Tak zaczynałem swoją "pisarską" przygodę

BLOG
517V
Roger | 14.08.2010, 20:55

Każdy z nas ma w życiu jakieś pasje, które pielęgnuje od dziecka. Dla jednych jest to zbieranie znaczków, dla innych sporty ekstremalne, a dla jeszcze innych nagrywanie wątpliwej jakości filmików z własną osobą (Fenix,"> sprawdzając podany przez Ciebie link na Facebooku zczochrałem sobie psychikę do końca dnia:). Ja tymczasem odkąd pamiętam interesowałem się grami, Japonią i pisaniem. I o tym ostatnim chciałbym Wam dziś nieco wspomnieć.

Każdy z nas ma w życiu jakieś pasje, które pielęgnuje od dziecka. Dla jednych jest to zbieranie znaczków, dla innych sporty ekstremalne, a dla jeszcze innych nagrywanie wątpliwej jakości filmików z własną osobą (Fenix,"> sprawdzając podany przez Ciebie link na Facebooku zczochrałem sobie psychikę do końca dnia:). Ja tymczasem odkąd pamiętam interesowałem się grami, Japonią i pisaniem. I o tym ostatnim chciałbym Wam dziś nieco wspomnieć.xxxxx

 

 

Kojarzycie taki „magazyn” jak PSX Life (wcześniej Amiga Life)? Biorąc po uwagę, że „czytało” go całe 8 osób (7 kolegów + ojciec) jest to raczej mało realne. Zacznijmy jednak od początku. Podczas remontu mieszkania natrafiłem ostatnio na gazetki, które zacząłem tworzyć ponad 15 lat temu (miałem wówczas jakieś 12 lat). Dziś wyglądają one tragicznie, żeby nie napisać żenująco, jednak w czasach podstawówki zapełnienie 32 kartkowego zeszytu wypocinami o grach, co miesiąc pochłaniało masę mojego wolnego czasu. Wystarczyło tylko zaopatrzyć się we wspomniany pusty zeszyt, wycinki z gazet (początkowo Top Secret i Secret Service, potem PSX Extreme i Neo bez plusa), klej, nożyczki i oczywiście gry. Biorąc pod uwagę fakt, że były to czasy, w których niemal każdy korzystał z kopii zapasowych (a na Amidze pudełek zapełnionych przegranymi dyskietkami) nie było to specjalne trudne. W ten oto sposób co miesiąc dostarczałem moim najbliższym znajomym porcję nowych informacji o grach, choć biorąc pod uwagę mój charakter pisma, jestem pełen podziwu, że zdołali w ogóle coś tam rozczytać. Niestety, przez lata przeprowadzek moje pierwsze wypociny (czasy Amigi) zaginęły w czeluściach osiedlowych śmietników. Ostało się niespełna 20 ostatnich „numerów” (czasy PSX-a).

 

 

W przypadku zapowiedzi robiłem je przeważnie na podstawie dem, które wpadły mi w ręce. Newsy były oczywiście spisywane z ukazujących się na rynku gazet, bowiem Internet to w tamtych czasach czarna magia. Sam tworzyłem za to recenzje, choć omijając crapy doprowadziłem do tego, że średnia ocen recenzowanych gier nie spadała poniżej 70-80%. Oczywiście w miarę możliwości starałem się (z pomocą kolorowych kredek z Pewexu :D ), ozdobić wszystko własnymi bazgrołami. Efekt był często tragiczny, ale specjalnie mi to nie przeszkadzało.

 

 

Najbardziej mozolne było zawsze tworzenie okładki, które nierzadko składały się nawet z 5 naklejonych na siebie warstw. Równie czasochłonne (jak i chaotyczne) były opisy do gier, pisane drobnym druczkiem, aby zmieścić na stronie jak najwięcej. Oprócz mnie chyba nikt nie był w stanie tego rozczytać.

 

 

 

W gazetce pojawiła się również cała masa stałych działów. Każdy numer miał swój temat przewodni (Hot Subject), a jak możecie zobaczyć poniżej, tematów nie brakowało :)

 

 

Oprócz tego całkowicie niezwiązany z grami dział „Laski” (pojawiła się tam między innymi baloniasta Pamela), Show (bohaterowie gier połączeni z innymi głowami), przegląd konkurencji a nawet fikcyjne konkursy, w których…  nie było żadnych, realnie namacalnych nagród. ( a nie przepraszam, raz były jakieś powidła, ale koledzy niespecjalnie kwapili się po odbiór nagrody).

 

 

 

Jako że nie byłem w stanie dołączać do gazetek plakatów, zastępowały je moje dwustronicowe rysunki, które przeważnie starałem się dopracować. Nie były to żadne cuda, ale na pewno wyglądały lepiej niż tragiczne arty w recenzjach.

 

 

Ostatnim punktem przed „zamknięciem numeru” było zapełnienie ostatniej strony. Jako że nigdy nie chciało mi się tego robić, lądowały tam wymyślone reklamy stworzone w 2 minuty. Na jednej znalazł się nawet nowy model Fiata Punto.

 

 

Trzy ostatnie numery przeszły prawdziwą rewolucję, bowiem w prezencie na urodziny dostałem maszynę do pisania. Zaraz po tej rewolucji broszurka zakończyła swój kilkuletni żywot :)

 

Oceń bloga:
1

Komentarze (41)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper