Recenzja gry Crash Bandicoot (1996)

BLOG O GRZE
640V
Recenzja gry Crash Bandicoot (1996)
Bajuxx12 | 01.02.2021, 16:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Firma Sony musiała stworzyć markę, która spopularyzuje jej konsolę i pomoże w walce z konkurencją. W ten właśnie sposób powstał Crash Bandicoot, czyli jedna z lepszych platformówek w historii gier wideo.

Na samym początku chciałbym wszystkich czytelników tego portalu przeprosić za ostatnią recenzję, która okazała się być porażką. Mam nadzieję, że dzisiejsza recenzja trochę zrekompensuje wątpliwej jakości tekst, który opublikowałem 22 stycznia 2021 roku w piątek. Życzę miłej lektury, i jeszcze raz z całego serca przepraszam.

Bajuxx12

 

Dwadzieścia pięć lat temu cały świat zachwycał się ekskluzywnym tytułem na pierwszą konsolę od firmy Sony, a więc na PlayStation 1. Mowa tutaj o pierwszej odsłonie Crasha Bandicoota, która pod koniec 1996 roku trafiła tą kultową konsolę. Mimo ogromnego sukcesu nie miała ona łatwych początków, ze względu na konkurencję.
 
W tamtym okresie wszyscy byli zainteresowani konsolą Nintendo 64, która w tym samym roku miała swoją premierę w Azji i Ameryce, a rok później ukazała się również w Europie, co skutecznie odwracało uwagę graczy od Sony. Niesamowity szał był wtedy również na grę Super Mario 64, która była jedną z pierwszych większych produkcji na popularną wówczas konsolę od firmy Nintendo.
 
Jednym słowem Nintendo wtedy królowało, a swoje kilka groszy dokładała jeszcze SEGA. Wobec tego firma Sony musiała stworzyć markę, która spopularyzuje jej konsolę i pomoże w walce z konkurencją. W ten właśnie sposób powstał Crash Bandicoot, czyli jedna z lepszych platformówek w historii gier wideo.
 
 
Crash Bandicoot to trójwymiarowa platformówka od niezwykle utalentowanego studia Naughty Dog, która trafiła na pierwszą konsolę PlayStation pod koniec 1996 roku. Głównym bohaterem gry jest tytułowy Crash Bandicoot, czyli sympatyczny jamraj pasiasty. Zostaje on schwytany przez dwóch złoczyńców Dr. Neo Cortexa i Nitrusa Brio, którzy przeprowadzając eksperymenty na zwierzętach pragną uzyskać władzę nad światem. Do swoich eksperymentów stworzyli oni maszynę Cortex Vortex, która na ich nieszczęście uległa awarii gdy znajdował się w niej Crash. 
 
Wobec tego wybucha małe zamieszanie, podczas którego Crash ucieka przez okno wpadając jednocześnie do morza. Niestety w laboratorium zostaje jego dziewczyna Tawna, którą schwytali pomocnicy Nitrusa Brio i Dr. Neo Cortexa. Crash budzi się na plaży i jego zadaniem jest uratowanie Tawny oraz powstrzymanie złych doktorów od osiągnięcia władzy.
 
Warstwa fabularna nie jest szczególnie rozbudowana, ale w platformówkach najważniejsza jest oczywiście rozgrywka.
 
Prezentuje się ona jak na tamte czasy na prawdę świetnie. Przede wszystkim poziomy są bardzo różnorodne, przez co nie można narzekać w tym tytule na nudę. Twórcy zadbali o poziomy 3D w których obserwując akcję zza pleców jamraja gracz przemieszcza się cały czas do przodu. Nie zabrakło również klasycznych poziomów 2D, w których Crashem można przemieszczać się po prostu w lewo albo w prawo obserwując akcję z boku ekranu.
 
Oprócz tego w grze znajdują się poziomy, w których Crash ucieka przed wielkim głazem. Są to bardzo ciekawe poziomy, ponieważ kamera jest w nich ustawiona w taki sposób, że gracz musi biec przed siebie totalnie nie wiedząc co jest przed nim. Nie dość, że tego typu poziomy bardzo fajnie urozmaicają rozgrywkę, to jeszcze są bardzo widowiskowe.
 
W grze znaleźć można również poziomy, w których Crash ujeżdża dzika (są one na prawdę świetne) oraz niewielkie areny, na których gracz musi walczyć z bossami. Nie są oni w tym tytule specjalnie wymagający, jednak trzeba znaleźć na nich odpowiednią taktykę. Czasem trzeba na nich naskakiwać, a czasem czymś w nich rzucać. Każdy boss jest inny, co jak najbardziej można zaliczyć na plus. Dzięki temu gracz za każdym razem musi trochę pomyśleć aby znaleźć sposób na pokonanie przeciwnika, przez co nie wkrada się znużenie podczas rozgrywki.
 
Twórcy przygotowali również bonusowe poziomy. Można je odblokować poprzez zebranie trzech ikonek z wizerunkiem konkretnej postaci i wówczas gra przeniesie gracza na bonusowy poziom. W grze są między innymi bonusowe poziomy z Tawną, dzięki którym (jeżeli zaliczy się je pomyślnie) można na samym końcu zapisać stan gry.
 
Małą ciekawostką jest to, że tylko nieliczni gracze mogli to zrobić. Wynika to z tego, że w tamtych czasach aby zrobić save'a na konsoli PlayStation 1 trzeba było posiadać kartę pamięci, którą się osobno dokupywało Jeżeli się taką kartę posiadało to w momencie gdy się włożyło ją do specjalnego slotu w konsoli, można było zapisać stan gry w konkretnych momentach gry. Całe szczęście istniała również alternatywa dla graczy, którzy nie mogli sobie pozwolić na zakup karty pamięci. Mianowicie twórcy implementowali w swoich grach kody, które gracz mógł sobie spisać na kartkę i następnego dnia wpisać w menu głównym gry. Wówczas gra przenosiła go do sekwencji, na której po raz ostatni zakończył kontakt z grą. 
 
Są to moim zdaniem rzeczy, które mimo tego, że dzisiaj są mocno przestarzałe i toporne, to jednak mają swój urok i klimat.
 
Wracając jednak do gry wspomnę, że poziomy bonusowe z Tawną pojawiają się mniej więcej co dwa lub trzy poziomy, czyli dosyć często. Oprócz tego w grze można znaleźć bonusowe poziomy z Dr. Neo Cortexem. Są tylko dwa takie poziomy, i za ich zaliczenie dostaje się złoty klucz, który odblokowuje sekretny poziom. Ostatnim bonusowym poziomem jaki jest w tej grze, jest poziom z Nitrusem Brio, jednak za jego zaliczenie nie dostaje się nic ciekawego, więc jedyną nagrodą jest satysfakcja z przejścia go.
 
Moim zdaniem bonusowe poziomy są miłym dodatkiem, który dla początkujących graczy jest miłym urozmaiceniem i ciekawostką, a dla tych bardziej doświadczonych dodatkowym wyzwaniem. 
 
Jeżeli chodzi o poziom trudności to muszę przyznać, że gra jest dosyć trudna. Może nie jest aż tak wymagająca, żeby po nieoczekiwanym zgonie wyrzucić konsolę wraz z grą i telewizorem przez okno, ale momentami potrafi dać graczowi wycisk. Jako, że lubię wyzwania w grach to nie jest to dla mnie jakiś ogromny problem, ale jeżeli ktoś nie jest cierpliwy i nie lubi trudnych gier, to powinien Crasha Bandicoota omijać szerokim łukiem.
 
Natomiast gracze, dla których zwyczajne przejście tej produkcji nie jest zbyt wielkim wysiłkiem i poszukują oni większych wyzwań, to mogą spróbować wymasterować tę grę na 100%. Jest to o tyle trudne, że każdy poziom trzeba przejść bez żadnego zgonu, niszcząc jednocześnie po drodze wszystkie skrzynki. Wówczas gra nagrodzi takiego hardkorowca gemem. Mimo, że zdobycie w tym tytule stu procent jest bardzo trudne, to jednak dla satysfakcji, którą się później odczuwa na prawdę warto to zrobić. Oprócz tego dla graczy, którzy tę grę wymasterowali twórcy przygotowali sekretne zakończenie, dla którego również warto ten tytuł wymaksować. 
 
Teraz warto napisać kilka zdań o umiejętnościach, jakimi dysponuje Crash. Są one dosyć podstawowe. Wynika to z tego, że może on jedynie skakać oraz robić charakterystyczne kręciołki, którymi może eliminować przeciwników oraz niszczyć skrzynki. Jak widać umiejętności Crasha są dosyć ograniczone, ponieważ twórcy pokusili się o ich rozbudowanie dopiero w dwóch kolejnych odsłonach tej kultowej serii.
 
Mimo wszystko uważam, że taka ilość umiejętności jest wystarczająca, i Crashem gra się na prawdę przyjemnie. Co prawda sterowanie jamrajem jest mało precyzyjne (zwłaszcza, że można nim sterować jedynie za pomocą krzyżaka) ale jest to moim zdaniem mały urok tej produkcji. Po kilku poziomach można się zresztą do tego sterowania przyzwyczaić, i odpowiednie obliczanie skoków przestaje być dla gracza ogromnym wyzwaniem.
 
Podczas przemierzania poziomów gracz natrafia na wiele skrzynek, które może niszczyć. Warto to robić, ponieważ za rozbijanie skrzynek można zdobyć owoce Wumpa, które (jeżeli zdobędzie się ich 100) zamieniają się w dodatkowe życie.
 
Jeżeli chodzi o długość gry, to jest całkiem nieźle jak na platformówkę. Gra oferuje ok. 30 poziomów (nie licząc bonusowych) co jest całkiem niezłą liczbą. Jednak wyznacznikiem długości tej produkcji nie jest ilość zawartości, tylko umiejętności grającej osoby. Gracze bardziej doświadczeni najprawdopodobniej skończą tę grę w mniej więcej dwie godziny, natomiast osoby początkujące napisy końcowe zobaczą po nieco dłuższym kontakcie z tą produkcją. Uważam, że gra jest wystarczająco długa, tym bardziej, że skrywa ona wiele sekretów, które można odkryć.
 
Twórcy przygotowali również bardzo fajne poziomy. Są one kolorowe, świetnie zaprojektowane oraz zróżnicowane tematycznie. Cała gra jest podzielona na trzy światy. W pierwszym Crash odwiedza zieloną dżunglę oraz spaceruje w okolicach malowniczej rzeki. Natomiast w drugim świecie czekają na niego opuszczone ruiny starożytnego miasta, mroczne jaskinie czy zawalający się most. W ostatnim trzecim świecie do zwiedzenia czekają modernistyczne infrastruktury złych doktorów czy nawet ich laboratorium. Moim zdaniem lokacje są bardzo mocną stroną tej produkcji, ponieważ bardzo przyjemnie się je zwiedza. Przechodzenie ich umila dodatkowo świetny soundtrack Josha Mancella oraz bardzo ładna jak na tamte czasy oprawa graficzna.
 
Zmierzając już powoli do końca wspomnę, że pierwszy Crash Bandicoot jest absolutnie świetną platformówką, w którą na prawdę warto zagrać. Jest to pozycja kultowa, która nawet w dzisiejszych czasach jest niesamowicie grywalna. Oferuje ona świetną jak na tamte czasy oprawę audio-wizualną, bardzo fajnie zaprojektowane poziomy oraz różnorodność w rozgrywce. Jeżeli ktoś dodatkowo uwielbia gry z wysokim poziomem trudności, może kupować ten tytuł w ciemno. Jeszcze raz zachęcam do zagrania w tę niesamowitą platformówkę od studia Naughty Dog. Z całego serca polecam.
Oceń bloga:
12

Czy grałeś w pierwszego Crasha Bandicoota z 1996 roku?

Tak, grałem.
60%
Nie, ale zamierzam zagrać.
60%
Nie, i nie zamierzam zagrać.
60%
Pokaż wyniki Głosów: 60

Komentarze (45)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper