Bridgertonowie (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Serce nie sługa

Bridgertonowie (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Serce nie sługa

Iza Łęcka | 25.12.2020, 19:00

Świąteczna ramówka Netflixa została wzbogacona o „Bridgertonów” bazujących na powieściach znanej i cenionej Julii Quinn, której kiesa jest napełniana przez czytelników żądnych najmocniejszych uniesień. Jak chytry plan Daphne Bridgerton oraz księcia Simona Basseta wpłynie na losy londyńskich arystokratów i ich plany o efektownym ożenku? Zapraszam do recenzji serialu „Bridgertonowie”.

Wśród londyńskich elit rozpoczął się właśnie kolejny sezon walki o najlepsze panny na wydaniu – oto na linii startu, tuż obok młodych arystokratek, usadowiły się niezwykle łase na sukces matki, prowadzące cały proces, którego ukoronowaniem będzie huczny ślub. Na Daphne Bridgerton zwrócone są oczy całej śmietanki towarzyskiej, kiedy to już po pierwszym wystąpieniu przed królową zostaje wyróżniona. Choć adoratorów przybywa, żaden nie spieszy się z ogłoszeniem swoich zamiarów, co przytłacza młodą, pożądającą miłości, pannę. Jednocześnie w socjecie coraz większy sukces odnoszą plotkarskie teksty Lady Whistledown – tajemniczej autorki, która słynie z uszczypliwego języka i nie waha się zdradzać największych sekretów hrabiowskiej alkowy. Na rodzinie głównych bohaterów również nie zostawia suchej nitki. Nawiązując kontakt z księciem Hastings, któremu niespieszno do wszelkich ceremoniałów towarzyskich, a przede wszystkim do ślubu, Daphne i Simon wpadają na genialny pomysł. Oszukując wszystkich, młodzi brnąć będą w wyszukane zaloty, dzięki czemu popularny arystokrata uwolni się od natrętnych swatek, a najstarszej córce Bridgertonów powiększy się grono zdecydowanych i najlepszych zalotników. Jak łatwo możecie się domyślić, plany po drodze się komplikują, jednak o tym później...

Dalsza część tekstu pod wideo

Bridgertonowie (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Panna na wydaniu

Bridgertonowie (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Serce nie sługa

W XIX wieku życie londyńskiej panienki z dobrego domu nie należało do najłatwiejszych. Tkwiąca pomiędzy sztywnymi manierami, zwracająca szczególną uwagę na utarte konwenanse i szczątkową wiedzę uzyskaną od matki, musi zmierzyć się z największym życiowym wyzwaniem – znalezieniem jak najlepszej partii i wzięciem ślubu. Ponieważ cel uświęca środki, arystokratki robią co tylko mogą, by sprostać zadaniu usidlenia bogatego kawalera i szybkiemu podążeniu ku ślubnemu kobiercowi, ku uciesze matki czuwającej nad całym procesem. Na zalotach skupione jest życie całych rodzin, bowiem jest to niezwykle żmudny, zawoalowany twardymi zasadami proces, w którym szybko można wznieść się na listy rankingów i zaskarbić sobie zainteresowanie hrabiów czy książąt, ale jedna wpadka może przesądzić o towarzyskim skandalu i detronizacji kandydatki.

Shonda Rhimes jest kolejną popularną twórczynią, która w 2017 roku nawiązała długoletnią współpracę z Netflixem, czego efektem ma być aż osiem produkcji, a jedną z nich są recenzowani „Bridgertonowie”. Adaptacja rozchwytywanej powieści Julii Quinn stanowi idealną bazę serialu poświęconego romansom angielskiej wyższej klasy. Oto mamy intrygi, przelotne, ale mocne w swym przekazie, spojrzenia, plotki i młodych ludzi, którzy doskonale zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Przebieg debiutanckiego sezonu będzie miał bowiem odzwierciedlenie nie tylko w efektownym zamążpójściu i umocnieniu pozycji w angielskiej socjecie – Daphne, znakomicie grana przez Phoebe Dynevor, ma doskonałe wyczucie swojego położenia. Jej rychłe i udane małżeństwo warunkować będzie sukces towarzyski młodszych sióstr oraz utrzymanie mocnej pozycji rodziny wśród elity. Świadomość ciąży młodej dziewczynie, ale jednocześnie dodaje pikanterii całemu biegowi wydarzeń.

Niczym w katalogu prezentowany jest cały zbiór niezwykle barwnych i różnorodnych bohaterów, których losy łączą się podczas oficjalnych bali, organizowanych wieczorków czy aranżowanych spacerów. Twórcom z Shondaland oddanie angielskiego klimatu udało się znakomicie, choć nie zapomnieli dodać również kilku smaczków od siebie, w rezultacie recenzowani „Bridgertonowie” są swoistym połączeniem „Plotkary” i „Dumy i Uprzedzenia”. Intrygi, dosadne docinki oraz połączeni w miłosnych wzlotach i upadkach młodzi Londyńczycy to znaki rozpoznawcze produkcji. Pomimo sztywnych grzeczności i przyzwoitych ukłonów, najmłodsza część towarzystwa pragnie miłości, pikantnych uniesień i przeszywających oddech doznań. Bezpruderyjność aż wylewa się z ekranu, co sprawia, że 8 odcinków nie nuży nawet na chwilę.

Bridgertonowie (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Miłość to biznes

Bridgertonowie (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Serce nie sługa

Trzeba przyznać, że nieco niekonwencjonalnie wybrana obsada aktorska serialu spełniła swoje zadanie bardzo dobrze. Między Phoebe Dynevor a Regé-Jean Pagem czuje się chemię i narastające napięcie – grane przez nich postacie to osoby o niezwykle zdecydowanych charakterach, nad którymi w najmniej oczekiwanym momencie przewagę przejmują uczucia. W opozycji do „ucieleśniającej wszelkie ideały” Daphne stoi jej młodsza siostra. Z nosem w książkach, posiadająca wielkie ambicje i odznaczająca się nowocześniejszymi wartościami Eloise skupiona jest na rozwiązywaniu jednej z największych tajemnic sezonu, a myśl o zbliżającym się wielkimi krokami debiucie ciąży jej ogromnie. Jako młoda kobieta jest uwięziona w okowach obowiązków przypisanych płci, tymczasem marzy o rozwijaniu swoich umiejętności i wiedzy. Jednocześnie wydawać by się mogło, że mężczyźni w Anglii w epoce regencji mają mocniejszą pozycję i więcej swobody. Jest tak w istocie, ale za zamkniętymi drzwiami. Oczom opinii publicznej muszą prezentować się nienaganni, czuwający nad dobrem rodu, opiekunowie. Ze wspomnianą rolą mierzy się Anthony Bridgerton, który skutecznie próbuje uciec przed skandalem.

Niestety, wysoka pozycja i klasowe przywileje niosą za sobą również sporo obowiązków i sztywnych zasad, którym bohaterowie muszą podołać – w innym wypadku zagrożone jest nie tylko ich dobre imię, ale i szczęście rodziny. Wyjście przed szereg zrodzi nie tylko plotki i mezalians, jednak przede wszystkim odciśnie piętno na innych jej członkach. Dyskryminacja klasowa i spadek w rankingu przychylności potrafi być bolesny. Wspomniany najstarszy syn Bridgertonów, który pełni rolę wicehrabiego, sprawuje pieczę nad siostrami, jednocześnie prowadząc walkę w wyborze między osobistym szczęściem a wpływami, pieniędzmi i pozycją. Nieco z tych sztywnych ram wybiega książę Hastings, choć jego historia okraszona została osobistymi tragediami z przeszłości.

Bridgertonowie (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Za twój honor, pani

Bridgertonowie (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Serce nie sługa

Nie ukrywajmy: recenzowani „Bridgertonowie” to niekonwencjonalne romansidło, w którym pięknie ubrane postacie przechadzają się po bogatych, kunsztownie zdobionych wnętrzach i idealnych ogrodach. Za sztywnymi ramami kryją się jednak ludzie pragnący wolności, a jej krótkie momenty chłoną z jak największą intensywnością, co sprawia, że stają się bliżsi odbiorcom, a ich historie w mniejszym stopniu wydają się być oderwane od rzeczywistości. Twórcy bawią się konwencją, nieco ją uwspółcześniają i wciskają w typowe dla siebie ramy, jednak całość daje efekt niezwykle spójny.

W świątecznym okresie Netflixowi nie mogła jednak udać się lepsza sztuka – ich najnowszy serial jest na tyle przyjemny w odbiorze, że momentami trudno było mi się od niego oderwać. Całkiem szybkie tempo akcji i wiele wątków, rozmaite, barwne charaktery serwują całą feerię doznań, które są lekkie i pozytywne. Oczywiście, w swojej recenzji nie mogę zapomnieć, że „Bridgertonowie” bywają czasami zbyt słodcy i naiwni, a nie każdemu widzowi przypadnie do gustu obserwowanie bali i zaaranżowanych spotkań. Pamiętajmy także, że to propozycja całkiem mocno osadzona w założeniach epoki, więc niektóre wyzwania bohaterów mogą wydawać się przesadzone. Dodanie przez scenarzystów jednak kilku smaczków i odejście od zasad sprawiło, że był to całkiem relaksujący seans, idealny na Święta.

Atuty

  • Znakomity klimat, który fanom „Dumy i uprzedzenia” czy „Downton Abbey” przypadnie go gustu
  • Intrygi, plotki ukrywane za wachlarzem namiętności to znaki rozpoznawcze
  • Ekipa aktorska sprostała zadaniu
  • Charakteryzacje i kunsztowne stroje nadają atmosfery

Wady

  • Szybkie tempo produkcji z czasem nieco opada
  • Pod koniec pomniejsze, ciekawe wątki tracą na znaczeniu

„Bridgertonowie” idealnie wpisują się w konwencję romansu, któremu nie brakuje pikanterii i intryg. Kilka odstępstw od oryginału nie razi, a nadaje dodatkowego charakteru. Shonda Rhimes i Chris Van Dusen przyzwoicie odrobili zadanie domowe.

7,5
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper