Playtest: Graliśmy w Bioshock: Infinite! (PS3)

Gry
1375V
Playtest: Graliśmy w Bioshock: Infinite! (PS3)
misiek_86 | 13.02.2013, 19:19

Dzisiaj, tj. 13 lutego 2013, miałem przyjemność zapoznać się w warszawskiej siedzibie firmy Cenega z grywalnym buildem najnowszego Bioshocka, o podtytule Infinite. Nie chciałem sobie tworzyć w głowie konkretnych oczekiwań w stosunku do tego tytułu, więc zdecydowałem się nie oglądać żadnych trailerów i nie czytać newsów ani relacji z testów zachodnich redakcji. Niestety, pokaz prowadzony przez Panią Ericę Denning (PR and Marketing Manager - Export w firmie 2K Games) rozpoczął się właśnie od tego – pogadanki nt. historii serii i założeń fabularnych Infinite oraz prezentacji 2 najświeższych trailerow. Muszę przyznać, że te ostatnie robią bardzo dobre wrażenie.Dzisiaj, tj. 13 lutego 2013, miałem przyjemność zapoznać się w warszawskiej siedzibie firmy Cenega z grywalnym buildem najnowszego Bioshocka, o podtytule Infinite. Nie chciałem sobie tworzyć w głowie konkretnych oczekiwań w stosunku do tego tytułu, więc zdecydowałem się nie oglądać żadnych trailerów i nie czytać newsów ani relacji z testów zachodnich redakcji. Niestety, pokaz prowadzony przez Panią Ericę Denning (PR and Marketing Manager - Export w firmie 2K Games) rozpoczął się właśnie od tego – pogadanki nt. historii serii i założeń fabularnych Infinite oraz prezentacji 2 najświeższych trailerow. Muszę przyznać, że te ostatnie robią bardzo dobre wrażenie.

Wycieczka do kolejnej utopii

Jeśli jesteście ciekawi, co do powiedzenia na temat Bioshock: Infinite, a także m.in. Bioshocka na PS Vita oraz nowej generacji konsol miała Pani Erica, to jutro opublikujemy transkrypcję krótkiego wywiadu z nią. Teraz najwyższy już czas skupić się jednak na samej grze. Zacznę od krótkiego omówienia wydarzeń stanowiących tło dla przygód niejakiego Bookera DeWitt. W świecie Infinite historia potoczyła się trochę inaczej niż w naszym, czego efektem jest powstanie w 1893 roku największego ówczesnego wynalazku ludzkości – latającego miasta Columbia. Twórca tej szalonej, ale jednak zrealizowanej idei nazywał się Comstock. Sam określał się jako prorok i osoba przepełniona amerykańskim patriotyzmem. Mieszkańcom swojego miasta zaoferował szereg nowoczesnych urządzeń, niedostępnych nigdzie indziej na ziemi ale w zamian oczekiwał posłuszeństwa, uznania go za głowę nowej religii oraz uznawania tradycji amerykańskiej ponad wszystko.

bioshock1

Na przełomie wieków w Chinach miało miejsce powstanie bokserów, w trakcie którego wielu obywateli amerykańskich zostało wziętych do niewoli. Ojciec, bo tak nakazał się tytułować, Comstock uznał, że rząd USA niewystarczająco broni interesów swoich obywateli. Postanowił siłami prywatnej armii zdusić to powstanie i uratować rodaków. Niewiele później, bo w 1902 roku ogłosił secesję z Unii, którą określił jako zbyt mało amerykańską i odleciał wraz ze swoim miastem w nieznane.

http://www.youtube.com/watch?v=5gBVZj6ROV0

Akcja Bioshock: Infinite (swoją drogą nadchodząca gra zdaje się nie mieć w warstwie narracyjnej kompletnie nic wspólnego z dwiema poprzedniczkami i nosi taki tytuł tylko ze względów biznesowo-komunikacyjnych) ma miejsce 10 lat później, w 1912 roku. Nasz bohater, Booker DeWitt jest weteranem wojennym, pracującym dla słynnej detektywistycznej Agencji Pinkertona. Niestety lata chwały ma on zdecydowanie za sobą, ponieważ w wolnych chwilach zajmuje się głównie upijaniem i przegrywaniem pieniędzy w kasynach. Ostatecznie wpada tak głębokie tarapaty, że słyszy od jednego ze swoich wierzycieli następującą ofertę nie do odrzucenia – jeśli dostanie się na pokład statku Columbia, odnajdzie dziewczynę o imieniu Elizabeth i przyprowadzi ją z powrotem, to jego wszelkie zobowiązania zostaną anulowane, a rodzina nie ucierpi. Postawiony pod ścianą Booker przyjmuje zlecenie…

Rysy na diamencie

Zanim zacznę się rozpływać nad tym, czym urzekła mnie ta prevka opiszę kilka elementów, które w Bioshock: Infinite mi nie przypadły do gustu. Po pierwsze dane z legitymacji detektywistycznej Bookera wskazują, że ma on ponad 180 cm wzrostu, natomiast kamera i broń są usytuowane tak, że odnosimy wrażenie sterowania osobnikiem bardzo niskim. Często łapałem się na sprawdzaniu czy przypadkiem nie wcisnąłem „kółka”, odpowiedzialnego tutaj za przykucnięcie. Po 2-3 godzinach wreszcie się przyzwyczaiłem, ale ostrzegam – na początku może to niesamowicie frustrować. Po drugie rozkład funkcji pod przyciskami Dual Shocka nie jest najszczęśliwszy, mimo możliwości wybrania jednego spośród 3 schematów obłożenia pada. Nawet w tym, który najbardziej przypominał mi to, co znam z ukończonego niedawno Far Cry 3 znalazłem jeden element, w którym ciągle się myliłem. Otóż zoom i strzał mamy standardowo umieszczone odpowiednio pod L1 i R1, natomiast korzystanie z tutejszych odpowiedników plazmidów, nazywanych Vigors znajduje się pod L2 i R2. Faktu, że twórcy zdecydowali się umieścić „strzał” pod L2, a wybór z kołowego menu pod R2 zrozumieć nie jestem w stanie. Szczególnie na wyższych poziomach trudności może to prowadzić do głupich zgonów i rzucania padem. Po trzecie loadingi w omawianej grze pojawiały się dość często i potrafiły trwać zdecydowanie zbyt długo. Po czwarte wreszcie pochodzący z końcówki zeszłego roku build cierpiał od czasu do czasu na problemy z doczytywaniem się tekstur i podobne przekłamania graficzne, ale w tym przypadku zostaliśmy zapewnieni, że w finalnym produkcie nic takiego nie będzie miało miejsca. Trzymam więc Irrational Games oraz 2K za słowo i warunkowo wierzę w to, co usłyszałem.

5 filarów rozgrywki

We wspomnianej na wstępie prezentacji pojawiło się stwierdzenie, że jakość Bioshock: Infinite opiera się na pięciu filarach. Postanowiłem więc poddać analizie każdy z nich i napisać co o nim sądzę w świetle tych prawie 4 godzin, które spędziłem dziś z grą. Pierwszym filarem jest Elizabeth, a szerzej bohaterowie i historia. Ela ostatnie 12 lat spędziła zamknięta w ogromnej wieży-pomniku, stojącym pośrodku miasta Columbia. W tym czasie ekipa naukowców prowadziła związane z nią eksperymenty (żeby było jasne – dziewczyna nie cierpiała z innych niż samotność powodów, nikt się nad nią nie znęcał, a przynajmniej gracz się o tym nie dowiaduje), analizowała jej zachowania i biologiczny rozwój dorastającego organizmu. Młoda bohaterka z powodu braku kontaktu ze światem zewnętrznym starała się zabić nudę poprzez rozwijanie umiejętności. Dzięki temu dysponuje choćby ogromną wiedzą nt. historii świata i miasta Columbia zdobytą w wyniku lektury podsuwanych przez pracujących dla Comstocka naukowców, potrafi też tańczyć i śpiewać, a także... korzystać z wytrycha oraz innych, ponadnaturalnych umiejętności, o których później. Dziewczyna jest wiarygodna, jej zachowania naturalne, aktorka podkładająca głos też wykonała dobrą robotę. Elizabeth jest naiwna, nie do końca rozumie świat zewnętrzny, z którym w końcu nie miała nigdy wcześniej do czynienia. Scenarzyści i animatorzy także spisali się na medal. Dodatkowo Ela nie wchodzi na linię strzału, a czasem potrafi być pomocna –wyszpera między meblami brakujące nam do kolejnego ulepszenia kilka monet czy rzuci dodatkowy magazynek w trakcie starcia z przeważającymi siłami wroga. Booker natomiast jak na razie przynajmniej nie dał mi się polubić, zdaje się być sztampowym, małomównym bohaterem strzelanki. Pod koniec builda nastąpiło jednak jedno wydarzenie, które daje nadzieję, że w pełnej grze dowiemy się o nim więcej i stanie się bardziej wielowymiarową postacią.

bioshock2

Drugim filarem jest miasto Columbia. Nie będę się powtarzał i pisał o jej historii, podsumuję ja tylko jednym słowem – dobrze napisana, intrygująca i spójna. Do tego lokacje w grze, zarówno te (pół)otwarte, jak i wnętrza budynków zostały wykonane z ogromną dbałością o detale. Pierwsze wyjście na zewnątrz i rzucenie okiem na dryfujące na różnych wysokościach budynki, łączące małe wysepki mosty czy oplatające to wszystko szyny robi piorunujące wrażenie. Od strony artystycznej nie mam nowemu Bioshockowi nic do zarzucenia.

http://www.youtube.com/watch?v=attvYJb6xn8

Jeśli chodzi natomiast o aktualną sytuację w mieście, to stoi ono w obliczu nasilającego się konfliktu między rządzącą sektą zwolenników Comstocka, a ruchem nazywanym dość sztampowo Vox Populi, w którego ścisłym kierownictwie znajduje się m.in. jeden z dawnych wodzów armii Comstocka z czasów tłumienia powstania bokserów. Dodatkowo Booker szybko przekonuje się, że rasizm na terenie Columbii jest nie tylko powszechny, ale stanowi wręcz jeden z fundamentów stworzonej przez Comstocka religii. Zdaje się też, że mieszkańcy lewitującego miasta nie słyszeli o fakcie zniesienia przez ich dawną ojczyznę niewolnictwa…

bioshock3

Ciekawostka na marginesie - na początku gry mamy scenę, w trakcie której Booker może zdecydować czy ukarać białego mężczyznę za nielegalny związek z czarnoskórą kobietą. Ja zdecydowałem się zaprotestować, dzięki czemu nie doszło do publicznej egzekucji. Później spotkałem tą dwójkę zakochanych i podziękowali mi oni za to, co zrobiłem. Zaintrygowany zapytałem jednego z przedstawicieli firmy Cenega co się dzieje, gdy pozwolimy mieszkańcom Columbii dokonać egzekucji. Nie był mi on w stanie udzielić informacji, ponieważ… NIKT z grających przy nim dziennikarzy nie zdecydował się w wirtualnym świecie zachować jak szuja. Interesujące, nieprawdaż? Swoją drogą opisywana sytuacja nie była jedyną, w której Booker stawał przed wyborem. Liczę na to, że większość z nich będzie ze sobą niosła daleko idące konsekwencje w późniejszych fragmentach gry. Toby dodatkowo podniosło jakość Infinity.

http://www.youtube.com/watch?v=9tMjyGJdzwk

 
Dalsza część tekstu pod wideo


Wróćmy jednak do opisu wrażeń z gry. Trzeci filar to wspomniane powyżej szyny, które oplatają większość budynków w mieście. Ich podstawową rolą jest służyć za nośnik, do którego przyczepiane są gondole rozwożące mieszkańców do domu, pracy, szkoły etc. Nasz bohater zdobywa jednak od pokonanego strażnika miejskiego specjalny namagnetyzowany hak, który mocuje sobie przy lewej dłoni. Służy mu on nie tylko jako broń do walki w starciu (choć w tej roli sprawdza się on również bardzo dobrze), ale przede wszystkim do przemieszczania się. System jest bardzo prosty – wystarczy nakierować celownik na szynę i wcisnąć X, aby Booker rozpocząć szybką podróż w wybranym kierunku. W trakcie sunięcia w chmurach można zmieniać prędkość, rozglądać się czy strzelać. W każdej chwili da się też zmienić szynę na sąsiadującą lub zeskoczyć na powierzchnię jednej z wielu lewitujących wysepek. Dodatkowo jeśli pod nami jest strażnik to da się od razu wykonać efektowne zabójstwo z powietrza. Wożenie się po szynach sprawia dużo radości, a efekt potęgują dźwięki i praca kamery przypominające jazdę na kolejce górskiej.

bioshock4

Czwartym filarem jest walka. Ta została rozwiązana dość standardowo dla serii – Booker może przy sobie nosić dwa rodzaje broni palnej, jeden pistolet i jeden cięższy sprzęt. Wszystkie spluwy różnią się od siebie, brzmią tak jak powinny, także w tym zakresie nie ma się za bardzo do czego przyczepić. Gracz dysponuje też Vigors, do których zalicza się m.in. typowy pocisk ogniowy, moc przeciągania przeciwników na naszą stronę czy najciekawsza odkryta przeze mnie zdolność pozwalająca wyrzucić w górę grupkę przeciwników i wykończyć ich prawie równie stylowo jak Dante z DmC po włączeniu Devil Triggera.

http://www.youtube.com/watch?v=60zmVrtIBzw

Bohater może się też rozwijać, ale nie liczcie na zbyt rozbudowaną RPGową mechanikę. Powiedziałbym, że stopniem zaawansowania jest ona zbliżona do Far Cry 3. Booker po pierwsze zbiera kolorowe flaszki, dzięki którym rozwija tutejsze odpowiedniki życia, many i tarczy. Po drugie wraz z postępami w kampanii otrzymuje nowe Vigory, których moc może później rozwijać korzystając z automatów rozstawionych dość gęsto w lokacjach. Po trzecie w tych samych maszynach za zebrane monety da się kupić rozszerzenia dla pukawek i uzupełnić amunicję. Mnie to wystarczy, szczególnie, że korzystanie na przemian z różnych mocy i broni umożliwia taktyczne rozgrywanie starć, ale hardkorowi fani RPGów, czujcie się ostrzeżeni – to może nie być gra dla Was.

bioshock5

Starcia w Infinite są urozmaicone także dzięki różnym rodzajom przeciwników. Cieszy także to, że autorzy zaprojektowali przynajmniej kilka rodzajów minibossów, w tym kozackiego żołnierza potrafiącego się szybko przemieszczać po zmianie w chmarę kruków. Skoro już o walce mowa, to ja grałem na poziomie trudności easy (ponieważ nie czuję się wielkim mistrzem FPSów, a koniecznie chciałem zobaczyć i opisać dla Was cały build, a nie zablokować się na przykład w połowie na jednym z minibossów) i udało mi się nie zginąć ani razu. Dla porównania – w Far Cry 3 ginąłem średnio raz na 30-40 minut, a w niektórych sekcjach nawet po kilka razy. Doświadczenia grających na stanowiskach obok kolegów z innych redakcji wskazują, że na normalu jak najbardziej zgony się trafiają, a dla weteranów serii dostępny jest też poziom hard. Zaintrygowała mnie jednak obecność poziomu trudności PONIŻEJ easy, w opisie którego wprost umieszczono uwagę, że jest on przygotowany specjalnie z myślą o graczach niedzielnych, którzy chcą zapoznać się z opowieścią o Columbii, a nie umieją specjalnie obsługiwać pada. Nie mam z tym żadnego problemu, pod warunkiem, że „klasyczne” poziomy trudności stanowić będą w pełnej grze konkretne wyzwanie dla ludzi, którzy owego potrzebują.

http://www.youtube.com/watch?v=vRjNMQZ1qBk

Ostatni filar stanowią Tears, które nazwę na potrzeby tekstu wyrwami. Tworzenie owych wyrw stanowi ponadnaturalną umiejętność Elizabeth, o której wcześniej wspominałem. Są to jakby bramy międzywymiarowe, pozwalające bohaterce przemieszczać na pokład Columbii elementy scenerii z zupełnie innych miejsc i okresów w historii lub jej samej przenosić się do tych światów. Jeśli w dalszej fazie gry zostaną one tak wdzięcznie wykorzystane, jak w ogranym przeze mnie kodzie, to stanowić będą nie tylko mechanikę urozmaicającą gameplay (Elizabeth może chociażby „przyzywać” dla Bookera dodatkowe osłony czy elementy utrudniające życie przeciwnikom), ale jedną z głównych osi fabularnych. W końcu owe wyjątkowe zdolności były jedną z podstawowych przyczyn dlaczego bohaterkę trzymano przez 12 lat w odosobnieniu.

Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść…

Na koniec kilka drobnych rzeczy, które umknęły mi wcześniej, a mogą się dla Was okazać istotne. Po pierwsze pokazana nam okładka Infinite zawierała informację o wykorzystaniu przez grę PS Move, także osoby, którym spodobała się zabawa z różdżką chociażby w Killzone 3 mogą liczyć na podobne doznania. Po drugie w menu gry znalazłem opcje dotyczące 3D (to cieszy) oraz możliwość „odblokowania framerate’u” kosztem jakości grafiki (to już zdecydowanie nie… nowa generacjo, przybywaj wreszcie!). Po trzecie wreszcie śladami Bookera cały czas podąża przedziwna para, której dialogi zdają się być żywcem wyjęte z Alicji w Krainie Czarów, a zachowania są mocno abstrakcyjne. Przeczuwam, że z nimi może być związany jakiś konkretny twist fabularny, ale nie chciałbym zaprzeczyć. Po czwarte Songbird, mechaniczny strażnik Elizabeth, przypomina mi głównego wroga Sly’a Coopera – Clockwerka, także niestety jego widok mi psuł poważny klimat Infinite. Na szczęście nie wszyscy gracze są fanami serii przygód szopa-złodzieja, więc nie można uznać tego podobieństwa designów za wadę.

bioshock6

Wielu z Was zadaje sobie zapewne pytanie czy warto na ten tytuł czekać i wysupłać na niego pod koniec marca dwóch Władysławów. Nie chcę odpowiadać wprost, więc powiem tak – czy gra, o której dziennikarz napisał ponad cztery strony maszynopisu jednym ciągiem zaraz po przyjściu z pokazu może być słaba? Otóż mogłaby być wyjątkowo słaba, a tekst przepełniony byłby wówczas narzekaniem i wyrazami uznanymi powszechnie za obelżywe. Czy ten, przez który udało się Wam przebrnąć taki był? Resztę dopowiedzcie sobie sami… A, i jeszcze jedno – bardzo liczę, że zasugerowany tu i ówdzie w Infinite problem niewolnictwa zostanie przedstawiony w ciekawy, dorosły sposób. Tarantino ostatnio w Django udowodnił, ze da się tak poważne sprawy poruszać w pełnym krwi i trupów kinie akcji, więc dlaczego shooter FPS spod dłuta Kena Levine’a i jego ludzi miałby być gorszy? [Mikołaj Dusiński]

Źródło: własne

Komentarze (25)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper