Zbliżamy się do granic możliwości współczesnego internetu!
O kilku dni słychać w sieci (sic!) wieści o tym, że powoli zaczynają kończyć się adresy IPv4, lecz jakby tego było mało pojawił się właśnie kolejny problem.
Okazuje się, że w bardzo szybkim tempie zbliżamy się do granicy przepustowości światowych łącz. Niestety nie jest to tylko kwestia tego, że w razie spotkania ze ścianą, zahamujemy chwilowo postęp w tej kwestii. Światłowody, na których bazuje sieć internetowa maja swoją określoną wytrzymałość pod względem przesyłanego przez nie sygnału. Do tej pory ze zwiększającym się ruchem sieciowym radzono sobie poprzez regularne zwiększanie jego mocy. Niestety przewody są w stanie wytrzymać tylko sygnał o określonej prędkości. W wielkim skrócie - osiągnięcie granicy, w tym wypadku 100 terabitów na sekundę, wpłynie negatywnie na okablowanie obniżając jednocześnie mocno jakość połączenia na ogromną skalę oraz zniekształcając dane.
W Royal Society w Londynie zorganizowany w tym tygodniu specjalne spotkanie, by dokładnie przyjrzeć się potencjalnym wyjściom z tej sytuacji. Francuski specjalista w dziedzinie komunikacji - René-Jean Essiambre zaprezentował teorię, że limit światłowodów osiągniemy w zaledwie 5 lat. Głównie za sprawą rosnącej popularności serwisów streamingowych, takich jak YouTube, Twitch, Netflix itp. Zaproponowano dwa, zgoła odmienne rozwiązania problemu. Pierwszym miałoby być zignorowanie granicy i przeciśnięcie przez kable sygnału o znacznie większej mocy, by następnie próbować poskładać zniekształcone dane po stronie ich odbiorcy. Drugim pomysłem jest wpompowanie wszystkich sił w opracowanie nowego systemu włókien mogącego zastąpić światłowód.
Zbliżają się do nas całkiem poważne problemy pierwszego świata. Wyobrażacie sobie sieciową apokalipsę?
