Analitycy: "Gracze nie przepłacają, oni płacą za mało"

Gry
1832V
Analitycy: "Gracze nie przepłacają, oni płacą za mało"
Jaszczomb | 20.11.2017, 20:46

Mikrotraksacje i lootboksy są obecnie najgorętszym tematem w branży, szczególnie po aferze ze Star Wars Battlefront 2. Analitycy rynku widzą proste rozwiązanie - trzeba zwiększyć ceny gier. 

Gdy kupujemy duży tytuł (tak zwaną grę AAA) w trakcie jego premiery, musimy przygotować się na wydatek rzędu około 230-250 zł. Cena nie jest niska, ale pogodziliśmy się z takim stanem rzeczy, najwyżej poczeka się te parę miesięcy, żeby nieco spadła. Nie dziwi, że po takim wydatku gracz oczekuje dostępu do całej masy zawartości, a nie serii mikropłatności za powycinane przez wydawcę rzeczy. Firmy tłumaczą się wysokimi kosztami produkcji, a rynek mikrotransakcji jest z roku na rok coraz większy. Zapewne wydawcy wychodzą z założenia, że lepiej dorobić sobie w ten sposób niż zwiększać premierową cenę swoich gier.

Dalsza część tekstu pod wideo

Star Wars Battlefront 2 zmiażdżone przez krytykę graczy

Według analityków gry to wciąż jedna z najtańszych rozrywek, przeliczając ich koszt na godziny zabawy. Zdaniem specjalistów z KeyBanc Capital Markets, walka graczy z mikrotransakcjami nie jest niczym usprawiedliwiona:

Jeśli zatrzymamy się i spojrzymy na statystyki, średni koszt godziny spędzonej z grą wideo czyni je jedną z najtańszych rodzajów rozrywki. Analiza ilościowa pokazuje, że wydawcy gier pobierają względnie małe pieniądze za swoje twory i prawdopodobnie powinni podwyższyć ceny.

Mało tego, przytoczono dla porównania najgłośniejszy ostatnio tytuł - osławione Star Wars Battlefront 2. Według analityków typowy gracz wyda te $60 (~240 zł) na grę i dodatkowo około $20 (~80 zł) miesięcznie na lootboksy. Grając po 2,5 godziny dziennie przez rok, koszt godziny zabawy wyniósłby go mniej więcej 40 centów (~1,60 zł). Oczywiście nie wszyscy wydadzą tyle na skrzynki, więc koszt się zmniejsza.

W porównaniu do płatnej telewizji, kina czy teatru (posłużono się amerykańskimi cenami), jest to najtańsza forma rozrywki. Stąd też analityk firmy Evan Wingren zaznaczył, że nie rozumie ogromnej fali krytyki nowego Battlefronta, bo:

Gracze nie przepłacają, oni płacą za mało.

Oczywiście powyższe oświadczenia skupiają się na samych liczbach, nie biorąc pod uwagę prawdziwego powodu oburzenia - kupowania postępu za prawdziwe pieniądze lub zamykanie go za wieloma godzinami (wręcz dziesiątkami godzin w przypadku SWB2) grindu. Jakkolwiek by się jednak nie mylili komentując całą sytuację, wydawcy na pewno zdają sobie sprawę z tych wyliczeń. W Battlefroncie czasowo wycofano lootboksy, ale lepiej nie uznawać tego zdarzenia za zwycięstwo graczy. Mikrotransakcje wrócą, bo ceny podstawowych gier raczej się nie zwiększą. Pytanie tylko, jakie inne sposoby znajdą wydawcy, by zmusić nas do dodatkowych wydatków.

Źródło: https://www.cnbc.com/2017/11/20/gamers-overreacting-on-ea-star-wars-game-firms-should-raise-prices.html

Komentarze (50)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper