Oko w oko z gliną: sprawdziliśmy Max Payne 3!

Gry
2998V
Oko w oko z gliną: sprawdziliśmy Max Payne 3!
Roger Żochowski | 02.04.2012, 00:25

Podobno punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a możliwość zobaczenia trzeciej odsłony perypetii zgorzkniałego gliniarza z punktu fotela i stu calowego telewizora była tym, co ostatnimi dniami nakręcało SoQa najbardziej. Cóż, pozostaje mi oddać mu głos...

Podobno punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a możliwość zobaczenia trzeciej odsłony perypetii zgorzkniałego gliniarza z punktu fotela i stu calowego telewizora była tym, co ostatnimi dniami nakręcało SoQa najbardziej. Cóż, pozostaje mi oddać mu głos...

Dalsza część tekstu pod wideo
xxxxx


Jak fan dwóch poprzednich gier na myśl o „trójce” doświadczałem niezdrowej ekscytacji. Miraż tak uznanej i charakterystycznej marki z umiejętnościami tak uznanego i charyzmatycznego dewelopera zwiastowała bowiem petardę. Nawet, jeśli na pierwszy rzut oka próba przeniesienia policyjnej opowieści z mrocznego Nowego Jorku do rozświetlonego Sao Paulo wydaje się karkołomna. Twórcy wybrnęli w sprytny sposób. Akcja Max Payne 3 rozpoczyna się osiem lat po wydarzeniach z „dwójki”. Były już glina jest wałęsającym się od jednego nowojorskiego baru do drugiego podstarzałym gościem. Bez perspektyw – co dzień wracającym do pustego i pełnego rupieci zaniedbanego mieszkania. Płynne przejście od scenki na silniku gry, podczas której kumpel Maxa z akademii namawia go do wyjazdu na robotę do Brazylii, do gamplayu właściwego, pozwala zobaczyć z jaką dbałością o detale powstaje świat gry. Noc, obskurny apartament, pudełka po pizzy na podłodze, styrany telewizor w kącie, leki walające się po półce w łazience, brudny kibel i światło księżyca delikatnie wpadające przez okiennice... Ładnie tu, a za oknem jakiś typ rzuca stekiem wyzwisk i grozi, że zaraz zarżnie nas jak prosię. Moment i pierwsze kule przebijają drzwi. Zaczyna się zabawa. Strzelanina na ciasnych korytarzach klatki to stary dobry Payne. Okienne deski trzaskają pod naporem ognia, prezentując atrakcyjne zniszczalne otoczenie, a Max rzuca się na wszystkie strony, w eleganckich pozach i akompaniamencie zwolnionego czasu, karmiąc przy tym gnojów ołowiem. Autorzy starali się usprawnić formułę. Podczas lotu można obracać się o 360 stopni, niczym rozglądać w strzelaninie FPP, a ogień da się prowadzić również leżąc. Max jest poza tym świetnie animowany i naturalnie wystawia ręce, by asekurować się podczas upadku, a balans ciała podczas zmiany kierunku biegu to małe mistrzostwo. Znamy je z filmików, ale dopiero na żywca w pełni podnieca to nasze gałki oczne. W każdym razie do mini rzezi przyłącza się jeden z sąsiadów, co kończy się w sposób iście wybuchowy, a jedyną drogą ucieczki przed niemiłymi panami okazuje się dach. Przy okazji walki o życie nietrudno zapomnieć się na chwilę i nie zawiesić oka na monumentalnym horyzoncie mrocznego miasta. Tak, to zdecydowanie klimat starego Maxa Payne'a.

 

 

Przeskok. Jesteśmy w Sao Paulo. Bohater dopiero co dotarł na miejsce, nie ma więc jeszcze łysej głowy i zamiast hawajskiej koszuli nosi skórzany płaszcz. Wiemy już co nas czeka w dzikiej Brazylii - praca w roli prywatnego najemnika dla pochodzącego z bogatej rodziny Rodrigo Branco. Na dzień dobry mamy zabrać walizkę z kasą na miejscowy stadion piłkarski, znaczy się dostarczyć okup za porwaną żonę Brazylijczyka. O kanwie akcji dowiadujemy się ze scenki, która oddaje w pełni charakterystyczny styl narracji w Max Payne 3. Dialogi, mające naturalnie filmowe zacięcie i sama akcja, przedstawiane są w formie serialu „24 godziny”. Chodzi o dzielenie ekranu na kadry i ukazywanie wycinka akcji w każdym z nich. Wypada to świeżo i nawet zwykłej rozmowie dodaje dynamizmu. Potem akcja pędzi na urwanie łba. Pan były glina zostaje postrzelony (w grze nie ma automatycznie regenerującego się zdrowia, musimy zatem brać „apteczki” w postaci środków przeciwbólowych) i w odwecie robi konkretną zadymę kładąc trupy hurtem. Nowością jest cover system - debiutujący w serii. Można zatem niejako korzystać z dwóch stylów gry - polegającego na akrobacjach i bardziej statycznego - co daje szereg możliwości. W korzystaniu z arsenału pomaga szybka zmiana oręża („kółko” niczym w Red Dead Redemtion), a klimat i prezencja podbijają adrenalinę. Filmowe tempo akcji, muza (włącznie z tłukącym basem pojawiającym się w momentach podwyższonego ryzyka), krew bryzgająca po ścianach, ujęcia „z naboju” ukazujące pociski wbijające się z impetem w czaszki wrogów, morze łusek wypluwane z pistoletu w smakowitym zwolnionym tempie - to wszystko sprawia, że Max Payne 3 potrafi wyglądać jak wysokobudżetowe kino akcji. Wiadomo, Uncharted 3 też prezentuje się genialnie jednak tu wszystko jest dosadniejsze, „brudne” i bardziej krwiste ;) Z drugiej strony - zobaczymy czy uda się taką intensywność utrzymać podczas poziomów rozgrywanych w słońcu. Akcja na stadionie działa się bowiem w nocy.

 

 

To co bardzo mi się spodobało to fakt, że autorzy w całym tym natłoku strzelania starają się, aby Max pozostał postacią wiarygodną. Bohater komentuje w swojej głowie wydarzenia, a jego przemyśleń i puent narzucających skojarzenia z narracją znaną z przerywników w poprzednich częściach słucha się ze smakiem. To ciekawy zabieg, bo taki sposób komunikacji protagonisty z graczem raczej trudno w grach spotkać. Ciekawy jest też fakt, że autorzy zaserwują nam retrospekcje, bo po imprezce na stadionie akcja skakała wstecz i miała pokazać jak doszło do sytuacji w Nowym Jorku, opisanej na wstępie. Domniemam jednak, że lwia część gry rozgrywać się będzie w Brazylii, gdzie mamy poznać różne strony pełnego kontrastów Sao Paulo - biedę, pełne przepychu apartamentowce, drogie kluby tętniące dźwiękiem podczas nocnego życia miasta, a nawet tereny dżungli, która je otacza. Gdy grający na pokazie koleżka ładował stany gry, dopatrzyłem się misji w favelach czy dokach, więc na nudę narzekać nie powinniśmy.

 

 

Czy coś w Max Payne 3 może się nie udać. Teoretycznie tak, bo nadal nie jestem do końca przekonany czy grze na dobre wyjdzie zmiana otoczenia. Po tym jak zobaczyłem ją w akcji mogę być jednak spokojniejszy, choć niezdrowa ekscytacja dodatkowo wzrosła. Zresztą twórcy zapewniają, że klimat noir, którego brak im zarzucano, to nie tylko mrok i brud znany z poprzednich odsłon, ale też gra emocji i „trójka” będzie niosła stosowny ich ładunek. Wierzymy im. [SoQ]

Źródło: własne

Komentarze (11)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper