Kącik Filmowy: Recenzje

Kącik Filmowy: Recenzje

Łukasz Kucharski | 20.05.2014, 21:00

Wielkie potwory to coś co kochamy. Wiek nie ma znaczenia. Ogromne istoty i demolka jaką prezentują są urzekające. Czas na powrót legendy. Godzilla żyje i ma się nieźle jak na sześćdziesięciolatka. Zapraszam!

Krótki werdykt

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Godzilla (2014)

 

 

Reżyseria: Gareth Edwards, Scenariusz: Max Borenstein, Dave callaham, Produkcja: USA, Japonia, Czas trwania: 105 minut, Obsada: Aaron Taylor-Johnson, Ken Watanabe, Elizabeth Olsen, Bryan Cranston.

 

Nadchodzi apokalipsa. Jej imię to Gojira, a wygląda jak... facet w gumowym kostiumie?! Na szczęście nie, te czasy już minęły. Bynajmniej nie mam nic przeciwko licznym klasykom z Japonii, bo wtedy nie było możliwości stworzenia na ekranie potwora za pomocą magii komputera. Wielki G powstał w latach pięćdziesiątych i od tamtej pory zintegrował się z kulturą, niczym choroby weneryczne. W mojej pamięci, najjaśniej zapisało się pierwsze starcie z Mechagodzillą, które oglądałem w kółko na poczciwej kasecie VHS. Gdy w roku 1998 Roland Emmerich pokazał nam swoją wizję legendy, nie byłem rozczarowany, ale wiele można było poprawić. Fala krytyki była jednak tak wielka, że na kolejny spacer po mieście Godzilla wybrała się dopiero w tym roku. Na reżysera wybrano Garetha Edwardsa, którego pełnometrażowym debiutem była średnia Strefa X / Monsters. Skromny film, a wysokobudżetowa superprodukcja to duża zmiana i nie każdy może jej podołać. W mojej ocenie powstało dzieło ponad przeciętne, ale potencjał nie został wykorzystany. Wszystko przez to, że starano się budować obecność Godzilli poprzez pokazanie jej dopiero w później fazie filmu. Pomysł nietrafiony, ponieważ przez większość seansu widz zastanawia się na co wydano te 200 milionów dolarów (plus minus). W tytule mamy zawarte kto jest głównym bohaterem i wolę oglądać właściwą postać pierwszoplanową, niż młodego żołnierzyka (Johnson nie jest wiarygodny, np. Tom Hardy byłby lepszy), jego nijaką żonę (oby więcej chemii było między nimi w Avengers: Age of Ultron, gdzie wcielą się w rodzeństwo), nawiedzonego Watanabe czy robiącego zbyt dużo min Strathaima. Jedynie Bryan Cranston wniósł odpowiedni poziom, ale na ekranie nie pojawia się często. To film o gigantycznym potworze, więc dajcie mi go! Ludzie niech będą tylko mrówkami na jego drodze, a nie głównym motywem. Film z samym G byłby nudny? Nie zgadzam się. Wystarczyłoby pokazać całą historię z jego perspektywy - coś czego jeszcze nie było. Lepiej, pozwólcie mu prowadzić wewnętrzny monolog (głosem np. Roberta Downey Jr'a) i niech będzie jak rozwydrzony, upojony mocą nastolatek...dobra, z tym ostatnim lekko przesadziłem. Przynajmniej, gdy na ekranie już pojawia się nasza gwiazda, wygląda obłędnie - widać ewidentne zapożyczenia z dawnego...stroju. To z czym się mierzy już trochę gorzej, ale w końcu król może być tylko jeden i to jemu poświęcono najwięcej czasu w komputerze (ponad 500 000 polygonów). I ten ryk, który mrozi krew w żyłach. Małe odejście od głównego wątku - nie wiem czy to kwestia kopii czy ustawień w kinie, ale ciągle miałem wrażenie, że coś jest nie tak z dźwiękiem. To znaczy, w wielu scenach brzmiał bardzo sztucznie (głównie dialogi) i lekko niesynchronicznie. Głównym zarzutem uczynię kalkę pomysłów i stereotypowe do bólu pośladków postacie. Dzieło Emmericha nie było pozbawione wad, ale przynajmniej miało bohaterów, którzy zaznaczali na ekranie swoją obecność. Te liczne mankamenty spowodowały u mnie niemal kompletny brak emocji podczas seansu. Jedynie w momencie pierwszego ryku - po świetnej pionowej panoramie - oraz w trakcie finałowego starcia, byłem zadowolony. I tak naprawdę znacznie milej wspominam wizję sprzed szesnastu lat. Choć wiem, że mogłaby nie obronić się podczas kolejnego seansu. Zaskakuje mnie więc, że film Edwardsa jest zdobywcą najlepszego otwarcia - od stycznia tego roku. Fakt ten sprawił, że już zapowiedziano kolejną odsłonę. Tuszę, że wtedy dostaniemy film godny tego legendarnego potwora. Jeśli czujecie się niezrażeni powyższym, pędźcie do kina. Reszcie polecam seans w domu. Wiedzcie również, że powstał jeszcze komiks pt. Godzilla: Awakening, który w bardziej rozbudowany, niż w filmie, sposób przybliża skąd pochodzi Godzilla i jego adwersarz.

 

Werdykt6.5/10

 

###

 

Fani w akcji

 

Twórczy fani przynoszą nam: kilka hołdów dla Batmana, jeden dla Gwiezdnych Wojen, zombiaki z The Walking Dead, komediowe podejście do Watch_Dogs, wyzwolenie Londynu w stylu Wolfenstein oraz Sherlocka Holmesa od Pete'a Holmesa

 

 
 
 
 
 
 
 
###
 
To wszystko w tym odcinku Kącika Filmowego. Do przeczytania!
 
 
Łukasz Kucharski Strona autora
cropper