Mój najlepszy duet w grach video

BLOG O GRZE
670V
Mój najlepszy duet w grach video
Mauy_44 | 10.03.2018, 17:42
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam wszystkich. Będzie to mój debiut na PPE, jeżeli chodzi o notki dlatego jeżeli mogę to proszę o wyrozumiałość :D. Jakiś czas temu napisałem tekst, który zadedykowałem wówczas moim przyjaciołom przez pewną sytuację, o której nie chcę tutaj wspominać. Teraz chciał bym podzielić się tym tekstem z Wami - czytelniczkami i czytelnikami PPE. Życzę miłego czytania i oczywiście dziękuję za wszystkie komentarze.

Poniższy tekst nie zawiera żadnych spojlerów odnośnie fabuły produkcji w nim wymienionych. To, że po ukończeniu danej produkcji zobaczysz napisy końcowe to nie spojler.

Tekst będzie o moich najlepszych duetach wszech czasów. Growych oczywiście bo o realnych może jeszcze przyjdzie mi napisać (jak Bóg da).

Odkrywczym nie będzie, że podstawą tego wpisu będzie traktowanie o produkcji studia Naughty Dog - The Last of Us. Produkcja, która zmieniła w pewnym stopniu moje życie - jego postrzeganie i sposób patrzenia na relacje między ludzkie. Jest to podobne do doświadczenia, po którym długo nie potraficie myśleć o czymś innym. Efekt przeżycia czegoś ważnego i jednocześnie późniejszy powrót do szarej (przynajmniej w moim przypadku) rzeczywistości, zarówno po obejrzeniu danego filmu bądź ukończeniu danej produkcji - czytaj gry. Ważnej i wartej naszej uwagi oczywiście. Twór ten zapadł mi w pamięć nie tylko ze względu, iż jest to pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się gracza. W tamtym czasie podchodziłem do obrony inżynierskiej i bardzo mocno walczyłem z samym sobą, żeby zagrać w grę dopiero po obronie a nie w dniu premiery. Premiera miała miejsce 14 czerwca, obrona zaś 1 lipca 2013 roku. Grę zakupiłem oczywiście w dniu premiery, jednak proces od-foliowania i odpalenia nastąpił w tym samym dniu kiedy byłem już posiadaczem dyplomu. Wtedy... byłem szczęśliwy i smutny jednocześnie - emocje wzięły górę.

Ellie-Joel- Mały

Prolog w The Last of Us to moje osobiste największe otwarcie dzieła jakie widziałem w grach video. Mógłbym tutaj wygłosić długi monolog o tym jak God Of War 3 rozwalił system swoim otwarciem ale to dwie różne produkcje - dwie wyjątkowe, najważniejsze i ponownie (obowiązkowe). Do God of War wrócimy-rzecz oczywista bo Kratos to mój przyjaciel, dzięki któremu nie boję się pójść do piekła. (nie musisz rozumieć tej alegorii). Wracając do Ostatnich z Nas - początek to coś co od razu uświadomi Wam, że macie do czynienia z opowieścią dojrzałą, chwytającą za serce i zmuszającą człowieka do głębszych przemyśleń. Chcąc uniknąć jakichkolwiek spojlerów nie będę tutaj streszczał fabuły gdyż (ponownie) myślę , że każdy fan wirtualnej rozrywki, wie o jakim utworze jest mowa. Wspólna podróż z Ellie, przeżywanie ciężkich chwil to coś co zapamiętam do końca życia. Dlaczego ? Ano dlatego, że w swoim życiu starałem się obejrzeć i przeanalizować (czasem wielokrotnie) wszystkie najważniejsze filmy z ostatnich 30 lat. Mowa oczywiście o klasykach kina, które nie służą tylko do ''obejrzenia'' a Są motywem ''przewodnim'' naszego życia bądź bywają często przytaczane przy ważnych rozmowach.W przypadku The Last of Us różnica z ''przeżywania'' wynikała z tego, że jako ja, mogłem uczestniczyć w tej podróży, nie w sposób bierny ale i czynny - czyli ogólnie grając i przeżywając (zamysł twórczości Davida Cage'a, do którego także wrócimy). Ellie i Joel to mój najważniejszy growy duet z jakim miałem przyjemność przemierzać postapokaliptyczny świat. Za najważniejszą produkcję studia (w mojej opinii) Naughty Dog odpowiedzialny był mój osobisty największy autorytet światowego gamedevu. Neil Druckmann - chciałbym być taki jak Ty.

Zawsze będziemy przyjaciółmi i nigdy o Tobie nie zapomnę - rzekła Elizabeth do Małego

Do momentu premiery The Last Of Us moim najlepszym kompanem w ciężkiej i wymagającej podróży była Elizabeth z Bioshock Infinite. Produkcja najwyższych lotów z naciskiem na związanie emocjonalne z drugą osobą (tego chyba też przedstawiać nie trzeba). Nie mogłem nie wspomnieć o tej wybitnej produkcji i gdyż Infinite to tytuł, który sprawił, że czytałem interpretacje jego zakończeń w nieskończoność. Biologiczny Szok : ''Nieskończoność'' to coś co na nowo zdefiniowało naszego ''growego'' towarzysza, sprawiło, że człowiek grając samemu nie czuł sie samotny w zwiedzaniu świata. Pięknego i oryginalnego zarazem. Miałem wrażenie, że chęć pomocy i strach o drugą osobę działał obustronnie.

Wirtualny Kajtek - czyli chwile z ostatnim opiekunem

Będąc samotnym człowiekiem fajnie gdy chociaż ma się w swoim życiu futrzanego kompana, któremu nie musimy tłumaczyć co i dlaczego w naszym życiu się nie udało. Jaki by on nie był - nikt nie jest idealny. Mowa oczywiście o utworze, którego tytuł brzmi : The Last Guardian. Podróż, której także nigdy nie zapomnę. Produkcja powstawała bardzo długo, przeżyła generację, na którą pierwotnie miała powstać ale koniec końców zrewolucjonizowała ''zwierzęcą'' sztuczną inteligencję w grach video. Warto było czekać i doczekać się tego arcydzieła (Port początkowo zmierzał na konsolę PlayStation 3, finalnie, po latach pojawił się jednak na PS4). W trakcie podróży niewiadomego celu, którą przebywamy z futrzanym, wielkim stworem, podobnym do gryfa, obserwujemy jak rodzi się przyjaźń między głównym bohaterem a stworzeniem. Dokładniej rzecz ujmując, jak rodzi się nasza przyjaźń z Trico bo to właśnie ta relacja wywoła u nas wiele skrajnych emocji. Wzajemna pomoc podczas gdy On chroni nas przed niebezpieczeństwem/uzupełnienie kiedy to my staramy się ochronić Go, przed tym, czego zwyczajnie się boi. W każdym momencie możemy go pogłaskać jak psa czy wspiąć się po Jego obrośniętym w pióra futrze by przemierzać kolejne magiczne i nostalgiczne (Shadow Of The Collosuss, Ico) lokacje na Jego grzbiecie - magia, z której Fumito Ueda powinien być dumny.

Podróż zwana zwykłą codziennością

Przemierzając świat i pokonując kolejne przeszkody z Trico miałem jedną obawę - ta podróż kiedyś dobiegnie końca gdyż w końcu dojdziemy do celu. Domyślałem się, że pojawią się łzy bo jakby się to nie skończyło i czego bym nie zrobił to i tak rozstanę się z moim przyjacielem, którego tak bardzo pokochałem i przyzwyczaiłem się do Niego.Napisy końcowe każdej produkcji zawsze muszą nastąpić.

Dziś mogę porównać The Last of Us, Bioshock Infinite i The Last Guardian do mojej ostatniej podróży. Podróż trwająca 2 lata, w gronie ludzi, którzy z biegiem czasu stali się ważnymi dla mnie osobami, przyjaciółmi. Porównując Tę przygodę do wyżej wymienionych produkcji wysnuwa się jednak jeden smutny wniosek a raczej różnica. Tej przygody nie mogę przejść ponownie. Możliwe, że doczeka się kontynuacji ale jak to zwykle bywa nie będzie to sequel kompletny. Podróż, która zmieniła moje życie, żyłem i nie chciałem aby się skończyła.

Pojawiły się łzy.

 

Oceń bloga:
23

Komentarze (47)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper