Co-opowe Overlord: Fellowship of Evil już jest - oto zwiastun premierowy i... tragiczne oceny
zmieniło gatunek poprzedniczek, gdzie z kamerą zza pleców bohatera kontrolowaliśmy gobliny-minionki, a zamiast tego postawiło na hack'n'slasha w stylu Diablo z czarnym humorem. Jak wyszło to twórcom? Okazuje się, że tragicznie.
Przypominamy, że to RPG akcji z kooperacją do czterech graczy naraz, lokalnie i przez Sieć. Naszym zadaniem będzie zwyczajne szerzenie zła, a pomogą nam w tym przyzywane sługusy - minionki.
Tytuł możecie kojarzyć z zabawną grą , gdzie kontrolowaliśmy sługusów mrocznym lordem, z kamerą zza jego pleców. Fabułą znów zajęła się Rhianna Pratchett, ale w kwestii rozgrywki wygląda na to, że Codemasters nie dało rady.
Z nielicznych recenzji (trzy dni po premierze!) mamy Jima Sterlinga (The Jimquisition), który wystawił najniższą możliwą notę:
Dla mnie, jako fana Overlorda, to wyjątkowo smutne. [...] Mogło być dobrze. Dungeon crawler w tym świecie ma potencjał, ale tutaj go nie wykorzystano. Żadnego satysfakcjonującego loota, żadnego rozwoju systemu walki. Nic, tylko bezmyślna, beznadziejne zaprojektowana sieka. Och, i kilka nudnych zagadek z podestami reagującymi na nacisk. Bo to zawsze wszystkich bawi.
Nienawidzę, ku*wa, tej gry.
... oraz Dana Whiteheada Eurogamera, gdzie produkcję podsumował krótkim "Unikaj" ("Avoid"):
Nie mogę przytoczyć nawet jednej rzeczy, która udała się twórcom dobrze... czy nawet w stopniu akceptowalnym. Fellowship of Evil nie zawodzi tylko dlatego, że zmieniło zupełnie dotychczasowy gatunek serii. Nawet w najlepszych momentach tytuł ten dostarcza płytkiej, ciężkostrawnej i monotonnej rozgrywki, która jest w całości przyćmiona cieniem gier takich jak Diablo czy Torchlight. W najgorszych momentach zaś jest to produkcja pełna beznadziejnych decyzji designerskich, zepsutych mechanik i innych niedopracowanych aspektów. Fani czekający na powrót ukochanej marki będą zdruzgotani, to oczywiste, ale niestety nawet ci nowi nie znajdą tu niczego ciekawego.
Poniżej zwiastun premierowy: