Final Fantasy Tactics: Ivalice. Rozdział siódmy.

BLOG
2704V
Final Fantasy Tactics: Ivalice. Rozdział siódmy.
Bartol-BB | 09.02.2019, 01:18
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Rozdział siódmy panie i panowie! Po ostatniej wizycie w krainie obrazów, dziś odwiedzimy bezkresne pola dźwięków- zahaczymy o jej wielkie fermy, poznamy parę ciekawostek z zasiewu, zerwiemy trochę z plonów, ale przede wszystkim poznamy nazwiska odpowiedzialne za muzyczne oblicze Ivalice.

Zanim zaczniemy: podziękowania dla wszystkich odwiedzających tego bloga, za ciągłe wsparcie i ciekawe komentarze, wiadomości i dyskusje! Cieszę się gdy widzę, że tak wiele osób wciąż zachwyca się Ivalice i wspomina o nim na ppe i rozpoznaje nick’i z komentarzy pod naszymi rozdziałami. Pokażcie bloga znajomym, rodzinie, zwierzętom- może wśród nich też są fani i kto wie może obalimy Rogera i zawładniemy tym portalem! DO BOJU!


Rozdział 7- wszystko gra!

Dziś przyjrzymy się dwóm kompozytorom tytanom. Masaharu Iwata oraz Hitoshi Sakimoto- dwóch absolutnych świrów na punkcie muzyki, doskonalili swoje umiejętności chcąc dorównać swojemu inspiratorowi Nobuo Uematsu i stworzyć swój własny, rozpoznawalny styl muzyczny. W moim odczuciu dokonali tego niepodważalnie.

          Masaharu Iwata- od najmłodszych lat związany z muzyką- w szkole podstawowej komponował swoje własne „eksperymenty” i choć jak sam wspomina, początki były słabe, kontynuował pasję i w późniejszych latach wraz z grupą kolegów założył grupę cover’ową kapeli Yellow Magic Orchestra- zespół, który jest filarem inspiracji kompozytorów do gier video lat 80, ich smak czuć przede wszystkim w nurcie chiptune. Wtedy Masaharu zakupił synthesizer i rozpoczął ambitny plan by pisać muzykę do gier. Wraz ze znajomymi trenował cały czas i jego potencjał został zauważony przez firmę Bothec, która później dołączyła do Quest.

          Pomagał w utworach pisanych do Bakusou Ippatsu Yarou (1987) a jego pierwszym pełnym OST’em była ścieżka do Relics. W tym momencie poznał Hitoshi’ego Sakimoto- freelancer’a ze szkoły średniej dorabiającego w Bothec. Obaj zaczęli pracę nad muzyką do shootera Revolter (1988). Był to dla niego nie lada sukces, po którym rozpoczął pracę jako wolny strzelec, co zaowocowało pracą dla wielu firm. Wciąż jednak od czasu do czasu pisał dla Quest’a z Sakimoto, gdzie dostali propozycję napisania obszernego OST’a do gry ambitnego Yasumi Matsuno, Ogre Battle. Ścieżka dźwiękowa miała bazować głównie na instrumentach klasycznych i orkiestralnym tonie, co było nowością dla obu kompozytorów. Posiłkowali się jednak przypadkowo zdobytą książką, słowniczkiem dźwięków dla dzieci, do której dołączona była płyta z przykładowymi melodiami danych instrumentów. Podołali zadaniu a Iwata dostał wiatru w żagle. Kolejne lata współpracy nad wieloma projektami dało Iwata’cie rozgłos. Sakimoto i Matsuno zaproponowali mu pracę nad Tactics Ogre: LUCT, gdzie Iwata już nie potrzebował książeczek i dostaliśmy jeden z najlepszych OST’ów do JRPG’ów. Zlecenie za zleceniem, Iwata i Sakimoto tworzą z roku na rok kolejne płyty, by nagle dostać propozycję życia: Final Fantasy Tactics. Twórcy muzyki zazwyczaj tworzyli wspólnie utwory, przy FFT Sakimoto i Iwata pracowali osobno, każdy nad swoim własnym kawałkiem, co jak na tamte lata było dość niespotykane. Międzynarodowa sława FFT i jego muzyki otwarły drzwi przed Iwata’ą- gra okazała się sukcesem tak jak ścieżka dźwiękowa i kariera Iwata’y wystrzeliła jak z procy. Wciąż jednak najlepiej pracowało mu się z kumplem i wspólnie z Sakimoto w 2002 r założyli własną firmę- Basiscape.

          Hitoshi Sakimoto, od małego interesował się muzyką, sam powziął się nauki grania na pianinie i organach elektrycznych. Geek muzyki, technologii i gier- tak o sobie mówił na łamach czasopisma Oh!FM do którego pisał jako młodzian by podzielić się swoją pasją do programowania i komponowania. Jako wolny strzelec został zauważony przez kilkanaście małych firm dla których komponował muzykę oraz tworzył programy do ich odtworzenia. Pierwsze większe zlecenie otrzymał od Bothec przy pracy Revolver gdzie poznał Iwata’ę, który wstawił się za nim i wziął go pod swoje skrzydła. Swój talent ujawnił konstruując sterownik do synthesizera i nazwał go Terpsichorean. Sterownik ten służył do wzmacniania dźwięku muzyki w grach i był stosowany w większości japońskich gier lat 80. Pomimo sukcesu jakim był Revolver i jego muzyka, Sakimoto chciał zostawić pisanie muzyki na rzecz programowania: „Tylko prawdziwy kumpel, jakim jest Iwata, potrafił wybić mi ten pomysł z głowy” tak wspomina początki swojej współpracy z Masaharu. Poznanie Matsuno i praca z nim była dla niego ugruntowaniem pozycji młodego, wybitnego talentu. Duet kompozytorów Sakimoto-Iwata brał szturmem scenę muzyki do gier i nie pozostawiali jeńców. Lista gier nad którymi pracowali jest niebywale obszerna, ale dość powiedzieć, że Hitoshi pracował przy pisaniu muzyki do takich legend jak Shin Megami, Dragon Quest, Alien vs Predator. Wciąż jednak pozostawali w cieniu gigantów rynku, swoich idolów, potrzebowali czegoś, co sprawi, że ich nazwiska będą wymieniane obok tuzów. Taka okazja nadarzyła się gdy świeżo zatrudniony z Quest’a do Square’a Yasumi Matsuno stworzył ekipę wybranych przez siebie ludzi do produkcji Final Fantasy Tactics. Zaraz po zakończeniu prac nad FFT, Square dał zielone światło do tworzenia Vagrant Story, które dla Sakimoto było trampoliną, dzięki której do dziś jest na szczycie.

          2002 r i Masaharu Iwata i Hitoshi Sakimoto oraz Manabu Namiki zakładają Basiscape. Na początku jednak firma była niewielka, Sakimoto, Iwata wciąż pracowali, jako freelancerzy, np. do FFTA, a do sukcesu i wyrobienia sobie pozycji lidera doprowadził soundtrack z epopei Ivalice, czyli Final Fantasy XII. Kolos nagrywany przez wiele tygodni i wówczas precedens w procesie komponowania, w który włożono niezmierzone ilości pracy, opłacił się: został uznany nie tylko przez fanów, ale przede wszystkim ekspertów. I inwestorów- po Dwunastce renoma Basiscape została bezapelacyjnie umiejscowiona na samym szczycie. Największe niezależne studio produkujące nie tylko OST’y, ale także odgłosy i wszelkie dźwięki. Do dziś ich pracę słyszycie zapewne w większości gier, w które gracie, ponieważ mają największą na świecie bazę dźwięków. Basiscape to spełnienie marzeń- wielkie projekty, które niezależna firma może sobie sama wybierać. Podobny model biznesowy ma w świecie filmowym Hans Zimmer ze swoim Remote Control Production. Do najznamienitszych prac Basiscape należą m.in. hity Vanillaware: GrimGrimoire, Odin Sphere, Muramasa i moje ukochane Grand Knight History i Dragon’s Crown! Dla Matsuno nagrali na nowo OST do TO:LUCT na PSP. Do świata Ivalice zawitali przy okazji FFTA2, Revenant Wings, FFT: WOTL oraz FF XII: TZA. Seria Valkyria Chronicles także może się pochwalić pracą tego studia. Sakimoto pisał również utwory do anime i filmów: Romeo x Juliet, The Tower of Druaga, Legend of Phoenix. Współpracował również z artystką znaną fanom anime jako Lia w komponowaniu jej płyty Colors of Life. Warto podkreślić, że przy okazji remasterów FF12, Dragon’s Crown, Odin Sphere itd, przy produkcji brały udział prawdziwe orkiestry- np. Hoshinoshirabe Orchestra- oraz orkiestry narodowe! Czy to oznacza, że wcześniej tego nie robiły? W większości przypadków, nie musiały:  Sakimoto nagrywał większość swoich kompozycji na pianinie i tak modulował swoimi programami i sekwenserami, by brzmiały jak chór, harfa, bas, klarnet! Kosmiczny poziom zaangażowania!

          Basiscape idealnie bawi się koncepcją, nastrojem. W ich utworach słychać ten perfekcjonizm, dążenie do zmieszczenia w utworze ile się da, żeby słuchacz z łatwością wyczuł klimat sceny czy scenerii. Sakimoto powiedział „Wciąż uważam, że dźwięk ma dominujące znaczenie na wrażenia płynące z gry.” Często w jego dziełach słychać smyczki, dużo smyczków i strun, jednak to ta charakterystyczna harfa i klarnet sprawiają, że od razu wiadomo, z kim ma się do czynienia. Ma też ten dar, który sprawia, że niesamowicie skomplikowana melodia, z wieloma liniami i instrumentami, wpada w ucho. Dla przykładu mogę dać motyw przewodni Rabanastre, który po paru chwilach nucili wszyscy moi domownicy. Paradoksalnie, utwory tak bardzo złożone i tak łatwo wpadające w ucho, wcale nie są, że tak powiem, nachalne, nie ma czegoś takiego w nich, że po paruset razach usłyszenia ich, nużą (do czego mają tendencję soundtracki w RPG’ach, a już na pewno bijatykach) i zamiast wczuć się w rozgrywkę, słyszymy tylko muzykę; nie są na pierwszym planie, perfekcyjnie robią za tło. Oczywiście są i takie, które po prostu muszą być na froncie, bo tego wymaga scena, ale większość, z wrodzoną sobie dyskrecją, jest tam gdzieś skryta. Muzyka klasyczna, która jest z nami od wieków, jej wpływ jest niezaprzeczalny i nie sposób nie porównywać muzyki Sakimoto do wielkich kompozytorów sprzed wieków. Jednak Basiscape traktuje klasyki jak bazę, coś co każdy kojarzy, zna- oni chcą z tego zrobić coś swojego. Przypomina mi to twórczość i życie Erika Satie, Teslę muzyki, bardzo fantazyjnego kompozytora, który idealnie pasowałby do Basiscape.

         

          Satie tworzył niesamowicie klimatyczne utwory, mroczne i dekadenckie oraz niepokojące, jednakże baśniowo subtelne i tajemnicze, oniryczne. Słysząc go mam przed oczami widok zadymionej fantastycznej kawiarni, a na języku czuję smak anyżu z absyntu. Ideałem Satie była muzyka mogąca służyć za tło do życia codziennego, będąca niejako dodatkowym meblem domowym, czyli taką, która mogłaby wpływać na nastrój człowieka, ale nie absorbować go na tyle, aby odrywać od innych zajęć. Satie za swoich czasów uważany był za najbardziej ekscentrycznego z kompozytorów wszech czasów. Wiadome było, że inspirował się romantyzmem muzycznym, Wagnerem, ale pewne aspekty z tego nurtu w swoich utworach odrzucił. Jego muzyka to wciąż muzyka klasyczna, ale nie taka sama. Na tamte czasy jego praca była bardzo nowoczesna, idealnie odwzorowująca pędzącą technologicznie naprzód Europę i dekadenckie, pełne obawy nastroje społeczeństwa. Na końcu XIX wieku muzyka nie była tak powszechna jak dziś i kompozytor, który chciał tworzyć „muzykę meblową” uchodził za dziwaka. Muzyka Satie bawi się słuchaczem, nagłe zmiany linii melodycznej, spowolnienia, jak halucynacje, i przyspieszenia tempa, zmiany nastrojów. Obu panów, Satie i Sakimoto, charakteryzuje pewna konsekwencja- modulowane pianino. Pomimo ogromnej ilości różnych zabiegów muzycznych, można te utwory nucić! Mroczne i tajemnicze dzieła Satie pasowałyby idealnie jako tło do VAGRANT STORY, np. w momentach gdy Riot biegnie przez podziemne pełne rozkładających się zombie, demonicznych harpii, lalek nawiedzonych duchami dzieci. Oboje wzięli sobie za bazę muzykę romantyczną (Beethoven, Chopin, Wagner, Verdi), orkiestralną, pełną fantazji i nieskrępowanej swobody i stworzyli coś własnego, rozpoznawalnego. Mało tego Satie zaczynał komponować na maszynach parowych i, wtedy jeszcze raczkujących, elektrycznych. Musicie wiedzieć, że Sakimoto początkowo współpracował z grupą electropopową i sam utrzymuje, że ogromny wpływ na niego miało stare utwory Yellow Magic Orchestra i rock progresywny! Satie i Sakimoto połączyli muzykę orkiestralną i klasyczną z zaawansowaną techniką, tworząc coś niezwykłego, połączenie sztuki z technologią.

          Już w VAGRANT STORY wiedziałem, że już zawsze będę miał w głowie pewne utwory. „Undercity”, „Snowfly Forest”, “Abandoned Mines level 2”- nakreślają klimat miejscówki jak rzadko które utwory w grach. OST w nim jest mroczny, tajemniczy, bardzo mistyczny. W TACTICS’ie, motyw z menu drużyny chyba każdy, kto przeszedł tą grę ma wryty w mózg. OST tutaj jest jak przystało na charakter gry, bardzo pompatyczny, doniosły, wręcz wojskowy (w końcu bohaterowie, to dowódcy armii, władcy czy żołnierze lub, nomen omen, bohaterowie), oddający ducha średniowiecznej wojny, jednocześnie pełen sentymentu, smutku i poczucia walki do ostatniej kropli krwi. Motyw przewodni z TACTICS ADVANCE’a mimo, że w słabej jakości (GBA), wpada raz dwa w ucho dzięki swej lekkości i beztroski. Co ciekawe, OST’a z ADVANCE’a, Sakimoto nagrał wraz z Uematsu, ten natomiast nagrał później jeszcze instrumentalną i remasterowaną wersję wybranych pozycji z tego OST’a- wyobraźcie sobie co musiał czuć Sakimoto, to tak jakby Twój ulubiony zespół/wokalista, nagrał napisaną przez Ciebie piosenkę!

          Kolejna cecha twórczości Basiscape, to filmowość- nieraz, gdy ktoś przychodził do mnie pytał szybciej „Co oglądasz?” niż „W co grasz?”. Słychać to zwłaszcza w pozycjach otwierających dany tytuł. Sam Sakimoto powiedział, że to ich tworzenie sprawia mu największą frajdę- może w ten sposób określić w przeciągu paru minut klimat gry, co czeka gracza; wzorem twórców muzyki filmowej ma jakiś motyw przewodni i używa go w różnych aranżacjach na przestrzeni dzieła, tutaj, gry. Jednak to OST z FFXII, jest najbardziej różnorodny i w nim można usłyszeć jak doskonale wczuwa się w klimat sceny, jego wszechstronność- to kwintesencja Basiscape. Mamy utwory pompatyczne, pełne patosu (jeden z moich ulubionych Sochen Cave Palace), co zawsze można było znaleźć w Ivalice, jak i także utwory wypełnione mrokiem, złem (np. Feywood), to już wizytówka Ivalice. Są też lekkie i rozluźniające pozycje, zwłaszcza te w miejscach wypełnionych roślinnością- sam Sakimoto powiedział, że to m.in. je pisał z największą przyjemnością, zwłaszcza motyw z Cerobi Steppe, który Sakimoto lubi z tego soundtracka najbardziej. FFXII, to wielka podróż i zwiedza się mnóstwo różnych miejsc i tak samo mamy z muzyką idealnie to odwzorowującą. Podobnie ma się sytuacja jak z Yoshidą- Basiscape użyli flagowych nut z Fajnali jak np. Prelude, Chocobo Theme czy kultowe już fanfary (które mam oczywiście ustawione na dźwięk sms) i nadał im nowego, pasującego do Ivalice charakteru.

          Sakimoto i Iwata, to jedni z tych twórców muzyki do gier, których dzieł nie sposób pomylić z niczyimi innymi. Podobnie jak w przypadku Yoshidy, także w przypadku Basiscape zainteresowałem się innym artystą, a dziś jest jednym z moich ulubionych (piszę o Satie). Wyrobili sobie już markę, swoją wręcz maniakalną chęcią perfekcji i jednocześnie charakterystycznym dla siebie tonem, szlifem. Kocham Ivalice za ich muzykę, tak różną, a jednak tak podobną do siebie w każdej z części cyklu. Ponownie widać, a raczej słychać podobieństwa, tym razem ścieżek dźwiękowych z VAGRANT STORY, FFXII, TACTICS’ach- można wymieszać je wszystkie i zrobić konkurs” z jakiej to gry utwór” i nie byłby to konkurs łatwy.


         Dziś z zasad mamy krótką lekcję mianowicie o zasięgu i efekcie wyjątkowych broni dystansowych, jakimi są łuki. Mają one ciekawy wzór na swoistą parabolę mianowicie 5 + [(Wysokość pola atakującego - Wysokość pola celu) / 2]. Oznacza to, że zasięg zwiększa się o jedną kratkę na każde dwie kratki różnicy w wysokości, jeśli jest się wyżej niż cel i zasięga zmniejsza się o jedną kratkę na każde dwie kratki różnicy w wysokości, jeśli jest się niżej niż cel. W skrócie- im wyżej stoi postać, tym dalej można strzelić łukiem. Kolejna ważna zasada: postacie rasy moogle są na tyle małe, że dwa moogle z jednej drużyny z powodzeniem mogą zajmować jedną kratkę. Postacie nieumarłe po tym jak zostaną znokautowane, czyli ich HP osiągnie 0, mogą z 50% szans powstać z 50% HP. Spójrzmy na zdjęcie poniżej: Drużyna walczy z nekromantą nu mou, który na terenie cmentarza, przywołał kilka zombie, ducha i jednego, nieumarłego minotaura! Drużyna postanowiła się rozdzielić: od zachodu rodzeństwo moogle'i gładzi zombiaki zaklęciami, od wchodu viera zasypuje strzałami zombie minotaura przy obstawie seeq i bangaa. Drużyna musi się spieszyć- z grobowca na wschodzie cmentarza, za 23 CT wyjdzie kolejny zombie minotaur!


Przyjrzyjmy się odpowiedziom na pytanie karty Rydwanu:" Czym jest zwycięstwo?" I tu znów mamy ciekawą sytuację i remis! Po 40% na Ochrona Towarzyszy oraz Zakończenie walk. Okazuje się, że nasz bohater nie jest krwiożerczy i bardziej zależy mu na drużynie niż na Zagładzie przeciwników. Każde kolejne odpowiedzi tworzą nam coraz ciekawszego F.F.T. Jeśli chodzi o konkurs na imię i na formację, póki co wyklarowali się już faworyci, ale mamy jeszcze tydzień na ogłoszenie zwycięzcy:)


Dziękuję za Waszą uwagę i na kolejny rozdział zapraszam za tydzień!:)

PS. Mały bonus, tak wyglądała pierwsza tabelka, w której obmyślałem dostęp job'ów dla ras:)

Rozdział Pierwszy. Rozdział Drugi. Rozdział Trzeci. Rozdział Czwarty. Rozdział Piąty, Rozdział szósty

Oceń bloga:
13

Karta 9. Pustelnik. "Mędrzec podzieli się z Tobą swoją wiedzą, jaki chcesz poznać sekret?"

Tajemnicę zdrowia
38%
Tajemnicę zwycięstwa
38%
Tajemnicę ludzkich serc
38%
Pokaż wyniki Głosów: 38

Komentarze (9)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper