Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Maciej Zabłocki | 13.01.2021, 21:30

Na naszych łamach testowałem już dwa poprzednie modele Motoroli o niemal bliźniaczym oznaczeniu. Telefony z dopiskiem „Plus” oraz „Play” w swoich kategoriach były całkiem udane i z pewnością warto zwrócić na nie uwagę. Dzisiejszy bohater o nazwie „Power”, wbrew swojej nazwie, jest budżetowym i skromnym urządzeniem. Czy w związku z tym warto zwrócić na nie uwagę? Zapraszam na test.

Motorola co raz śmielej radzi sobie na polskim rynku, dostarczając kolejne, całkiem udane produkty. Nie atakuje obecnie rynku typowych flagowców z komponentami z najwyższej półki. Zamiast tego koncentruje się na niższych szczeblach, gdzie ma większe pole do popisu. Odmiana „Power” którą mam dzisiaj przyjemność testować, to model wyceniony w oficjalnej dystrybucji na 899 zł. Nieco drożej od wersji „Play” za 799 zł, za to wyraźnie taniej niż opcja „Plus” kosztująca aż 1199 zł. W tej kwocie możemy spodziewać się dostępu do wszystkich najważniejszych elementów w smartfonie, ale nie ma co liczyć na powalającą wydajność czy przepiękne zdjęcia. Te składowe będą co najwyżej przyzwoite – jak bardzo? Tego dowiecie się czytając niniejszy test. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Specyfikacja Motorola Moto G9 Power: 

  • Ekran: LCD IPS 6,8”, 1640 x 720 pikseli, 264 ppi, 60 Hz
  • Procesor: ośmiordzeniowy Qualcomm Snapdragon 662
  • SO: Android 10
  • GPU: Adreno 610
  • RAM: 4 GB 
  • Pamięć: 128 GB
  • Bateria: 6000 mAh
  • Wymiary: 76,7 x 172,1 x 9,6 mm
  • Waga: 221 g
  • Aparat tył: 64MP F/1,8 2MP F/2,4 i 2MP F/2,4
  • Aparat przód: 16MP F/2,2
  • Porty i funkcje: 4G+ VoLTE, Wi-Fi 802.11 ac, Bluetooth 5.0, A-GPS, Akcelerometr, żyroskop, czujnik grawitacji, czujnik geomagnetyczny, czytnik linii papilarnych, USB typu C, NFC, złącze mini-jack

Względem stówkę tańszego modelu G9 Play dostaliśmy kilka zmian na korzyść bohatera dzisiejszego testu. Procesor pozostał ten sam, ale zwiększono wyświetlacz o 0,3”, dorzucono dwa razy więcej pamięci na dane użytkownika i powiększono baterię aż o 1000 mAh. W bonusie dostajemy też aparat o wielkości 64 mpix (zamiast 48) i zauważalnie lepszy przedni obiektyw, który ma teraz dwa razy więcej megapikseli. Telefon jest także wyraźnie dłuższy, grubszy i nieco szerszy. To wszystko za „stówkę”? Może faktycznie warto dopłacić. Przekonajmy się. 

Wygląd i wykonanie smartfona Motorola Moto G9 Power

Telefon przyjechał do redakcji w klasycznym dla tego producenta, granatowym pudełku z zielonymi akcentami. W środku, oprócz telefonu załadowanego w silikonowy pokrowiec, znajdziemy jeszcze przewód USB-C oraz 20W ładowarkę. Zabrakło jakichkolwiek słuchawek, ale to niestety dzisiaj standard. Urządzenie wykonano z plastiku w eleganckim, czarno-szarym kolorze. Faktura plecków nie jest jednolita, ma delikatnie chropowaty, atrakcyjny kolisty wzór, który tworzy przyjemny dla oka design. Moto G9 Power jest dość ciężki i duży, ma wyświetlacz o przekątnej aż 6,8” i waży ponad 220g, co po dłuższej zabawie wyraźnie odczujemy w naszych rękach. Poza tym jednak, po dłuższym oglądaniu go z każdej strony muszę przyznać, że jakość wykonania jest na bardzo przyzwoitym poziomie. Silikonowy pokrowiec szczelnie przylega do smartfona, ekran wydaje się solidnie zabezpieczony, a telefon z racji swojej grubości, jest bardzo wytrzymały na wszelkie próby wyginania i zgniatania. 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Na dole Motoroli Moto G9 Power znajdziemy maskownicę głośnika oraz złącze USB-C. Po lewej stronie mamy przycisk do przywołania asystenta Google (kompletnie zbędny), na prawym boku umieszczono włącznik oraz regulację głośności. Na górze znalazło się miejsce dla złącza mini-jack. Z przodu, w lewym górnym rogu, producent zamieścił sporych rozmiarów oczko aparatu. Z tyłu natomiast jest schludnie i bardzo elegancko. W górnej, centralnej części mamy logotyp Motoroli, który pełni też rolę czytnika linii papilarnych. Nieco wyżej znajduje się niewielka wyspa z aparatami. Trzy z czterech oczek to obiektywy, a czwarty okrąg jest po prostu diodą doświetlającą. Wyspa nie wystaje znacznie poza obrys telefonu i silikonowy pokrowiec w pełni ją „ukrywa” zapobiegając bujaniu się smartfona na stole czy biurku. Telefon ma wokół ekranu dość grube ramki, a na dole duży i wyraźny podbródek. Producent zmyślnie zaokrąglił tył urządzenia z każdej strony, dzięki czemu znacznie lepiej leży w dłoni. 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Oczywiście Moto G9 Power nie jest wodoodporny. Komponenty wewnętrzne pokryto jedynie specjalną powłoką chroniącą przed zachlapaniem. Nie naładujemy tego telefonu bezprzewodowo, ale możemy rozszerzyć wbudowaną pamięć na dane użytkownika za sprawą karty microSD o pojemności do 512GB. Co istotne, mamy dostęp do wszystkich najważniejszych funkcjonalności, w tym bardzo pożądanego NFC, dzięki któremu zapłacimy zbliżeniowo za zakupy w sklepie czy połączymy się np. z dobrym głośnikiem. Ogromne ogniwo o pojemności 6000 mAh jest większe, niż u starszych braci (tam było 5000 mAh) co może pozytywnie przełożyć się na czas pracy. Już Moto G9 Play działał bez problemów przez dwa dni bez ładowania. Musimy też uważać na ekran lub kupić do niego specjalną folię ochronną – producent nie dodaje jej do zestawu. Robią tak niektórzy konkurenci. 

Ekran, komfort użytkowania i wybrane funkcjonalności w Moto G9 Power

Jak mogliście przeczytać w specyfikacji, producent zdecydował się na wyświetlacz IPS o przekątnej 6,8”, odświeżaniu 60 Hz i rozdzielczości 1640x720p, co gwarantuje przeciętne 264 ppi. Gdy przyjrzymy się ekranowi z bliska, dostrzeżemy pojedyncze piksele, ale w codziennym użytkowaniu nie jest to uciążliwe. Zamontowana tutaj matryca jest bardzo dobra, jak na swój przedział cenowy. Kolory są wystarczająco nasycone, obraz wyraźny, a czernie przyzwoite i dość głębokie. Do tego wystarczające kąty widzenia, choć te z niektórych pozycji dają bardziej wyblakły obraz. Nie ma przesadnie uciążliwego smużenia, jasność oscyluje w okolicach 400 cd/m2, a kontrast przekracza 2000:1. Niestety w mocno nasłonecznione dni będziemy mieć problem z odczytaniem niektórych treści, ale w tej klasie cenowej wyświetlacz robi pozytywne wrażenie. 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Nakładka systemowa, a raczej niewielkie modyfikacje dla Androida 10 wypadają bardzo korzystnie. Nie ma tutaj żadnych śmieci, system jest czysty, chodzi sprawnie i nie mogłem na niego narzekać – jak na te klasę smartfona. Zauważyłem tylko, że Moto G9 Power jest nieco mało responsywna kilka chwil po przebudzeniu. Albo występują przycięcia, albo przyszarzony ekran na chwilkę dosłownie zastyga. Nie było to może uciążliwe, ale warte odnotowania. Poza tym wbudowany procesor z układem graficznym całkiem nieźle dają sobie radę. Z systemu korzystało mi się dobrze, pomijając koszmarny dźwięk „Hello Moto” na każde powiadomienie, który musiałem szybko wyłączyć. Wibracje są przyjemne, głośnik mono wystarczająco donośny, a rozmowy telefoniczne pozbawione jakichkolwiek zakłóceń. Pod tym względem Moto G9 Power sprawdzi się idealnie. Nie gubił zasięgu, lecz nie może niestety pochwalić się szczególnie dobrą kartą sieciową – połączenie po Wi-Fi nie wykorzystywało pełnej mocy mojego łącza.
 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Motorola przygotowała szereg atrakcyjnie wyglądających samouczków, które pozwolą lepiej zrozumieć jak działają gesty czy poszczególne funkcje telefonu. Dla przykładu – jeśli chcemy zrobić zrzut ekranu, wystarczy przyłożyć i przytrzymać przez chwilę trzy palce do ekranu. Mamy tutaj od nowości standardowe przeciąganie od lewej do prawej by się cofnąć, lub od dołu do góry by wywołać menu. Belka systemowa zawiera wszystko co niezbędne i jest łatwo konfigurowalna. Muszę Wam przyznać, że lubię ten system – wiem, gdzie co jest. Może czasem oczekiwałbym nieco lepszego uporządkowania opcji w ustawieniach, ale poza tym cieszy mnie, że nie ma tu żadnych „śmieci”. Tylko podstawowe aplikacje Google, narzędzia i to wszystko. Dodatkowym atutem jest bardzo wygodna i szybko działająca klawiatura ekranowa. 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Wydajność i granie na Moto G9 Power

W środku znajdziemy ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 662 rozpędzający się do 2,02 GHz przy czterech rdzeniach i 1,8 GHz dla pozostałych. To wystarczająco dużo, żeby wygenerować całkiem przyzwoite wyniki w benchmarkach. W popularnym AnTuTu Motorola G9 Power osiągnęła 176265 jednostek, co jest wynikiem dosłownie takim samym, jak w tańszym o 100 zł modelu G9 Play. W Geekbenchu 5 dla jednego rdzenia otrzymałem 314 punktów, a dla wielu 1403. W Androbenchu szybkości pamięci wbudowanej dla użytkownika są… bardzo marne. Przy odczycie mamy raptem 296 MB/s, a przy zapisie zaledwie 196 MB/s. W 3D Marku w teście „Sling Shot” Moto G9 Power osiągnęło 1896 punktów, oferując ok. 12 i 5 klatek na sekundę w dwóch benchmarkach. Bez szału, ale na szczęście to tylko benchmarki. Resztę wyników, choćby w PCMarku czy GFX Bench sprawdzicie na zdjęciach poniżej. 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Na telefonie odpaliłem kilka popularnych gier, w tym GTA San Andreas, Call of Duty Mobile czy DSJ2, który szturmem podbija mobilne procesory. O ile dwie pierwsze produkcje są bardzo wymagające i tutaj musiałem kombinować z detalami, o tyle DSJ2 śmigał aż miło i przyjemnie patrzyło mi się na latające zlepki pikseli. Uwielbiam te grę, mam do niej olbrzymi sentyment. Ponadto, wbudowane 4GB pamięci LPDDR4X nie jest może powalającą ilością, ale wystarczającą dla kilku aplikacji otwartych jednocześnie. Łatwo jednak Moto G9 Power „zamulić” otwierając wiele zakładek w przeglądarce, aplikacje, komunikatory i grę. Często musimy zamykać włączone wcześniej programy, by telefon mógł funkcjonować w pełni sprawnie. 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Przejdźmy do tego, co ciekawiło mnie najbardziej czyli czasu pracy na baterii. Nie ukrywam, że potężne ogniwo o pojemności 6000 mAh rozbudzało apetyt na pełne dwa dni bez ładowarki. Oczywiście tak jest w rzeczywistości. Ba, telefon potrafi „wysiedzieć” i połowę trzeciego dnia bez większego problemu! Niezależnie od intensywności użytkowania, możemy liczyć na przynajmniej dwa dni bez prądu, a przy oszczędzaniu baterii czy umiarkowanym korzystaniu spodziewajmy się nawet 4 do 5 dni. To są szalone wyniki, ale dla osób potrzebujących dużej baterii Moto G9 Power sprawdzi się idealnie. Nieco gorzej wypada natomiast czas potrzebny na naładowanie akumulatora. Mimo tego, że telefon wspiera szybkie, 20W ładowanie to i tak szybkość wypełnienia ogniwa od 0 do 100% przekracza 2,5 godziny. To bardzo długo, chociaż 30% osiągniemy już po ok. 40 minutach, a to wystarczająco dużo, żeby smartfon przetrwał przez cały dzień.

Aparat – lepiej niż u starszego brata, ale do ideału wciąż nieco brakuje

Oczywiście w telefonie za 899 zł nie mogę oczekiwać doskonałego aparatu, który zrobi niczym nieskalane, idealne zdjęcia w każdych warunkach. Muszę jednak przyznać, że dopłacając „stówkę” więcej i wybierając większą Moto G9 Power zamiast Play, możemy zrobić dobry interes na aparacie. Foty w ciągu dnia są bardzo miłe dla oka. Rozpiętość tonalna może nie zachwyca, ale 64 Mpix obiektyw z jasnością F/1.8 potrafi uchwycić wystraczająco dużo szczegółów. Wspiera go 2 Mpix oczko makro oraz 2 Mpix obiektyw do łapania głębi i poprawiania efektu „bokeh” czyli rozmycia tła. To wartości, które może nie zachwycają, ale w codziennym użytkowaniu dla mniej wymagających użytkowników będą wystarczające. 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

W nocy jest natomiast różnie. Telefon oczywiście wspiera dedykowany ciemnościom tryb, lecz nie oferuje on zbyt powalających efektów. Szczególnie duże problemy są z uchwyceniem ostrości. Moto G9 Power oferuje ponadto 8-krotne zbliżenie cyfrowe i nie ma aparatu szerokokątnego. Zdjęcia portretowe wychodzą zaskakująco dobrze, a w opcjach mamy jeszcze kolor spotowy, tryb „ultra-res”, filtry na żywo i dostęp do rozszerzonego pakietu ustawień za pomocą trybu „pro”. W przypadku filmów możemy jedynie pokusić się o nagranie czegoś w zwolnionym tempie lub w trybie poklatkowym. Same filmy nagramy wyłącznie w 1080p i maksymalnie z 60 klatkami na sekundę. Przedni aparat również nagrywa wyłącznie w FHD. 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Muszę przyznać, że za te cenę Motorola G9 Power bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie możliwościami aparatu, o ile nie będziemy próbowali robić zdjęć ze słabym oświetleniem. Nie ma tu może rewolucji, ale zdarza się zrobić tym telefonem fotkę, która będzie piękna, żywa i ostra. Nagrania wychodzą nieco gorzej, brakuje lepszej stabilizacji obrazu przy 30 klatkach, która nie istnieje przy 60, ale bitrate jest wystarczająco wysoki, a kolory i jakość w niczym nie ustępują nawet nieco droższej konkurencji. Pod tym względem Motorola nie tylko dopracowała obiektywy, ale też oprogramowanie, które z każdym zadaniem radzi sobie bardzo dobrze. Nawet 8-krotne zbliżenie cyfrowe obrabiane potem automatycznie nie zniechęca nas poszarpanymi krawędziami czy rozmytymi fragmentami. 

Podsumowanie – Motorola Moto G9 Power to dobry interes

Nie da się ukryć, że w przedziale cenowym do 1000 zł istnieje olbrzymia konkurencja z markami Xiaomi i Oppo na czele, a co raz śmielej wchodzi do niej Samsung. Motorola jednak nie ma się czego wstydzić. Testowane przeze mnie telefony z serii G9 to z pewnością jedne z najciekawszych urządzeń w tym przedziale cenowym. Mają swoje mankamenty, ale oferują w zamian przyzwoitą wydajność i wystarczająco długi czas pracy na baterii. 

Motorola G9 Power – test smartfona. Czy jakość idzie w parze z niską ceną?

Testowany dziś model G9 Power to najnowsza konstrukcja Amerykańskiej firmy. Pod względem designu jest nieco topornie, ale plecki mogą się podobać. Do zastosowanych materiałów nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. System chodzi sprawnie i pozbawiony jest wszelkich zbędnych dodatków, a aparaty w ciągu dnia potrafią zrobić zaskakująco dobre zdjęcia. Zarówno te główne jak i portretowe. Tak naprawdę brakuje mi tutaj może nieco więcej mocy do grania, ale w codziennym użytkowaniu rzadko kiedy to odczujemy. Chyba, że szybko zapchamy 4GB wbudowanej pamięci, bo o to akurat nietrudno. Bateria wystarcza na niemal 3 dni pracy, chociaż jej ładowanie jest bardzo powolne. No i fotki strzelane w nocy są… słabe, nieostre i pozbawione szczegółów, nie mówiąc o kolorach czy marnym kontraście. 

Nie zmienia to faktu, że w kwocie do 900 zł warto G9 Power rozważyć, tym bardziej gdy szukamy smartfona do codziennych, podstawowych zadań – chcemy do kogoś napisać wiadomość, odebrać telefon, odpalić aplikację banku czy zagrać w DSJ2. W takich warunkach to urządzenie sprawdzi się świetnie, a jeszcze wynagrodzi nam wszystko swoją długą pracą i wielkim wyświetlaczem – do tych 6,8” trzeba się jednak na początku przyzwyczaić. 

Ocena – 7/10 

Zalety: 

  • Duży wyświetlacz z przyzwoitym kontrastem i nasyceniem kolorów
  • Dobra jakość wykonania i bardzo ładny kolor plecków 
  • Zamieszczona w zestawie, 20W ładowarka
  • Bardzo ładne zdjęcia w ciągu dnia, zarówno zwykłe jak i portretowe 
  • Wsparcie dla NFC
  • Donośny głośnik mono, w zupełności wystarczający do rozmów głosowych 
  • Doskonały czas pracy na baterii, telefon wytrzymuje nawet 3 dni pracy
  • Wsparcie dla kart rozszerzeń microSD do 512 GB
  • Szybki i sprawnie działający czytnik linii papilarnych 
  • Nagrania w 1080p/30 mogą się podobać, są też przyzwoicie stabilizowane cyfrowo 
  • Elegancki, silikonowy pokrowiec w zestawie

Wady: 

  • Smartfon nie jest wodoodporny i nie wspiera ładowania bezprzewodowego 
  • Bardzo długo ładuje ogniwo do pełna 
  • Zdjęcia w nocy nie są zachwycające, podobnie z nagraniami 
  • Zabrakło cyfrowej stabilizacji obrazu przy nagraniach w trybie 1080p/60 fps
  • Zwolnione tempo tylko w 60 klatkach – to jest nieporozumienie 
  • Niska rozdzielczość ekranu, przez co mamy tylko 264 ppi
  • Dziwna decyzja o umieszczeniu przycisku dedykowanemu asystentowi Google – to kompletnie zbędne
  • Telefon jest dość duży, gruby i ciężki – dla niektórych będzie zbyt wielki
  • Podbródek na dole ekranu mógłby być mniejszy
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper