Historia mobilnego grania Epizod II: Graj Chłopcze

BLOG
374V
Historia mobilnego grania Epizod II: Graj Chłopcze
NPol41 | 20.01.2019, 20:30
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Linia Game&Watch okazała się gigantycznym sukcesem. Czas jednak nie stał w miejscu a konkurencyjna Sega oraz Atari także miały ochotę na rynek konsol przenośnych. Nintendo nie spało i wkrótce zaprezentowało urządzenie które stało się praktycznie synonimem handhelda...

     Słyszysz konsola przenośna - myślisz GameBoy. Nintendo ponownie dało nam urządzenie zdolne zmieścić się w "dość dużej" kieszeni. Specyfikacja porównywalna z NESem/Famicomem, różne odcienie szarości i najważniejsze - slot na kartridże co zakończyło proces zakupu nowej maszynki aby zapoznać się z  nowym tytułem. Wreszcie developerzy dostali do rąk urządzenie pozwalające na przenoszenie kultowych marek znanych z większych braci na mały ekranik. "Grający chłopiec" zadebiutował z radzieckim hitem o nazwie Tetris a w późniejszym okresie doczekał się takich hitów jak Super Mario Land, Kirby czy Pokemon na których punkcie oszaleli (szczególnie młodsi) gracze. W tej beczce miodu była, a jakże łyżka dziegciu w postaci monochromatycznego wyświetlacza pozbawionego podświetlenia. 

                                                            

     Słuchając ich głosu dostarczono do rąk GameBoy'a Color. Urządzenie lepiej gospodarujące energią, potężniejsze i jak sama nazwa wskazuje to co  było wtedy najistotniejsze - z kolorowym wyświetlaczem (ale nadal bez podświetlenia). Co ważne zachował on kompatybilność z młodszym rodzeństwem, wyświetlając przeważnie lekko podkoloryzowane gry. Sam doczekał się takich hitów jak Super Mario Bros Deluxe (port z NES), kolejne Pokemony czy Tomb Raider. Nie była to może rewolucja na jaką twórcy liczyli, ale choć na chwilę pozwoliła ich nasycić, przynajmniej do czasu premiery sprzętu uznawanego na prawdziwego następcę oryginalnego "grajchłopca" - GameBoy'a Advance.

                                                   
      Moc porównywalna z Super Nintendo, całkowicie inny, poziomy kształt i 2 nowe przyciski pod postacią bumperów (pozwalające na portowanie gier z SNES'a) i wsteczna kompatybilność zapewniły tej debiutującej w 2001 roku konsolce rzesze nabywców. Zastosowanie całkowicie innych kartridży powodowało wystawanie gry podczas zabawy w starsze, napisane na poprzedników tytuły. Na nowym dziecku Ninny mogliśmy ponownie ratować księżniczkę w Super Mario Advance, złapać wszystkie Pokemony i wciągać przeciwników jako Kirby. Na sprzęt zawitało także po raz pierwszy Grand Theft Auto z podtytułem "Advance" czy Wolfenstein. Warto wspomnieć także o fenomenalnych RPG jak Final Fantasy czy ogromnym Golden Sun.
Niestety, główna wada w postaci braku podświetlenia nie została i tym razem naprawiona, co chętnie wykorzystały firmy trzecie (ale o tym później). 2 lata po premierze oryginału świat ujrzał odświeżoną edycję - GameBoy'a Advance SP. I skończyło się granie z latarką w zębach! Ekran wreszcie posiadał podświetlenie ("od dołu" lub "z tyłu" w zależności od wersji), oprócz tego postawiono na wbudowany akumulator  i całkowicie inny kształt przypominający pudernicę. Seria zakończyła swój żywot w roku 2005 urządzeniem o nazwie GameBoy Micro. Ten maluszek posiadał najlepszy ekran z całej chłopięcej rodziny, najmniejsze wymiary i (niestety) brak wstecznej kompatybilności z oryginalnym GB oraz "panem kolorowym".

                                                

     W pierwszej połowie lat 90, w okresie dominacji GameBoy'a Classic o względy "fanów kolorów" postanowiły zawalczyć 2 firmy - Atari oraz Sega. Amerykański Lynx okazał się całkowitą klapą, co z tego iż posiadał on mocniejsze "bebechy" i kolorowy, podświetlany ekran skoro kosztował 170 dolarów (propozycja Nintendo zaledwie 90) a 6 baterii AA starczyło na od 3 do 5 godzin zabawy (GameBoy do szczęścia potrzebował 4 na których "żył" jakieś 40 godzin). Do końca produkcji sprzedano "zaledwie" 3mln sztuk. Trochę więcej szczęścia miała Sega ze swoim GameGear'em, zalety (i wady) miał podobne do Lynx'a, z którym wygrywał o 20 dolarów niższą ceną. Sprzęt swój żywot definitywnie zakończył dopiero w 2002 roku po 12 latach od debiutu z 11mln sprzedanych egzemplarzy. Nie było źle, ale też nie na tyle dobrze aby zobaczyć choćby tylne światła krajowego rywala z ponad dziewięciokrotną przewagą.
Nintendo samotnie rządziło rynkiem handheldów. Nic jednak nie trwa wiecznie, w 1996 roku wypuszczono GameBoya Pocket (mniejsze rozmiary i pobór prądu), a 2 lata później wersję Light z podświetlanym ekranem. Nigdy nie opuścił on jednak terytorium Japonii, za co podziękować może jedynie swemu młodszemu bratu, narodzonemu parę miesięcy później. Developerzy narzekali i prosili o sprzęt mocniejszy, taki który pozwoliłby tworzyć gry lepsze, godne zbliżającego się nieubłaganie nowego tysiąclecia.

    

     Przez lata obecności marki na rynku wyszło wiele akcesoriów firm trzecich dostarczających masę akcesoriów, które miały pomóc nam lepiej widzieć w ciemności (lampki zewnętrzne), dostrzegać więcej (wszelkiej maści lupy) i ogólnie lepiej żyć. Co do jakości tego typu gadżetów bywało (jak można się domyślić) różnie. Także Nintendo produkowało swoje "przystawki". W 1998 roku wypuściło na rynek GameBoy Camera - swego czasu najmniejszy aparat cyfrowy dostępny na rynku (wpisany na listę Rekordów Guinessa). Zdjęcia nim zrobione można było wydrukować za pomocą GameBoy Printer, również oficjalnego akcesorium działającego na podobnej zasadzie do kas fiskalnych.

 

Oceń bloga:
12

Komentarze (13)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper