Moje 20 lat z Cukrzycą

BLOG
906V
Moje 20 lat z Cukrzycą
Mauy_44 | 20.07.2019, 16:34
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Pośród gier.

Witam wszystkich. To już 20 lat razem.

Dziś chciałbym podzielić się z Wami tekstem, który będzie traktował o pewnych ważnych wydarzeniach z mojego życia, którym przez cały ten okres dwudziestu lat towarzyszyły wszystkie kolejne, pojawiające się generacje oraz arcydzieła. Gry, które w tamtym czasie (a szczególnie na początku choroby) okazały się bardzo pomocne, można powiedzieć, że były jakąś częścią terapii.

Ktoś może uznać, że ten wpis nie pasuje do tego miejsca (jak z resztą większość moich wpisów), jednak jeżeli piszę już coś ważnego to publikuję to właśnie tutaj. Dzisiaj też spróbuję. Mam nadzieję, że warto będzie dobrnąć do końca. Jest to jeden z fragmentów mojego ostatniego, ''lietrackiego'' dzieła, które się tworzy. Owa ostatnia twórczość skierowana będzie tylko do najważniejszych Osób mojego życia (ot taki mały exclusive). To zamknięty zbiór liter ale dziś podzielę się z Wami jednym z jego fragmentów, który w swoich wspomnieniach zawiera pewne growe tematy - może dlatego zdecydowałem się opublikować go tutaj. To mały, wycięty fragment historii, który w tym roku obchodzi swój dwudziesty jubileusz. Zapraszam więc na wielkie streszczenie pewnej cząstki rozdziału tego czegoś,  czego nie umiem zamknąć. Nazywam to Omegą. Mój symbol Nadziei i Wojny jednocześnie. Używam ich zamiennie. Całość zamknie się kiedyś w 44 stronach życia. 

20 lat minęło

Poprzedni rok był dla mnie ważny i szczególny, bowiem w moim sercu pojawiła się Ona, sprawiając, że zakochałem się w Niej od pierwszego zobaczenia. Czemu się nie udało? nie wiem, mogę tylko się domyślać. W tej kwestii niestety nadal nic się nie zmieniło - zarówno po Jej jak i mojej stronie. Ona nie chce mnie znać a ja nadal o Niej myślę i nie zapomnę bo jest dla mnie ważna. Ale nie o tym dzisiaj.

Obecny rok to kolejna, ważna data dla mnie, z dwóch powodów. W tym roku wszystkie Majstry, z którymi się wychowywałem obchodzą swoje 30 urodziny - łącznie ze mną. Ja dodatkowo obchodzę moją dwudziestą rocznicę życia z czymś, czego od bardzo dawna nie nazywam już chorobą - mowa o Cukrzycy.

Był rok 1999, pewnego upalnego lata, mimo mocnego lineupu PlayStation znalazłem czas by odejść od konsoli. Podczas jazdy na rowerze zasłabłem i zaliczyłem glebę. Jakoś w tym wszystkim udało mi się dotrzeć do domu. Męczyło mnie wtedy ogromne pragnienie (dziś porównałbym to do kaca mordercy po grubej imprezie, któremu towarzyszą kosmos zawroty głowy). Późniejsze pogorszenie ogólnego stanu zdrowia i wizyta pogotowia w domu dość szybko stwierdziła problem ze stężeniem glukozy we krwi. Nie pamiętam liczb ani tego czy była to hipo czy hiperglikemia. Ze względu na duże pragnienie wody raczej to drugie. Szybka diagnoza mistrza ceremonii - to cukrzyca - usłyszałem piąte przez dziesiąte. Jedziemy do szpitala. Mały wchodzi na oddział.

Drugi z nas

O samej chorobie miałem już wtedy pojęcie, gdyż w klasie był jeden typo,  który zmagał się z tym czymś od urodzenia.  Pamiętam dobrze początek jak trafiłem do szpitala na dość długi okres czasu. To czas, kiedy miałem już ograne kilka ważnych tytułów piątej generacji (w tym 3 części Crasha Bandicoot'a a przecież w tamtym roku, podobnie jak dzisiaj - 20 lat później oczekiwałem nadejścia/powrotu Crash Team Racing...). Jak to w życiu bywa wszystko zmieniło się w przeciągu jednej chwili. Wtedy dla małego człowieka był to dramat. Zastrzyki i brak możliwości spożywania posiłków w normalnym, życiowym trybie. Dodatkowo wszystko trzeba było ważyć i podawać na każde jedzenie - słabej jak na tamten okres generacji insulinę. Koniec świata? trochę tak. Chyba najbardziej przez to, że na horyzoncie wiły się ogromne zmiany. Dosłownie wszystko, całe beztroskie życie miało się skończyć.

Dziś inaczej na to patrzę. Tak po prostu miało być a pojęcie dramatu to dla mnie inna kwestia, która dzieje się o wiele lat później. Wracając do wątku, między mną a moim kumplem z klasy była pewna istotna różnica. Coś na wzór The Last of Us. On podobnie jak Ellie narodził się już w tym świecie z zepsutą trzustką, więc nie mógł wiedzieć tego jak żyło się inaczej. Ja podobnie jak Joel pamiętałem świat sprzed epidemii (10 lat byłem całkowicie zdrowy). Lecieliśmy na czymś, bez czego dziś cukrzyk nie ma prawa bytu - mowa oczywiście o insulinie. Pamiętam również bujdy lekarzy, że gdy będę dbał o siebie i pilnował wszystkiego jak trzeba to dojdzie do remisji a ja wrócę do pełnej sprawności. Mając zaledwie 10 lat wiedziałem z miejsca, że to kłamstwo a cukrzyca to coś, co zostanie ze mną do końca życia.

W tym wszystkim najbardziej obawiałem się powrotu do szkoły, podczas gdy moja mama bała się mojego powrotu do domu i czy damy sobie z tym radę. Masa szkoleń jak postępować, diety i inne dziadostwa. To wakacje, przez które cały czas myślałem, czy się w tym odnajdę i jak odbiorą mnie inni - również moje majstry. W tamtym czasie w całej szkole było nas tylko dwóch i raczej nikt nie ogarniał o co w tym chodzi. Można powiedzieć, że zachorowałem na cukrzycę kiedy nie było to jeszcze modne (śmiech). Dziś, 20 lat później to już chyba choroba cywilizacji a ja czuję się jakbym był zdrowy. Poza tym, że zapodaję sobie insulinowego boosta, bez którego nie wyobrażam sobie kolejnego dnia.

Nieodwracalne zmiany

To takie, o których rymuje blisko 2 dekady później Kaliber 44. Poza ogromnymi zmianami w tym wszystkim nie zmieniło się jednak jedno - moja pasja do gier video i konsol. Od najmłodszych lat interesowałem się grami. Chyba to najbardziej pozwoliło mi przetrwać wtedy ten ciężki, początkowy etap. Jakie to były lata - każdy pamięta. Mieliśmy dostęp do masy tytułów a ja z racji tego, że w początkowej fazie choroby często zostawałem w domu nie idąc do szkoły - miałem dużo czasu na granie w ogrom tytułów, które były mi dostarczane przez najbliższych. Nie wiem czemu, może celem tego, żebym mniej myślał o tym co mi się stało. Późniejsze, dość częste hospitalizacje to już również inny poziom. Mały i wizyta na oddziale to nieodłączny duet konsoli i człowieka. Malutki Tv, początkowo PSOne, później następne generacje sprawiały, że czas leciał szybciej a na oddziale było się ''gościem'' ze słodką krwią i fajną pasją.  Gry pomagały nie tylko mi ale również smutnym osobom, które po prostu przyszły popatrzeć na gameplay w wykonaniu małego człowieka. Dzięki temu, że na oddziale miałem znajomą pielęgniarkę również nie obowiązywała mnie żadna pora nocna. Pamiętam wiele tytułów, w które wtedy się zagrywałem. Dziś odpalając je po latach mam przed oczami ciemność, szpitalną salę i 20 lat młodszego, wystraszonego małego człowieka, który jeszcze wtedy nie wiedział, że wszystko to co się dzieje jest przeznaczeniem, w które zawsze będzie wierzył.

Hipo/Hiper Mauy

Podejmując temat Cukrzycy trzeba wspomnieć tutaj o dwóch ważnych pojęciach - hipoglikemii oraz hiperglikemii. Mówiąc najprościej jest to znaczny, niebezpieczny spadek lub wzrost poziomu cukru. Ostatnimi czasy nękają mnie zamiennie a ich dynamika sprawia, że czasem po prostu nie ogarniam tego co dzieje się wokół. Odlot. Tak nazywam potocznie potężne spadki poziomu cukru - te są znacznie bardziej niebezpieczne. Wywołuje je wiele różnych powodów, sytuacji (pozytywnych jak i negatywnych). Często to po prostu niedopasowanie dawki insuliny, nałożenie się ich działań, wysiłek itd.

U mnie dodatkowo efekt ten znacznie potęgują mocne, piękne wrażenia. Zawsze gdy jestem świadkiem Czegoś wyjątkowego mówię, że zaraz odlecę bo spadnie mi cukier. To dziwne, fajne uczucie, kiedy wiesz, że za chwilę cukier zacznie znacznie znikać z twojego obiegu. Mówiąc o tych wrażeniach mam tutaj na myśli przykładowo otwarcie ''The Last Of Us'', ''God of War 3'', ''Incepcję'' Nolana czy zobaczenie Tej jednej, jedynej, pięknej niewiasty o równie pięknym jak Ona imieniu D<3. Szkoda, że nie chce mnie bardziej poznać. Może wtedy nie skreśliła by mnie od razu na starcie.

Pierwsze zagięcie czasoprzestrzeni

Pamiętam swoją pierwszą podróż do ''tamtego świata''. Miało to miejsce przy okazji ogrywania, wspólnie z szanownym przyjacielem Kubalą - Metal Slug X Na PsOne. Widocznie giera zrobiła na mnie tak piorunujące wrażenie a może... podałem sobie insulinę i zagrany w co-opie  nie zjadłem obiadu. Nie pamiętam. Jakimś cudem obyło się bez wizyty pogotowia bo czasem cukrzyk ma resztki świadomości i otaczają go ogarnięci ludzie - wtedy szklanka coca-coli załatwia sprawę. W głębokich stanach następuje swoista, wspomniana ''Incepcja'' Nolana. Dosłownie i w przenośni.

Przez całe późniejsze życie (do dzisiaj) wielokrotnie zdarzało mi się być już prawie po drugiej stronie i widzieć różne wariacje światów (wiadomo to złe i nie ma się czym chwalić). Często ratowali mnie przyjaciele (Dzięki Kubala - lecę Ci życie albo parę żyć, oddam w Mario). Na szczęście rzadko ratowała mnie wizyta pogotowia. Nie wiem jak to działa i czemu zawsze jakoś udawało mi się wrócić do rzeczywistości. Będąc w niektórych miejscach/światach chciałem po prostu tam zostać, jednak wtedy nie poznałbym ważnych ludzi czy też nadchodzących generacji i arcydzieł. Dziś wiem, że kiedyś stamtąd nie wrócę. Opcja szybkiej podróży między światami skończy się gdy w pewnym momencie zabraknie tej ostatniej resztki cukru w organizmie. Smutne ale prawdziwe.

Istnieje jeszcze jazda w drugą stronę, czyli wysoki poziom cukru. Jest dla mnie mniej niebezpieczny. Sprawia, że fatalnie się czuję, chce mi się pić i jestem rozdrażniony. Dłuższe przebywanie na wysokich obrotach również ma swoje nieodwracalne konsekwencje, dlatego trzeba uważać i znaleźć harmonię. Gdy w życiu pojawiają się problemy, bardzo ciężko zejść mi do w miarę normalnych wartości. Ratuje wtedy zimna insulina, która krążąc w obiegu jest równie dobra, co zimny browar w upalne lato.  

Nowa generacja słodkiego świata

Lata leciały, z chorobą radziłem sobie już całkiem nieźle, mimo, że obecne wynalazki ''mieszanek'' insulin pozostawiały wiele do życzenia. Stałe godziny dawek, stałe odstępy czasowe pomiędzy dawkami - to wszystko rodziło problemy, które (podobnie jak w dzisiejszych czasach) mogło rozwiązać jedynie nadejście nowej generacji.

Tym czym było dla mnie przejście z PsOne na Ps2 - ogromnym przeskokiem  w rozwoju cukrzycy było pojawienie się dla mnie dwóch przełomowych roztworów insulin - Humalog i Lantus (szczególnie tej drugiej, która na tamte czasy okazała się mega droga ale była dla mnie wielkim przełomem i do dzisiaj ją stosuję. 4kHDR i 60 klatek płynące w żyłach, wzajemnie się uzupełniając. Koniec trzymania się stałych godzin, jedna baza na całą dobę i Humalog na jedzenie. Taka nowa gra plus. Chcesz jeść? spoko, zapodaj sobie odpowiednią dawkę i jedz do woli. Pojawiły się również pewnego rodzaju pompy insulinowe ale wydaje mi się, że do dzisiaj wygoda korzystania z nich pozostawia wiele do życzenia. Poza tym cena, za którą można było kupić 2 nowe, obecne na tamte czasy(PS2/Xbox) generacje konsol. Już wtedy jako pasjonat wirtualnej rozrywki wiem jaką podjąłbym decyzję. Zdrowie jest ważne ale.. pasja związana z grami to...w pewnym stopniu dzisiaj moje życie, konkretnie praca. Prawdziwa rewolucja przyszła do mnie kilka lat później. Kiedy stałem się Androidem w wersji 4.4.

Mój największy przełom w ''leczeniu'' cukrzycy nastąpił w 2016 roku za pośrednictwem osobistego GameBoya (Freestyle Libre). To swoisty, cukrzycowy NextGen z prawdziwego zdarzenia. Taki mały Cyberpunk. Raz na dwa tygodnie zostaję zachipowany by później za pomocą GameBoya' Libre lub telefonu (NFC) móc mierzyć cukier kiedy tylko mam taką potrzebę. Bezprzewodowo, bez nakłuwania, raz za razem. Sensor, który aplikowany jest na ramieniu przesyła informacje z całego dnia, pokazując tendencję przyszłego wzrostu/spadku poziomu glikemii. Wystarczy się zeskanować za pośrednictwem telefonu lub czytnika i już wiesz na czym stoisz lub leżysz. Sensor w łapę zazwyczaj aplikuje mi mój kumpel. Można również samemu, jednak wolę ten akt pozostawić drugiej osobie. Jeżeli Ktoś umiejętnie korzysta z wyżej wspomnianej technologii może uniknąć wspomnianej Hipo czy Hiperglikemii oraz nadużywania nadmiaru insuliny. Ja lubię zimną insulinę, więc niezależnie od ogrywanej platformy przemierzam czasem różne galaktyki, zapominając zeskanować się w przeróżnych sytuacjach. Dla mnie to również urządzenie do odczytu wpływu emocji.  Przykładowo w fazie zdenerwowania strzałka zmierza ku górze - cukier ładuje się niczym rage Omega u Kratosa - to czas na insulinę. W przypadku strzałki zmierzającej w dół - już witam się z gąską. Jeśli chcę przeżyć pora na soczek. W cukrzycy najfajniejsze jest to, że zawsze jest wybór. Insulina jest swego rodzaju ''życiem'' i jednocześnie ''śmiercią''. ''Narkotykiem'', który w momencie przedawkowania może przenieść nas do Hadesu czy Nilfheim'u, w zależności od wyznawanej mitologii. Trzeba z tym uważać. Kontrolować i nie przesadzać ale po to jest właśnie Freestyle Libre.

 

Android, jednak niestety nie pozbawiony uczuć

Dziś w 20 lecie mojego istnienia z cukrzycą nie wyobrażam sobie życia bez Niej. To cząstka mnie. Zmieniła moje życie ale tak właśnie miało wtedy być. Podobnie jak w przypadku konsol - przeżyłem praktycznie wszystkie Jej generacje i różnego typu rozwiązania (mniej lub bardziej rewolucyjne). Przeżywając różne stany potrafiłbym też pewnie powiedzieć jak nie powinno się żyć z cukrzycą. Pozwoliła mi zwiedzać wszechświaty, będąc oszołomiony niedocukrzeniem. Pozwoliła mi osiągać apogeum niewyobrażalnej siły przy zawrotnych, zmiennych poziomu glikemii. Pozwoliła mi dostrzec rzeczy, na które może nie zwróciłbym uwagi. Dziś jem kebaby, piję piwo, czasami gram w gry (obecnie już mało)... więc jeżeli jakimś trafem trafisz na cukrzycę - nie przejmuj się tym. Kiedyś był to Hard, dziś to poziom Easy.

To tyle. Dziękuje wszystkim tym,  którym udało się dobrnąć do końca tej historii, jednocześnie przepraszając za błędy orto.

 

//Mały

Oceń bloga:
24

Komentarze (23)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper