Świąteczny poradnik zakupowy: Gry akcji
Grudzień to czas podsumowań. Niektórzy rozmyślają nad tym, czy udało im się spełnić ich postanowienia noworoczne, jak np. postanowienie chodzenia na siłkę, intensywne poszukiwania tej jedynej czy w końcu ogranie gier, które zalegają zarówno na naszych domowych jak i sklepowych półkach. Jeżeli pierwsze dwie rozkminy macie już za sobą, to zapraszam do wspólnego rozważania trzeciego, równie ważnego jak poprzednie, postanowienia. Zatem, jak to mawiał mój anglista, idziemy c'mon!Grudzień to czas podsumowań. Niektórzy rozmyślają nad tym, czy udało im się spełnić ich postanowienia noworoczne, jak np. postanowienie chodzenia na siłkę, intensywne poszukiwania tej jedynej czy w końcu ogranie gier, które zalegają zarówno na naszych domowych jak i sklepowych półkach. Jeżeli pierwsze dwie rozkminy macie już za sobą, to zapraszam do wspólnego rozważania trzeciego, równie ważnego jak poprzednie, postanowienia. Zatem, jak to mawiał mój anglista, idziemy c'mon!
L.A. Noire
Ile razy w historii gier wideo wcieliliśmy się w gangstera? Nie wiem ile, ale na swoich palcach u stóp i rąk nie dałbym rady zliczyć. Z kolei w ilu grach byliśmy tym, który ich łapie? No właśnie. L.A. Noire pozwala nam wcielić się w Cole'a Phelpsa - detektywa, który pnie się po szczeblach policyjnej kariery. Wizytówką gry niewątpliwie jest odczytywanie intencji rozmówcy na postawie mimiki twarzy, a do zrealizowania tego potrzebne było wierne oddanie twarz postaci poprzez sesje mo-cap, w których udział wzięło ponad czterystu aktorów i aktorek, abyśmy mogli z dużą dokładnością studiować ich poczynania. Druga strona wizytówki to grafika, której piękno, o ile można to tak nazwać, przejawia się w oddaniu nieraz zmasakrowanych ciał przez mordercę, ale niestety potrafi utykać w innych aspektach gry. Wielką frajdę sprawia również przeszukiwanie miejscówek w celu znalezienia dowodów zbrodni. LAN nie jest jednak grą dla każdego, ponieważ jeżeli się nie lubi takich klimatów, to można się nią szybko znudzić. Ja zaryzykowałem i nie żałuję.
Uncharted 3
Choć gra miała zapewniony sukces już w momencie zapowiedzenia jej przez Naughy Dog, to twórcy nie osiedli na laurach, by sprzedać nam namiastkę czegoś, co z poprzednimi odsłonami będzie miało wspólny jedynie tytuł. Twórcy zaserwowali nam kolejne dynamiczne przygody z dobrze znanymi nam postaciami, jak i nowymi, a gracz aż wyje, żeby się do nich upodobnić w jakiś sposób. W Uncharted 2 nieraz, nie dwa, mogliśmy podziwiać piękne widoki, tak i w Uncharted 3 twórcy nie zawiedli i oddali nam masę pięknego, i zarazem grywalnego, kodu. Zdecydowanie poprawiono modele postaci, które teraz wydają się wyglądać trochę poważniej czy doroślej, czyniąc je bardziej godnymi zaufania. Zależnie od czynności kamera lubi zmieniać swoje położenie - naturalnie jest to TPS - kiedy choćby podczas przechodzenia przez wąskie szpary wędruje nad ramię, albo wtedy gdy przechodzimy przez mostek, ukazuje nam szerszy widok z boku. Ponownie lokalizacja gry to mistrzostwo. W rolę Drake'a wcielił się po raz drugi Jarosław Boberek, który wyśmienicie oddał klimat i charakter swojej postaci, nie zapominając o fenomenalnych docinkach i żarcikach Nathana. Taki wynik osiągnięto głównie dzięki temu, że aktorzy odgrywali sceny, miast bezczynnie siedzieć przy mikrofonie z kartką w jednej ręce i kubkiem kakaa w drugiej. W grze brakuje tylko trochę więcej fabuły w fabule, jednak zapewniam was - wciąż trzyma wysoki poziom.
Assassin's Creed: Revelations
Ubisoft
przyzwyczaił nas już do tego, że nowe przygody skrytobójcy wychodzą co roku, jednak to nie przeszkadza nam się świetnie bawić, kiedy płytka z podobizną Ezio obraca się w czytniku. Nowe przygody, lekko podstarzałego już Ezio, dalej potrafią zachwycić opowiadaną nam historią, w której Ubi wyjmuje swojego asa z rękawa, bowiem nikt nie potrafi tak umiejętnie wplatać elementów prawdziwej historii świata w kreowane uniwersum. Wiernie przeniesiony do świata gry Konstantynopol, standardowo dla serii, zachwyca zabytkami. Zobaczymy m.in. najwyższy punkt Stambułu - wieżę Galata, pałac Topkapi, czy charakterystyczny kościół Hagia Sophia. Jeżeli ktoś uważa, że Ubisoft jedynie odcina kupony od znanej i chwalonej marki, to polecam mu poczekać jeszcze miesiąc z zakupem gry, jednak ostrzegam - potem będzie tego żałować.
inFamous 2
Cole MacGrath
powraca ze zdwojoną siłą. Wybory moralne, które pozostawiały pewien niedosyt w pierwszej części, w końcu uderzają w gracza wielkim metalowym glanem, by nie pozostawić na nim nic poza delikatnym skurczem mięśni spowodowanym lekkim porażeniem prądem i łezką w oku. Pojedynki przerośniętymi o co najmniej kilka rozmiarów paskudami - o ile można tak powiedzieć - są przepełnione akcją i widowiskowością potęgowaną przez wybuchy i wyziewy. Uraczono nas fenomenalnie wykonanym dubbingiem, Cole brzmi nawet lepiej od oryginału, a Zeke ma idealnie pasujący do siebie, lekko cwaniacki głos. Urzeka również odmienność dwóch pomagierek Cole'a - Nix i Kuo - które są swoimi totalnymi przeciwieństwami i nieraz dochodzi między nimi do zażartej babskiej sprzeczki. Nadmienię, że niemożność nieopowiedzenia się po stronie jednej z pań, kończy się fochem tej pokrzywdzonej, więc dwóch na raz nie poderwiemy. Cut-scenki zostały zrealizowane na dwa sposoby, bowiem pozostawiono te komiksowe, pojawiające się rzadziej, oraz wykreowane na silniku gry, co niewątpliwie można uznać za zaletę, bowiem komiksowe nie są w stanie oddać dynamiki tak dobrze jak te tradycyjne. Czerpiąc inspiracje z innego exclusive'u Sony, Sucker Punch zdecydowało się zawrzeć w grze prosty edytor map, by użytkownicy kreowali własne misje. Niewątpliwie do gustu mi najbardziej przypadły Time Triale, w których trzeba pędzić przez elektryczne obręcze porozstawiane na trasie - miodna prostota. Słowem zakończenia, jeżeli komuś przypadł do gustu pierwszy inFamous, to drugą część może kupować w ciemno, albo już ją po prostu zdążył ograć. Dla tych, którzy są nieprzekonani polecam zaryzykować, kiedy ogracie już wszystkie dostępne sandboxy na rynku i poczujecie posuchę (jaką posuchę?).
Batman: Arkham City
Gwarantuję wam, że pierwsze co zrobicie po odpaleniu Batmana, to spróbujecie znaleźć jak najwyższy punkt widokowy, by móc wlepić swoje ślepia w brudny, zrujnowany, a nawet lekko przytłaczający krajobraz. Kiedy podziwianie widoków już wam się znudzi i postanowicie zabrać się za to, po co przyszliście - czyli zagłębicie się w fabułę - to poczujecie moc. Moc spowodowaną swobodą twórców w przenoszeniu istniejącego już uniwersum, zawierających mnóstwo charakterystycznych dla tego świata postaci, które długo jeszcze będą siedzieć w waszych głowach po skończeniu gry. Ci, którzy są zaznajomieni z uniwersum Batmana, na pewno dostrzegą liczne odniesienia do pierwowzoru, a łezka rozgości się w ich oku na widok dobrze znanych im miejscówek (jak choćby kryjówka Pingwina, ale o reszcie będę cichy niczym myszka). Samej dzielnicy dla wariatów nie będę porównywać rozmiarami do Florencji czy Rzymu z serii Assassin's Creed, Banoi z rodzimego Dead Island albo Liberty City z GTA IV, bowiem nie taki był cel Rocksteady. Już w Arkham Asylum można było zauważyć, że gra pokazuje pazur w zamkniętych pomieszczeniach, więc otwartych przestrzeni było niewiele, jednak autorzy gry poprawili Arkham City pod tym kątem i świat wygląda jeszcze piękniej, zwłaszcza na polu mniej klaustrofobicznych miejscówek. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że kilkunastogodzinny singiel z godną fabułą i zmysłową Catwoman jest czymś, z czym każdy musi poobcować? [Chomik]
Faworyci Musiola: El-Shaddai: Ascension of the Metatron, Batman: Arkham City, Dead Space 2, Saints Row III, nieSławny: inFamous 2
Faworyci Vergila: Assassin's Creed: Revelations, Warhammer 40K: Space Marine, Uncharted 3: Oszustwo Drake'a, Saints Row: The Third, inFamous 2