Wakacyjny hydepark PS Site #5

Gry
435V
Wakacyjny hydepark PS Site #5
Paweł Musiolik | 02.08.2015, 11:00

Pierwszy w sierpniu odcinek wakacyjnego hydeparku, a piąty w ogóle. W rozkładzie pozostały (bez tego) cztery, co wydaje się być idealną liczbą przy słabnącej popularności. Ale nie wolno mieć negatywnych myśli, myślmy pozytywnie!

Paweł

Dalsza część tekstu pod wideo

Rytuał nocnej pracy kontynuowany jest w najlepsze. Że mógłbym spać? A gdzie tam, konsola czeka na kilka chwil, które mogę jej poświęcić. Obiecałem sobie, że po tym, jak z urlopów wróci reszta redakcji, będę poświęcał więcej czasu na granie, skoro mamy sezon ogórkowy. Na razie wygląda to tak, że udaje mi się siąść do konsoli o jakąś godzinę więcej niż normalnie. Nie jestem z tego zadowolony. Na szczęście, mimo tego, wyzwanie, które przed sobą postawiłem w styczniu (skończyć 52 gry w rok), idzie mi nad wyraz dobrze. Stanąłem na 43 tytułach w 7 miesięcy.

Z innej beczki - ostatnie kilka dni to Windows 10 wyskakujący z lodówki, pralki, doniczki na parapecie. Dosłownie z każdego miejsca. Ludzie dostali małpiego rozumu po tym, jak Microsoft umożliwił wybranej grupie darmową aktualizację, by na dzień dobry jak najbardziej powiększyć udziały w rynku. Efekt wiadomy - tak jak zawsze jest, gdy coś dają za darmo. Ja długo główkowałem nad tym, czy przechodzić na dziesiątkę, i ostatecznie zdecydowałem się spróbować nowego systemu, licząc, że część problemów z USB na moim sprzęcie zniknie. Niestety - te zostały. Pozostaje więc kupno osobnego kontrolera i wrzucenie go w PC. Tak, uwielbiam komputery za te ich "nie działa, wal się".

No nic, kończąc ten tekst jest 2:40, czas więc odpalić konsolę i poudawać, że jest w stanie grać jak za dawnych czasów - całą noc z jedną grą.

Aktualnie gram w: i .

Daniel

Mam w sercu specjalne miejsce na karcianki wszelakie. Kiedyś Pokemony, Yu-Gi-Oh! (w które grało się na wymyślonych zasadach dziwnie świecącymi kartami z ryneczku) czy Duel Masters. Wala się po szafach tego całe kartony, bo żal wyrzucić, ale próbując do nich powrócić, z miejsca zauważam ich prostotę. Ciężko jej nie widzieć, gdy ostatecznie przesiadło się na Magic the Gathering.
 
Nie ma nic bardziej wciągającego, złożonego i (niestety) drogiego na rynku gier karcianych niż Magici. Tysiące kart, dziesiątki umiejętności i możliwości łączenia ich, zupełna dowolność w tworzeniu talii… Gdybym tylko potrafił przemóc się i latać do miejscowego sklepu z kartami, pewnie wydałbym ostatnie pieniądze na zbudowanie przyzwoitej talii i wpisowe na turnieje. Na szczęście tamtejsi stali bywalcy doprowadzali mnie do szału swoim zachowaniem - ni to natręctwa, ni przesądy, po prostu miętolą te karty, tasują je w dziwaczny sposób, gadają głupoty... Zbyt hermetyczne środowisko. Więc zostałem z grami wideo.
 
W tej kwestii mieliśmy parę odsłon Duels of the Plainswalker, ale żadna z nich nie pozwalała stworzyć własnej talii, jedynie lekko modyfikować te już istniejące. Na pomoc przychodziły darmowe programy jak Cockatrice, który dawał możliwość grania z innymi przez Sieć, ale wszystkich opcji i zasad było trzeba pilnować samemu, więc bardziej to był program ze zdjęciami kart niż rzeczywista gra. Magic Online było zaś stanowczo za drogie w ogólnym rozrachunku.
 
Teraz, na fali sukcesu Hearthstone’a (stanowczo zbyt prosta gierka dla każdego fana MtG, ale nie powiem, że zła), postanowiono stworzyć Magic Duels: Origins w modelu free-to-play (na PlayStation 4 ukaże się do końca tego roku). I to może być ideał. Kiedyś w przyszłości, bo na razie są problemy z serwerami i liczne bugi, ale potencjał jest. Mamy kampanie z gotowymi taliami, Battle Mode z tworzeniem własnego decku z puli kilkuset kart (będą dodawane kolejne), a nowe sztuki zdobywamy z boosterków (mikrotransakcje/kasa za walki). I nie ma nic dostępnego wyłącznie za prawdziwe pieniądze. Jest nawet tryb „Dwugłowy Gigant”! Gdyby tylko dodali drafty… I nawet jak się nie znacie – samouczek zrobiono świetnie. Także na co czekacie – ściągać na PC! Albo poczekać na wersję na PS4.
 
Aktualnie gram w: N++, The Swindle, Magic Duels: Origins

Adam

Pierwszy tydzień urlopu to wypoczynek i pełny restart tam, gdzie deszcze niestraszne. Było miło, ale zgodnie z polską niepisaną tradycją, jak bierzemy urlop, to robimy remonty, coś budujemy lub naprawiamy, więc drugi tydzień poświęciłem na budowę ogrodowej altanki oraz kilka godzin na cięcie powalonego przez wiatr drzewa. Bo oczywiście mając do wyboru drogę, łąkę i pole, wielka brzoza musiała spaść na ogrodzenie przed domem rodziców. Taka niespodzianka.

Wieczorami oczywiście relaks przy konsoli. Skończyłem Wiedźmaka i muszę wspomnieć, że bardzo podobało mi się zamykanie wszystkich wątków pod koniec gry i nakręcanie gracza na ostateczne rozstrzygnięcia. Aktualnie wziąłem się za Cień Mordoru na przemian z Grą o Tron od Telltale i Life is Strange. Mam po prostu słabość do tych epizodycznych nibyprzygodówek.

A no i od kilku lat chodzę na siłownię. Raz lub dwa razy w tygodniu, czyli coś tam potrafię, ale napakowany zbytnio nie jestem. Niemniej podszedłem po raz pierwszy do sztangi z ciężarem 100 kg będącej celem numer jeden dla wielu osób rozpoczynających treningi. Nigdy nie lubiłem ławeczki, bo była najbardziej oblegana przez wszystkie kategorie wiekowe i wagowe. Ale ja nie dam rady?Biorąc pod uwagę nabyte już doświadczenie położyłem się na ławeczce, złapałem gryf i... fail, a nawet epic fail. Nie zagłębiając się w szczegóły ujmę to tak: długo trenowałem lekkoatletykę i jednak zostanę przy sprawach, na których się znam.

Aktualnie gram w: , ,

Źródło: własne

Komentarze (5)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper