Dbanie o sprzęt

BLOG
1275V
Dbanie o sprzęt
CharyChelak | 07.07.2018, 17:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Nie trzeba być zapalonym graczem, czy ubóstwiającym hardware geekiem aby przekonać się o podatności sprzętów elektronicznych na zabrudzenia w postaci wszędobylskiego kurzu, okruchów między przyciskami albo znienawidzonych przez wszystkich "palców" widocznych na gładkich niczym tafla wody ekranach. Dlatego niezależnie od podejścia i preferencji, warto byłoby czasem zaopiekować się swoimi zabawkami.

Obiektem zainteresowań są w naszym przypadku przede wszystkim konsole, choć korzystamy też z urządzeń pokroju PC, bądź smartfonów które na stałe wpisały się w naszą codzienność. Nie każdy dba o sprzęt - zakładam to w ciemno i wiem, że mam rację i Wy też pewnie to wiecie. Jak często czyścicie swoje systemy? W jaki sposób to robicie? Czego używacie? I czy w ogóle praktykujecie jakąkolwiek higienę w tej sferze? Generalnie nie spotkałem się nigdzie ze zbiorem określonych norm w kwestii pielęgnacji domowych urządzeń, powszechne są za to poradniki, co do zachowywania czystości oraz konserwacji jako takiej, której nie każdy przecież chce się podejmować. Bazując na swoim doświadczeniu przedstawię, jak to wygląda u mnie.

Z pozoru można by rozdzielić kwestię dbania o rzeczy rozrywkowe, użytkowane przez nas na co dzień od ogólnego postrzegania czystości, lecz nie ma to raczej sensu. Prawda jest bowiem taka, że podejście do sprawy wiąże się z pewną kindersztubą wyniesioną z domu, poczuciem estetyki i szacunkiem do przedmiotów, co nam w pewnym stopniu wpojono, a co nieco zrozumieliśmy sami. Osobiście pewne wnioski wysnułem bazując na autopsji i mając do czynienia z sytuacjami, które mnie pod tym względem ukształtowały. O bliskich znajomych nie powinno wypowiadać się niestosownie, szczególnie kiedy relacje na przestrzeni lat są utrwalone i trzyma się z kimś dobry kontakt, lecz tak wyglądał właśnie zalążek mojego podejścia do dbałości o sprzęt - bliscy sąsiedzi, którzy obecnie cały czas zamieszkują okolice mojego rodzimego domu w Polsce od zawsze byli zapalonymi graczami i miałem okazję wymieniać się z nimi grami, pożyczyć joystick, bądź kartę pamięci. Problem był jednak taki, że w odróżnieniu od innych rówieśników trąciło od nich niechlujstwem - wszędobylski, nieprzyjemny odór wywoływany dymem tytoniowym i pewnym, nieokreślonym brudem spowijał moje ukochane pudełka nieprzyjemnym zapachem, płyty często wracały przetłuszczone (dobrze, że nie porysowane!), a część z nich służyła nawet za podkładki na kubek z herbatą o czym świadczył niejeden, wilgotny okrąg przy rogach opakowania. Oczywiście nie przypominam sobie żeby cokolwiek kiedyś nie działało, lecz sama estetyka moich przedmiotów budziła pewien niesmak i sądzę, że w głównej mierze dlatego staram się pieczołowicie pielęgnować rzeczy, do których przywiązuję odpowiednią wagę.

Moje zachowanie może odznaczać się przesadnym drylem, pedantycznością, jednakże wbrew pozorom nie podejmuję się jakiś skomplikowanych, iście rutynowych konserwacji, a jak już raz się za to zabrałem to później było już tylko lepiej. Konsole, gdziekolwiek by nie stały zawsze będą zbierać kurz i brud. Hardware posiada przy otworach wentylacyjnych specjalne filtry, by w jak największym stopniu niwelować ilość dostających się do środka pyłków i ułatwiać pracę wentylatorowi, który z kolei jest zależny trochę od nas i warunków jakie mu tworzymy - liczy się bowiem cyrkulacja powietrza i wiatraki z pewnością będą borykać się z odprowadzaniem syfów stojąc przy rozgrzanym grzejniku. Co więcej, całkiem pozornym, a w rzeczywistości niebezpiecznym zjawiskiem jest mieszanka dymu tytoniowego oraz wilgoci w powietrzu - razem tworzą fuzję nieprzyjaznej dla naszych zabawek papki, która ma tendencję do przyklejania się do wszystkiego, co popadnie a szczególnie do listków chłodnicy, powodując problemy z odprowadzaniem ciepła, a w najgorszym razie prowadzi nawet do zwarć w elektronice. Generalnie jednak nie jestem fanem grzebania w systemie na własną rękę i jeżeli mam coś jeszcze na gwarancji to nie praktykuję zaglądania w bebechy maszyny w celu wymiany pasty , czy czegokolwiek - mamy defekt to oddajmy to lepiej do serwisu.

Za czyszczenie konsol, telewizora oraz komputera biorę się średnio, co dwa tygodnie - w moim przekonaniu tyle wystarcza, no chyba że ktoś gra w tartaku i narażony jest na horrendalne ilości pyłu. Największą pieczołowitością obdarzam rzecz jasna ekrany - to niesamowicie ważne, szczególnie przy odbiornikach TV. Nigdy nie używałem jakichkolwiek ręczniczków kuchennych i innych pochodnych dupereli, gdyż ich delikatna chropowatość wystarczy, by rysować delikatnie matrycę. Zamiast tego posiadam jeden rodzaj określonej tkaniny i naprawdę nie mam pojęcia z czego ona jest, ale została dodana do folii protekcyjnej dla ekranu na Nintendo Switcha i sprawdza się znakomicie. Ściereczka niczym z mikrofibry, w dotyku całkiem miękka, przypominająca nylon, może poliester jest bardzo przyjazna w dotyku i jako osoba, która nie ma może predyspozycji na Panią Domu, lecz liczy się z pewną higieną, przyznam że nie widziałem jeszcze żeby coś tak dobrze zbierało kurz - wystarczy kilka razy przejechać po ekranie, by krwista czerwień pokryła się szarością. Tyczy się to głównie TV, gdzie przecieram matrycę zupełnie na sucho, w przypadku tableta zaś posługuję się specjalnym płynem antybakteryjnym, nakładając go na dodatkowe, przezroczyste wręcz ręczniki - wyrywa je się na listki zupełnie niczym papier toaletowy, ale są gładsze niż kuchenny i tworzą idealną kompozycję ze wspomnianym środkiem.

Podczas oględzin i czyszczenia zero wody - obudowa często leci też na sucho, lecz już wszechobecne zakamarki, siateczki oraz inne rowki traktuję sprężonym powietrzem w aerozolu, skutecznie zgarniającym kurz z niedostępnych miejsc. Najlepiej używać go na klawiaturze, gdzie czasami pozostawia zamrożone wręcz plamy, trzeba więc z tego powodu uważać by nie przesadzić. Poza tym, o ile przelecę powierzchownie w okolicach przycisków power on/off, tak penetracja kończy się przy wentylacji - nie chcę ryzykować i pomrozić styków, dlatego w takich rejonach stosuję "ręczne" praktyki, a że papierosów nie palę to w płuca nabieram wystarczająco tyle żeby przegonić kurz z wnętrza konsoli i pokryć nim sobie całą twarz. Wszelkie detergenty natomiast znajdziecie bez problemu w pierwszym lepszym sklepie komputerowym, albo czymś pokroju MediaMarkt. Co więcej, dbałość o połysk nie zawęża się tylko do systemu, ponieważ dużą uwagę poświęcam także akcesoriom w postaci kontrolerów oraz słuchawek. Tutaj już nie mam skrupułów i używam gęsto sprężonego powietrza, które idealnie wydobywa brud spod triggerów i gałek. Pady są bardzo narażone na palcowanie pomimo matowych, grubych plastików - podczas rozgrywek lubimy podać joystick drugiej osobie, łapy po chipsach wycieramy jedynie w spodnie, a i spocone na wskutek intensywnej akcji w grze wydzielają bakterię i zbierają syf. Miałem raz sytuację, kiedy lewy bumper w padzie od Xboxa One strasznie mi skrzypiał - mocne odchylenie nożem, konkretna dawka powietrza i po sprawie.

Same płyty już zostawiam w spokoju, choć wiadomo - zdarzy się przetrzeć rękawem przed włożeniem do napędu. Jak ognia unikam naturalnie różnych ostrych, burzliwych substancji pokroju wosków, alkoholi itd. Szczególnie ekran traktuję z uwagą, nie pryskając go bezpośrednio, tylko jadąc odpowiednio wilgotną ścierką. Ja mam swoje określone zasady i każdy ma swoje, może lepsze, może po prostu inne. Całość sprowadza się jednak do tego, że warto od czasu do czasu odłączyć kable od zasilania i nieco odkurzyć zaprawiony w bojach hardware - może to nie tylko przysłużyć się jego żywotności, ale również uczyć nas czegoś.

PS. Przypominam o profilu PPE na Discordzie, możecie dołączyć TUTAJ.

PS2. Ciekawe, jak drPain ogarnia swoją jaskinię jako posiadacz tony sprzętu i gier :)

Oceń bloga:
26

Komentarze (76)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper