"Wydawcy mogliby podnieść ceny gier". Analityk rynkowy broni mikrotransakcji
Niedawno jeden z analityków rynkowych stwierdził, że mikrotransakcje z pewnością się nigdzie nie wybierają, pomimo dużego oporu graczy. Evan Wingren z KeyBanc Capital Markets udzielił wywiadu CNBC w podobnym tonie, w którym tłumaczy, że wydawcy zarabiają za mało.
Evan Wingren, analityk rynkowy pracujący w KeyBanc Capital Markets, powiedział w rozmowie z CNBC, że "gracze niedopłacają, a nie przepłacają za gry".
"Mikropłatności są koniecznością i musiały zastąpić Przepustki Sezonowe"
Wg Wingrena EA nie doceniło reakcji fanów na mikrotransakcje i powinno od razu wstrzymać się z wprowadzeniem systemu mikrotransakcji, by nie denerwować "wąskiej, ale bardzo głośnej grupy konsumentów". System wprowadzany przez EA był jednak wg analityka słuszny w perspektywie wartości, którą niesie ze sobą Star Wars: Battlefront II.
Gry wg analityka z KeyBanc "są nadal jedną z najtańszych form rozrywki". W istocie Wingren twierdzi, że cena nowych gier AAA powinna być wyższa. Koszt za godzinę zabawy w grach jest wg Evana Wingrena znacznie niższy niż np. opłaty związane z oglądaniem filmów w kinie. I to nawet gdy uwzględnimy w tych kalkulacjach "20 dolarów miesięcznie na loot boxy".
"Nasze analizy pokazują, że wydawcy gier pobierają od graczy relatywnie niskie kwoty i powinni prawdopodobnie podnieść ceny" - powiedział Wingren.