Nie tylko Godzilla. 10 najlepszych filmów z wielkimi potworami

Nie tylko Godzilla. 10 najlepszych filmów z wielkimi potworami

Dawid Ilnicki | 30.01.2021, 19:00

Zapowiadana na przełom marca i kwienia premiera filmu “Godzilla vs Kong” w normalnych warunkach byłaby zapewne tylko jednym z wielu weekendowych blockbusterów, ale z takimi nie mamy do czynienia już od dobrych kilku miesięcy. Widowisko to urasta więc do rangi obrazu, który może być swoistym testem na to czy ludzie zechcą jeszcze kiedyś tłumnie chodzić do kina.
 

Na marginesie wspomnianej premiery pojawiają się oczywiście żarciki, związane ze sposobem w jaki większość widzów może dziś zasiąść do oglądania wielkiego starcia dwóch potężnych potworów. Czego by nie powiedzieć o coraz lepszej jakości sprzętu domowego na jakim ogląda się filmy trudno jednak porównać doznania płynące z oglądania bijatyki Konga z Godzillą na monitorze czy też telewizorze z podobnymi w dużej sali kinowej. Film Adama Wingarda może być zatem swoistym testem dla obecnego rynku kinowego; coraz więcej bowiem głosów, że wielkie multipleksy nie mają już przyszłości, a tę wyznaczać teraz będą kolejne premiery filmowych hitów na HBO Max.

Dalsza część tekstu pod wideo

Twórcy “Godzilla vs Kong” korzystają oczywiście z długiej tradycji filmów o podobnych starciach, które pojawiały się już w latach 30-tych, tak jak najstarszy i do dziś cieszący się największą estymą obraz z naszej listy. Popularność podobnych dzieł z przeszłości prowadziła do wymyślania własnych stworów przez rozmaite kinematografie, na co przykładem jest obecny również tu Gorgo. Oczywiście musiał nadejść również czas gdy z naturalnym zagrożeniem planety radzić sobie musiały ogromne roboty, dając oczywiście dziką satysfakcję wszystkim, którzy zasiedli na sali kinowej podczas premiery takiego widowiska.

King Kong 1933

Film Meriana Coopera i Ernesta Schoedsacka znalazł się na liście 1000 najważniejszych filmów w historii kinematografii w bardzo popularnym zestawieniu pod redakcją Stevena Jaya Schneidera. Nie może to dziwić, bo obraz jak na swoje czasy wręcz niesamowicie wyróżniał się na tle produkcji z tej dekady, zwłaszcza jeśli chodzi o wykorzystanie efektów specjalnych, serwując widzom mocno uwspółcześnioną wersję bajki o Pięknej i Bestii z klasyczną sceną wiszenia, odpędzającego się od samolotów, King Konga na szczycie Empire State Building. Należy również dostrzec interesującą fabułę, a także brak happy endu. I choć współczesnego widza film może dziś nudzić warto go docenić jako znakomitego pioniera podgatunku. 

Potwór z otchłani (Gorgo)

Zdecydowanie mniej znany od Godzilli był Gorgo, którego nazywano brytyjską odpowiedzią na słynnego potwora, za sprawą którego próbowano wykorzystać popularność podgatunku kaijiu. Film zaczyna się od schwytania, przez pływających u wybrzeży Wielkiej Brytanii i Irlandii, marynarzy ogromnej jaszczurki. Niestety dla nich okazuje się, że na ich trop wpada jej matka, która rozpoczyna poszukiwania, a te naturalnie skutkują ogromną dewastacją Londynu. Dla jednych po prostu słabej jakości zrzynka z Godzilli, dla innych jeden z najlepszych filmów o potworach swoich czasów. Dziś to już przede wszystkim mocno zdezaktualizowana rozrywka dla koneserów. 

Jurassic Park

Pisząc o filmach z wielkimi stworami nie sposób pominąć sławnego obrazu Stevena Spielberga, rozpoczynającego nadal całkiem dochodową franczyzę. Dinozaury to jeden z tematów, którymi fascynuje się większość ludzi w pewnym wieku, nie dziwi zatem to, że filmowcy postanowili z tego skorzystać, mając w dodatku świetną podstawę literacką w postaci powieści Michaela Crichtona. Ponad 900 milionów zebranych na całym świecie świadczy o tym, że był to dobry ruch. Co ciekawe do wykreowania świata prehistorycznych gadów użyto wtedy zarówno techniki komputerowej, jak i animatroniki. Nauczony doświadczeniami z realizacji filmu “Szczęki” reżyser potrafi znakomicie dawkować napięcie, najpierw pokazując zwierzęta roślinożerne, a dopiero później mięsożerców, na czele z tyranozaurem, który oczywiście robi w filmie największe wrażenie. 

Gamera: Guardian of the Universe

Pierwsze, japońskie filmy o Gamerze, gigantycznym żółwiu, będące klasykami podgatunku kaijiu, powstawały jeszcze w latach 60-tych poprzedniego wieku. Dziś są jednak już praktycznie nieoglądalne, bo problemem jest nie tylko dziurawy, a momentami wręcz nielogiczny scenariusz, ale także niezwykle biedne efekty specjalne. Całkiem dobrze przyjmowana jest jednak trylogia z lat 90-tych, której przedstawicielem jest właśnie obraz w reżyserii Shusuke Kaneko. Z dzisiejszej perspektywy wygląda on już mocno nieświeżo, ale nadal ma swój urok, a pojedynek Gamery z Gyaosem, przedstawicielami rasy ptaków ludożerców to zawsze dobry materiał na wielkie widowisko.

Władcy Ognia

Film Roba Bowmana z 2002 roku nie spotkał się z ciepłym przyjęciem recenzentów, a twórców zapewne bardziej zasmucił fakt, że na całym świecie zarobił ledwie ponad 80 milionów dolarów przy 60-ciu wydanych. Wszystko to mimo ciekawych lokacji: świata przyszłości rodem z Mad Maxa, w którym zagłada tym razem została spowodowana działaniem monstrualnych gadów, a także niezłej obsady. Mamy tu bowiem Christiana Bale’a, Matthew McConaugheya, Gerarda Butlera, a także Izabellę Scorupco. Scenariusz jest rzeczywiście przewidywalny, a całości wcale nie pomaga wszechobecny patos, jeśli jednak skupić się na samym widowisku, co w przypadku takich filmów powinno być kluczowe, nie jest tak źle. Bardziej efektowne od starć ludzi ze smokami ukazanych w tej produkcji są zapewne dopiero niektóre odcinki końcowych sezonów “Gry o Tron”.

The Host: Potwór

O tym, że konwencję filmu o wielkim potworze można wykorzystać do swoich celów, umieszczając w swym dziele wiele nawiązań do ważnych współcześnie problemów, pokazuje jeden z najlepszych filmów znakomitego, koreańskiego reżysera Bong Joon-Ho. Czego tu nie ma? Kryzys ekologiczny, który sprawia, że tytułowe monstrum wychodzi na powierzchnię i zaczyna terroryzować mieszkańców Seulu. W dodatku ów potwór to bezpośredni wynik eksperymentów wojskowych, w których uczestniczyli Koreańczycy i Amerykanie. Fatalna organizacja życia po owym ataku, jakże znamienna dla czasów, w których obecnie żyjemy. Na tym tle obserwujemy dzieje pewnej rodziny, której członkowie mocno się od siebie oddalili, a teraz muszą się zjednoczyć, by odnaleźć porwaną dziewczynkę.  

Projekt: Monster

Film Matta Reevesa był swego czasu prawdziwym objawieniem, łączył bowiem konwencję filmu o wielkich potworach terroryzujących metropolię, z nagrywanymi kamerą telefoniczną filmikami, które były swoistą kroniką inwazji, dzięki którym całość nabierała realistycznego charakteru, mimo całkowicie fantastycznej fabuły. Świetnie zainscenizowane widowisko, w którym oczywiście jak zwykle da się odnaleźć wiele nieścisłości, jak we wszystkich produkcjach tego typu. Do tego trzeba wytrzymać kilkadziesiąt minut kompletnie nic nie wnoszącej sekwencji początkowej. Całość broni się jednak zarówno dzięki sposobowi opowiadania, jak i świetnym animacjom potwora.

Pacific Rim

Nieprzypadkowo powiada się, że Guillermo del Toro wprowadził kino kaijiu w XXI wiek wystawiając przeciwko wielkiemu, naturalnemu zagrożeniu sterowane przez ludzi ogromne roboty, a pojedynki te zapewniały świetną zabawę wszystkim tym, którzy zdecydowali, by ten film oglądać w kinie. W dodatku gdzieniegdzie udało się przemycić kilka istotnych wątków, związanych głównie z pojawieniem się potworów na naszej planecie. Scenariusz ma jednak znaczenie trzeciorzędne, bo najważniejsze są świetne, dynamiczne walki, dużo lepsze niż te zaprezentowane choćby w filmach z serii “Transformers”, a także bardzo dobra obsada.

Kong: Skull Island

Większości filmów, w których widzimy wielką rozwałkę miasta przez potwora, udaje się dość dobrze pokazać, że budynki użytkowe, które miały służyć jako domy czy miejsca pracy mogą bardzo łatwo zmienić się w grobowce. Film Jordana Vogta-Robertsa działa jednak w inny sposób sugerując, że tylko lekka zmiana skali robi z jednostek ludzkich istoty podobne do mrówek. W dodatku całkiem dobrze służy temu obrazowi umieszczenie akcji w czasach po wojnie w Wietnamie, co daje możliwość nie tylko do zaprezentowania podobizny trzęsącego się Richarda Nixona, ale nadaje mu wydźwięk anty-wojenny, przede wszystkim za sprawą działań bohatera, granego przez Samuela L. Jacksona. Oprócz niego w tym udanym widowisku zagrało kilku znanych aktorów i jest to bardzo solidny reboot serii o wielkim gorylu. 

Collosal

Nietuzinkowy, z całą pewnością niezwykle oryginalny film w reżyserii hiszpańskiego twórcy Nacho Vigalondo, który  - w wydawać by się mogło - iście karkołomnym stylu łączy coś w rodzaju indie-komediodramatu o powrocie do swej rodzinnej miejscowości, z efektownym starciem dwóch wielkich potworów. Te ku uciesze gawiedzi, a zgubie Koreańczyków, na miejsce swoich działań wybierają właśnie Seul. Główna bohaterka, grana przez świetnie tu pasującą Anne Hathaway, odkrywa, że ma coś wspólnego z atakami tytułowego monstrum na Koreę. Oglądając tę produkcję czasami można złapać się za głowę, ale twórcom udaje się wybrnąć z opresji, także dlatego że film można odczytywać zarówno metaforycznie, jak i dosłownie.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper