Programista Naughty Dog: wolę 30 klatek na sekundę. 60 jest zbyt wymagające
Cort Stratton, programista Naughty Dog i członek sekretnego Ice Team (to tu tworzone są technologie dla deweloperów Sony) odważnie i rzeczowo wyjaśnił dlaczego woli tworzyć gry w 30 klatkach na sekundę i jakie są plusy takiego rozwiązania.
Wczoraj na Twitterze wywiązała się dyskusja na ten temat pomiędzy jednym z użytkowników a Cortem, który jest przeciwnikiem 60 klatek na sekundę. Zazwyczaj takie dysputy zmieniają się w kłótnie, lecz Cort stanął na wysokości zadania i bardzo rzeczowo uargumentował, w czym 30 klatek na sekundę pokonuje 60. Odpowiedź jest prosta: cena.
Cort zgodził się, że 60 klatek na sekundę jest płynniejsze i z tym nie zamierza się kłócić. Problem polega na tym, że grafika to nie tylko klatki na sekundę, ale też przeróżne efekty wizualne. Kompleksowe sceny, lepszy antyaliasing, lepsze cienie, bardziej precyzyjna fizyka, więcej efektów cząsteczkowych – to wszystko kosztuje i dostosowanie całości do 60 klatek na sekundę jest przeraźliwie drogie oraz zasobożerne. Skutkiem tego jest, że jeśli studio zdecyduje się na 60 klatek na sekundę, to musi poświęcić część efektów graficznych lub zwyczajnie zrezygnować z pewnych elementów rozgrywki, gdyż budżet cudownie się nie rozmnoży. Na pewno dobrze jest mieć większą płynność, ale nie kosztem wszystkich innych aspektów produkcji.
Przyznał jednak, że gry wykorzystujące headsety VR (Projekt Morfeusz, Oculus Rift) to zupełnie inna bajka. Tam klatki na sekundę są bardzo ważne i przy 95+ technologia jest jeszcze skuteczniej w stanie oszukać mózg. Coś, czego tradycyjne ekrany zrobić nie są w stanie.
To oczywiście jego prywatna opinia. Cort Stratton nie jest żadną osobą decyzyjną, od której zależy rozwój całej branży gier wideo, ale jednak nie można zaprzeczyć, że jego opinia jest szczera i porusza ważną kwestię, jaką są pieniądze. Co w końcu lepiej mieć: lepsze efekty wizualne i rozgrywkę czy 60 klatek na sekundę?
