Wygraj koszulkę w konkursie Pro Evolution Soccer 2013! Głosowanie!

Gry
504V
Wygraj koszulkę w konkursie Pro Evolution Soccer 2013! Głosowanie!
Paweł Musiolik | 22.09.2012, 14:41

Z lekkim poślizgiem udało się wyselekcjonować 10 najlepszych wspomnień jakie macie z serią ISS/Pro Evolution Soccer i które podesłaliście nam na konkurs w którym można wygrać odjazdową koszulkę z logo PES 2013. Przyznaję, że ciężko było wybrać tylko 10, ale ktoś musiał znaleźć się w tej rundzie. Przyszło parę zgłoszeń po terminie, lub nieregulaminowych (a go przestrzegamy ostro). Dlatego też w rozwinięciu znajdziecie wybrane przez nas wasze wspominki...Z lekkim poślizgiem udało się wyselekcjonować 10 najlepszych wspomnień jakie macie z serią ISS/Pro Evolution Soccer i które podesłaliście nam na konkurs w którym można wygrać odjazdową koszulkę z logo PES 2013. Przyznaję, że ciężko było wybrać tylko 10, ale ktoś musiał znaleźć się w tej rundzie. Przyszło parę zgłoszeń po terminie, lub nieregulaminowych (a go przestrzegamy ostro). Dlatego też w rozwinięciu znajdziecie wybrane przez nas wasze wspominki...

Oczywiście wypowiedzi są oryginalne, bez żadnych ingerencji z naszej strony. Gdy zapoznacie się z wypowiedziami, zagłosujcie na najlepszą waszym zdaniem historię. 5 szczęśliwców z największą ilością głosów wygra koszulki. Zanim jednak zagłosujecie, zapoznajcie się z wypowiedziami poniżej ankiety.




Piotr Łukowiak:

Był to czas PES6, a więc dość dawno, kiedy to zebrałem się z kolegą, aby w kafejce grać przez całą noc. Zeszła się dość spora ekipa, a więc było z kim grać, niezależnie od umiejętności - liczył się tzw. fun. Mieliśmy nadzieje na wielki "turniej", a spełzło na niczym, gdyż większa cześć ekipy poszła sobie "spać". Nic w tym dziwnego, poza tym, że z dwunastu chłopa spało na bodaj 3 osobowej wersalce. Tego widoku, ani atmosfery tamtych growych czasów nigdy nie zapomnę.
Dalsza część tekstu pod wideo

Tofas:
Bodajże w 2002 roku w ramach prezentu bożonarodzeniowego otrzymałem konsolę PS2, jednakże nie posiadając żadnych gier (na które miałem dopiero uzbierać pieniążki), praktycznie co drugi dzień udawałem się do miejscowej wypożyczalni gier i filmów. Jak to zimą bywa zdarzyło mi się zachorować, i raczej nie w smak była mi wycieczka do wypożyczalni gdy na zewnątrz "pi**** jak w Kieleckim"... . Na szczęście pojawił się wybawca w postaci mojego ojca, który wracając z pracy zadzwonił do mnie z zapytaniem czy nie mam ochoty w coś pograć. Nie musiał mnie długo namawiać i po krótkiej rozmowie zleciłem mu wypożyczenie "jakiejś FIFY". Jakież to było moje zdziwienie, kiedy pokazując mi pudełko PESa 'dwójki', powiedział do mnie: "wziąłem Ci TO, bo pan Waldek z wypożyczalni twierdzi, że FIFA to g***o...".

I tak to się zaczęło...

Dawid Tatara:
Zgłosiliśmy się z bratem i kuzynami do osiedlowego turnieju PES6. Ja radziłem sobie całkiem nieźle, mój brat nie wyszedł z grupy, bo przegrał mecz z lokalnym postrachem okolic i blokowisk, sporych rozmiarów "karkiem". Szczeście w nieszcześciu spotkałem się z tym typem spod ciemnej gwiazdy we finale. Miałem wybór, albo pomścić brata ryzykując obiciem twarzy i reszty ciała albo nie stracić twarz przed bratem potulnie oddając mecz. Wygrały więzy rodzinne, honor i magia PESa, oraz kondycja fizyczna, która przydała się w szybkiej ewakuacji po odebraniu nagrody.

Wojtas:
W pierwszego Iss-a (pesa)15 lat temu zagrałem , niezmiernie się tą grą pod jarałem!
Były mecze u kumpli, gorące spotkania, dużo emocji ,refleksji i i padów łamania.
To były czasy, pe-esowa mania, piwo, chipsy, pot w dłoniach i to była bania!
Później turniej na Śląsku zorganizowałem, emocji było tyle że w nocy nie spałem
Turniej Olimpijczyk Cup się nazywał, wieść poszła w Polskę kto by tu zagrał,
Przyjechali wielcy fani i chyba zagrało ,każdemu się tutaj podobało ,
Lecz to są wspomnienia z pięknych chwil życia, gdzie była sława, pad w ręce i coś do zdobycia
Aż tu nagle Pes 2013 na rynek wychodzi i chyba bym się nieco odmłodził,
Znów zagrał w piłeczkę Konami gdzies w klubie bo to już mi zostało to bardzo też lubie;]

Konrad Wójcik:
Pewnego dnia z niezapowiedzianą wizytą wpadł do mnie lekko "podchmielony" znajomy. Zaczął odgrażać się i opowiadać o swoich osiągnięciach w Fifę, przy okazji obserwując mój mecz w PES który rozgrywałem. Właśnie wtedy rozległ się gwizdek... KARNY! mój znajomy zaczął wyrywać mi pada i rozochocony swymi osiągnięciami w konkurencyjnej grze traktującej o futbolowej tematyce postanowił założyć się że jeśli nie trafi stawia dziś wieczorem browar, bez wahania zgodziłem się. Na jego twarzy pojawiło się skupienie a już po chwili wielkie rozczarowanie gdyż jak wiadomo w fifię strzał jest domyślnie pod kółkiem a w PES pod kwadratem. Więc piłka poleciała wysoko nad bramką a on do sklepu po obiecane piwa.

Adrian Jaworski:
Lato ok 10 lat temu, wakacje pełną parą, my lat ok 17 wyjeżdżamy na
działkę na grilla i "małe co nie co". W torbach dodatkowo zapakowane:
Playstation, dwa pady i ta jedyna gra... PES. Organizujemy konkurs,
który trwa dwa dni: zawodnik, który zajmie miejsce ostatnie, za karę,
wieczorem spędza godzinę w wychodku (jak ktoś nie wie, to taka
toaleta, z drewna) zamknięty w lesie, bez światła, tylko z telefonem
(przypomnę, że to były czasy kiedy nie było jeszcze smartfonów:D). Ale
kumpel przyjął to dzielnie na klatę i przez godzinę grał w węża :) Ach
te wakacje i PES....

Krzysztof Borek:
Wszystko to miało miejsce jeszcze za czasów szóstej odsłony PESa, w którego z kolegami dosyć dużo graliśmy, mecze były wyrównane, choć czasem zdarzało się, że ktoś dostał baty. Był jeden taki mecz, który zapadł mi w pamięć, grałem z kolegą Barceloną, w 90 minucie rzut rożny, wiedziałem, że to ostatnia akcja meczy, decydująca o moim być albo nie być, rzut rożny wykonywałem Ronaldinho , no ku zdziwieniu wszystkich udało mi się umieścić piłkę w bramce z rzutu rożnego, bezpośrednio. Koledzy nie dość, że byli pod wrażeniem, to ten z którym grałem rzucił padem na szczęście nie moim w ścianę ze zdenerwowania no i pad lekko mówiąc nie nadawał się do niczego już. Wiadomo, jak to przy meczach z kolegami raz jeden wygra, raz ktoś inny, czasem podczas meczy lecą obelgi, jak to chyba zwykle bywa przy takich grach, gdy ktoś przegrywa lub gra mu po prostu nie idzie. Jest wiele momentów, które uważam za ciekawe, jednak do opisania wybrałem ten, wydaje mi się, że to było coś niesamowitego, chociaż równie dobrze mógł to być czysty fart.

Jarosław Męcina:
Najlepsze akcje odchodziły jeszcze za czasów ISS'a (International Suoperstar Soccer dla tych co nie pamiętają) chyba wersja Pro 98, w czasie kiedy odbywały się Mistrzostwa Świata futbolówki we Francji. Postanowiliśmy ograć każdy mecz tak jak odbywały się one na Mistrzostwach. Finał Francja - Brazylia... Chyba 80 minuta, kumpla woła stara (sam o niej tak mówił, więc nikogo nie obrażamy), ten się drze, że teraz nie może bo finał gra, ona nie daje za wygraną..., no to dobra pauza..
Czemu nie skorzystać z okazji, kiedy pad kumpla jest wolny..: zmiana Bartheza i wchodzi nierozgrzany, nie kto inny jak:.. Emmanuel Petit :D, dla tych co nie wiedzą to bramkarzem to on nie był. Kumpel wraca, pełna powaga, start i gramy dalej. 88 minta i strzał z 30 metrów Roberto Carlosa, piłka przelatuje obok nieświadomego konieczności złapania piłki Petita :D Takie to były czasy, aaa zapomniałbym powiedzieć, że mecz zakończył się w tej 88 minucie. Niestety kumpel wyłączył konsolę :D Historii z ISSem było oczywiście więcej, nie wspominając o zadymionym pokoju, strzelaniu wolnych z każdego metra na boisku, to były czasy .. :)

Paweł Komorowski:
Pewnego razu bardzo się zdziwiliśmy,
gdy o turnieju w PES'a w naszym mieście usłyszeliśmy.
Szybko nań wyruszyliśmy,
zaskoczeni gdy jako zwycięzcy go opuszczaliśmy.
Wkrótce po tym zdarzeniu w poszukiwaniu wyzwań wyruszyliśmy
i już niedługo triumfy na turniejach świętowaliśmy,
gdy piwo z naszych pucharów piliśmy.
Wiele niezapomnianych chwil przeżyliśmy,
ludzi niesamowitych tam poznaliśmy
i kolejne bramki im strzelaliśmy.
Teraz to wszystko ze wzruszeniem wspominam,
gdy kolejny mecz w Fife rozpoczynam...

Michał Ponikiewicz:
pamiętam jak w latach 90 z kumplami zagrywaliśmy się w ISS/PES na Playstation - byliśmy maniakami tej gry w tamtych czasach. Na mundialu 1998 we Francji po udanym występie w fazie grupowej reprezentacja Rumunii w wyniku zakładu z trenerem przefarbowała sobie fryzury na kolor żółty. Zrobiło to na nas jakieś wrażenie ale dopiero jak zobaczyliśmy że w naszej ukochanej grze piłkarskiej zostało to odwzorowane (po awansowaniu Rumunią do fazy pucharowej na MŚ - zmieniał się piłkarzom kolor włosów) postanowiliśmy zrobić tak samo. Uzbierała się nas jedenastu - utleniliśmy nasze czupryny, sąsiedzi myśleli że powstał nowy osiedlowy gang, nauczyciele patrzyli na nas z politowaniem, a rodzina i znajomi ... To już temat na inną historię ;) Za takie smaczki, których brak w dzisiejszych produkcjach podziwiam tą serię.

Źródło: własne

Komentarze (3)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper