Star Wars: Battlefront aspiruje do miana potężnego Jedi

BLOG
504V
Star Wars: Battlefront aspiruje do miana potężnego Jedi
Matt | 26.11.2015, 21:55
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

W tym roku cze­ka­łem na dwa wyda­rze­nia –VII epi­zod Gwiezd­nych Wojen i pre­mierę Star Wars: Bat­tle­front. Bilety na film zaku­pi­łem już dawno, a od paru dni jestem pod wra­że­niem jak bar­dzo, pomimo uprosz­czeń, Bat­tle­front jest w sta­nie wyrwać parę godzin mojego życia bez uprzedzenia.

Kiedy prze­łkniemy już to, że Bat­tle­front został mocno uprosz­czony, poczu­jemy się jak dziecko wpusz­czone po raz pierw­szy do ulu­bio­nego parku roz­rywki, które widziało wyłącz­nie na fil­mach. I tak, nie­które ele­menty zostały spły­cone by tra­fić do szer­szego grona zain­te­re­so­wa­nych (szcze­gól­nie tych, któ­rzy nie­ko­niecz­nie w wol­nych chwi­lach, zaj­mują się grami wideo), ale kiedy już zasią­dzie­cie za ste­rami X-Winga lub wcie­li­cie się w Boba Fetta, w mig zapo­mni­cie jak się nazy­wa­cie. Wasza rodzina również.

DICE, szwedz­kie stu­dio, które jest odpo­wie­dzialne mię­dzy innymi za serię Bat­tle­field, od początku mówiło, że Bat­tle­front to zupeł­nie inna gra. Tak rze­czy­wi­ście jest – na próżno szu­kać tu mody­fi­ko­wa­nia broni lub roz­bu­do­wa­nych moż­li­wo­ści inge­ren­cji w strój naszych boha­te­rów.  Ostała się jedy­nie opcja zmiany głowy naszego żoł­daka, a na ostat­nich pozio­mach doświad­cze­nia, odważ­niej­sze zmiany modeli. Dla wielu gra­czy będzie to Bat­tle­field dla ubo­gich, jed­nak nie oszu­kujmy się – zbie­gnię­cie się pre­miery gry na mie­siąc przed kino­wym debiu­tem VII epi­zodu nie jest przypadkiem.

Zarówno DICE i EA, wespół z Disneyem, celują w nie­dziel­nych gra­czy, któ­rzy wbrew powszech­nemu prze­ko­na­niu, rzą­dzą tym ryn­kiem. Ile by nie krzy­czeć i słu­chać zdań nało­go­wych gra­czy, na jed­nego krzy­ka­cza przy­pad­nie 20 fanów Gwiezd­nych Wojen, któ­rzy nie patrząc na cenę, wpa­kują do koszyka grę i season pass, a póź­niej z rado­ścią pójdą strze­lać, miaż­dżyć, wysa­dzać i uży­wać mocy. Ja się z tym godzę, bowiem pomimo narze­kań w sieci, Bat­tle­front to pro­sta, ale bar­dzo wcią­ga­jąca pro­duk­cja. Oj jak bar­dzo wciągająca!

Wojna Impe­rium i Rebe­lii jesz­cze nigdy nie była tak suge­stywna – ogry­wam grę na pece­cie, który swoje już prze­żył, jed­nak mimo tego mogę usta­wić wyso­kie detale i nie mogę wyjść z podziwu jak pod­ra­so­wany Fro­st­bite wygląda na moim moni­to­rze. Szcze­gól­nie za serce chwyta tryb Eska­dra, gdzie naprze­ciw sie­bie stają piloci w swo­ich śmier­cio­no­śnych maszy­nach. Do wyboru mamy dwa modele myśliw­ców dla Impe­rium i dwa dla Rebe­lii. Pole­cam roze­gra­nie tego trybu na mapie Hoth – nie­za­po­mniane dozna­nia – jeśli gra­li­ście w betę, to mniej wię­cej macie poję­cie jak wygląda pełna wer­sja w try­bie Squadron.

Jeśli już przy lata­niu jeste­śmy – nie mogę prze­bo­leć ste­ro­wa­nia myśliw­cami za pomocą myszki – ciężko wyczuć maszynę, ale kiedy już prze­sta­jemy wal­czyć z jej obsługą, możemy oddać się nie­skrę­po­wa­nej rzezi prze­ciw­ni­ków. Szcze­gól­nie jeśli uda nam się dorwać dopałkę, dzięki któ­rej zasią­dziemy za ste­rami Sokoła Mil­le­nium lub sław­nego Slave 1.

I tu docho­dzimy do sedna sprawy – Bat­tle­front wygrywa kli­ma­tem i zna­nymi boha­te­rami. Kiedy bie­gamy jako ano­ni­mowy storm­tro­oper lub rebe­liant, nie czu­jemy się wyjąt­kowo. Dopiero kiedy pod­nie­siemy dopałkę zmie­nia­jącą nas w Impe­ra­tora, Dar­tha Vadera, Boba Fetta, Hana Solo, Luke’a Sky­wal­kera lub Leię. Dodaj­cie do tego wszę­do­byl­skie „PIU PIU, PIU PIU PIU” i kla­syczne „Grzrzrzrz” mie­cza świetl­nego – shut up and take my money.

2

No wła­śnie. Money. Pod­sta­wowa wer­sja wcale nie kosz­tuje mało – na PC to około 160 zł, na kon­so­lach nowej gene­ra­cji około 240 zł. Dodajmy do tego season pass, który kosz­tuje pra­wie tyle samo, a bez któ­rego jeste­śmy ska­zani na wyłącz­nie 4 mapy, w róż­nych waria­cjach dla wybra­nych try­bów.Jeśli gra­cie na kon­so­lach, dorzuć­cie jesz­cze abo­na­ment Play­Sta­tion Plus lub Xbox Live Goldi wycho­dzi na to, że pełna przy­goda z Bat­tle­fron­tem kosz­tuje Was około 350–600 zł w zależ­no­ści od plat­formy. A to już cał­kiem sporo. Z dru­giej strony, nie­któ­rzy wydają tyle mie­sięcz­nie na gry MOBAlub MMORPG – nie ukry­wajmy jed­nak, tam zawar­to­ści jest dużo więcej.

Muszę pochwa­lić kod sie­ciowy – wzglę­dem Bat­tle­fielda 4 widać ogromną poprawę sta­bil­no­ści. Od pre­miery nie zda­rzyło mi się, by połą­cze­nie zostało zerwane, co w porów­na­niu do ran­do­mo­wych koń­ców sesji w BF4 pozwala w pełni cie­szyć się roz­grywką. Nawet brak dedy­ko­wa­nych ser­we­rów nie razi – nie odczu­wa­łem lagów, co oprócz samych kla­tek na sekundę ma nie­ba­ga­telne zna­cze­nie w grze multiplayer.

image (3)

Docho­dzimy tu powoli do opisu try­bów gry – fanów uni­wer­sum może razić brak kam­pa­nii, jed­nak spójrzmy praw­dzie w oczy – fabuła, akto­rzy, sce­na­riusz – pochła­niają masę pie­nię­dzy na dewe­lo­ping, a póź­niej zale­d­wie kil­ka­na­ście pro­cent gra­czy koń­czy przy­godę pod­czas obco­wa­nia z danym tytu­łem. Reszta z rado­ścią odpala mul­ti­player i zaczyna słodką rzeź. W okre­sie pre­mie­ro­wym [pierw­sze dwa tygo­dnie], prak­tycz­nie każdy tryb ofe­ro­wał nie­malże natych­mia­stowe dołą­cza­nie do rozgrywki.

Obec­nie naj­wię­cej czeka się na kom­ple­to­wa­nie w try­bie polo­wa­nia na boha­tera lub bitwy boha­te­rów – więk­szość wybiera supre­ma­cję, atak AT-AT, przej­mo­wa­nie dro­idów lub eska­drę. W supre­ma­cji i AT-AT widać, że nie wszy­scy jesz­cze wie­dzą o co cho­dzi, jed­nak wie­dza przyj­dzie z cza­sem. Na nie­szczę­ście począt­ku­ją­cych, naj­bar­dziej doświad­czeni rów­nież wybie­rają te tryby i cza­sami czę­sto prze­żyć dłu­żej niż 3 minuty bez iry­ta­cji nagłą śmier­cią znienacka.

image (4)

Jako wete­ran gier z serii Bat­tle­field i Call of Duty, bra­kuje mi więk­szej liczby broni i per­ków do odblo­ko­wy­wa­nia, jak rów­nież custo­mi­za­cji poszcze­gól­nych giwer, bla­ste­rów i lase­rów. Ponow­nie wycho­dzi chęć przy­po­do­ba­nia się szer­szej publice, co rozu­miem, jed­nak nie pochwalam.

Jeśli mogę bawić się w prośby – mam nadzieję, że EA udo­stępni jakieś DLC lub dodatki  za darmo – nie­ko­niecz­nie od razu, ale powiedzmy za pół roku. Podobne akcje robiono już z Titan­fal­lem i być może tym razem będzie podob­nie. Oczy­wi­ście są to pobożne życze­nia, ale kto wie – Elec­tro­nics Arts mocno stara się, by ocie­plić swój wizerunek.

1

Bat­tle­front jest bar­dzo dobrym spo­so­bem na spę­dze­nie dłu­gich, zimo­wych wie­czo­rów w ocze­ki­wa­niu na VII epi­zod. Na pewno znaj­dzie rze­sze odda­nych fanów, a poja­wia­jące się już mody gra­ficzne poka­zują, jaka moc tkwi w sil­niku Fro­st­bite. Nawet hard­ko­rowcy odnajdą tu coś dla sie­bie, choć mogą się szybko znu­dzić okro­joną ilo­ścią con­tentu – jeśli posta­no­wią się zaan­ga­żo­wać, obli­ga­to­ryjny będzie zakup prze­pustki sezo­no­wej i testo­wa­nie kolej­nych dodatków.

To jesz­cze nie jest Bat­tle­front na jakiego cze­ka­li­śmy, ale nie od razu staje się Jedi, prawda, młody Padawanie?

O Star Wars: Bat­tle­front roz­pra­wia­li­śmy już na ostat­nim odcinku Pod­ca­stu Input Lag — w kolej­nym, rów­nież poświę­cimy tej grze tro­chę czasu ante­no­wego. Jeśli jeste­ście cie­kawi jak gra wygląda w ruchu, zapra­szam na regu­larne stre­amy :)

Oceń bloga:
0

Komentarze (11)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper