Recenzja Trials of the Blood Dragon

BLOG RECENZJA GRY
588V
oFi | 03.11.2016, 21:27
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Arcadeowe motorki, pstrokate stroje oraz lata 80-te. Tak w skrócie można przedstawić nowe Trialsy od Ubisoftu. Dodajmy do tego latanie Jetpackiem, jazde RC carem oraz pedałowanie rowerem po dachach średniowiecznej japonii. Ubisoft popłynął, a jak wyszło? Nietuzinkowo.

Pamiętacie zapewne niedawny hit internetów zrobiony przez szwedzkiego reżysera King Fury? Film nawiązywał do filmów akcji z lat 80-tych, robotów, tajemniczych ninja i kolorowych neonów? W trialsach blood dragon znajdziemy takich nawiązań jeszcze więcej.

Dwóch protgonistów, genialne projekty poziomów i dużo dobrej muzyki na poziomie Hotline Miami. Tak w skrócie można opisać spin off serii o Trialsach. Ubi jednak poszło o krok dalej i zróżnicowali rozgrywkę dając do zabawy strzelanie z karabinu podczas jazdy motorem do różnych celów, dyndanie na linkach (trochę poczułem się jak w wormsach) oraz poziomy platfmormowe - bez naszego dwu kołowego przyjaciela. Ten ostatni feature (ficzer?) nie dokońca developerce wyszedł ale o tym za chwilę.

Klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Skakanie przez kolejne przeszkody mały motorkiem nigdy jeszcze nie było tak dobre. Gra dzieli się na poszczególne chaptery, które rozgrywają się w różnych miejscach na ziemi a także poza nią (spoiler off c'nie?). Najmocniejszą odsłoną tej części krosów są levele strzelankowe połączone razem z jazdą. Wymagające, ponieważ nie dość, że musisz dozować prędkość motoru podczas wspinania się po kolejnych hopkach to do tego trzeba precyzyjnie wymierzyć w przeciwnika kule w głowę by samemu nie otrzymać ołowiu w czapkę. Na szczęście przeciwnicy łamią się po jednej lub dwóch kuli, dlatego rozgrywką jest pod tym względem dość płynna. Zawsze można dać szybki reset, ale punktacja końcowa jest wtedy pomniejszona. 

Poziomy platformowe. O zgrozo, to było konieczne? Zapychacze dziur i spowalnianie rozgrywki w moim odczuciu. Niepotrzebny dodatek, który w ogóle nie został dopracowany. Ot taka wewnetrzna gra indii, która nic ciekawego nie wnosi, a czekasz aż się skończy i będzie mógł wrócić za kierownice jednośladu. Nie polecam i liczę, że w kontynuacji autorzy albo dopracują ten element, albo niech go całkowicie wytną.

W grze mamy dostępne lobby (pokój rodzeństwa) skąd pobieramy kolejne misje oraz możemy podpatrzeć jak nasz pokemon (stworek) aktualnie wygląda. Zapomniałem wspomnieć? Wybieramy sobie na początku gry stworka, który ewolułuje po osiągnięciu odpowiedniego poziomu doświadczenia, które zdobywamy przechodząc kolejne etapy w grze. Brzmi znajomo? Kochane lata osiemdziesiąte <3

 

Oceń bloga:
0

Atuty

  • Trials in 80&#039;s
  • Genialny OST
  • Projekty lokacji
  • Fabuła z miłymi dla oka kreskówkowymi przerywnikami

Wady

  • Elementy platformowe
  • Długość fabuły
  • Trochę za mało poziomów
oFi

oFi

Jeśli kochacie Hotline Miami i David&#039;a Hasselhoff &#039;a to jest to pozycja dla was obowiązkowa. Fani trialsów za to będa się czuli jak u siebie, w akompaniamencie muzyki elektro ów epoki i dopieszczonych scenerii zapomnianych już czasów.

8,5

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper