Driveclub obiecuje niepowtarzalne efekty pogodowe i kusi wyzwaniami
Evolution Studios odnotowuje wzmożone zainteresowanie swoją najnowszą grą. debiutuje już w październiku, więc Paul Rustchynsky, który jest głównym projektantem gry, postanowił za pomocą swojego konta w serwisie Twitter odpowiedzieć na najbardziej palące kwestie.
Jak się okazuje, dynamiczna pogoda, a co za tym idzie - niepowtarzalne warunki na niebie, nie będą skryptowane. Dlatego szansa na rozegranie 2-3 wyścigów, które zachwycą nas dokładnie takimi samymi warunkami nie będą możliwe. Całość jest obliczana na bieżąco, dlatego przechodząc te same poziomy paręnaście razy, nikt nie da nam gwarancji, że wyścigi będą wyglądały podobnie, a warunki oświetleniowe nie zmienią się.
Jedyną opcją, by przejechać się z takimi samymi warunkami pogodowymi jest zapisanie naszego przejazdu jako wyzwanie i wysłanie znajomym lub udostępnienie go publicznie dla reszty graczy. Kiedy ktoś przyjmie wyzwanie, nasz samochód będzie jednym z uczestników wyścigu [coś a la Ghost Replay], a nasz konkurent zobaczy dokładnie te same warunki na trasie, które mieliśmy my - dotyczy to również unikalnej struktury nieba, która również jest generowana na bieżąco i raczej wątpliwym jest, by powtarzała się za często. Każdy z naszych wyścigów będzie zapisywany w historii, więc obojętnie który wybierzemy, będziemy mogli z niego uczynić wyzwanie.
Odnośnie akcesoriów i kontrolerów, będzie posiadał dosyć potężne wibracje symulujące te przekładane na kierownicę podczas wyścigu, ale jeśli będziemy chcieli, będziemy mogli zmodyfikować ich siłę i częstotliwość występowania w opcjach gry. Również kierownice, które mają dostawkę w postaci osobnej gałki skrzyni biegów mogą nie być wspierane, bowiem większość samochodów występujących w grze to supersamochody, których liczba biegów wykracza poza wybieralne za pomocą gałki, którą poruszamy się w płaszczyźnie przypominającą literę H. Dlatego najrozsądniejszym wyborem będzie zakup kierownicy, która posiada manetki lub jazda z automatyczną skrzynią biegów.
