Oto powód, dla którego powstało tragiczne Tony Hawk's Pro Skater 5
Zapowiedź rozpaliła na chwilę wyobraźnię fanów pierwowzoru, ale już pierwsze materiały zwiastowały zwykłe dojenie licencji, a wczorajszy pokaz bugów (już po łatce premierowej!) tylko utwierdził w tym przekonaniu. Wiemy, dlaczego Activision wydało tego potworka.
Seria deskorolkowych gier sygnowana nazwiskiem Tony'ego Hawka (której początki przypominaliśmy ostatnio w przeglądzie serii - część 1) miała świetny start i lichą końcówkę, lecz zapowiedź , czyli kontynuacji kultowego cyklu THPS, wyglądała na chęć powrotu do tych najlepszych odsłon.
Emocje szybko ostudziły zrzuty ze słabą grafiką, koślawy gameplay i masa bugów. Chociaż amerykańska premiera gry odbyła się wczoraj, a do Europy gra trafi w ten piątek, recenzji w Internecie zbyt wiele nie widać. Czyżby twórcy zdawali sobie sprawę z beznadziejnej jakości swojej gry i woleli spróbować sprzedać ją w ciemno, żerując na nostalgii fanów? Wygląda na to, że tak.
THPS5 to tytuł stworzony na szybko, który najprawdopodobniej został wypuszczony, żeby ostatecznie wydoić markę niskim kosztem. Dlaczego? Umowa Activision z Tonym Hawkiem z 2002 roku wygasa w roku obecnym. Twórca wydanej niedawno gry doszukał się informacji prasowej sprzed 13 lat i swoje znalezisko opublikował na Twitterze:
Ohh, Tony Hawk's ATVI contract ends this year. Now everything makes more sense. http://t.co/f8AjoCOFhi
— Dan Teasdale (@deliciousbees) wrzesień 29, 2015
Ooch, umowa Tony'ego Hawka i Activision kończy się w tym roku. Teraz wszystko nabrało sensu.
W informacji prasowej stoi:
Activision, Inc. (Nasdaq: ATVI) announced today that the company has extended its successful partnership with world-renowned skateboarder Tony Hawk through an exclusive multi-year video game licensing agreement that expires in 2015.
Activision ogłosiło dziś, że firma przedłużyła owocną współpracę ze znanym skateboardzistą Tonym Hawkiem wieloletnią umową licencyjną na wyłączność, która wygaśnie w 2015 roku.
Jak napisał Teasdale, wszystko nagle nabrało sensu. Tylko jak można niszczyć taką markę wyłącznie z powodu kończącej się umowy? Ach, Acti...