W pierwszym Assassin's Creed miał się pojawić tryb współpracy...
Pierwszy Assassin's Creed był produkcją, którą można było pokochać lub darzyć szczerą nienawiścią. Nie ma jednak co ukrywać, że dała ona początek jednej z najbardziej dochodowych serii obecnej generacji konsol. Philippe Bergeron zdradził w wywiadzie dla Official Xbox Magazine, iż gra miała zostać zaopatrzona... w tryb współpracy.Pierwszy Assassin's Creed był produkcją, którą można było pokochać lub darzyć szczerą nienawiścią. Nie ma jednak co ukrywać, że dała ona początek jednej z najbardziej dochodowych serii obecnej generacji konsol. Philippe Bergeron zdradził w wywiadzie dla Official Xbox Magazine, iż gra miała zostać zaopatrzona... w tryb współpracy.
Co zatem nie zagrało? Ano, uzasadnienie fabularne, a swoje trzy grosze dołożyła również technologia. Jak powiedział:
Nim zaimplementowaliśmy tu historię Desmonda i wątek Animusa, w grze był obecny tryb współpracy. Niestety okazał się on zbyt trudny do zrealizowania - nie dość, że silnik miał problemy z obsłużeniem go, to jeszcze nie pasował do opowiedzianej historii. To była jedna z tych rzeczy, które wydawały się ciekawe na początku, ale ostatecznie okazało się, że nie ma to najmniejszego sensu.
Jak sądzicie, czy Assassin's Creed z trybem współpracy byłby lepszą grą? Twórcy nie ukrywają, że w kolejnych odsłonach cyklu (które z pewnością powstaną) chcieliby ostatecznie go zaimplementować. Pytanie tylko czy wspólne zwiedzanie najbardziej charakterystycznych miast świata to dobry kierunek dla całej serii?