Od złotej ery gier Arcade do zapaści rynku gier wideo

BLOG
1383V
Placek17 | 24.12.2015, 11:18
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kolejny blog, w którym staram się zebrać najważniejsze wiadomości ze świata gier w jedno miejsce. W nieco zmienionej formie.

Dzisiaj Wigilia i z tej okazji nadszedł z mojej strony czas na kolejny blog poświęcony historii gier wideo. Tym razem jednak nieco zmieniłem jego formę. Encyklopedyczny styl poprzedniego bloga został nieco przekształcony, aby dorzucić swoje przemyślenia. Zabrałbym się za niego wcześniej, ale niestety nie miałem czasu. Z początku chciałem, żeby ta seria blogów była właśnie encyklopedyczna, jak większość książek popularnonaukowych oraz filmów i serii dokumentalnych lecących w telewizji. Lud jednak widzi tą sprawę inaczej, więc zobaczymy jak przejdzie nowa forma.

Sukces Ponga rozpoczął złotą erę gier arcade trwającą od 1972 roku. Atari popchnięte tym osiągnięciem zaczęło tworzyć kolejne gry na automaty. Przykładami są: stworzony w 1974 roku Tanka, czyli prosty symulator walki czołgów, oraz Shark Jaws, czyli powstały rok później symulator przetrwania. Jesteśmy płetwonurkiem, a naszym zadaniem jest unikanie spotkania z rekinem jak najdłużej. Jesteśmy nagradzani punktami za łapanie małych rybek, które pojawiają się na ekranie. Ciekawi mnie tylko, czy gra powstała ze względu na sukces filmu Szczęki, który swoją premierę miał w tym samym roku. Zaś japońska spółka Taito podjęła rywalizację z Atari poprzez wydanie w 1975 roku Gun Fight – pierwszej gry wykorzystującej mikroprocesory. Jest to produkcja w klimatach westernu: dwójka kowbojów staje naprzeciw siebie i próbuje strzelić w tego drugiego. Celne trafienie nagradzane jest punktem. Pocisków można unikać, poruszając postacią do góry i na dół oraz na lewo i prawo (kaktus na środku ekranu wyznacza granicę naszej połowy). Patrząc na materiał z gry przypomina mi się Wild Gunman – jedyna gra w klimatach Dzikiego Zachodu, w jaką osobiście grałem i czego nie żałuję, bo to naprawdę wyśmienita produkcja (lubię klimaty Dzikiego Zachodu).

Na rynek wkroczyli również Steve Jobs i Steve Wozniak – założyciele firmy Apple. W 1976 roku stworzyli Breakout – pierwowzór Arkanoida. Ale nie można zapomnieć o powstałej dwa lata później, w lipcu 1978 roku, grze Space Invaders. Gra stworzona przez Japończyka Tomohiro Hishikado, który ma na swoim koncie więcej produkcji, ale z tej konkretnej jest najbardziej znany. Space Invaders to prosta strzelanka. Musimy chronić w niej małą wioskę przed obcymi. Gra stała się inspiracją oraz była wydawana na inne platformy. Przyczyniła się chociażby do wzrostu sprzedaży Atari 2600, na którym to sprzęcie gra zagościła w 1980 roku.

W 1977 roku pojawiła się produkcja, która miała być swoistą odpowiedzią na sukces Space Invaders. Mowa tu o grze Galaxian. Jest to również strzelanka. Z tym, że pojawiła się innowacja. Gra posiadała całą oprawę graficzną w modelu RGB. Co to oznacza? Kolorowy wyświetlacz. Można to zauważyć na poniższym wideo. Mamy chociażby różnokolorowych kosmitów, za ubicie każdego z nich jest przewidziana określona ilość punktów. To zdecydowanie ogromny krok w przód.

Napomnę jeszcze krótko o grze Asteroids. Nie powiem o niej zbyt wiele, bo w zasadzie nie ma co się rozpisywać. Jest to prosta strzelanka na automaty, która dwa lata później trafiła na konsolę Atari 2600. Kierujemy w niej pojazdem kosmicznym i strzelamy do asteroid, jednocześnie uważając aby to one w nas nie trafiły. Gra oparta na pomyśle Spacewar!, o tej grze już wspominałem w ramach mojego wcześniejszego bloga o nazwie Początki gier wideo, zatem odsyłam do niego po więcej informacji.

Czas teraz opowiedzieć o grze, która stała się prawdziwym hitem, a jej twórca, Tōru Iwatani, stał się prawdziwą legendą. Wiecie, o czym mowa? O nieśmiertelnym Pac–manie! Tak, tej gry nie mogło tutaj zabraknąć. Pac–man jest tak popularny, że otrzymał różnorakiego rodzaju sequele, a nawet własny serial animowany, który ponoć był emitowany w telewizji Polsat w wersji z lektorem. Ale przejdźmy do oryginalnego Pac–Mana. Zasad rozgrywki nie trzeba chyba nikomu przestawiać, bo w końcu wszyscy słyszeli o tej legendzie. Jeśli jakimś cudem cię to ominęło, to w grze kierujesz żółtą kulką (to właśnie Pac–man) i biegniesz przez labirynt, zbierając po drodze białe kulki, starając się unikać czterech duchów znajdujących się na ekranie i próbujących nas gonić. Aby przejść planszę, konieczne jest zebranie wszystkich kulek.

W kwestii ciekawostki, w Japonii ten stworek nazywa się Puck–man. Poza granicami tego kraju nazwa ta się nie przyjęła ze względu na to, jak bardzo jest zbliżona do jednego z angielskich wulgarnych wyrazów fuck. Dlatego tutaj mówi się na niego Pac–man.

Na scenę gier wchodzi również Nintendo, które do tej pory zajmowało się przemysłem karcianym. W 1978 roku stworzyli swój pierwszy automat do gry Computer Othello. W 1981 roku stworzyli jedną z ich najbardziej rozpoznawalnych gier na automaty – Donkey Kong. Gra, w której kierowaliśmy postacią Mario (w tamtym okresie był to Jumpman, i do tego był to stolarz, a nie hydraulik). Pojawił się tutaj motyw damy w opałach: Pauline (bo tak się nazywa ta dziewczyna) została porwana przez Donkey Konga i naszym zadaniem jest ją uratować. Ukształtował się wtedy wygląd Włocha, który nie był do końca taki, jakiego chcieli twórcy. Dla przykładu bohater nosi czapkę z tego powodu, że twórcy nie wiedzieli, jak zrobić animację falujących włosów. Ostatecznie bohater przechodził jeszcze kilka zmian, ale ogólny zarys jego wyglądu jest mniej więcej ten sam jak w grze, w której zadebiutował.

Jak również i gra Mario Bros, która została wydana w 1983 roku i polegała na przemierzaniu kanałów, w których znajdowały się różnego rodzaju stworki, które się zabijało dla punktów. Gra posiadała multiplayer (drugi gracz mógł sterować Luigim – bratem Maria).

Przyjrzyjmy się również innej grze wydanej w tym samym roku, lecz odmiennej niż te dotychczas przedstawione. Dragon's Lair to pierwsza i zarazem udana próba stworzenia interaktywnej gry. Jest połączeniem filmu animowanego i gry. Grafika przywodzi na myśl wysokiej jakości filmy i seriale animowane, co jest zaskakujące biorąc pod uwagę to, jak dawno temu ona powstała. Nikt by się nie spodziewał, że gra stworzona 32 lata temu może tak wyglądać. Grafika nie jest najważniejsza, ale w tej grze stanowi siłę. Bowiem nasza rola ogranicza się jedynie do podejmowania właściwej akcji w odpowiednim momencie. Gra została przeniesiona również na inne platformy, jak chociażby na GameBoy Color i NES. Tej drugiej nie polecam wam próbować za żadne skarby. Nie tylko dlatego, że jest to produkcja zupełnie inna niż wersja arcade. Tam mamy zwykłego platformera, który jest prawdziwą udręką ze względu na niesprawiedliwy poziom trudności i brak checkpointów. Jeśli jakimś cudem ją przejdziesz, sądzę, że raczej odczujesz frustrację zamiast satysfakcji.

Dobra, wystarczy o arcade. Rzućmy okiem na konsole. Zacznijmy od tej: Fairchild Channel F. Konsola miała swoją premierę w 1976 roku i jako pierwsza obsługiwała wymienialne kartridże. Oznacza to, że można było sobie pozwolić na łatwiejszą zmianę gry. Procesor graficzny (GPU) jest ośmiokolorowy. Ale w jednej linii może wyświetlać tylko cztery. Twórcy udostępnili 26 kartridży na tą konsolę, na każdej były po 4 gry. Były to głównie gry sportowe i edukacyjne. Konsola sprzedała się w liczbie 250 000 sztuk. Przyjrzyjmy się jednej z gier na tą konsolę. Oto pierwsza gra traktująca o hokeju. Można dostrzec podobieństwo do Ponga. Z tym, że tutaj zasady zostały specjalnie dostosowane. Nasza drużyna składa się z dwóch osób. Kierujemy jedną z nich, drugą jest bramkarz. Naszym zadaniem jest oczywiście strzelenie jak największej ilości bramek przeciwnikowi. Naszym zawodnikiem możemy się poruszać do przodu, do tyłu, w lewo oraz w prawo. Niestety, jeśli dobrze zrozumiałem, gra jest nastawiona na multiplayer, więc jeśli grasz sam, szybko się znudzisz.

A oto sama konsola.

Teraz przejdźmy do Atari i ich pierwszej domowej konsoli. Atari VCS, która miała swoją premierę w 1977 roku. Kiedy Atari wypuściło tą machinę, Fairchild zmieniło nazwę swojej konsoli, która dotychczas nazywała się Video Entertainment System (VES). Konsola korzysta z tego samego rozwiązania w kwestii gier, jak wspomniane już Fairchild Channel F. Była jednak nieco bardziej zaawansowana (mogła dla przykładu wyświetlać 16 kolorów o 8 poziomach intensywności, co w sumie daje 128 kolorów [w praktyce było ich 121 dla NTSC i 114 dla PAL]). Konsola miała niewyobrażalną ilość gier około 565 (w tym 136 wydanych przez samo Atari) i do 2004 roku sprzedała się w liczbie 30 milionów sztuk. To mniej więcej trzy razy tyle co Xbox One! Na konsolę trafił chociażby Pacman, który został najlepiej sprzedającą się grą (7 milionów sztuk). Atari VCS zmienia nazwę w 1982 roku na Atari 2600 na skutek pojawienia się nowej konsoli od Atari, o której jeszcze powiem.

We wspomnianym już roku premierę miała też konsola ColecoVision. Oferowała ona całkiem dobrą grafikę oraz możliwość grania w gry z różnych platform, jak chociażby tytułów na Atari 2600. Nie wspominając już o konwersjach tytułów arcade'owych. Na konsolę wydano w sumie 170 gier. Już w pierwszym roku jej pobytu na rynku było ich z 22 (z czego 12 już na starcie). Sam wygląd kontrolera mnie zaciekawił. Przypomina trochę telefon za sprawą klawiatury numerycznej. Serio, tego kontrolera używamy do grania czy do rozmawiania ze znajomym? Wyobrażacie to sobie?
– Hej, stary. Idziemy pograć w kosza. Wpadniesz?
– Sorki, nie mogę. Gram akurat w Space Invaders na swoim ColecoVision.

Przejdźmy teraz do konsoli Atari 5200. Była totalnym nieporozumieniem. Sama konsola była dość gigantyczna. Spróbujcie znaleźć dla niej dobre miejsce na półce. Podłączenie jej było dość kłopotliwe. Problemem był również sam kontroler. Z tego, co widziałem, nie działa. Można jednak zastosować alternatywę. Dla przykładu działa kontroler od Segi Genesis. Inną kwestią jest brak wstecznej kompatybilności z grami na Atari 2600 (adapter został wydany dopiero w następnym roku). Na samą konsolę zostało wydane zaledwie 69 gier. To dosyć mało, prawda? Szczególnie porównując to z ilością gier, które posiadały inne konsole już wymienione w tym blogu. Wiąże się to prawdopodobnie z tym, że Atari za dużo czasu poświęcało poprzednikowi, Atari 2600. W konsekwencji konsola sprzedała się jedynie w milionie sztuk.

A jeśli chodzi o komputery, było trudniej. Były one do tej pory dostępne jedynie na uniwersytetach. A do tego były zbyt duże i drogie. Właśnie na nich zrodził się w 1972 roku gatunek gier tekstowych. W tego typu grach interfejs i komendy wydawane przez gracza zapisywane były za pomocą tekstu. Swoją dojrzałość osiągnęły za sprawą Adventure (1976) autorstwa Willa Crowthera i Zork (1977) stworzonego przez grupę studentów z Massachusetts. Ta druga gra dostała później swoją konwersję na Apple II (było to w 1980 roku). Sam Apple II to 8–bitowy komputer domowy, który jako pierwszy potrafił wyświetlić kolorową grafikę. Wyszło kilka odmian tego urządzenia, jak chociażby Apple II Plus (1979, posiadający poszerzone możliwości graficzne i nowy firmware), Apple IIc Plus (1988, posiadający chociażby stację dyskietek 3,5 cala), jak również Apple IIGS (1986) i jego limitowana edycja z podpisem jednego z założycieli Apple, Steve'a Wozniaka.

Na wspomniany już komputer w 1980 roku powstała pierwsza gra fabularna Akalabeth: World of Doom. Gra jest poprzedniczką serii Ultima, za sprawą której twórca, Richard Garriott, rozpoczął swoją karierę. Gra posiadała pseudotrójwymiarowy widok zza oczu bohatera, zaś sama gra posiada prostą grafikę wektorową.

Można również wspomnieć o pierwszej grze przygodowej, jaką było Mystery House z 1980 r. wydane również na Apple II. Wciąż była to jednak gra oparta na wpisywaniu komend tekstowych pomimo posiadania grafiki.

Jeśli chodzi o skradanki, pierwszą grą z tego gatunku stał się Castle Wolfenstein – gra osadzona w realiach II wojny światowej, a zarazem pierwowzór serii Metal Gear i inspiracja dla twórców Wolfenstein 3D. Jest to również przełom, ponieważ nie opierała się już na wpisywaniu określonych komend tekstowych. Postacią sterowaliśmy naprawdę.

Później pojawiły się dwa sprzęty umożliwiające dalszy rozwój gier na komputery. Pierwszym z nich jest ZX Spectrum. Był to mikrokomputer domowy, jeden z pierwszych do użytku prywatnego. Miał swoją premierę 23 kwietnia 1982 roku. Miał wymiary 23 x 14,4 x 3cm i ważył 550g. Idealnie się nadawał do postawienia na niewielkim biurku. Ponoć był wykorzystywany chociażby przy filmie Seksmisja do montażu efektów specjalnych czy też przy akcji sabotażowej przeprowadzonej w regionie toruńskim w PRL w 1985 roku. Sprzedał się w liczbie 5 milionów sztuk (powstały liczne klony tego urządzenia, które nie zostały wliczone do tego zestawienia).

Drugim sprzętem jest bardziej znany Commodore 64. Komputer mający swoją premierę w sierpniu 1982 roku. Był najlepiej sprzedającym się komputerem w historii informatyki (12,5 – 17 milionów sztuk). Miał 8–bitowy mikroprocesor MOS Technology 6510 (nowsze mają wersję 8500), który był kompatybilny z mikroprocesorem MOS Technology 6502 używanym w komputerach Atari, Apple i konsolach Nintendo. Jako dużą zaletę tego komputera można podać jego możliwości graficzne i muzyczne. Pojawiali się ludzie, którzy z chęcią pokazywali swoje programistyczne i artystyczne umiejętności, które nierzadko wykraczały poza to, co mógł Commodore 64. Komputer posiadał dużą bibliotekę gier, ale jego możliwości pozwalały także na zwykłą pracę biurową. Posiadał dość proste arkusze kalkulacyjne, edytory tekstu oraz kompilatory języków programowania. Co ciekawe, podczas kiedy powstawały pierwsze poważne gry na Amigę i PC, wiele firm wciąż tworzyło gry dla Commodore 64.

Komputery zaczęły wygrywać z konsolami. Atari 5200 było niepowodzeniem. W mojej opinii gwoździem do trumny dla konsol była gra wydana w grudniu 1982 roku o tytule E.T. the Extra-Terrestrial. Wydana na system Atari 2600 produkcja miała nawiązywać do mającego w tym samym roku premierę filmu E.T. Niepowodzenie można zwalić na osoby, które dały ekipie programistów za mało czasu na spokojne skończenie gry. W zasadzie, mieli oni jedynie 5 tygodni. Gdy gra wyszła, okazała się niezwykle zabugowana i praktycznie niegrywalna. Jedyne, co było w niej dobre (w pewnym sensie) to grafika. Dość dobra jak na możliwości Atari 2600, choć były gry z lepszą. Atari zapłaciło 20–25 milionów dolarów za licencję, a łączny koszt produkcji wyniósł 125 milionów dolarów. Zaskakujące jest to, że była to mimo wszystko jedna z najlepiej sprzedających się gier na konsole. Atari zarobiło na niej 25 milionów dolarów, ale później straciło 100 milionów dolarów. Sprzedano półtora miliona kopii. Firma podeszła zbyt optymistycznie do swojego dzieła, wyprodukowała zbyt dużo kartridży i poniosła konsekwencje. Co się stało z milionami(!) kopiami, które się nie sprzedały? Zakopano je w pobliżu Alamogordo w stanie Nowy Meksyk. Odkopali je dopiero 26 kwietnia 2014 roku pewni pasjonaci gier wideo.

Do tego producenci komputerów domowych wykorzystywali hasła reklamowe typu: "Dlaczego kupować dziecku konsolę, która odciągnie je od nauki, skoro możesz kupić komputer, który przygotuje je do college'u?" Jestem niemalże pewien, że w tamtych czasach gry były uważane jedynie za zwykłą formę rozrywki, niedającą żadnych pozytywnych walorów (takich jak na przykład poprawienie znajomości języka obcego lub umiejętności logicznego rozumowania). Gdybyś był rodzicem, z pewnością w takim wypadku kupiłbyś komputer. Konsole nie przetrwały. Doszło w 1983 roku do wydarzenia, które zwie się zapaścią rynku gier wideo. Wiele firm produkujących komputery domowe i konsole gier wideo (wliczając Atari) zbankrutowało. Setki gier tworzonych z myślą o ich wydaniu w tym roku, nie zostały w ogóle wyprodukowane. Na pewien czas konsole wypadły z gry.

Oceń bloga:
0

Jak nowa forma tego blogu?

Tak powinno być
19%
Tak powinno być, ale jeszcze musisz dopracować formę
19%
Lepiej było poprzednim razem
19%
I tak źle, i tak niedobrze
19%
Pokaż wyniki Głosów: 19

Komentarze (0)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper