Pokemon GO Fest. Kompromitacja Niantic i wściekłość fanów w Chicago
Wczoraj pisaliśmy o wpadce Microsoftu w związku z prezentacją gameplayu Forza Motorsport 7 na San Diego Comic-Con. Przy "wtopie" jaką zaliczyło ostatnio Niantic przy okazji Pokemon GO tamte pijackie wyczyny są jednak tylko zabawną anegdotką.
Ostatni livestream Majora Nelsona chyba wszystkim poprawił humor - pewnych rzeczy nie da się przewidzieć przy działaniu na żywo. Inaczej jest z Niantic, które najwyraźniej nie przygotowało się odpowiednio do hucznie zapowiadanego wydarzenia urządzanego w weekend w Chicago.
Pijacki livestream z Forza Motorsport 7
Na rzeczony "event", którego gwoździem programu miała być możliwość złapania legendarnego poksa w Pokemon GO, przybyło kilkanaście tysięcy graczy nie tylko z USA, ale również z innych krajów (m.in. z Chile). Uczestnicy imprezy płacili 20 dolarów za wejście na teren wydarzenia i spotkali się ze sromotnym rozczarowaniem na miejscu. Okazało się, że tłum poketrenerów nie był w stanie utrzymać połączenia z serwerami Pokemon GO, co oczywiście blokowało możliwość zabawy.
Na reakcje wściekłych pokemaniaków nie trzeba było długo czekać. Ludzie poczuli się oszukani, pojawiły się okrzyki "naprawcie grę!", gwizdy i inne oznaki dezaprobaty. Sytuacja z serwerami finalnie nie poprawiła się. Wiceprezes Niantic postanowił uspokoić narastającą wściekłość fanów Pokemon GO zapewnieniem, że uczestniczy otrzymają zwrot 20 dolarów za bilety i prezent w postaci pokecoinów o ekwiwalencie 100 dolarów. Niantic ogłosiło również, że każdy uczestnik wydarzenia otrzyma legendarnego pokemona (Lugię).
Wydarzenie było transmitowane na żywo. Poniżej możecie doświadczyć narastającej wściekłości poketrenerów w Chicago. Cóż, dobrze, że nie doszło do linczu w wykonaniu wściekłego tłumu, bo jak widać niewiele potrzeba by przejść od radosnego czochrania Pikachu do rzucania butelkami w prowadzących.
