Dlaczego Nintendo Switch jest dla mnie najlepszą konsolą jaka kiedykolwiek poswatała ?

BLOG
724V
user-68013 main blog image
Kuroyumu | 05.09.2022, 15:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Od jakiegoś czasu miałem ochotę podzielić się moimi przemyśleniami, jak to się stało, że kupiłem pstryka i dlaczego tak go lubię, wiec korzystając z okazji bycia na kwarantannie postanowiłem skorzystać z tej okazji i przeleć swoje myśli na monitor :) Tak więc, dlaczego Switch jest dla mnie najlepszą konsolą jaka kiedykolwiek powstała i jak to się u mnie zaczeło?

 

Od zawsze kochałem handheldy. Wizja przenośnej konsoli na której mogę grać gdziekolwiek i kiedykolwiek, rozbudzała moją wyobraźnie już za dzieciaka. Do dziś pamiętam kiedy na początku podstawówki otrzymałem swojego pierwszego Gameboy’a Color wraz z bootlegową składanką 12 in 1 na urodziny w prezencie od Taty który przywiózł mi go ze swojego urlopu na wyspach kanaryjskich. Wśród popierdółkowatach umilaczy czasu w stylu Tanki, wyścigi i piłka nożna, jedną z gier na składance było Pokemon Yellow ! Cóż to była gra! Ogromny, rozbudowany świat, setki różnorakich stworków do złapania, sekretnych znajdziek – nie mogłem uwierzyć jak tak skomplikowana produkcja może działać na „przenośnej gierce”. Grający chłopiec towarzyszył mi wszędzie, czy to wycieczki szkolne jadać autokarem czy samochodem z rodzicami, czy na przerwach w szkole razem z kolegami i wymieniając się grami. Przez długi czas GBC był moją jedyną konsolką, pamiętam, że z małą zazdrością patrzyłem później na kolegów którzy mieli Gameboy’a Advance. Jednak mimo trochę lepszej grafiki nie był to dla mnie, aż tak wielki obiekt pożądania. Prawdziwy przełom nastąpił dopiero kiedy pojawił się artykuł o Playstation Portable w magazynie CD-Action, a niedługo potem na żywo, po raz pierwszy zobaczyłem sprzęt w centrum handlowym wraz z odpaloną grą Ridge Racer. To był szok! Prawdziwa technologia przyszłości! Przecież to prawdziwe trójwymiarowe gry z dużej konsoli na urządzeniu które można włożyć do kieszeni. Wiedziałem od tamtego momentu, że muszę mieć swoje własne PSP, ale razem z kosmiczną technologią, szła również w parze kosmiczna cena, więc przez długi, długi czas mogłem o zakupie jedynie pomarzyć. Ostatecznie po kilku latach udało mi się kupić używany egzemplarz na allegro. Będąc można powiedzieć bardziej PC’towym graczem, nieznałem marek od SONY ale gdzie nie gdzie o nich przeczytalem i bardzo chciałem je ograć. Tak więc zaopatrzyłem się w przenośne God of War, Metal Gear Solid, GTA, Silent Hill i nie powiem zrobiły na mnie ogromne wrażenie i przez bardzo długi czas cieszyłem się przenośnym ogrywaniem znanych tytułów.

 

Duże konsole niestety mnie omijały tak więc przenośne granie to było dla mnie często jedynie granie. Rodzice bardzo nie chętnie słyszeli o graniu, widzieli to niestety jako dziecinna zabawę i rozpraszacz od nauki, tak więc mogłem zapomnieć o graniu w salonie na telewizorze, a mój czas na komputerze również był mocno limitowany i kontrolowany, tak więc przenośne granie było dla mnie swojego rodzajem wybawieniem, ponieważ kieszonsolke dużo łatwiej było po kryjomu przemycić czy pograć na niej nocami w łóżku.

 

Później nadszedł już czas dorosłości i bycia na swoim. Na rynku pojawiły się również 3ds i Vita i te również towarzyszyły mi w dojazdach na uczelnie i do pracy , pozwalając mi wykorzystać efektywnie i przyjemnie czas który w innym wypadku by się zmarnował. Mimo ulepszonej technologi i grafiki i wielu świetnych gier następcy DS’a i PSP nie robili na mnie aż tak wielkiego wrażenia (noo… może 3ds trochę i bajer z ekranikiem 3d :P). Taka ewolucja, ale jeszcznie nie rewolucja.

 

Wszystko zmieniło się jednak kiedy zobaczyłem pierwsze wzmianki o Nintendo NX (Pierwsza nazwa kodowa Nintendo Switch). Nie było jeszcze wówczas wiadomo co to będzie, ale pamiętam, że byłem mega podjarany i śledziłem wszystkie wiadomości, bo wiedziałem że to będzie coś dużego. W końcu pojawiła się zapowiedz i…. zbierałem szczękę z podłogi. Ogień gracza zapłonął we mnie ponownie i wiedziałem, że muszę to mieć! To nie była już kolejna przenośna konsola, o nie… to coś więcej – to prawdziwa stacjonarna konsola, na której można grać przenośne (jeżeli to ma jakikolwiek sens ;)) Tak więc kupiłem switcha na premierę razem z Zeldą i 1-2 Switch (tjaaa…)

i po prostu wgniotło mnie w fotel jak to fantastycznie wyglądało.

 

Switch to dla była mnie rewolucja. Praktycznie to pierwszy raz w historii, kiedy gry wychodziły w takiej samej wersji na konsole przenośną i stacjonarną. Oczywiście już w czasach PSP pojawiały się duże, znane marki, jednak były to zwykle odrębne, czasem uproszczone i mniejsze odpowiedniki ich stacjonarnych wersji. Oczywiście przenośne wersje miały swoje własne historie i potrafiły być mega grywalne, ale zawsze były nieco w cieniu. PS Vita miala dużych kilka portów, jednak były one raczej naprawdę kiepskie (Resident Evil: Revelations 2 które dzialalo chyba w 15 fps i wygladalo niestety paskudnie) – Technologia nie dawała jeszcze rady. Dopiero NS moim zdnaniem udowodnił, że się da. Jedynym kompromisem (który jestem w stanie zaakceptować) jest rozdzielczość, ale mimo wszystko taki Wiedźmin 3 czy Doom Eternal wygląda obłędnie na małym ekranie, a płynność rozgrywki jest również jak najbardziej zadowalająca.

 

Tak więc PORTY. Porty to jedna z rzeczy za którą lubię switcha chyba najbardziej. Przez to że bardzo dużo większych gier mnie ominęło, bo albo nie miałem ich na czym ograć, albo nie miałem wystarczająco czasu, mam wreszcie okazję, żeby je nadrobić (Skyrim, Portal 2, Dark Souls, Borderlands 2, Dragon Quest IX etc.) . I mimo że z biegiem lat w życiu dużo się zmieniło i posiadam również konsolę stacjonarne nadal ogrywam gry głównie przenośnie. Nawet jeżeli wyjazdy zdarzają się dużo rzadziej, uwielbiam grać na kanapie, w łóżeczku przed spaniem czy nawet wyjść na dwór razem z termosem herbaty i pograć na świeżym powietrzu.

 

Oczywiście oprócz portów Switch jest pełen gier zrobionych specialnie pod niego, ale znowu, nie są to już dłużej tylko przenośne odpowiedniki dużych marek N, a PRAWDZIWE nowe odsłony.

 

Dlaczego zatem nie kupię Steam Deck’a ? Tutaj moim zdaniem technologia nie dojrzała jeszcze wystarczająco. Tym co kochałem w konsolach przenośnych już od czasu PSP była funkcja Sleep. Jednym przyciskiem podobnie jak telefonach można uśpić konsole, po czym ponownie jednym kliknięciem wybudzamy konsole i jesteśmy błyskawicznie z powrotem w grze. Tym sposobem bez problemu można, sobie pograć te 5,10,15 minut bez zbędnego uruchamiania i przeklikiwania się przez menusy. To podobno działa na SD… różnie. Inna sprawą jest to, że po prostu lubię gry na fizycznym nośniku i prostotę działania. Jasne, nie jest to już to co kiedyś i gry trzeba aktualizować DAY-ONE patchem, ale najczęściej po jednorazowym zaktualizowaniu nowej gry, możemy spokojnie spakować Switcha w plecak i grać bez problemu w grę w trybie offline. Poza tym Switch jest jeszcze w miarę kompaktowy, wersja OLED trzyma bardzo dobry czas na baterii i przez to moim zdaniem wygrywa tu jako konsola przenośna.

 

I to tyle. Zdaję sobie sprawę, że tekstów o Switchu były już setki, ale chciałem podzielić się i swoją miłością do niego i powodami, za którymi ja tak bardzo uwielbiam tę konsolę. A co wy myślicie o graniu w porty na Swtich ? Czy jesteście w stanie przełknąć niższą rozdzielczość, ale mieć Wiedzmina 3 to-go, czy rujnuje to już waszym zdaniem obiór tej gry i ogrywanie przenośne nie ma dla was sensu? Cieszę się na wasze komentarze i pozdrawiam. :)

 

 

Oceń bloga:
11

Komentarze (19)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper