Trójką go! | Might & Magic: Clash of Heroes

BLOG
281V
Trójką go! | Might & Magic: Clash of Heroes
Yoorko | 06.08.2019, 08:20
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Uniwersum Might & Magic miało swoje wzloty i upadki. W Polsce znamy je głównie dzięki - kultowym już - "Hirołsom". Sam darzę tę serię niemałym sentymentem, bowiem Heroes of Might & Magic z CD-Action to moja pierwsza pełna oryginalna gra na PC. Jednak to nie jedyny tytuł składający się na świat Mocy i Magii a niektóre z nich potrafią naprawdę zaskoczyć.

U podstaw uniwersum stoi oczywiście seria hardcorowych RPGów: Might & Magic, ale po drodze pojawiły się także akcyjniaki Crusaders of Might & Magic [1999] i Dark Messiah [2006] a fani sieciowych FPSów mogli zatopić się w Legends of Might & Magic [2001] [przyznam, że grę poznałem dopiero podczas researchu nt. uniwersum i nieźle mnie zaskoczyło jej istnienie]. W tle historii majaczą także próby przeniesienia świata w MMO oraz gry przeglądarkowe.

I tu na scenę wchodzi niespodzianka. Might & Magic: Clash of heroes. Zaskakująco dobra gra logiczno-strategiczna osadzona w świecie M&M. Studio, które zajęło się jej produkcją zdecydowanie odbiegło od standardów, do których przyzwyczailiśmy się w tym uniwersum. Jednak to, co nam zaoferowano jest naprawdę przyjemną w odbiorze grą, którą polecić można nie tylko niedzielnym „klikaczom” ale także osobom lubiącym wysilić szare komórki oraz sprawdzić się w walce z innymi graczami.

Siłą tytułu jest mechanika

Nie oczekujcie jednak przełomowej historii. Fabuła opowiadająca o spisku, łącząca elementy walki o przetrwanie świata z osobistymi tragediami nie jest może najwyższych lotów, ale zarazem nie razi dziurami a odkrywanie wątków mile towarzyszy grze, usprawiedliwiając kolejne potyczki.

Mechanika gry pozornie sprowadza się do prostego „ułóż 3 tego samego typu i koloru”, jednak diabeł [może ze względu na uniwersum lepiej powiedzieć „Czart”] tkwi w szczegółach. Każda z postaci, którą będziemy prowadzić, w zależności od przynależności do jednego z 5 królestw otrzymuje do dyspozycji 3 jednostki podstawowe, 2-3 jednostki specjalne i 2-3 jednostki legendarne, które dysponują odmiennymi statystykami i umiejętnościami (jednocześnie w armii mogą znajdować się 3 podstawowe i dwie spośród specjalnych/legendarnych). Daje to naprawdę wiele kombinacji pozwalających na dostosowanie sposobu prowadzenia rozgrywki i opracowanie najodpowiedniejszej strategii. Dodajmy do tego czary postaci, artefakty różnej maści i otrzymujemy naprawdę interesującą mieszankę do wykorzystania w trakcie kampanii oraz gry sieciowej.

Trzeba przyznać, iż twórcy wycisnęli z pomysłu na rozgrywkę ile mogli. I choć czasami przez myśl przejdzie stwierdzenie „to mogło by być inaczej”, gra co chwilę udowadnia, że poszczególne elementy zostały przemyślane tak, aby wyważenie stron konfliktu było jak najwłaściwsze a gra nie frustrowała.

Wygląda dobrze, ale mogłoby być lepiej

Grafika, wyraźnie nawiązująca do mangowej stylistyki, jest elementem do którego można się nieco przyczepić. I to nie dlatego, iż nie lubię tego stylu a wręcz przeciwnie. Czasami miałem wrażenie, iż twórcy pod niektórymi względami poszli na łatwiznę. Niskoklatkowe animacje potrafią niekiedy razić razić podczas pojedynków. Statyczne przedstawienie postaci podczas dialogów dające szansę na stworzenie graficznego arcydzieła – co znamy z wielu jRPGów – nie zostało należycie wykorzystane. A pewność, iż twórcy mieli pod ręką artystów mam. Wystarczy spojrzeć na tła map i pola walki. Ale skoro w temacie walki jesteśmy – jak zapewne się domyślacie, stanowi ona clue rozgrywki i na jej ekranie spędzimy najwięcej czasu. Jeśli przymkniemy oko na pewne uproszczenia, sprawia zdecydowanie najprzyjemniejsze wrażenie wizualne. Każda jednostka jest inaczej animowana, jej atakowi towarzyszy klimatyczny efekt a interfejs jest prosty i przyjazny. Muzyce nie można niczego zarzucić, jednak nie jest także taką, do której się wraca po ukończeniu rozgrywki.

Jak w to grać?

Autorzy dali nam do rozegrania długą, przeprowadzającą przez wszystkie nacje i historię wielu postaci kampanię, możliwość rozegrania pojedynczej potyczki oraz tryb sieciowy. I wiecie co świadczy o tym, że gra jest naprawdę niezła? Tryb sieciowy nadal żyje. Tytuł z 2011 roku zdobył tak dużą rzeszę fanów, dając im na tyle dobrze zbalansowaną mechanikę, że po 8 latach od premiery nie ma wielkiego problemu ze znalezieniem partnerów do rozgrywki. I to nie byle jakich. Pierwszy raz zagrałem w Clash of Heroes w 2013 roku i wracam do niego regularnie. I niestety regularnie dostaję wciry od innych graczy, ale to już temat na inny wpis. Tymczasem zachęcam Was do sięgnięcia po ten tytuł, bowiem naprawdę potrafi wciągnąć.
________________
Tekst oryginalnie pojawił się na blogu YGB

Oceń bloga:
5

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper