Mario Strikers - wirtualna piłka, którą polubiłem

BLOG
399V
Mario Strikers - wirtualna piłka, którą polubiłem
Placek17 | 18.08.2020, 22:14
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mój blog, w którym postanowiłem trochę powspominać o jedynej piłce nożnej, przy jakiej dobrze się bawiłem (jak również i ponarzekać na zastój w kontynuowaniu serii)...

W rodzinie miałem kiedyś pewną osobę, która powiedziała mi pewien żart na temat piłki nożnej. Brzmiał on mniej więcej tak: „22 idiotów biega za jedną piłką, jakby każdy nie mógł mieć własnej”. Ja osobiście nigdy nie rozumiałem fenomenu tego sportu. Jedyne dwie dyscypliny sportowe, jakie do mnie przemawiają, to wyścigi Formuły 1 i skoki narciarskie. FIFA, którą próbowałem, nie przekonała mnie ani trochę do piłki nożnej. Ale skoro typowa piłka mnie nie pociąga, to co z Marianową?

 

Mario dostał dwie odsłony piłki nożnej. Pierwsza z nich została oficjalnie wydana na GameCube w 2005 roku i nosi tytuł Super Mario Strikers. Zasady rozgrywki są podobne, jak w realnym odpowiedniku poza jedną rzeczą: wszelkie brudne taktyki są dozwolone. Nie ma czegoś takiego jak out, przeciwnika posiadającego piłkę można zaatakować z premedytacją z możliwością wysłania go na elektryczne ogrodzenie. Aha, a power-upy są integralną częścią rozgrywki (chyba że je wyłączyłeś).

 

Gra daje ci do wyboru 13 zawodników (9 kapitanów i 4 pomocników). Łącznie jedna drużyna posiada 5 uczestników. Tutaj jest jednak pewien haczyk: możesz mieć tylko jeden typ pomocników w drużynie. Nie żeby miało to jakieś znaczenie, bo akurat w tej części postaciami gra się niemal identycznie. Wśród kapitanów mamy oczywiście braci Mario i ich złych kuzynów, seksownie wyglądające księżniczki, Donkey Konga i pociesznego Yoshiego. Ostatnia postać, Super, jest do odblokowania.

 

Celem jest oczywiście wygranie meczu piłki nożnej mając kompletnie wywalone na wszelkie zasady fair play (mogłeś się w końcu tego spodziewać szczególnie po doświadczeniach z Mario Kart, spółka wąsatego hydraulika NIGDY nie gra fair). Mamy kilka stadionów do wyboru, jednak na każdym gra się dokładnie tak samo z racji nie występowania żadnych gimmicków. Istnieje jednak jeden konkretny, który można włączyć lub wyłączyć przed wyborem postaci: Bowser Attack. Polega on na tym, że co jakiś czas na arenę wpada Bowser, który wywołuje totalny armageddon, który może zadziałać na korzyść jednej bądź drugiej drużyny. Każdy kapitan dodatkowo dysponuje Special Shotem, który liczy się jako dwa punkty. Perfekcyjnie wyegzekwowany jest niemożliwy do obrony.

Next Level Games postanowiło kontynuować serię i zrobiło na Wii grę Mario Strikers Charged Football, które już od samego początku pokazuje, że jest znacznie mroczniejszym i ostrzejszym tytułem od poprzednika, co pokazuje samo intro. Sama atmosfera sprawia, że jest to według mnie najbardziej hardkorowy Marian na rynku (poprzednik był bardziej... kolorowy).

Kontynuacja powiększa roster zawodników. Mamy teraz dwunastu kapitanów i 8 pomocników. W MSCF masz jednak większą kontrolę nad swoją drużyną. Już nie musisz wybierać jednego konkretnego do swojej drużyny (choć nic nie powstrzymuje cię przed posiadaniem dla przykładu tylko duchów jako pomagierów). Dodatkowo niemal każdy kapitan dysponuje alternatywnym kolorem ubioru. Dla każdej z 20 postaci został również stworzony osobny motyw muzyczny (to kolejna nowość w stosunku do pierwszej części). Jeśli chodzi o stadiony, jest ich więcej, bo aż 17. Duża część z nich posiada gimmicki wpływające na rozgrywkę. W The Dump pojawia się spowalniające nas błoto, w The Lava Pit pojawiają się momentami słupy ognia, Crystal Canyon wybiera po każdym strzeleniu gola kilku zawodników, którzy będą niedostępni aż do strzelenia kolejnego, a Wastelands to niezwykle śliski stadion*. Sami zawodnicy różnią się również jeśli chodzi o statystyki. Bowser dla przykładu jest świetny w strzelaniu goli, ale jest stosunkowo powolny. Duch z kolei jest totalnym przeciwieństwem.

 

Podczas rozgrywki można korzystać z power-upów. W tej odsłonie dochodzą jednak ekskluzywne dla danego kapitana. Mario i Luigi zmieniają się w swoje mega wersje na kilka sekund. Peach więzi w obrazie pechowych oponentów, a Wario emituje dezorientujący przeciwników gaz. Dysponują również własnymi Mega Strike’ami – maksymalna ilość punktów do zdobycia to 6 (im egzekucja bliższa perfekcji, tym trudniej zablokować).

Gra daje możliwość rozgrywki na czas (max 5 minut) lub punkty (max 10). Możemy również urozmaicić rozgrywkę cheatami odblokowującymi się w miarę postępów w wyzwaniach.

Na Wii można oczywiście grać przez sieć, z czego Next Level Games skorzystało. Można było robić rankedy, które wyglądały tak: 3-minutowe mecze, pierwszy z dwoma zwycięstwami wygrywa set. Zwycięstwo gwarantowało 10 dodatkowych punktów. W przypadku przegranej naliczano jedynie punkty za ilość goli. Ragequit był traktowany jako przegrana przez system. Miałem dużo frajdy w tym trybie. Miałem nawet parę zwycięstw z pro-graczami. Jedynym minusem tego trybu jest to, że jeśli posiadałeś grę w wersji PAL, mogłeś grać tylko z graczami z Europy. Dla porównania w Mario Kart Wii tego ograniczenia nie było. Mogę za to pochwalić netcode. Był bardzo dobry. Chciałbym, żeby więcej obecnych tytułów na Switchu miało taką jakość (Super Mario Party, Super Mario Maker 2, patrzę na was).

 

Jeśli jest jedna rzecz, której nienawidzę w Next Level Games, to fakt, że zdają się nie mieć chęci na wydanie sequela. Od premiery Strikers Chaeged Football minęło z jakieś 13 lat, a jedyne co dostałem w tym okresie, to… easter egg w Luigi’s Mansion 3. Z jednej strony fajnie, że pamiętają. Z drugiej jednak tylko wzmacnia to mój apetyt na kolejną część. Nie prosiłbym nawet o jakieś większe zmiany w gameplay’u. Ten w ostatniej odsłonie jest praktycznie idealny. No, można tylko przywrócić outfit wiadomo kogo z pierwszej odsłony i może dodać jakichś nowych zawodników. Mario Kart 8 Deluxe dodał postacie ze Splatoona i Animal Crossing, więc nie obraziłbym się na podobny zabieg w kolejnej Marianowej piłce. Zdaję sobie sprawę, że mogę być w mniejszości w kwestii kolejnej odsłony, ale zawsze można mieć chociaż marzenia...

 

*serio, na tym stadionie nie da się grać :/

Oceń bloga:
7

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper