Wakacyjny hydepark PS Site #8

Gry
503V
Wakacyjny hydepark PS Site #8
[email protected] | 23.08.2015, 12:42

No i minął kolejny tydzień. Niektórzy odliczają dni do premiery , inni czekają na , a młodsi - z niepokojem spoglądają na powrót do szkoły. A co u redakcji słychać?

Paweł

Dalsza część tekstu pod wideo

Zbliża się jesień. Okres uwielbiany przez graczy (bo dużo premier i największe hity) i znienawidzony przez recenzentów (mnóstwo premier). Tak, dobrze czytacie. Sporo recenzentów na myśl o jesiennym wysypie gier dostaje gęsiej skórki. Nie to, że ktoś z nas nie lubi grać czy pisać o grach. Ale gdy wpada w ciągu kilku dni parę tytułów, które trzeba zrecenzować na wczoraj to wiadomo jak to jest. Na szczęście stajecie się minimalnie bardziej wyrozumiali i już nie biegniecie na nas z widłami, gdy recenzja jakiejś gry jest dzień czy dwa po premierze. Może gdyby było nas więcej, to i niektóre rzeczy byłyby wcześniej (i byłoby ich więcej...), ale jest jak jest.

Ja jesień lubię za coś innego. Pomijając pogodę (im człowiek starszy tym bardziej nie lubi upałów; źle się w nich biega) - Tokyo Game Show. Jak dla mnie, najbardziej wyczekiwane targi całego roku. E3 z reguły jest przegadane i za bardzo skupia się na blockbusterach (CoD, Destiny, Asasyny i cała reszta). TGS za to jest tym, co łechce moje uwielbienie dla tych wszystkich japońskich gierek. W tym roku czekam mocniej z kilku powodów. Ale numerem jeden jest podnoszące się od kilku lat z kolan Square Enix. Nie, firma już nie wróci do czasów Squaresoft, ale może być przynajmniej tak dobrze jak na PS2. A to już postęp.

Ale zanim TGS - zaliczę swój pierwszy od 5 lat urlop. Kilka dni, ale lepsze to niż nic.

Daniel

Niezbyt fajnie jest grać na siłę. Szczególnie, kiedy ogrywana produkcja jest naprawdę dobra, ale recenzja zawsze jest „na wczoraj” i nie ma mowy o dawkowaniu sobie zabawy. No, w takim wypadku powinienem raczej zabawę wrzucić w cudzysłów.

Naturalnym jest, że w obliczu takiego obowiązku szuka się innych rzeczy, które sumienie pozwoli zaakceptować jako ważniejsze lub równie ważne czynności. Także Danganronpa: Another Episode musi poczekać, bo wypada kurze zetrzeć. Okna umyć. Ogólnie przeleciałem podłogi w całym mieszkaniu, zrobiłem pranie, wannę wyszorowałem – wszystko z nadzieją, że wrócę do gry z własnej woli. No i wyszło pół na pół, ale jak teraz uczciwie ocenić taką produkcję?

Ostatecznie biorę jeszcze jeden dzień, by na spokojnie dokończyć przygodę (a się ciągnie, dziadostwo!) i wydać uczciwy werdykt. Zadziałało. Tyle że wcześniejsze zmuszanie się zostaje w pamięci i po oddaniu recenzji pewnie nie wrócę do gry przez długi czas. Taka ta robota wesoła.

Adam

Na pewno znacie przynajmniej jednego człowieka, który staje się „ekspertem” w każdej dziedzinie z jaką ma styczność. Takiego, który po przebiegnięciu przez jezdnię kupuje najdroższe buty do biegania, a po zmianie rozmiaru zdjęcia na facebooka zastanawia się nad wyższością Photoshopa nad Corelem lub odwrotnie. Wspominam o tym, ponieważ jakiś miesiąc temu na siłowni spotkałem znajomego będącego tam po raz pierwszy. Gdy spotkaliśmy się kilka dni temu okazał się już alfą i omegą dobrego odżywiania i odpowiedniego reżimu treningowego. Wypytywał mnie o szczegóły wczorajszej kolacji i wytknął mi kilka błędów podczas ćwiczeń. Zastanawiałem się co zmusza człowieka do takiej chęci dzielenia się swoją świeżo nabytą wiedzą. Ale potem uświadomiłem sobie, że przecież piszę recenzje… Gier było mi za mało to wziąłem się za filmy, potem za książki, a później za seriale. A już planuję zająć się komiksami... Chyba taka już nasza natura, że chcemy na czymś się znać.

We wtorek zabrałem żonę na Piksele. Brakuje sensu, logiki i zaskoczeń na tyle, że największym twistem fabularnym okazał się żywy do końca Sean Bean... Poza tym pełno w nim baboli typu dwunastolatek grający w The Last of Us (a PEGI18???) WYŁĄCZONYM padem PS4. No chyba, że Sony pozwala całkowicie wyłączyć lightbar i mnie ta informacja pominęła.

Jest za to śmiesznie. Wśród tysiąca sucharów jest parę dobrych tekstów, nie ma co narzekać. Na plus pojawiające się w filmie postaci z klasycznych gier. Są na tyle charakterystyczne, że nawet „nie grająca” kobieta bez trudu je rozpoznawała. Pożerający Nowy Jork Pac-Man oczywiście zarządził, ale motyw z klockami Tetrisa ścinającymi kondygnacje budynków to mistrzostwo świata.

Źródło: własne

Komentarze (22)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper