Florence - Recenzja - iOS

BLOG
460V
Florence - Recenzja -  iOS
Emkuzet | 27.02.2018, 15:42
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Cześć, drogi Przyjacielu dawno się nie widzieliśmy i ostatnio nawet myślałem o tobie, jednak proza życia skutecznie odwlekała tą chwile, kiedy mogłem swobodnie przysiąść do tego wpisu. U mnie wszystko dobrze, życie płynie dalej swobodnie niczym Bug na wschodzie, przeplatając leniwe weekendy z tygodniami pełnymi ciężkiej pracy. Pewnie jesteś ciekaw w co grałem ostatnio... w dużo gier, włączając je po to, aby zaraz rzucić w kąt... aż do momentu

Ponieważ jest to moja autorska recenzja pozwoliłem sobie podzielić ją na rozdziały i zaproponować Ci tracklistę która powinna umilić czas poświęcony na zapoznanie się z moim skromny zdaniem na temat tej wyjątkowej mobilki oraz przybliżyć jej nostalgicznych klimat.

 

AKT I - Dorosłość

Każdy z nas ceni sobie w grach inna wartość, jedni są fanami wybitnego gameplayu połączonego z wysokim poziomem trudności, drudzy spędzają godziny na torach wyścigowych walcząc o kolejne setne części sekundy pnąc sie w drabinkach online, trzeci szukają ciekawej fabuły oraz wyrazistych postaci w których skórę będą się mogli wcielić, spychając grafikę na dalszy plan. Jednak pomimo wielu różnych zainteresowań i często sprzecznych poglądów, jest jednak jedna wspólna rzecz, która nas łączy w pasji. Są to emocje, które dany tytuł u nas wywołuje, zaskarbiając sobie wyjątkowe miejsce w naszym sercu i pamięci.

Do grona tych nielicznych perełek aspiruje Florence, która zabrała mnie tuż przed Walentynami w nietypową podróż opowiadająca o pierwszej miłości pewnej młodej artystki. Zapewne czytając te słowa, w głowach niektórych czytelników rodzi się myśl, że mamy tutaj mowę o kolejnej pięknej opowieści w stylu " żyli długo i szczęśliwie " niczym w bajkach Disneya. Ponieważ historia miłosne mają to do siebie, że są w swojej formie uniwersalne, przez co ciężko uniknąć banału. Jednak twórcy gry studio Mountains, odpowiadające min. za Monument Valley stanęło na wysokości zadania. Serwując nam historie w całej jej rozciagłości od momentu realizujacego sie singla poprzez pierwsze randki, wspólne mieszkanie kończąc na erozji i rozstaniu oraz stawianiu czoła światu poraz kolejny samemu i odnajdowaniu siebie w nowej rzeczywistości. Dzięki temu zyskali nietypową uniwersalność dla tego typu historii, zostawiając gracza z refleksją w zależności od momentu życia, w którym obecnie jest.

AKT II - Odkrywanie

Cała rozgrywka z racji swojej formy mobilnej została przystosowana do krótkich posiedzeń, lecz najlepiej wchodzi "na raz" w spokojny wieczór z ciepła herbata lub drugą osobą przy boku, gdyż całą historię można skończyć w czasie poniżej godziny. Sama rozgrywka charakteryzuje się też nieskomplikowaną formą, która dobrze wpisuje w narracje całej opowieści, gdzie bierzemy udział w codziennych czynnościach bohaterki zaczynając od mycia zębów, odpisywania na wiadomości czy udziale w jej pracy, przypominając tym samym Heavy Rain. W trakcie naszej przygody zwiedzimy także sporo rożnych miejsc oraz będziemy zmuszani do rotacji telefonu, gdyż historia jest opowiadana raz w poziomie raz w pionie.

Autorzy zdecydowali się też na skromną paletę, początkowo dość optymistycznych barw, blaknących wraz z biegiem opowieści, dopełnioną prostą kreską oraz animacją utrzymując przy tym całą opowieść dość lekką pomimo biegu wydarzeń. Powyższa ścieżka dźwiękowa, którą możliwe, że słuchasz znalazła się też nie przypadkowo w tej recenzji gdyż najlepiej oddaje klimat oraz instrumentarium użyte w produkcji, oparte w większości na delikatnych partiach pianina wzbogacanych o krótkie wstawki smyczkowe.

AKT III - Mała Erozja i w dalszą drogę

Jeśli chodzi o aspekty techniczne tytuł na platformie iOS działa bez problemów. Jest także obecnie produkcją ekskluzywną, jednak twórcy planują już port na androida tak samo jak w przypadku ich pozostałych hitów. Jednak jak zawsze w tej przysłowiowej beczce miodu musi się znaleźć łyżka dziegciu w postaci ceny, która wynosi około 12 PLN. Co jest sumą dość wygórowaną jak za niecałą godzinę zabawy, z drugiej strony jednak otrzymujemy świetną produkcję w cenie jednej kawy w znanej sieci kawiarni.

W każdym razie, jeśli masz moment zmęczenia dużymi grami, lubisz emocje i nieszablonową historię, może Florence urzeknie również i Ciebie, ja tymczasem kończę dopijać kubek gorącej czekolady i siadam do kolejnego indyka :).

 

Oceń bloga:
0

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper