Batman: Arkham Knight - jak dobrze kończyć to co się zaczęło

BLOG RECENZJA GRY
1611V
Batman: Arkham Knight - jak dobrze kończyć to co się zaczęło
Cytryn | 19.07.2015, 11:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dzień dobry, albo dobry wieczór. Pogrubiony tekst wstępu wykorzystam do przywitania się po długiej przerwie. Jak już formalności mamy za sobą, to zapraszam do lektury, bo przed Wami recenzja jednej z lepszych gier ostatnich miesięcy. Rozsiądźcie się wygodnie. Przed Państwem Batman w Batmobilu jedzie ratować Gotham. 

Batman należy do grona postaci, których nie trzeba przedstawiać. Dostał się do popkultury jako alter ego Buce’a Wayne’a - miliardera, który stracił rodziców i zaprzysiągł zemsty wymierzając sprawiedliwość na ulicach miasta Gotham, w którym policja nie potrafi poradzić sobie z rozszerzającą się przestępczością - stając się wzorem dla dzieciaków oraz producentów pościeli, odzieży, czy bielizny. Jednak jedynym problemem tej postaci w (naszym) świecie, nie był brak popularności lecz ostatnimi czasy słabe filmy, mogące wpłynąć na wizerunek bohatera w czarnej pelerynie i masce. Tim Burton odwalił kawał dobrej roboty wypuszczając pierwsze dwie części ”Batman” i „Powrót Batmana”, jednak takie twory jak bardzo średni Batman Forever, czy naganny Batman i Robin, dosyć szybko stały się obiektem drwin wśród widzów. Wielkim krokiem na przód była premiera trylogii Mrocznego Rycerza Christophera Nolana, która odświeżyła Bruce’a oraz jego wieczorne przebranie przedstawiając go w zupełnie innym świetle oraz otwarła drzwi przed nowymi fanami zakochanych w kreacji Jokera granego przez Heath’a Ledger’a, ale również  wyprosiła tą samą furtką niektórych miłośników wizji burtonowskiego Jokera oraz skaczącego po gargulcach Człowieka Nietoperza. Z podobnym problemem spotykali się fani innych herosów uniwersum DC, gdyż fani Marvela mogli wybierać w licznych kreskówkach ukazujących się w naszym kraju oraz w miarę dobrych filmach ze Spider - Manem na czele. Należy tu jednak wspomnieć, że tytuł najlepszej kreskówki o superbohaterach bez wątpienia należy się rewelacyjnej serii „Batman: The Animated Series”, która do dzisiaj trzyma poziom i potrafi zadowolić nawet dorosłego widza. Dobra, dobra… Jednak jak to jest z grami?

Z grami jak z filmami. W momencie gdy do kin trafiła pierwsza część przygód człowieka pająka, młodzi widzowie równocześnie z premierą filmu otrzymywali interaktywne przygody swojego ulubionego superbohatera na konsole stacjonarne jak i na komputery osobiste. I tym razem nasz drogi Gacek nie miał łatwo, gdyż doczekał się jedynie jednej dobrej produkcji będącą grą na licencji wspomnianej wcześniej kreskówki, otwierając się jedynie na dosyć małe grono młodych fanów. Zakochani w Batmanie musieli trochę poczekać na następną produkcję jeszcze trochę czasu, ale jak to głosi mądrość życiowa: „Jak kocha, to poczeka.” I tym razem babcine powiedzonka się nie myliły, bo na taki kawał soczystej gry, warto było poczekać.  Istną rewolucją okazała się gra studia Rocksteady, które odwaliło kawał dobrej roboty wydając grę Batman: Arkham Asylum. Tak… Trudno jest pogodzić fanów dosyć wiekowej serii komiksów, fanów starej i nowej filmowej wizji, jak i recenzentów oraz graczy. Produkt Rocksteady robił to wyśmienicie. Rewelacyjna historia, świetnie wykreowani bohaterowie, innowacyjny system walki, a do tego wprost fenomenalny voice acting z jeszcze wspanialszym Markiem Hammilem w roli Jokera na czele. No… po prostu cudo. Twórcy  jednak nie spoczywając na laurach postanowili kontynuować przygody nietoperza wydając kolejną część zatytułowaną Batman: Arkham City, która zdefiniowała na nowo pojęcie „gra z otwartym światem o superbohaterze”. Masa innowacji w tym liczne misje poboczne, polepszona grafika, jeszcze ciekawsza historia oraz jeszcze lepsza mechanika walki spowodowały, że po ten tytuł sięgnęła jeszcze większa liczba graczy, a sama gra - po tytuł gry roku 2011. Twórcy widząc potencjał drzemiący w Batmanie postanowili wydać grę Batman: Arkham Origins będące prequelem serii Arkham, za które odpowiedzialne nie było już studio Rocksteady, lecz WB Games Montreal, które ładnie mówiąc zawiodło fanów wydając przepełniony błędami, jeszcze raz ten sam produkt „opanierowany” w inną bułkę tartą. Gracze nauczeni przez historię (Assassin’s Creed i takie Call of Duty) na wiadomość o nowych przygodach Człowieka Nietoperza nie zareagowali już tak entuzjastycznie, jednak światełkiem w tunelu okazała się informacja o studiu odpowiedzialnym za nową grę z Gackiem, którym okazało się znane i sprawdzone Rocksteady. Batman więc wrócił do rodziców. Rocksteady nie chcąc zawieść fanów musiało się wyjątkowo postarać wypuszczając na rynek innowacyjny produkt, który zamknie serię Arkham w wielkim stylu. Czy podołało?Wydaje mi się, że tak. 

Batman: Arkham Knight przedstawia historię mającą miejsce kilka miesięcy po wydarzeniach z poprzedniej części. Przestępczość na ulicach spadła, a Batman pilnuje porządku w mieście w tym sam już lekko zużytym kostiumie oraz nieraz wspomina wydarzenia z Arkham City. Szybko się jednak okazuje, że była to cisza przed burzą, gdyż stary przeciwnik Batmana - Strach na Wróble, postanawia rozpylić gaz strachu w mieście, zmuszając przy tym obywateli do ewakuacji pozostawiając na ulicach Gotham jedynie przestępców, Mrocznego Rycerza oraz Jima Gordona z policjantami GCPD na czele. Zmiana antagonisty nie wpłynęła w negatywny sposób na historię, która ponownie jest najciekawszym elementem gry uniemożliwiającym graczowi odłożenie pada. Poza Strachem na Wróble, Batman na swojej drodze spotka starych znajomych jak Człowieka Zagadkę, Pingwina, czy Dwie Twarze, ale i również tytułowego Arkham Knight’a - nową postać w sadze, nienawidzącą Batmana oraz pragnącą jego śmierci - którego tożsamość intryguje do samego końca gry. Niezaznajomieni z uniwersum gracze, z pewnością poczują się zaskoczeni gdy dowiedzą się kto ukrywa się pod maską Rycerza Arkham, jednak zagorzali komiksowi fani od pierwszych słów wypowiedzianych przez postać będą snuli słuszne teorie kim może być Arkham Knight. Nie pojawia się on zbyt często, przez co jego osoba nie znudzi się graczom. Z pozostałymi przeciwnikami możemy się spotkać tylko w zadaniach pobocznych, które możemy wykonywać w dowolnym momencie z poziomu menu wyboru zadań. Jest to usprawniona metoda znana z poprzednich części. Zmianie uległo również miejsce akcji. Gotham to nie jest już opustoszałym miastem, w którym w dziwny sposób ubyło mieszkańców, a władze nie dają sobie rady z przestępcami. Tym razem na ulicach możemy zobaczyć liczne pościgi, do których możemy się dołączyć, pomagając biednym policjantom, wskakując na pojazd i wyrzucając z niego kierowcę (oczywiście w taki sposób, że przestępca nie wyrządzi sobie krzywdy, bo Batman nie zabija). Miasto zostało podzielone na trzy wyspy, do których dostęp uzyskujemy wraz z postępem fabuły.

Nowością, która urozmaica i pomaga w poruszaniu się po Gotham jest słynny Batmobil, który widać był mocno inspirowany wozem Batmana z filmowej trylogii Nolana. Bryka Gacka, to istny czołg, który w dowolnym momencie może zmienić się w maszynę śmierci… znaczy ogłuszania, przechodząc w tryb bojowy oddając w ręce kierowcy działko maszynowe, wyrzutnię pocisków wybuchowych, moduł włamywania się do dronów oraz kilka innych gadżetów. Poza wspomaganiem poruszania się po mieście, Batmobil również otwiera Batmanowi niedostępne drogi, których co ciekawe jest tak sporo, że w pewnym momencie można zadać sobie pytanie „Jak Bruce sobie wcześniej radził bez tego Batmobilu?!” Pojazd Batmana również otrzymał specjalnych przeciwników - bezosobowe pojazdy dowodzone przez Arkham Knighta. Popatrzmy na to logicznie… Jeżeli Rycerz Arkham chciałby załatwić Gacka raz na zawsze (a podobno dobrze go zna), mógł wysłać na niego armię czołgów sterowanych przez ludzi, bo wtedy miałby problem z niszczeniem pojazdów, gdyż przed zniszczeniem musiałby dodatkowo uratować siedzących w środku zbirów… Ale wróćmy do walki z dronami. Jest to bez wątpienia dosyć kontrowersyjny element gry. Widać, że został on wprowadzony na siłę. Walkę rozpoczynamy od przejścia w stan bojowy, w którym Batmobil porusza się z kocią zwinnością - koła obracają się o 360 stopni! - po czym możemy zabrać się za likwidowanie pojazdów. 

Podobnie jak normalna walka poza pojazdem, i ta w Batmobilu została podzielona na elementy skradane, w którym będziemy musieli zakraść się do pojazdu oraz zlikwidować go jednym celnym strzałem i zbiorową „masakrację”, podczas której zmierzymy się nawet w 50 wrogami na jednej arenie. 

Weterani poprzednich części mogą poczuć się zaskoczeni, że w Arkham Knight kilku zmian doczekał się również system walki, ale już uspokajam, są to zmiany tylko na lepsze.  Jest dosyć dużo, jednak na samym początku warto zwrócić uwagę na najistotniejszą innowacją w trybie otwartej walki, czyli interakcję z otoczeniem. Teraz Batman może podnieść leżący na ziemi przedmiot i wykorzystać go do walki wręcz lub rzucić nim w stronę wroga. Poza tym jest w stanie wykorzystać otoczenie do szybkiej neutralizacji przeciwników, na przykład zrzucając lampę na głowę oponenta, czy wsadzając go do skrzynki z bezpiecznikami (oczywiście w taki sposób aby nie odniósł śmiertelnych obrażeń). Kolejną nowością jest tryb Dual Plan i z pewnością pojawiające się tu Wasze skojarzenia z GTA V są słuszne. Dodatek ten umożliwia zmianę bohaterów w dowolnym momencie podczas walki oraz pozwala na wykonywanie specjalnych  wykończeń zespołowych rodem z Mortal Kombat. W znacznym stopniu urozmaica on walkę, bo wystarczy sobie wyobrazić styl Batmana połączony z tanecznym stylem Catwoman. Łącząc je otrzymujemy widowisko, którego nie powstydziłby się niejeden choreograf. Nowości pojawiły się również w sekcjach skradanych. W nich również Batman będzie mógł wykańczać przeciwników wykorzystując otoczenie, jednak na uwagę zasługuje „Nokaut z zastraszeniem”, które przed premierą było dla mnie dosyć kontrowersyjnym posunięciem znacznie ułatwiającym likwidowanie przeciwników. Myliłem się. Nowość pozwalająca na płynne przeskakiwanie między przeciwnikami rodem z filmów „Matrix” nie jest dostępna cały czas, aktywuje się w momencie cichego zlikwidowania przeciwnika. Gdy pomyślnie i cicho unieszkodliwimy oponenta Batman będzie mógł rozpocząć „nokaut z zastraszeniem”, w tym momencie czas zwalnia, a my będziemy mogli dosłownie latać między kroplami deszczu zaznaczając kolejne cele Człowieka Nietoperza. Na początku opcja ta umożliwia likwidację trzech oponentów, jednak wraz z postępem będziemy mogli dokupić ulepszenie umożliwiające ogłuszenie aż 5 przeciwników. 

Podobnie jak w poprzednich częściach, w Arkham Knight protagonista postanowił przyodziać nowe wdzianko. Tym razem kostium nie przynosi tylko zmian wizualnych, lecz również umożliwia Batmanowi wykonywanie wspomnianej wcześniej specjalnej kombinacji - „nokautu z zastraszeniem”. Trzeba jednak przyznać, że wizualnie prezentuje się znakomicie. Jest to zasługa rewelacyjnej grafiki. Co ciekawe gra powstała na dosyć wiekowym już silniku Unreal Engine 3, na tym samym co pozostali młodsi bracia, jednak w Arkham Kngiht pokazuje drzemiącą w nim moc zademonstrowaną na pierwszym zwiastunie. Nie przypuszczałem, że dożyję czasów, w których gry będą wyglądały tak samo jak demo technologiczne. Deszczowe, rozświetlone miasto Gotham potrafi nacieszyć oko nawet najbardziej dociekliwego widza, gdyż zadbano o nawet najdrobniejsze szczegóły, jak: krople deszczu uderzające w strój Batmana, realistycznie zachowujące oświetlenie podczas ulewy, brudzące się Batmobil, czy wprost przepiękna wody. Normalnie cud miód i malina. Podobnie jest z efektami dźwiękowymi. Muzyka tak samo jak w poprzednich częściach buduje klimat i napięcie, nie odstępując od klasycznego już motywu głównego serialu Batman: The Animated Series. 

Na oklaski zasługuje również voice acting. W Batmana ponownie wcielił się Kevin Conroy, Troy Baker użyczył swojego głosu Two-Face’owi, a znanego już prawie wszystkim Nolan Noth’a usłyszymy jako Pingwina. Dla fanów serialu i poprzednich części gry przygotowano smaczek związany z głosem pewnej postaci.  

Dobra. Omówione to co się nie zmieniło, więc można wrócić do zmian. W Arkham Knight również postanowiono ulepszyć system rozwoju postaci. I tym razem będziemy zdobywać punkty, które będziemy mogli przeznaczyć na zakup ulepszeń w kilku kategoriach, lecz teraz każdy punkt będzie można zdobyć na kilka sposobów: poprzez wykonywanie poszczególnych zadań pobocznych, zdobywanie punktów doświadczenia oraz kończenie wyzwań z trzygwiazdkowym wyróżnieniem. Punkty będziemy mogli przeznaczyć na rozwój wytrzymałości stroju protagonisty, zakup nowych ciosów specjalnych, ulepszeń pojazdu lub swoich słynnych gadżetów. 

Po zakończeniu głównego wątku, gra podobnie nie pozostawia gracza samego, a jest to zasługa Człowieka Zagadki, który podobnie jak w Arkham Origins, Asylum i City porozstawiał naszemu protagoniście trofea do zdobycia oraz pozadawał dosyć ciekawe zagadki do rozwiązania. Dziwne mogą okazać się zagadki - wyścigi, w których będziemy musieli przejechać Batmobilem w określonym czasie tory naszpikowane przeszkodami przez Riddlera. Poza tym ponownie doświadczymy wyzwań dla samego Batmana, ale i również jego pojazdu, polegające na zlikwidowaniu określonej liczby pojazdów w dosyć finezyjny sposób, w celu zdobycia jak najwyższej liczby punktów. Jednym słowem, gra od samego początku do końca nie nudzi. Na całe szczęście zrezygnowano z trybu multiplayer, który wybitnie został dodany na siłę w poprzedniej części.

I tak prezentuje się cały Batman Arkham Knight. Zgrabnie i bardzo dobrze napisana historia zamykająca serię Arkham przepełniona zwrotami fabularnymi wywołujące niejeden uśmiech na twarzy komiksowego fana. Widać, że twórcy garściami czerpali inspiracje z takich perełek jak „Śmierć Rodziny”, czy… dobra nie chcę zdradzać więcej. Walka dalej sprawia niesamowitą frajdę, a wykończenie z zastraszeniem jest na tyle widowiskowe, że aż chce się po cichu eliminować oponentów. Miasto i bohaterowie wyglądają tak pięknie, że (parafrazując klasyka) „można pomylić z prawdziwością”. Jedynymi wadami mogą być: początkowe trudne do opanowania sterowanie Batmobila oraz związane z nim innowacje, które widać że zostały wprowadzone na siłę z wyścigami Riddlera na czele. Trafiłem również na kilka glitchy, przez które postać utknęła mi w budynku lub zostałem przygnieciony przez spadającego z nieba przestępcę, zamkniętego przed chwilą przeze mnie w areszcie. Nie miałem prawie żadnych problemów z grą, może była to zasługa platformy, na której grałem czyli PlayStation 4, na którą Batman Arkham Knight został najlepiej zoptymalizowany. Warto wspomnieć o wersji PC-towej, której port był na tyle niegrywalny, że został wycofany ze sprzedaży. Poza tymi kilkoma błędami, jest to na tyle solidne zwieńczenie rewelacyjnej serii, na których fundamentach, może być bez problemu budowana nowa saga gier o Człowieku Nietoperzu. Jeżeli jesteś graczem PC-towym, to kupuj od razu gdy gra będzie ponownie dostępna w sprzedaży. 

Oceń bloga:
0

Atuty

  • rewelacyjna historia
  • walka sprawia jeszcze więcej frajdy
  • piękna grafika
  • genialny voice acting

Wady

  • drobne bugi

Cytryn

Rewelacyjne zakończenie serii Arkham, któremu towarzyszy świetna muzyka oraz piękna grafika. Gra sama zachęca aby ją ukończyć w 100%, gdyż na wytrwałych czeka dodatkowe zakończenie serii.

9,5

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper