Dziesięciu najsłynniejszych fikcyjnych prezydentów USA

Dziesięciu najsłynniejszych fikcyjnych prezydentów USA

Dawid Ilnicki | 17.01.2021, 15:00

Burzliwa końcówka kadencji tak barwnej postaci jak Donald Trump skłoniła nas do przyjrzenia się temu jak dotychczas przedstawiano ludzi pełniących najwyższy urząd w tym, nadal największym, światowym mocarstwie. Okazuje się, że wśród filmowych i telewizyjnych prezydentów USA nie brakowało przedziwnych postaci.

Niezależnie od tego jak się ocenia czteroletnią prezydenturę Donalda J. Trumpa chyba każdy musi przyznać jedno: jest to postać niezwykle oryginalna, a niewątpliwy talent aktorski Trumpa z całą pewnością pozwolił mu na zebranie wielkiej rzeszy, często przedziwnych - takich jak legendarny już szaman, zwolenników. Z całą pewnością żaden z przedstawionych wcześniej w filmach czy serialach przywódców największego światowego mocarstwa nie był podobny do znanego biznesmena z Nowego Jorku, co jednak nie znaczy, że na liście brakuje oryginalnych postaci. Twórcy filmowi od dziesięcioleci zabawiają się konwencją kina politycznego, a w niektórych przypadkach kluczowi przywódcy polityczni pojawiają się na marginesie właściwej fabuły, będąc jednak kluczowymi bohaterami. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Niestety na tej liście dziesięciu najbardziej znanych fikcyjnych prezydentów USA nie znalazła się żadna kobieta, bo też mimo całkiem sporej reprezentacji, na którą składają się m.in. Allison Taylor z “24 godzin” (grana przez Cherry Jones), Selina Meyer z serialu “Veep” (Julia Louis-Dreyfus), Constance Payton ze “State of Affairs” (Alfre Woodard), McKenzie Allen z serialu “Commander in Chief (Geena Davis) czy prezydent Lanford z sequela do “Dnia Niepodległości” (Sela Ward) nie są one tak dobrze znane. Większość z nich jednak w bardzo udany sposób przełamywała fabularne schematy, szczególnie tyczy się to seriali. 

Francis Underwood “House of Cards” (Kevin Spacey)

Sposób w jaki seriale telewizyjne pokazują polityków można w dużej mierze sprowadzić do dwóch schematów. To albo prawy i uczciwy funkcjonariusz publiczny (np. David Palmer z “24”, Birgitte Nyborg z “Borgen”) albo też aferzysta umoczony w grube afery. Francis Underwood, bodaj najsłynniejszy w ostatnich latach fikcyjny prezydent USA, jest nie tylko przedstawicielem, ale wręcz arcy-przedstawicielem tej drugiej grupy. Znakomicie grany przez Spaceya polityk potrafi bowiem obrócić niemal wszystko na swoją korzyść, doskonale odnajdując się w meandrach amerykańskiej polityki, które odmalowane są tutaj (przynajmniej w trakcie dwóch pierwszych sezonów) całkiem barwnie, a między drugim a trzecim sezonem w końcu osiąga cel, jakim jest oczywiście prezydentura. Szkoda tylko, że w przeciwieństwie do trzysezonowej serii BBC, produkcja Netflixa nie doczekała się sensownego zakończenia.

Josiah “Jed” Bartlet “The West Wing” (Martin Sheen)

Realizowany na przełomie wieków serial “The West Wing” (w Polsce znany pod tytułem “Prezydencki poker”), którego twórcą był znany scenarzysta Alan Sorokin, cieszył się sporą popularnością, co znalazło odzwierciedlenie w aż siedmiu sezonach i dobrych wynikach oglądalności. Głównym bohaterem tej produkcji był grany przez Martina Sheena prezydent USA - Josiah “Jed” Bartlet, przedstawiciel Partii Demokratycznej, który jest kolejnym przykładem polityka jakby żywcem wyjętego ze snów typowego, amerykańskiego wyborcy z klasy średniej. Bartlet odznacza się nie tylko niemal nieskazitelnym wizerunkiem, ale także jest znakomitym mówcą i otacza się kompetentnymi, a przy tym interesującymi postaciami. Sam serial mocno kontrastuje więc z wizją polityki, pokazywaną w “House of Cards”.

Thomas J. Whitmore “Dzień Niepodległości” (Bill Pullman)

“Dzień Niepodległości” Rolanda Emmericha to z pewnością jedno z najbardziej efektownych widowisk science-fiction bazujące na starym, dobrze znanym schemacie inwazji obcej cywilizacji, co istotne potraktowanej wręcz śmiertelnie poważnie. Dobrze widać to w kreacji prezydenta Stanów Zjednoczonych, którym jest - grany przez Billa Pullmana - Thomas J. Whitmore. Z jednej strony pełni tu funkcję prawdziwego ojca narodu, odwołując się do amerykańskiej tradycji i ducha, co widać szczególnie w słynnej przemowie, którą dziś z trudem ogląda się bez uśmiechu na ustach, a z drugiej jest też przywódcą amerykańskiej armii, starając się wykorzystać wszelkie możliwe sposoby, by pokonać Obcych. 

James Dale “Marsjanie atakują” (Jack Nicholson)

Interesujące, że w tym samym roku pojawiła się fabuła, która również traktowała o inwazji kosmitów na Stany Zjednoczone, ale oczywiście podeszła do niej całkiem inaczej. Mowa rzecz jasna o filmie Tima Burtona, który postawił zdecydowanie na groteskę, co widać już w efektach specjalnych, celowo nawiązujących do najbardziej kiczowatych widowisk science-fiction z lat 50-tych i 60-tych. Z najazdem wrażych obcych radzić sobie musi przede wszystkim przywódca kraju James Dale, który sprawia wrażenie osoby kompletnie nieprzygotowanej do pełnienia swojej funkcji i nawet po śmierci żony, a także kolejnych atakach Marsjan, próbuje się z nimi dogadać. Wygląda zatem jak całkowite przeciwieństwo Whitmore’a, choć trudno w tym wypadku mówić o jakimś koncepcie. Grający go Jack Nicholson stara się po prostu jakoś dopasować do dziwacznej konwencji tego obrazu, wypadając jednak dość blado, zwłaszcza w porównaniu do swych największych ról. 

David Palmer “24” (Dennis Haysbert)

Chyba najbardziej znany (biorąc pod uwagę całą dziewiątkę) amerykański prezydent ze znakomitego, momentami wręcz cudownie niedorzecznego, ale zawsze mocno wciągającego serialu “24 godziny”. Wielki przyjaciel Jacka Bauera, zamordowany ostatecznie w piątym sezonie tego serialu, za co zresztą po części był odpowiedzialny również jego następca. Palmera poznajemy jeszcze jako kandydata na prezydenta, urząd pełni w drugim i trzecim, pod koniec którego rezygnuje z walki o reelekcję, po części za sprawą knowań swojej żony.

Świetnie odtwarzany przez Haysberta Palmer to ucieleśnienie marzeń zwykłego, szarego obywatela o uczciwym i prawym polityku, który w końcu potrafi zrezygnować z pełnienia swojej funkcji, gdyż uważa, że tak będzie lepiej dla kraju. Gdzieniegdzie można było znaleźć porównania do Baracka Obamy, ale przecież Palmer nie był pierwszym Afroamerykaninem wybranym na prezydenta, którego w przeszłości grali m.in. Morgan Freeman, Danny Glover i James Earl Jones.

Merkin Muffley “Dr. Strangelove” (Peter Sellers)

Jeden z głównych bohaterów znakomitego filmu Stanleya Kubricka “Doktor Strangelove” to bodaj najbardziej groteskowy, filmowy prezydent Stanów Zjednoczonych. Odtwarzający go Peter Sellers gra w tym filmie jeszcze dwie inne role, zdecydowanie od siebie odbiegające. Sam Muffley jest zaś mocno safandułowatym urzędnikiem, który nie został obdarzony wielką charyzmą, a mimo to z zapałem i absolutną powagą, która jest akurat dostosowana do okoliczności, bierze się za zarządzaniem kryzysem atomowym. Do historii przejdą jego niezapomniane cytaty: "Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room!", a także przedziwna rozmowa z przywódcą ZSRR. 

Dave Kovic “Dave” (Kevin Kline)

Znany komik - Kevin Kline, zagrał podwójną rolę w całkiem niezłej komedii Ivana Reitmana. Przede wszystkim odtwarzał zwyczajnego obywatela USA, który ma jednak nadzwyczajne zadanie dodatkowe. Otóż Dave Kovic jest łudząco podobny do ówczesnego prezydenta Davida Mitchella, którego zdarza mu się zastępować na niektórych spotkaniach. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy wspomniany najwyższy urzędnik USA, podczas jednego ze swych romansów, który tuszuje obecność Kovica na oficjalnych spotkaniach, doznaje udaru mózgu. Wtedy prezydenta, niejako na pełny etat, musi zastąpić jego sobowtór. Dość zabawna komedia polityczna daje oczywiście okazję do kilku całkiem śmiesznych gagów.

Charles Logan “24” (Gregory Itzin)

Mamy tu do czynienia z niezłym ananasem! Logan od początku pojawienia się na ekranie sprawia wrażenie niezwykle oślizgłego typa, ale wtedy jeszcze nikt nie spodziewa się z kim tak naprawdę mamy do czynienia. Nie dość bowiem, że prezydent Stanów Zjednoczonych potajemnie zleca zabójstwo własnego agenta, którym jest oczywiście Jack Bauer (niewybaczalny błąd!), to jeszcze macza palce w zabiciu jednego ze swych poprzedników - Davida Palmera. W dodatku ma on bardzo dobre stosunki w Rosjanami, co zresztą zostaje wykorzystane w kolejnych sezonach. Można więc, w nawiązaniu do niektórych narracji pojawiających się po stronie liberalnej po wyborze Trumpa, powiedzieć, że Charles Logan był rosyjskim prezydentem zanim to było modne! Przy tym był on jednocześnie jednym z najlepiej wykreowanych przeciwników Bauera w serialu.

James Marshall “Air Force One” (Harrison Ford)

Jeden z najbardziej lubianych amerykańskich aktorów musiał w końcu zagrać przywódcę USA, co stało się w filmie “Air Force One” Wolfganga Petersena z 1997 roku, w którym Harrison Ford odtwarzał rolę prezydenta Jamesa Marshalla. O jego odwadze i dobrym przygotowaniu świadczy nie tylko to, że w pewnym momencie niemal w pojedynkę daje radę grupie rosyjskich terrorystów, a do ich przywódcy, granego przez Gary Oldmana, zwraca się w żołnierskich słowach: “Get off my plane!”, ale już sam początek kiedy w trakcie konferencji prasowej przeprasza za brak reakcji ze strony Amerykanów na ludobójstwo, które miało miejsce w Kazachstanie. Dziś sam film ogląda się oczywiście jak pierwszorzędną komedię sensacyjną, prawdziwy wzór mocno tandetnych fabułek z obowiązkowym zwycięstwem prezydenta, który kulom się nie kłania.

Joe Bauers “Idiokracja” (Luke Wilson)

Mocno upiorną, nawet jeśli momentami śmieszną, wizję przyszłości przedstawia znany film “Idiokracja”. Pewien szeregowy żołnierz zostaje zahibernowany na rok, ale wskutek pomyłki jego komora zostaje odkopana dopiero po 500 latach, a gdy główny bohater zostaje wybudzony okazuje się, że jest najinteligentniejszym człowiekiem na planecie, co akurat fatalnie świadczy o reszcie ludzkości. Joe Bauers najpierw zostaje Sekretarzem do spraw wewnętrznych, a film kończy jako prezydent Stanów Zjednoczonych. Z roku na rok coraz gorzej starzejąca się produkcja, głównie ze względu na ilość nawiązań do lokalnych kontekstów, które zdążyły się już w międzyczasie mocno zdezaktualizować i dlatego mogą być dziś nieczytelne, przynosi jednak obraz jednego z najbardziej oryginalnych przywódców politycznych USA.

Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper