Nostalgia: Dragon Age: Inkwizycja

BLOG O GRZE
602V
Nostalgia: Dragon Age: Inkwizycja
Wojtek Nieśpielak | 25.02.2018, 12:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Czy gra mająca 4 lata to już dostateczny staroć, żeby mówić o nostalgii? Może i tak skoro jeden z lepszych MMORPG z rozbudowanym singlem stał się oczkiem w mojej głowie na najbliższe kilkanaście dni.

Wszystko zaczęło się od przeglądania promocji na PS Store. Pamiętam jak by to było wczoraj, kiedy przyszedł do mnie preorder Dragon Age na PS3 dwa dni przed premierą. Potem dowiedziałem się, że na PS3 nie wyjdą wszystkie dodatki i jakoś tak entuzjazm szlag trafił. Co to ma wspólnego z PS Store? Jakiś czas temu do dorwania była kompletna Inkwizycja w cenie dwóch paczek fajek tudzież jak kto woli kawy i ciacha ze Starbunia. Długo się oczywiście nie zastanawiałem i jak typowy gracz kupiłem i odłożyłem na wirtualną kupkę wstydu.

Tak, tak. Gra musiała swoje odleżeć. Nie sprawdzając daty zakupu strzelam, że około roku. Coś mnie jednak tchnęło. Uznałem, że czas i miejsce jest odpowiednie na wbicie kolejnej platyny więc poszukiwałem tytułu godnego. Pierwszy wybór padł na zapomniane przeze mnie Rocket League ale tu pojawił się problem monotonnego grindu - no może nie monotonnego ale trwającego kilkadziesiąt powtarzalnych meczy.

Stąd też karkołomny pomysł na zrobienie calaka w ogromnej produkcji RPG z 2014 roku. Nie rozwodząc się za bardzo nad tym czy jest to trudne czy nie oraz jak bardzo smoki na Koszmarnym dają w kość, coś mnie tknęło, żeby opowiedzieć jak ta gra prezentuje się po latach.

Mechanika

Kto grał w Dragon Age przez lata jej wydawania na pewno pamięta jak mechanika walki czy rozwoju postaci wyglądała. Mamy drzewka, dostajemy punkty. Co jakiś czas rozwój wpływa na pasywną stronę naszej postaci lub pozwala nam na korzystanie z nowej śmiercionośnej umiejętności.

Klas mamy całe 3, które rozwijane są w 4 podstawowych drzewkach umiejętności. Po 10 poziomie otrzymujemy możliwość specjalizacji się w jednej z trzech klas mistrzowskich. Oczywiście wymaga to wykonania mniej lub bardziej skomplikowanego zadania (najczęściej po prostu musimy zabić kilka postaci i przynieś jakiś przedmiot).

Wielce skomplikowane to nie jest. Za to bardzo absorbujące dla fanów excela. Każda z naszych postaci posiada unikatowe zdolności, dodatkowo są one wzbogacane przez przedmioty i co najważniejsze łączą się w łańcuchy. Ta mechanika sprawia najwięcej frajdy. Wszystko polega na tym, żeby nasza drużyna współpracowała ze sobą na polu walki poprzez odpowiedni dobór umiejętności.Dzięki temu jesteśmy w stanie lepiej kontrolować bitwę i zadawać o wiele wyższe obrażenia przeciwnikom.

Jak to wygląda w praktyce? Po pewnym czasie monotonnie. Zbudowanie odpowiedniej drużyny z dostatecznie dobrze dopasowanymi umiejętnościami definiuje rozgrywkę na wiele godzin. Teraz nie wyobrażam sobie chodzenia bez Żelaznego Byka i Doriana przy boku Po prostu za dobrze nam się współpracuje. Wiem, że mógłbym zamienić Doriana np. na Solasa i grać dalej ale jakoś tak, no nie.

Jak to się wszystko zestarzało? 

W zasadzie w ogóle. Mechanika walki i rozwoju postaci w RPG-ach 3D od wielu lat jak bardzo podobna i nie dostrzegam czegoś co mogło by w niej się psuć z czasem.Jeśli na premierę rozwój postaci był słaby to po latach taki sam będzie. Po prostu. W tym przypadku gra się miło, przyjemnie i trzeba kombinować. Od czasów kiedy zacząłem grać w papierowe RPGi zgranie drużyny było ważne i nic się od tego czasu nie zmieniło.

Zadania

Na wstępie napisałem, że jest to dobre MMO z rozbudowanym trybem single. Chciałbym jednak to stwierdzenie odczarować. Początkowo Era Smoka (czyli te kilka lat temu) była dla mnie faktycznie bezkształtnym narzędziem mordu, gdzie co jakiś czas oprócz zabijania trzeba było przynieść kilka ogonów szczurów. 

Jak to się zmieniło w moim odbiorze po latach? Wygląda na to, że zacząłem trochę więcej czytać i dużo bardziej interesować się ogromnym światem przedstawionym. Faktycznie struktura wielu zadań jest podobna. Przynieś futra, rudę, jakiś flakonik z prastarego zamczyska czy inne pantalony. Fakt jest tego dużo i tak dużo być nie powinno. Po prostu. Z drugiej strony zainteresowałem się dużo bardziej otoczką związaną z Inkwizycją- zadania ze stołu narad oraz te powiązane z NPC. Nie mam teraz na myśli zadań dla Varica (zniszcz ileś tam kryształów czerwonego Lyrium) ale takie zadania, które popychają fabułę do przodu w kontekście samej organizacji i naszych towarzyszy. 

W takim ujęciu Inkwizycja staje się miodna. Może potrzebowałem trochę bardziej dojrzeć, być może te kilka lat temu byłe młodszy i bardziej krytyczny? No, nie ważne. Istotne jest natomiast to, że jeśli uznamy "szczurze ogony" za zło konieczne do levelowania postaci, a zadania rozwijające fabułę za te dla, których warto grać to jesteśmy w domu. Postacie są napisane po prostu dobrze. Są różne, mają różne charaktery, inaczej reagują na nasze poczynania i zmagają się z własnymi demonami. Może nie jest to poziom Planescape: Torment, który na tym polu będzie dla mnie niedościgniony po wsze czasy ale jest nieźle i warto się zagłębić w historię naszych towarzyszy, a całą resztę uznać za zło konieczne

Zbieractwo

Temat szabrowania chat i zatęchłych piwnic jest nieodłącznym elementem większości gier RPG. Oberwało się nim nawet naszemu swojskiemu Wiesławowi. Jednak o ile Gerald z definicji był biednym wiedźminem, to Inkwizytor jest ja by nie było gościem zarządzającym ogromną, zorganizowaną w pewnym momencie organizacją. Jednak przez większość gry, biegamy po lasach i górach i zbieramy zioła, rudy i śmieci z pozostawionych worków. Po co? Żeby zrobić sobie zbroję, nóż czy inny dziedziniec twierdzy. 

W zasadzie jak w rasowym MMO zbieramy, zbieramy, potem wytwarzamy, po to, żeby móc zbierać coś lepszego niż poprzednio. Zdecydowanie jest to najnudniejszy element gry i co gorsza jest on wspierany przez świat przedstawiony oraz system trofeów. 

Nagrody za questy i przedmioty, które znajdujemy podczas eksploracji świata nie zaspokajają naszych potrzeb. Najzwyczajniej są zbyt słabe jak na poziom reprezentowany przez naszych adwersarzy. Zwykle z dobrych materiałów i dzięki dobrym schematom jesteśmy w stanie zrobić lepsze uzbrojenie niż to aktualnie dostępne. Co po prostu zmusza nas do ciągłego zbierania i wytwarzania.

Nie powiem, system craftingu jest w miarę przyjemny, na pewno mniej skomplikowany niż ten w Fallout 4 ale ma swoje wady. Główną jest to, że nie pozwala na tworzenie od razu elementów składowych broni i zbroi. Powiedzmy, że tworzę sobie kolczugę dla Blackwalla (w tym miejscu dziękuję, że nikt nie przetłumaczył imienia na polski) i teoretycznie powinienem móc dodać do niego buty i rękawice. No to od razu robię. Biegnę do innego stołu, żeby to wszystko połączyć i tu następuje strzał w twarz. Ten konkretny pancerz nie ma miejsc na buciki. Materiały do śmieci, czas zmarnowany. Szkoda, wystarczył by prosty znacznik (chyba, że taki jest, a ja go nie widzę?)

Dość o kamyczkach, a może dobiera teraz o nich zacznę?Jak pisałem na początku, celuję w platynę. Z tego tytułu gram na niezbyt trudnym, najwyższym poziomie trudności i liżę ściany.

Gra niejako zmusza nas do poznania wszystkich jej aspektów. Dobra, o to chodzi w posiadaniu platyny, że zrobiłem wszystko co sie tylko dało. Jest jedno ale. Zbieranie tych kamieni, tylko po to, żeby otworzyć drzwi świątyni. Rozumiem, Rozwija ona postać, dodaje jej statystyk i w ogóle jest super. Tylko, że czas potrzebny na zebranie wszystkich kamieni jest po prostu ogromny. Każda z lokacji to kilkanaście kamieni i po prostu trzeba zwiedzać mapę i szukać. Nudy. Czyszczenie map ze znaczników nigdy mnie nie kręciło i to się nie zmieni.

Kończąc

Cały ten Dragon Age: Inkwizycja to gra, kurczę dobra. Po mimo bycia najwyżej postawionym w przedstawionym świece zbieraczem dóbr wszelakich to gra się... przyjemnie.

Część elementów oczywiście postarzała się jak grafika. Chociaż ona nigdy nie była zachwycająca. Z drugiej strony nie straszy bardzo brzydkimi modelami czy teksturami. Po za tym na ekranie podczas walki dzieje się na tyle dużo, że ciężko zauważyć niedoskonałości.

Czy polecam powrót do świata Mrocznych Pomiotów po latach rozłąki? 

Tak, koniecznie. Zagraj na PC w Dragon Age: Origin. Mówię serio. Inkwizycja to dobra gra. Bardzo się nie zestarzała i jeśli podejdzie się do niej z dystansem to potrafi zachwycić. Wręcz łapie za serce.Tylko, że odebrano jej czar, ograbiono z intymności i brutalnie wrzucono na salony ku uciesze Orlesianskiej szlachty. 

Podsumuję to jednym zdaniem. Jeśli kogokolwiek ten tekst zachęci do powrotu do Inkwizycji, to śmiało, jeśli jednak ktoś zostanie zachęcony do sprawdzenia tego świata, to zacznij od Początku.

Oceń bloga:
0

Komentarze (4)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper