Odgrzebane Starocie #1 - The Getaway

BLOG O GRZE
1510V
Odgrzebane Starocie #1 - The Getaway
nemles | 22.03.2020, 02:42
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jest to mój pierwszy wpis na blogu, więc mam nadzieję, że będzie dobrze. Chciałem przedstawić moje doświadczenia z ogrywania starszych tytułów. Na pierwszy ogień idzie The Getaway od Team Soho. Zapraszam. 
 

W roku 2002 na konsoli Playstation 2 ukazało się The Getaway, gra na tyle ambitna, że wielu zastanawiało się czy będzie ona w stanie powalczyć z Grand Theft Auto. Ostatecznie dzieło Team Soho zebrało mieszane oceny, zarówno dziennikarzy jak i graczy, sprzedając ponad 3 miliony kopii.

Początkowo gra miała być tytułem startowym PS2, jednak z uwagi na problemy z odwzorowaniem Londynu, konieczne było jej opóźnienie. Dziś, po prawie 18 latach od premiery, wizualny aspekt gry, ilość szczegółów w przedstawieniu miasta, jego charakterystyczne elementy jak Big Ben czy London Eye, wciąż robią wrażenie.

The Getaway to gangsterska historia czerpiąca garściami z brytyjskiego kina („Przekręt”, „Porachunki”), gra stara się być filmowa nie tylko w kwestii przerywników, które są świetnie wyreżyserowane, ale również w przypadku samego gameplaya. Nie uświadczymy tu HUDa, mini mapki, pasku zdrowia, czy innych elementów, tak powszechnych w dzisiejszych grach. Generalnie uważam to za dobre posunięcie, co zdecydowanie wpłynęło na poziom imersji, nie obyło się jednak bez kilku zgrzytów, ale o tym później.

[img]1431890[/img]

Gra opowiada o losach dwójki bohaterów. Jako pierwszy swoją historię przedstawi nam Mark Hammond, były członek gangu z Soho, który jest świadkiem zabójstwa żony i uprowadzenia syna. Biedny Mark nie dość, że stracił ukochaną, to jeszcze został wrobiony w jej morderstwo. Człowiekiem odpowiedzialnym za całe to zajście jest Charlie Jolson, gangster z East End, dla którego od teraz będzie zmuszony pracować nasz bohater. Po pierwszych dwunastu misjach przyjdzie nam pokierować drugą z postaci. Jest nią Frank Carter, nie przebierający w środkach policjant, który za wszelką cenę stara się dorwać Jolson’a. Tu również będziemy mieli do wykonania 12 zadań, co ciekawe obie ścieżki toczą się w podobnym czasie, przecinając się niejednokrotnie. I to właśnie fabuła jest zdecydowanie najmocniejszą stroną tej produkcji.

Przechodząc do samej rozgrywki, dzieło Team Soho oddaje nam do dyspozycji całą masę licencjonowanych samochodów, między innymi Lexus, Nissan czy Land Rover. Nie jestem wielkim fanem gier wyścigowych, więc ciężko jest mi napisać cokolwiek o modelu jazdy, nie był on ani dobry ani zły. Dużo frajdy dawało mi natomiast manewrowanie między samochodami w ruchu ulicznym, przynajmniej do pierwszej kraksy. Poziom zniszczeń, w grze z 2002 roku, stoi na wysokim poziomie. Powybijane szyby, wgniecenia w karoserii, czy przebite opony mają wpływ na szybkość oraz komfort naszej jazdy, a uszkodzony samochód po pewnym czasie staje w płomieniach. Gdy dorzucimy do tego niemal nieustannie ścigającą nas policję, a jest ona dosyć agresywna w swoich poczynaniach, to często będziemy zmuszeni do zmiany naszego pojazdu. Kolejną sprawą jest system nawigacji. Jako, że w grze nie ma mini mapy, ani żadnego innego tego typu ułatwienia, naszym jedynym pomocnikiem są kierunkowskazy naszego samochodu. Gdy miga w lewo to skręcamy w lewo, gdy w prawo to i my jedziemy w prawo. Gdy zaświecą się oba oznacza to, że dotarliśmy na miejsce. I tu jest mój największy chyba problem z tą grą, bo o ile sam system kierunkowskazów wydaje się być ciekawym pomysłem, tak oparcie się tylko na nim jest mocno frustrujące. Szkoda, że nie zdecydowano się na mapę, moglibyśmy do niej wchodzić z poziomu menu. Wielokrotnie zdarzało się, że błądziłem po mieście szukając miejsca docelowego, najgorzej było z misjami na czas, które wielokrotnie przyszło mi powtarzać. W drugiej części gry, gdy gramy Frankiem Carterem, jest już łatwiej, nie jesteśmy ścigani przez policję, choć problem misji czasowych pozostał. Po ukończeniu scenariusza Marka dostajemy możliwość swobodnego poruszania się po mieście, co szybko mi się znudziło - brak jakichkolwiek aktywności miał tu kluczowe znaczenie.

[img]1431891[/img]

The Getaway to nie tylko jazda samochodem, przyjdzie nam w niej też trochę postrzelać. I tu mamy do wyboru namierzanie przeciwników za pomocą auto-celowania, a możemy też spróbować to zrobić ręcznie. O ile pierwszy sposób nie jest może idealny, tak własnoręczne namierzanie jest kompletnie bez celowe, prędzej nas podziurawią niż nakierujemy broń na któregoś z wrogów. Jeśli chodzi o broń, nie jest jej zbyt dużo, co akurat mi osobiście nie przeszkadzało. Do dyspozycji mamy pistolet, AK-47, shotgun czy MP5. Najlepszym wyborem były dwa pistolety, i to z tego wariantu korzystałem najczęściej. Dodatkowo twórcy dali nam możliwość przyklejania się do elementów otoczenia, wykorzystując je jako osłonę, co kilkukrotnie okazało się pomocne. Za to, to co najwięcej psuło mi nerwów to praca kamery. Jest ona ustawiona na stałe, i za każdym razem z niepewnością wchodziłem do nowego pomieszczenia, nie wiedząc czy wcześniej odpowiednio ustawi się kamera, czy przeciwnicy mnie zastrzelą.

Kolejną sprawą, o której chciałem wspomnieć to zdrowie, jak i jego regeneracja. O odnoszonych obrażeniach informują nas plamy krwi na ubraniu bohatera, im jest z nami gorzej, tym tej krwi pojawia się coraz więcej. Zaczynamy poruszać się coraz wolniej, by w ostatniej fazie ledwo powłóczyć nogami. Jedynym sposobem na uleczenie się jest podejście do ściany, oprzemy się wówczas o nią, a nasze zdrowie w „magiczny” sposób się zregeneruje. Problem w tym, że trwa to kilkanaście sekund, co w trakcie większych potyczek niekorzystnie wpływa na tępo rozgrywki.

Zastanawiałem się, czy dziś byłbym w stanie komukolwiek polecić The Getaway, i nie mam konkretnej odpowiedzi. Jeśli nie zniechęci was jej toporność oraz masa frustrujących momentów, to w zamian dostaniecie porządną gangsterską opowieść w iście filmowym stylu.

Oceń bloga:
23

Komentarze (30)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper