mikrofon i mała zaślepka, by zasłonić wejście na majk. Zadbano, by w środku worka znalazło się przyjemne pod rękami obicie, które zabezpiecza powierzchnię słuchawek przed zadrapaniami, a dodatkowo dorzucono dwa rzepy, by obie przegródki można było zamknąć, a elementy kompletu nie wypadły podczas transportu.

Na początku tekstu nie bez powodu wspomniałem, że model był dostępny już ponad 2 lata temu, ponieważ już w tym czasie oferował korzystanie z podłączenia Microsoftu (Xbox Wireless). Urządzenie nie posiada żadnego odbiornika, nie musimy blokować sobie jednego z portów konsoli – wystarczy włączyć Xboksa, kliknąć przycisk parowania i po chwili pojawia się komunikat o pełnym działaniu. LucidSound jako jedna z pierwszych firm trzecich korzystała ze wskazanego rozwiązania korporacji z Redmond, co swego czasu zostało bardzo ciepło przyjęte przez graczy. Teraz pojawiają się już kolejni producenci chętnie wykorzystujący propozycję Microsoftu, choć warto odnotować, że recenzowany LucidSound LS35X możemy sprawnie i szybko podłączyć do konsoli. Sytuacja wygląda zgoła inaczej w przypadku PC, bo tutaj już musimy posiadać adapter Microsoftu.

LucidSound LS35X to porządne wykonanie i ciekawy pomysł

LucidSound LS35X – recenzja sprzętu. Zaskakujące odkrycie

Jednym z założeń LucidSound jest skonstruowanie sprzętu, który powinien efektownie prezentować się na biurku gracza, ale też sprawić, że chętnie sięgniemy po niego wychodząc z domu. Czy LucidSound LS35X wpisuje się w ten koncept? Do sprzętu nie zostało dodane żadne niepotrzebne podświetlenie, niemal cała bryła jest czarna, a stonowana stylistyka prezentuje się przyjemnie. Na obu słuchawkach znalazły się białe elementy z logo producenta, natomiast pałąk od wewnętrznej strony otrzymał pikowane wykończenie, a od zewnętrznej znajdziemy napis „LucidSound”. Atutem recenzowanego modelu jest bez wątpienia wykonanie, ponieważ wykorzystano stalową konstrukcję, która przechodzi przez całe urządzenie (od lewej do prawej słuchawki po cały pałąk), dzięki czemu od pierwszej chwili mamy świadomość, że sprzęt nie rozpadnie się łapie. Tak jak wspomniałem, korzystam z urządzenia od kilku tygodni i nie dostrzegłem żadnych śladów użytkowania, a biorąc pod uwagę zastosowane materiały, mogę śmiało założyć, że headset będzie wyglądał identycznie w kolejnych miesiącach.

LucidSound LS35X nie są jednak najlżejszymi słuchawkami. Przez stalową konstrukcję urządzenie sporo waży (396g), ale muszę zaznaczyć, że dzięki dobremu wyważeniu, słuchawki nie sprawiają problemów nawet podczas kilkugodzinnych sesji – w tym wypadku ze swojego zadania wywiązują się duże muszle, które zostały wypełnione specjalnym, miękkim materiałem zapamiętującym ułożenie głowy. Tworzywo zostało także wykorzystane na pałąku, co pozytywnie wpływa na komfort użytkowania. Muszę oczywiście zaznaczyć, że to nie jest tak, że headsetu nie czuć na głowie – szczególnie biorąc pod uwagę, że jego konstrukcja jest zamknięta i obie słuchawki mocno przylegają... Jeśli preferujecie lekkie zestawy, po pewnym czasie możecie odczuwać zmęczenie. LucidSound zadbał jednak o możliwość dostosowania headsetu i pałąk rozszerzymy oraz rozłożymy (obrót muszli o 90 stopni), tak by dostosować sprzęt do własnych preferencji. Ciekawym patentem jest możliwość szybkiej wymiany wkładek nausznych – w tym wypadku wystarczy lekko pociągnąć, by wyciągnąć cały element. Zadbano także o żel chłodzący, który znalazł się w muszlach, dzięki czemu możemy grać znacznie dłużej bez obawy o dyskomfort.

Na lewej słuchawce znalazła się dioda sygnalizująca działanie headsetu, przycisk do włączenia oraz trzy wejścia – do ładowania, 3,5mm przeznaczony do urządzeń mobilnych oraz możliwość podłączenia mikrofonu. W zestawie dodano również zaślepkę, którą możemy wykorzystać w momencie, gdy nie zamierzamy rozmawiać ze znajomymi i mamy wyłączony majk – choć szczerze mówiąc nie jestem fanem takiego rozwiązania, ponieważ mały kawałek gumy można łatwo zgubić. Po prawej stronie znajduje się tylko przycisk do parowania headsetu z innym urządzeniem, więc część z Was może się zastanawiać – a co z kontrolą dźwięku? Tutaj producenci recenzowanego LucidSound LS35X wykorzystali ciekawą koncepcję: na muszlach znalazły się pierścienie (plastikowy element znajdujący się od zewnętrznej strony), które pozwalają regulować głośność (po lewej stronie) lub dostosować chatmix (po prawej). Pokrętła są duże (to w końcu cała zewnętrzna powierzchnia), a dodatkowo na obu słuchawkach umieszczone zostały przyciski – klikając prawą muszlę wyciszamy dźwięk, a prawą mikrofon. LucidSound nie jest pierwszą firmą, która wpadła na powyższy pomysł, ale muszę przyznać, że jest to naprawdę dobre rozwiązanie, a podczas rozgrywki nie miałem problemów z regulacją dźwięku lub szybkim, całkowitym wyciszeniem.

LucidSound LS35X oferuje Dolby Atmos i dwa mikrofony

LucidSound LS35X – recenzja sprzętu. Zaskakujące odkrycie

Recenzowany LucidSound LS35X zaskoczył mnie nie tylko formą podłączenia, ale również wsparciem Dolby Atmos. Tylko kilka headsetów do Xboksów wykorzystuje tę technologię, więc ponownie nieśmiało wspomnę o dacie premiery – producent w pewien sposób wyprzedził swoją propozycją rynek, gdyż dopiero od pewnego czasu coraz częściej pojawiają się gry, które faktycznie wykorzystują DA do ulepszenia rozgrywki.

To jeden z powodów, dzięki któremu LucidSound LS35X mogą zachwycić, gdyż w wielu grach czułem, że znajduję się dosłownie w środku akcji. Najlepszy przykład, jaki mogę wskazać? To zdecydowanie Gears 5, gdzie podczas ostrzału słyszymy nie tylko, gdzie dokładnie są przeciwnicy, ale przy dogodnej okazji mamy świadomość kolejnych nadlatujących salw rywali. Dźwięk kapitalnie zgrywa się z efektami, odgłosami Szarańczy, strzałami i ścieżką dźwiękową. 50-milimetrowe przetworniki zadowalająco brzmią w Call of Duty Warzone oraz Call of Duty Black Ops Cold War, w których położenie wrogów nie jest zagadką już po kolejnych kulach nadlatujących do naszego żołnierza. Z ciekawości włączyłem także Resident Evil 2, gdzie Dolby Atmos potęguje uczucie strachu, ponieważ ryki zombiaków dosłownie otaczają postać, co nierzadko mrozi krew w żyłach. Jestem jednak przekonany, że zdecydowanie jedną z najlepszych pokazówek Dolby Atmos jest Ori and the Will of the Wisps – produkcja już w przypadku „standardowego” dźwięku potrafi zachwycić, a gdy Ori znajduje się w samym środku lasu, odgłosy natury, ataki czy ruchy przeciwników niemal "atakują" z każdej strony... Odczuwamy ten tytuł na zupełnie nowym poziomie. Warto nadmienić, że producent w headsecie wykorzystał specjalnie dostosowane magnesy neodymowe, które zapewniają głęboki bas i nie zawodzą w wysokich tonach.

Mógłbym tak wymieniać jeszcze długo, bowiem jest to jeden z tych headsetów, który faktycznie robi różnicę w grach, a jeśli lubicie grać ze słuchawkami na głowie, to sesja może trwać nawet przez 14-15 godzin (tyle średnio wytrzymuje akumulator). Za każdym razem doświadczy się tytułów na zadowalającym poziomie. Niestety, nadal Dolby Atmos nie jest wspierany w każdej pozycji (warto sprawdzić listę na stronie), ale jeśli macie okazję skorzystać z DA, to na pewno będziecie zaskoczeni różnicą w rozgrywce. Co jednak warte podkreślenia – sprzęt nie zawodzi także w grach, które nie oferują pełnego wsparcia Dolby Atmos, choć w tych produkcjach poczujecie najlepszą jakość dźwięku.

Do końca nie jestem przekonany do podwójnego mikrofonu – zewnętrzny, dołączany do sprzętu działa bardzo dobrze i podczas gry znajomi słyszeli wszystkie moje komunikaty (sprzęt dobrze eliminuje zewnętrzne szumy). Jednak LucidSound oferuje także wewnętrzny majk, który nie wyróżnia się już taką precyzją – z niego mamy korzystać podczas podłączenia słuchawek do urządzeń mobilnych, ale czy ma to sens? Opinie będą mocno podzielone. W moim odczuciu to rozwiązanie zdaje egzamin, gdy headset posiada podłączenie Bluetooth, ponieważ nie trzeba korzystać z dołączonego kabla. Wspominając o samym przewodzie – można go oczywiście wykorzystać, by podłączyć LucidSound LS35X do kontrolera z PlayStation 5, PlayStation 4 czy też Nintendo Switcha. Nie jest to oficjalnie wspierane rozwiązanie, ale działa.

Czy warto zainteresować się LucidSound LS35X?

LucidSound LS35X – recenzja sprzętu. Zaskakujące odkrycie

LucidSound proponuje graczom z Polski kilka headsetów, natomiast LucidSound LS35X może okazać się znakomitą opcją dla posiadaczy Xboksów Series X|S lub Xboksów One – warto pamiętać o możliwości podłączenia do PC, choć w tym wypadku obowiązkiem jest posiadanie adaptera Microsoftu. Producent pozytywnie zaskakuje podłączeniem (choć do pełni szczęścia brakuje Bluetootha), oferuje zadowalający dźwięk przestrzenny, a samo urządzenie zostało wykonane z porządnych materiałów (ale konstrukcja jest trochę ciężka). Marka ma już swoją renomę i pewnie wkrótce kolejni entuzjaści elektronicznej rozgrywki zapoznają się z produktami LucidSound – a jestem przekonany, że będą bardzo zadowoleni.

LucidSound LS35X są dostępne za około 769 zł.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper