Gadzie przemyślenia #01 - Magiczne to Nintendo?

BLOG
1548V
Gadzie przemyślenia #01 - Magiczne to Nintendo?
TyGadzieTY | 02.01.2020, 16:38
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Witam serdecznie wszystkich w moim pierwszym blogu, w którym będę poruszał mniej lub bardziej ważne dla mnie tematy ze świata gier, oraz dorzucał informacje o moich projektach i tym, czym właśnie się zajmuję. Tak więc rozsiądźcie się wygodnie, weźcie ze sobą ciepłą kawę czy herbatę, bo dziś porozmawiamy o tym, jak prezentuje się Switch, oraz o tej ciężkiej do zrozumienia “Magii Nintendo”.

Właśnie gdy piszę ten tekst, mija pół roku mojego obcowania z Nintendo Switchem, więc pomyślałem, że będzie to dobry czas na małe podsumowanie. Jednocześnie jako osoba interesująca się iluzją, uważam, że będzie to dobra okazja do rozłożenia, tej niewyjaśnionej magii Nintendo na czynniki pierwsze i zrozumieniu, o co tak właściwie w tym wszystkim chodzi. Tak więc drodzy Państwo, tylko tutaj zostaną rozpracowane wszystkie sztuczki, jakimi oszukuje nas firma z Kyoto! W ramach podziękowania, z chęcią przyjmę wszelkiego rodzaju przelewy, bo zbieram na pierwszą konsolę od Panów z Redmond! ;-)

Moja ocena Nintendo Switch po tym jakże intensywnym półroczu

Na starcie, zanim zaczniemy dobierać się do tej całej magii, troszkę historii oraz mojej prywatnej opinii o tym, jak mi się z tym całym pstrykiem żyło. Konsolą od Nintendo na samym początku nie byłem zainteresowany, bo szczerze powiedziawszy, nigdy nie miałem powodu, aby zakupić konsolę spod szyldu Big N. Od zawsze konsole te kojarzyły mi się z brakiem gier 3rd party, oraz ze specyficznymi grami pokroju Mario czy Zelda, które do mnie nie przemawiały. Jednakże wszystko zaczęło zmieniać się w siódmej generacji konsol, przez trendy, które obrały Sony i Microsoft, odejście od gier z kanapowym coopem na rzecz grania online, bardzo duży nacisk na gry od 3rd party oraz wszelkie problemy techniczne na start generacji (przez które straciłem swoje jedyne PS3). Wszystko to spowodowało, że odszedłem od konsolowego grania i jakoś specjalnie nie widziałem potrzeby, aby do nich wracać. Przy początku ósmej generacji, pojawiła się nadzieja na stare dobre konsolowe granie, bo oto pojawił się mesjasz, kieszonsolka idealna PlayStation Vita! Urzekła mnie swoimi możliwościami (panel dotykowy, karty do AR, sterowanie ruchowe) i na początku wydawała się cudem. To przy niej ograłem jedną z najlepszych gier (na zawsze w moim serduszku Gravity Rush!) oraz bawiłem się wyśmienicie w czasie wolnym czy to w drodze do pracy, czy też wieczorami w łóżku ( ͡° ͜ʖ ͡°) i znów czułem, że mimo iż konsolka przenośna, jest pełnoprawnym sprzętem, którego gry dedykowane są na nią. Jednak Sony miało inne plany w związku z Vitą, wstrzymując wsparcie oraz skupiając się do wielkiej konsolowej batali: PlayStation 4 vs Xbox One. Dla mnie obie te konsole były tym samym, PCtem ubranym w inną skórkę, opierającym się na mocy tych magicznych teraflopów i zachwycaniem się efektami i roździelczością. Ósma generacja była dla mnie śmiercią, jeżeli chodzi o pasję związaną z konsolowym graniem, był czas, w którym myślałem o tym, że nie pojawi się już żadna konsola, która trafi w moje gusta oraz że dobry PC będzie jedynym sprzętem, który będę potrzebował w przyszłości. I tutaj zjawił się on, cały na niebiesko-czerwono czy tam szaro w zależności od wersji. Pojawienie się Switcha była dla mnie zaskoczeniem, zarówno pod względem premiery (o urządzeniu dowiedziałem się 3 marca, ponieważ nie obserwowałem rynku gier) i wrzucenia na start jednej z najlepszych gier tej generacji, jak i możliwości konsoli. Bo owszem obecnie jest to najsłabsza konsola na rynku, graficznie porównywana do tego, co potrafi PlayStation 3, jednak to wszystko nie ma znaczenia pod względem tego, jakie możliwości niesie  ze sobą pstryk. Bo oto mamy, hybrydę, którą możemy używać jako stacjonarkę, jednak gdy chcemy może służyć jako konsola przenośna (i w tym trybie używam jej ostatnio najczęściej), mamy gry typowe dla hardcorowego gracza z doświadczeniem single player (Zelda, Mario czy Bayonetta), ale także na starcie dwa joycony, które mogą stanowić osobne kontrolery przez co, wiele gier stawia także nacisk na lokal coopa. Więc jednym zdaniem pstryka można podsumować następująco: grasz, jak chcesz i z kim chcesz. Gdy tylko to zrozumiałem, zacząłem zbierać na konsolę od Big N. i pod koniec kwietnia tego roku trafił do mnie, a ja odzyskałem radość z konsolowego grania.

[img]1431848[/img]Moja pierwsza relacja na PPE, puzzle dalej nie złożone ;-P

Więc jak ten pół roku z pstrykiem minął? Bardzo szybko, co prawda w tym czasie ukończyłem 3 gry, co może wydawać się wcale nie tak wielkim wynikiem po tym, co napisałem wcześniej, ale właśnie o to chodzi, że ukończyłem je dzięki Switchowi. Gdybym miał ogrywać te tytuły na stacjonarce, to prawdopodobnie nie znalazłbym na nie czasu. Bo w takiej Zeldzie na liczniku mam ponad 140 godzin, Dark Souls 70, te dwie gry to już 8 dni ciągłego grania, uzbierane w chwilach takich jak granie przed snem, czy w drodze do pracy, bez zmian w planie dnia! Owszem są też chwile, gdzie mogę wygodnie rozsiąść się przed telewizorem i grać na ekranie, czy w przypadku imprezy ze znajomymi, ale przed pojawieniem się tej konsoli nigdy nie myślałem o ukończeniu takiego tytułu, jakim jest Dark Souls, a na dzień dzisiejszy? Zostało mi “tylko” pokonanie 3 lordów oraz Manusa, Ojca Otchłani1. :-D Od momentu, kiedy nabyłem Switcha, zaczął się wysyp gier na niego, do tego stopnia, że muszę się ograniczać, by nie brać kolejnej gry do kolekcji, bo kupka wstydu wciąż rośnie. Dla kogoś, posiadającego PlayStation 4 oraz czas, zakup takiego Dooma, za cenę około 210 zł, wydaje się głupotą, dla mnie to okazja ogrania tego tytułu bez jakichkolwiek poświęceń czasu na rzecz mojej pasji. Wniosek? Biorę, bo czas nie ma ceny! ;-)

[img]1431849[/img]Nie ma to jak przepłacać za gry. ;-)

Switch to naprawdę świetnie zrobiona uniwersalna konsola, która towarzyszyła mi zarówno na większych imprezach takich jak Pyrkon czy PGA, którą wykorzystywaliśmy w domówce z okazji Halloween, czy którą brałem ze sobą w delegację.

[img]1431850[/img]Wyjazd do Krakowa, za dnia szkolenie i zwiedzanie, wieczorami Tetrisa 99!

[img]1431851[/img]Granie podczas podróży pociągiem? Czemu nie! ;-)

Kolejną sprawą, którą chcę omówić, tak często poruszaną przez ludzi jest moc konsoli. Jak sprawa się ma z tym, co właściwie może Switch? Czy nie jest tak, że wsparcie 3rd party skończy się za rok czy dwa wraz z nową generacją konsol, oraz z tym, jak wyczerpią się możliwości Switcha? Przecież już taki Wiedźmin 3, uznawany jest za niemożliwy port, a przypominam, że gra ta ukazała się w 2015 roku. Otóż moim zdaniem, takie obawy są niesłuszne, owszem gry na Switcha pod względem grafiki będą zatrzymane w rozwoju, nie spodziewałbym się tutaj wszelkiego rodzaju fotorealizmu (chociaż takie Zaginięcie Ethana Cartera prezentuje się bardzo dobrze, ale to ze względu na to, że jest to po prostu dobry port), jednak w tym wypadku wszelkiego rodzaju stylizowana grafika, czy pixelart może zostać przeportowane na konsolę od Big N. bez problemu, w przypadku innych tytułów port jest możliwy, chociaż wiążę się on ze sporym nakładem pracy. Dlatego też śmieszą mnie niektórzy deweloperzy, którzy przy portowaniu gry, zamiast bawić się z optymalizacją, jedyne co robią, to przesuwają suwaki w dół tak, aby gra działała stabilnie. A potem Ty jako gracz, spotykasz się z produkcją, która wygląda, jakby prosiła się o Rutinoscorbin! Jednak o lenistwie deweloperów można by pisać wiele2, a nie o to się rozchodzi. Obecnie Switch rozszedł się w nakładzie ponad 40 milionów, to spora liczba potencjalnych odbiorców, którzy jak informowały nas media branżowe, z wielką chęcią sięgają po swoje produkcje właśnie na tej platformie3. Dla wydawców to bardzo łakomy kąsek i spodziewam się, że kolejne lata przyniosą na konsolę Nintendo jeszcze wiele produkcji 3rd party zarówno indyków, jak i wysokobudżetowych produkcji. Owszem będą deweloperzy, dla którym będzie wydawać się to być okazja na łatwą kasę, wydając stary port gry na Pstryka (patrz, chociażby Saint Row 3rd), jednak dla reszty wydanie gry na Switcha będzie się wiązać z mniejszym ryzykiem (przez niższą cenę produkcji oraz wspomnianą wcześniej sprzedaż gier na tej platformie), łatwym dostępem do narzędzi, które umożliwiają tworzenie gier (Unreal Engine, Unity), oraz przez uniwersalność urządzenia tworzenie gier dla różnej grupy odbiorców (bo jest tu miejsce zarówno dla gier z Kórlikami, jak i z zombiakami).

Tak więc Switch jest konsolą idealną, ludzkość nie musi już się starać i może zacząć stawiać pomniki na cześć tej konsolki? Otóż nie, Switch ma swoje wady, które nie są wielkie, jednakże są. Dla mnie największą wadą, jaka obecnie istnieje, to możliwości sieciowe danej konsoli… Ja rozumiem wiele, nawet dodawanie ludzi po friend code mi nie przeszkadza, ale żebym ja nie mógł napisać wiadomości do ludzi, którzy są u mnie dodani jako znajomi? Ja do dziś nie wiem, po co jest ta lista znajomych, chyba tylko po to, aby móc stalkować ludzi i patrzeć, w co grają… Voice chat, to też coś, czego nigdy nie zrozumiem, jak ktoś mógł wpaść na pomysł, aby korzystać z osobnego urządzenia do rozmowy przy grach sieciowych, nie gram wiele w takie produkcje ale miło by było żeby deweloperzy mi tego nie utrudniali. Kwestia abonamentu sieciowego też nie pociesza, nigdy nie rozumiałem, jak można płacić za granie przez sieci, ale cóż jakby to powiedziała pewna pani “sorry taki mamy klimat” możesz płakać i tupać nóżkami jednak grając przez sieć, płać… Faktem niewiele, bo jest to kwestia 80 zł rocznie, plus często abonament ten jest dodawany do gier (np. Tetriss 99, Overwatch czy Mario Maker 2) więc przy okazji ten abonament mieć opłacony nawet o tym nie myśląc, ale boli to że w zamian otrzymujemy… Nie tak stabilne połączenie jakby można było oczekiwać… Pojedynki w Dark Souls, to jedno wielkie nieporozumienie, ile razy cofało mnie do pozycji, gdzie gra na serwerze uważała, że jestem, mimo iż na moim ekranie robiłem w tym czasie rolla… Tak samo, nie sprawdziło się to przy Mario Maker 2 gdzie gra była za to jechana, chociaż osobiście z tym tytułem nie miałem do czynienia i nie mogę powiedzieć, jak sytuacja wygląda w tej chwili (Może to naprawili?) Ale i tak uważam, że deweloperów odpowiedzialnych za infrastrukturę sieciową, trzeba wysłać, aby zapier#@!li na galerze … No cóż, ale przynajmniej w Tetris 99 gra się bardzo dobrze, w sumie ta gra, plus emulatory NES i SNES to jedyny plus tego abonamentu. ;-P Kolejną rzeczą który strasznie mnie irytuje to, problem z JoyConami, a dokładnie z dryfującymi analogami. Taka wpadka nie powinna mieć miejsca, a przynajmniej Nintendo powinno coś z tym robić, a nie udawać, że problemu nie ma i dawać te same wadliwe analogi do wersji Lite… I podobno domorośli fani, wymyślili sposób, dzięki któremu WD40 i tam stężone powietrze naprawia problem, ale ja swoje Joy-Cony idę oddać po nowym roku na gwarancję, bo nie lubię bawić się w rozkręcanie i naprawę nowego sprzętu, a przechodzenie Dark Souls z wadliwym analogiem, to istna frajda i radość z życia. Na koniec warto zaznaczyć fakt, że sam eShop do najlepiej zaprojektowanych nie należy, wyszukiwanie gier w nim dla mnie, jest irytujące. Wolę w tym wypadku szukać gier na komputerze, na sklep Nintendo wchodzę przeglądać już tylko wypatrzone tytuły.


Nintendo nie umie w sieć. :-<

Jednak podsumowując te pół roku, grało mi się na Switchu bardzo dobrze, był on ze mną w trakcie moich podróży, jak i na imprezach gdzie wspólnie bawiliśmy się w LEGO Harry Potter czy Just Dance. To dziesiątki godzin przegranie na kanapie przed telewizorem, w którym człowiek przemierzał Hyrule oraz setki godzin grania w chwilach wolnych, w których normalnie grać bym nie mógł (nie ma to, jak pokonać Taurus Demona jadąc tramwajem ;-P). Konsolka jest warta swojej ceny, chociaż cały czas wypatruję aktualizacji systemu, które rozbudują segment sieciowy o wysyłanie wiadomości do znajomych, ewentualnie jakąś możliwość zmiany tapety, bądź usuwania informacji o tym w jaki tytuł się grało… Jeżeli tak się stanie, to będę w pełni zadowolonym. ;-) A na dzień dzisiejszy pozostaje mi się cieszyć z gier, które posiadam oraz wypatrywać nowych na horyzoncie. ;-)

Magia Nintendo

[img]1431852[/img]Iluzja vs Nintendo! Kto wygra?

A teraz temat numer dwa, chyba ten bardziej interesujący, czyli MAGIA Nintendo. Jak to jest, że gry z platformy czerwonej są tak magiczne? Przecież taki Switch to nawet nie jest w połowie tak mocny, jak konsole Sony czy Microsoft, więc jakie podłe sztuczki zostały tam użyte, że ludzie tak je sobie chwalą?

Pierwsza rzecz, jaka dosłownie rzuca się nam w oczy, to kolorowe infantylne gierki i to jest właśnie pierwszy punkt, którym kieruje się Nintendo. Gry od Big N. (w większości) mają być przystępne dla każdego, przy takim Mario może się równie dobrze bawić siedmiolatka, jak i 40-letni chłop. Mimo że niektórym takie rozwiązanie może wydawać się dziwne, to korzyści są gigantyczne! Bo tym oto prostym trickiem, po sporej ilości czasu mamy przywiązanie do marki, tak jak w latach 90., jako dzieciak przywiązywałem wagę do Pokemonów, tak dzisiaj jako 30-latek z wielką chęcią sięgnę po nie ponownie! Wniosek? Nie ważne jak słabe Pokemony nie będą, gra i tak się sprzeda, bo w końcu to kolejna gra z serii, którą chce się zobaczyć ze względu na sentyment i silne przywiązanie do marki! Druga sprawa to dając gry przystępne, nie ograniczamy się do danej grupy odbiorców, potencjalnie taka Zelda ma większą grupę odbiorców niż taki The Last of Us, bo gdy w tego pierwszego zagrywać i dobrze bawić się może 10-latek, tak przy drugim tytule (teoretycznie) może się bawić tylko osoba pełnoletnia. Owszem powoduje to niekorzyść dla Nintendo w postaci prostych historii (ot Bowsetta znów ukradła księżniczkę) albo nawet ich braku, co wielu graczy słusznie wytyka palcami. Jednak nawet i na tym polu Nintendo nie odpuszcza, bo fabuła o dziwo w ich tytułach występuje, ale...

I tu pojawia się kolejna sztuczka od Big N. tak oczywista i prosta, że nawet samo Nintendo mówi o tym wprost: najważniejszy jest gameplay. Podczas wywiadu z Shigeru Miyamoto dla kotaku4, którego serdecznie polecam, padła najważniejsza informacja: “I guess, for me in particular, the structure of the gameplay always comes before the story. And so we're always looking at, when we're putting that together, what is the most natural story to take place within that structure. Pikmin is a good example of that. In Pikmin, the original structure of the gameplay was centered on all these individual little creatures moving around like ants. As a result of that, the world that you're in is kind of earthy and natural settings and the creatures you're fighting seems sort of like insects, because that's what the gameplay centers on.” Wielu graczy, nie rozumie fenomenu gier od Nintendo, ale to dlatego, że dotychczas wielu z nich gra w zupełnie inny rodzaj gier, tych bardziej liniowych stawiających na historię rzuconą na tacy. The Last of Us jest świetnym tytułem, który graficznie zjadał wszystko w erze PS3 (i w porównaniu do exów Nintendo miażdży dalej), którego fabuła to istny wyciskacz łez, to gra dopracowana pod każdym względem, aby była interaktywnym filmem. Częstym aspektem gier filmowych jest to, że gracz musi podążać wyznaczoną przez dewelopera ścieżką i bardzo ładnie pokazuje przykład z filmiku “What Games Are Like For Someone Who Doesn’t Play Games5 gdzie YouTuber Razbuten przeprowadził eksperyment o tym, jak osoba bez doświadczenia z grami będzie sobie z nimi radziła. Fragment filmiku od 10:32, pokazuje przykład The Last of Us, gdzie zejście ze ścieżki wyznaczoną przez dewelopera oznacza śmierć. I zanim zaczniecie chwytać za pochodnie i widły, dajcie dokończyć, to nie tak, że takie Uncharted czy The Last of Us to złe gry, bo są one fenomenalne na swój sposób, ale w życiu tak bywa, że zawsze jest coś, kosztem czegoś. Gry od Naughty Dogs są genialne, pod względem technicznym i fabularnym, lecz gameplay tutaj jest płytki i ma służyć tylko i wyłącznie pchaniu historii do przodu. W grach od Nintendo sprawa wygląda troszkę inaczej, tak jak wspomniałem wcześniej i tak jak przedstawił to Shigeru Miyamoto, w takim Mario, przede wszystkim liczy się gameplay, owszem będzie on ograniczony jakimiś ramami, jednak możliwości podane nam w tym tytule będą o wiele większe, bo można nauczyć się tutaj nowych technik, eksperymentować i BAWIĆ SIĘ z tym tytułem. Tak dokładnie, nie bójmy się tego stwierdzenia: bawić się. Sam były prezes Nintendo of America, Reggie Fils-Aime podczas wywiadu z CBC mówi wprost: “Making political statements are for other people to do. We want people to smile and have fun when they play our games.” Bo dla Nintendo liczy się zabawa z danym tytułem, dlatego duża część z ich gier bywa ponadczasowa, gdy dziś ktokolwiek odpali takie Mario, nadal może się bawić równie dobrze, bo w tym tytule przede wszystkim liczy się gameplay.

[img]1431853[/img]Ratunku! Switch zaraził moją dziewczynę!

A co z historią? Cóż, niekiedy po prostu jej nie ma (patrz Mario), a czasem jest ukryta i czeka na jej odczytanie. W zeszłym roku dwa razy doświadczyłem stanu wchłaniania LORE jak gąbka wody, pierwszy raz w przypadku Dark Souls, gdzie godzinami słuchałem o lordach, wydarzeniach, które już dawno przeminęły oraz domniemanej historii, zapisanej w przedmiotach i miejscach, która została zapomniana. Drugi raz w przypadku Zeldy właśnie, swoją drogą zabawne jest to jak tytuły te, są podobne pod względem opowiadania historii, my jako protagonista pojawiamy się w wyniszczonej już krainie, po wielu latach, gdy świat przedstawiony chyli się ku upadkowi. I uważam, że równie dobrze słuchało mi się historii o wygnanym synu Lorda Gwyna, jak i  rozważaniach na temat pomników bohaterów na pustyni Gerudo6. Dla jednych może być to wielce umowne i naciągane, że przecież to tylko spekulacje fanów i mogą mieć oni racje, w końcu fani nie od dziś wykazywali się, strasznie wybujałą fantazją tworząc teorie spiskowe pokroju: Doom Slayer to tak naprawdę LINK!7 Jednak jak w przypadku Dark Souls, tak i The Legend of Zelda, ma historię nie podaną na tacy, tutaj liczy się ciekawość i własna interpretacja tego, co widzimy. To my, odbiorcy tworzymy historię.

Czy mamy jeszcze jakieś podłe sztuczki? Owszem jest jeszcze jedna, bardzo prosta i kosztowna, chodzi o innowacje. Bo co jak co, ale Nintendo naprawdę potrafi tworzyć dziwne rzeczy, czasem sprawdzają się one lepiej, czasem nie sprzedają się wcale. Dla firmy jest to ryzykowna strategia, ale sprawia, że wyróżnia się ona znacząco z obecnego grona. Ponieważ oto najważniejsza broń w ręku firmy z Kyoto, jak mówi prezes Nintendo, Shuntaro Furukawa podczas wywiadu dla Time8: “Nintendo is Nintendo because of our games, characters and IP. So giving our teams the freedom to experiment with new ideas is something I strongly agree with. Expansion can’t happen without the freedom to try something new, and the courage to step into unfamiliar territory.” Nintendo stawia na innowacje, gdy Sony i Microsoft trzymają się standardowych bezpiecznych rozwiązań, wyrzucając kolejne gry akcji, Nintendo wyrzuca najróżniejsze tytuły, od platformerów, gry przygodowe, bijatyki na grach pokroju Ring Fit Adventure kończąc. Oczywiście innowacje te, nie dotyczą tylko gier, a także i sprzętu. Zestawiając ze sobą wszystkie konsole Sony, czy Microsoftu zobaczymy, że sprzęt ten ulepszeniem poprzedniej wersji, bo jakikolwiek PS5 nie będzie, będzie on tylko i aż, ulepszonym PS4 z lepszą kartą graficzną, procesorem, czy dyskiem SSD, tymczasem zestawiając sprzęty Nintendo, są one inne, Switch nie jest ulepszoną wersją Wii U, tak jak Wii U nie jest ulepszoną wersją Wii (chociaż nazwa może sugerować coś innego). Każdy z tych sprzętów jest inny, gdy Wii stawiało na kontrolery ruchowe i pozwalało w aktywny sposób spędzać z grami, tak Switch pozwala żonglować między zabawą przed telewizorem a graniem w czasie podróży, czy tam problemów z żołądkiem. ;-P

Tak więc pamiętajcie, gdy mówimy o Nintendo, mówimy o dawaniu sprawdzonych rozwiązań (przystępnych grach dla każdego) połączonych przede wszystkim dobrym gameplayem oraz innowacjami w postaci technologii czy innych kartonów, które w zamyśle mają sprawiać jedno: radość z grania. Peace!


1. Gdy zacząłem pisać tego bloga, byłem w połowie DLC do Dark Souls, obecnie nie tylko Manus został pokonany, lecz także i sam Lord Gwyn, a ja wziąłem się za kolejny tytuł z mojej biblioteki Dooma. Pokazuje to z jakim tempem pracuję, oraz daje do zrozumienia, że następny blog może pojawić się gdzieś tak w czerwcu. :-P

2. Mały spoiler, następny blog będzie o portach właśnie. ;-)

3. https://www.gram.pl/news/2018/01/03/gry-na-switcha-sprzedaja-sie-lepiej-niz-zakladano.shtml oraz https://gry.wp.pl/nintendo-switch-to-gratka-dla-polskich-tworcow-produkcja-gier-na-konsole-to-dobry-biznes-6259143444829825a

4. Shigeru Miyamoto and the Damsel In Distress

5. ">What Games Are Like For Someone Who Doesn't Play Games (w tekście mowa o sytuacji z 10:32)

6. ">Breath of the Wild: The MYSTERY of the Seven Heroines

7. ">THEORY: Doom Guy is Link? 6 Reasons the Doom Marine and Link From Zelda are Totally the Same Guy

8. Shuntaro Furukawa Is Ready to Take Nintendo to the Next Level

Oceń bloga:
21

Komentarze (29)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper