Liczbowe oceny gier to błąd? Być może, ale nic lepszego nie wymyślono

Liczbowe oceny gier to błąd? Być może, ale nic lepszego nie wymyślono

Kajetan Węsierski | 25.12.2020, 22:30

Przy okazji bałaganu związanego z premierą ostatniego dzieła od CD Projekt RED, raz jeszcze podniosła się w Internecie kłótnia na temat tego, jak powinniśmy podchodzić do kwestii ocen gier w recenzjach i jaki jest najlepszy sposób, by to robić. Odpowiedź nie jest prosta.

Przy okazji premiery Cyberpunk 2077 ponownie, jak przy każdym większym debiucie na rynku branży gier wideo, poruszono temat ocen. Rozstrzał pomiędzy tymi od krytyków, a otrzymanymi ze strony społeczeństwa był ogromny. I raz jeszcze podniosła się dyskusja na temat tego, czy oceny liczbowe mają sens. W jakim stopniu można je uznać za racjonalną ocenę i w jakim stopniu pokrywają wszystkie aspekty danego tytułu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Utworzyły się dwa stronnictwa – jedni, którzy twierdzili, że to świetna opcja i drudzy, dla których sprowadzanie tak obszernego dzieła, jak gra wideo, do cyferki, to zwyczajny absurd. Cóż, osobiście jestem pomiędzy. Rozumiem argumenty obu stron barykady, choć mimo wszystko obecnie bliżej mi do tych pierwszych. I bynajmniej nie dlatego, że uważam oceny w skali liczbowej za to idealna sprawa. Jestem po prostu zdania, że dotychczas nic lepszego nie wymyślono.

Kwestia subiektywizmu

Jak wiadomo, moje 7/10 może być zupełnie inne, niż Twoje 7/10, Drogi Czytelniku. To naturalne – wszystko jest bowiem kwestią gustu, perspektywy i priorytetów. Świetnie zobrazował to Cyberpunk 2077. Jeśli dla mnie kluczowym elementem będzie jakość fabuły oraz warstwa wizualna, to prędzej dam wysoką ocenę od kogoś, kto stwierdzi, że fundamentalne jest wypolerowanie gry, aby ta nie zawierała żadnych bugów.

Liczbowe oceny gier to błąd? Być może, ale nic lepszego nie wymyślono

Możemy też po prostu dać tę samą ocenę, kierując się zupełnie innym przeświadczeniem. Zresztą, nad kwestią tego, że punkt widzenia jest różny, nie muszę się chyba rozwodzić. Każdy wie, jak to wygląda. I całkowicie się z tym zgadzam. Skala liczbowa nigdy nie odda w stu procentach tego, czy dany tytuł nam przypasuje, czy też nie. Sam znam wiele produkcji, które na Metacriticu mają wysokie oceny, a ja nie potrafiłem się w nich dobrze bawić.

Jest jeden banalny sposób, jak sobie z tym poradzić. Sugerować się agregatorami w takim samym stopniu, jak HowLongToBeat – zaledwie poglądowo. Nikt nie da nam gwarancji, że skoro średnia długość konkretnego projektu wynosi 15 godzin, sami spędzimy tam dokładnie tyle samo czasu. Czemu więc liczymy, że gdy tytuł ma 90 na Metacriticu, to i dla nas będzie świetny? Może być to zaledwie obrazowaniem tego, że coś zostało ogólnie pozytywnie przyjęte.

Unifikacja to problem

Dużym kłopotem, który zrodziłby się przy okazji innego rodzaju ocen, byłaby próba ich agregowania. Tych opisowych się nie da, ale jeśli postawilibyśmy na oddzielne punkty za każdy z aspektów – muzyka, grafika, grywalność, długość i tak dalej... To byłby spory problem! Aby można było racjonalnie porównywać wrażenia różnych redakcji, musiałoby dojść do ujednolicenia tego, co bierzemy pod uwagę.

Liczbowe oceny gier to błąd? Być może, ale nic lepszego nie wymyślono

To wcale nie byłoby lepsze, niż pojedyncza ocena. Jedna osoba może bowiem brać pod uwagę zupełnie co innego w kontekście „grafiki” niż druga. A to i tak małe piwo przy tym, jakim kłopotem byłoby doprowadzenie do tego, żebyśmy w kraju (nie mówiąc już o skali globalnej) korzystali z tych samych wytycznych. Agregowanie byłoby niemożliwe, tym samym wrócilibyśmy do punktu wyjścia, który jest tak dyskutowany.

A może tak oceny opisowe?

Spotkałem się także z wieloma głosami, które prosiły o oceny opisowe. Tylko że... Właściwie tym jest cała recenzja. Serio, w ostatnim czasie pojawiło się sporo wpisów o tym, iż najlepiej byłoby, gdyby ostatecznym podsumowaniem gry był tekst. Tu unifikacja zupełnie nie miałaby prawa bytu, a agregowanie żadnego sensu. W gruncie rzeczy równe z tym byłoby po prostu usunięcie ocen z recenzji, a jestem przekonany, że nie sprawdziłoby się to tak dobrze, jak wielu się wydaje .

Jasne, mamy przecież spore grono twórców recenzji wideo nawet na naszym podwórku. Zazwyczaj nie silą się oni na oceny punktowe, bo nie ma to sensu. Jest to jednak inna forma przekazu, niż tekst pisany – ten po prostu powinien zawierać jakieś składne podsumowanie, bo większość odbiorców nie czyta całości. Zazwyczaj jest to przelecenie wzrokiem i sprawdzenie oceny. Smutna prawa, ale to właśnie ona decyduje o istnieniu formy punktowej – którą zresztą wynieśliśmy jeszcze ze szkoły.

Liczbowe oceny gier to błąd? Być może, ale nic lepszego nie wymyślono

Reasumując...

Oceny liczbowe nie są perfekcyjne i mają wiele wad. Jak jednak wspomniałem, średnią z agregatorów powinniśmy traktować zaledwie poglądowo – jako opinię społeczeństwa, a nie kwestię „kupić czy nie kupić”. Nigdy nie mamy pewności, czy nasz gust nie będzie odbiegał od większości recenzujących, których opinie złożyły się na ocenę zbiorczą. Na pewno każdy z Was przynajmniej raz się na tym przejechał. Wszyscy mamy różne gusta.

Wydaje mi się, że są dwa rozwiązania. Po pierwsze, czytajmy całe recenzje, a nie tylko podsumowania i oceny. Wielokrotnie właśnie w nich znajdziemy odpowiedź na to, skąd tyle punktów. Po drugie, selekcjonujmy recenzentów, których teksty czytamy. I nie chodzi mi tu bynajmniej o warstwę językową oraz temu podobne rzeczy. Nie każdy zwraca przecież na to uwagę. Kluczowe jest znalezienie dziennikarza/twórcy, którego gust pokrywa się z naszym.

Nie bez powodu żyjemy dziś w czasach, gdzie przed premierą dostajemy mnóstwo materiałów z rozgrywki oraz zwiastunów. Już często te elementy pozwalają nam przesiać ziarno od plew. I choć oczywiście nie zawsze jest to możliwe, gdyż materiały są przygotowane wcześniej, a gry mogą działać lepiej na jednym sprzęcie, niż na drugim (co świetnie pokazał Cyberpunk 2077), to wciąż daje pewien pogląd. I, co najważniejsze, mamy taki nadmiar gier, że nie musimy bynajmniej kupować ich na premierę.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper