Kolekcjonerem chciałbym być - Wrzesień 2019

BLOG
423V
Kolekcjonerem chciałbym być - Wrzesień 2019
Duckingman | 30.09.2019, 19:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

We wrześniu miałem okazje ograć dwa tytuły ze znanych serii które w recenzjach zdobywały tak bardzo wysokie oceny jak i bardzo niskie przez co na metacritic.com uzyskały średnią poniżej 70 punktów. Ja zdecydowanie należę do grupy której oba tytuły przypadły do gustu.

Najważniejsze wydarzenie września: Skończyłem Toukiden Kiwami. Wreszcie mogę napisać moje wrażenia po przejściu tej gry, a są one bardzo pozytywne. Poza tym tak jak napisałem we wstępie miałem okazję zagrać w dwa moim zdaniem bardzo dobre tytuły które w wielu recenzjach były mieszane z błotem. Moim zdaniem niesłusznie. Zresztą ta sytuacja dotknęła wiele tytułów na Vitę. Wiele gier na tą konsolkę ma sporo ocen bardzo wysokich i jednocześnie bardzo niskich. Zastanawiam się czy na te oceny w dużej mierze nie miało wpływu samo podejście recenzenta do Vity. Ktoś kto oczekiwał po Vicie gier z dużych konsol istotnie mógł być zawiedzony odsłonami ulubionych serii na Vicie. Kto jednak zdawał sobie sprawę z ograniczeń tej kieszokonsolki raczej z poziomu wykonania gier powinien być zadowolony bo w momencie ich wydania trudno znaleźć lepsze propozycje w danym gatunku na handheldy.

44. Resistance: Burning Skies
Kupiony w lokalnym sklepie z używanymi grami za 40 zł. Będzie zapewne bardzo kontrowersyjnie i posypią się na mnie gromy ze strony fanów serii Resistance, ale trudno. Biorę to na klatę ;) Burning Skies to pierwsza gra z serii Resistance która nie tylko mi się podobała, ale wręcz wciągnęła. W końcu fabuła była interesująca. W końcu gameplay mnie nie odrzucił. Próbowałem grać w jedynkę, ale po godzinie dałem sobie spokój bo mechanika gry nie przypadła mi do gustu, a i fabuła nie zapowiadała niczego ciekawego. Przeszedłem jedynkę bo choć fabuła była miałka to gameplay dawał radę. Do trójki jednak już nie podszedłem bo FPSów na rynku jest tak wiele, że szkoda tracić czas na słabą serię. Do odsłony na Vitę podchodziłem jak do jeża i gdyby nie rozpoczęcie zabawy w kolekcjonowanie gier na tą konsolkę pewnie nigdy bym jej nie sprawdził. Na całe szczęście w grę zagrałem. Dla mnie to najlepsza część z serii Resistance. Fabuła przyjemna. Może nic wielkiego, twist z połowy do przewidzenia, ale nadal na tyle ciekawie by trzymać mnie przy kieszokonsolce przez dłuższy czas zamiast kilkuminutowych posiedzeń jak to zwykle bywa u mnie. Gra również moim zdaniem ma odpowiednią długość. Liżąc ściany celem znalezienia wszystkich znajdziek rozegranie kampanii zajmuje jakieś 9 godzin. Zapewne biegnąć na pałę przed siebie (co nie jest trudne bo przeciwnicy sterowani są raczej przez słabe AI i nadrabiają ilością) pewnie idzie ten czas skrócić do 5-6 godzin. Biorąc pod uwagę po ile ta gra teraz chodzi nie jest to zły czas. O multi natomiast nic nie napiszę bo już nie działa. Trochę szkoda bo serwery od Killzone i CoD cały czas są utrzymywane, ale widocznie mało osób w niego grało. Oczywiście uniemożliwia to wbicie platyny. Ode mnie 7/10. Nie jest to ex dla którego warto kupić Vitę, ale jak już się ją ma to warto ten tytuł sprawdzić.

45. Batman: Arkham Origins Blackgate
Używka kupiona na Allegro za 55 zł. Najpierw trochę historii bo to tłumaczy mój odbiór tej gry. Arkham Asylum uważam za grę świetną. Miała pewne bolączki jak wymuszanie biegania w kółko po tych samych lokacjach, ale mimo to bawiłem się przy niej bardzo dobrze. Spokojnie dałbym tej grze 8, albo nawet 9/10. Potem sięgnąłem po Arkham City i się męczyłem. Otwarty świat w mojej opinie tej grze się bardzo źle przysłużył. Po Origins oraz Knighta już nie sięgnąłem. Teraz miałem okazję ograć Blackgate i bawiłem się równie dobrze co przy Asylum ponieważ ku mojej radości porzucono pusty otwarty świat na rzecz ponownego zwiedzania zamkniętych lokacji. Niestety nie skopiowali z Asylum tylko to co najlepsze, ale również to co najbardziej raziło czyli nadal jest masa biegania w kółko po tych samych lokacjach. Zwłaszcza w ostatniej misji bardzo to razi i moim zdaniem była ona kompletnie zbędna. Bez niej pewnie dałbym wyższą ocenę. Widać na siłę starali się wydłużyć rozgrywkę bo dzięki temu jednokrotne przejście gry zajęło mi 11 godzin, a w teorii grę trzeba przejść trzy razy by poznać wszystkie możliwe zakończenia i zebrać wszystkie ukryte w grze znajdźki (przy czym z tego co czytałem różnice są tylko w tej nudnej końcówce). Jeśli chodzi o przejście z 3D do 2.5D w sytuacji gdy dochodzi do walki i przeciwnicy atakują nas wyłącznie z dwóch kierunków bardzo wyraźnie widać różnicę w gameplay'u. Nadal jednak oklepywanie niemilców jest niebywale przyjemne bo zachowano mechanikę walki z dużych odsłon. Natomiast podczas penetrowania lokacji gra została tak sprytnie zaprojektowana, że tego ograniczenie już się nie czuje. Ode mnie tytuł ten otrzymuje 8/10 i polecam zapoznać się z nim osobą którym tak jak mi przypadło do gustu Arkham Asylum, ale nie potrafiły dobrze się bawić w kolejnej odsłonie. Nie wiem tylko czy dobrym wyborem byłoby ogrywanie tego tytułu na stacjonarnych konsolach bo to zdecydowanie produkcja skrojona pod handhelda i na nim powinna być ogrywana bo na tle gier na stacjonarne sprzęty wypadnie po prosto średnio.

A na koniec wspomniane na początku wrażenia po ukończeniu Toukidena.

31. Toukiden Kiwami
Nawet nie chcę pisać ile mam na liczniku rozegranych godzin w tym tytule. Gra jest ogromna. Podstawka to gra fenomenalna która dodatkowa zachwyca graficznie na Vicie (choć paleta barw jest jakaś dziwna, jakby jakiś mało naturalny filtr został na to nałożony), a fabuła to jak zwykle w produkcjach Japończyków dobrze poprowadzona historia z masą twistów fabularnych. W dodatku same walki, które są osią całej gry, sprawiają masę satysfakcji z pokonywania coraz silniejszych demonów. Dla mnie to jeden z najlepszych tytułów jakie dotąd poznałem na Vicie i dobrze się stało, że ostatecznie został przeportowany na duże konsole bo ta gra powinna się równie dobrze sprawdzić podczas kanapowego grania, jak i podczas grania w autobusie. Zwłaszcza, że niektóre walki potrafią zając blisko godzinę. Ode mnie sama podstawka otrzymuje notę 9/10. Jednakże Kiwami to wersja podstawowa rozbudowana o dodatek równie wielki jak sama podstawka i nie sprzedawany oddzielnie. Czy zatem jest sens kupowania czystej podstawki czy lepiej ją pominąć i brać pod uwagę wyłącznie wydanie rozszerzone? Mam co do tego mieszane odczucia. Fabularnie dodatek nadal jest świetny, a zwroty akcji są jeszcze bardziej nieprzewidywalne i zaskakujące niż w podstawce. Niestety ta gra przede wszystkim jest o walce z demonami, a tutaj niestety już jest średnio. Twórcy wyraźnie nie potrafili utrzymać przyjemnego wzrostu siły demonów do coraz silniejszych postaci graczy. Same pomysły na demony też im się chyba skończyły bo wiele misji w dodatku to wariacje w stylu: wbiegnij na arenę i zabij dwa znane Ci już demony na raz, lub wbiegnij na arenę i zabij trzy znane Ci już demony jeden po drugim. To zresztą nie tylko problem z wkradającą się nudą, ale w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że siłą postaci tak odskoczyłem od siły demonów, że właściwie nie patrząc na ekran i wciskając w kółko trójkąt mogłem pokonać większość przeciwników. Bardzo słabo. Ostatecznie z dodatku nie wykonałem wielu misji. W ostatnim rozdziale już właściwie brałem się tylko za kluczowe misje dla fabuły tak by poznać ją do końca. Sam zatem dodatek oceniłbym na 7/10 ze względu na świetną fabułę, ale słabe walki. Jeśli ktoś na pierwszym planie stawia gameplay raczej nie warto polować na edycję Kiwami jeśli dużo taniej można kupić wersję podstawową. Całościowo jednak ze względu na poziom wykonania podstawki wystawiam tej edycji notę 9/10 bo dodatek w żadnym razie nie psuje przyjemności jaką czerpałem z podstawowej kampanii.

Toukiden ukończony więc czas na kolejnego japońskiego molocha :) Na razie nie zdradzę co to będzie choć mam już konkretny tytuł na oku. Napiszę o nim w październiku :D

Oceń bloga:
16

Komentarze (24)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper