Czy ktoś w ogóle czekał na Rage 2?

BLOG
1002V
Czy ktoś w ogóle czekał na Rage 2?
CharyChelak | 26.05.2018, 13:33
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Nie ukrywam, że na wieść o kontynuacji byłem lekko zaskoczony, gdyż z perspektywy gracza oraz obecnej sytuacji na rynku nie widziałem jakiegokolwiek sensu, by Bethesda ponownie angażowała swoich pracowników w tą markę -  zwyczajnie utarło się, iż to temat zamknięty, nawet jeśli opowieść zostawiła otwartą furtkę dla sequela, którego wydanie po tylu latach mogłoby w konsekwencji wywołać nieoczekiwany efekt jojo.

Mam na myśli sytuację, kiedy to perspektywa stworzenia danej pozycji pomimo dogodnych warunków oraz pozytywnego przyjęcia przez graczy wydłuża się, na co wpływ ma wiele czynników, że nie wspomnieć o właściwym dostosowaniu się do bieżących wymagań i trendów w branży, braku pomysłów na rozwój, czy sztucznego przedłużania developingu w obawie przed utratą zainwestowanych funduszy, co także jest wypadkową zaburzonej koncepcji. W konsekwencji przywrócenie do życia serii, która została zahibernowana na całą generację sprawia, że gra pozostaje w cieniu swoich poprzedników na wskutek zmieniających się potrzeb rynku oraz pokolenia nowych odbiorców, by na końcu zamiast spotkać się z aplauzem wygłodniałych fanów, zwyczajnie przepada bez końca w otchłani mitycznych oczekiwań i niespełnionych obietnic.

W pierwszej kolejności jednak wszelkie nadzieje pokłada się w samej jakości tytułu, który notabene ma szansę się wybronić. Osobiście nie grałem w Rage, ale fakt ten nie tyle co koliduje z brakiem przywileju rozwodzenia się o marce w pewnych kwestiach, co stanowi autentyczny przykład dla mojej osoby  - pozycja po prostu przeszła gdzieś bokiem, co ma ujście w obawie i zaskoczeniu na wieść o drugiej części. Nowy Rage bez względu na datę premiery, jest w bardzo trudnym położeniu, co może skutkować powieleniem niektórych problemów z jakimi borykał się poprzednik, mogąc doprowadzić do negatywnego suspensu marki. Pierwsza oficjalna prezentacja rozbudziła przecież gorliwe dyskusje odnośnie samej estetyki tytułu, który wydaje się teraz przebarwiony, mocno przerysowany, kontrastując z surowizną oraz gęstym, post-apokaliptycznym przepychem oryginału - często padają porównania do Borderlandsów charakteryzujących się cel-shadingową oprawą. Na materiałach wideo możemy szybko dostrzec, iż gra nie poradzi sobie z upragnioną płynnością 60 klatek na sekundę przy odpowiednio wysokiej rozdzielczości, tym bardziej iż ostatnie wieści o funkcjonowaniu w oparciu o silnik zapożyczony z Just Cause 3 tylko dolały oliwy do ognia. Póki co całość prezentuje się całkiem przyzwoicie, choć co niektórzy są delikatnie zniesmaczeni przez mało trywialny gun-play, czy brak większych innowacji, a nie wiadomo jeszcze na jakie ewentualnie kompromisy muszą przygotować się twórcy, chcąc wpasować się w panujące trendy.

Mam dość pragmatyczne podejście co do sequela patrząc przez pryzmat pierwszego Rage. Według wielu opinii graczy, bądź recenzji z Metacritic (gdzie wersja na X360 oscyluje wokół 80 punktów) to ciekawa pozycja, mogąca odznaczać się bolączkami trawiącymi pozycje takiego gatunku - obrywało się za niedociągnięcia techniczne, słabe zakończenie, czy pasywne postacie drugoplanowe. To, co zadecydowało o budowaniu renomy to sama dziarskość i charyzma, a w połączeniu z kulawym silnikiem gry, który zdecydowanie nie czynił Rage benchmarkiem siódmej generacji, sprawiło iż tytuł został spowity przez konkurencję. Fani id Software spodziewali się zupełnie nowej jakości, upatrując hitu kalibru Dooma, bądź Wolfensteina, a przecież wiemy jaką sinusoidę stanowi kondycja developera, który koniec końców zaczął tracić grunt pod nogami jakoś po wydaniu Dooma 3 w…2004 roku. To, co działo się przez następne lata pozwala zrozumieć fakt, iż nie było szans na komercyjny sukces wypuszczając mało wyszukanego Quake 4, Quake Live, czy skupiając się ogólnie na rynku mobilnym. Dopiero fundamentalne przetasowania pozwoliły przebudować się na nowo i dzisiaj owocami tej pracy są świeże otwarcia legendarnych serii Wolfenstein oraz wspomnianego Dooma. Brzemienne fakty są natomiast takie, że Rage wydany siedem lat temu był zaledwie rok po fantastycznym Fallout: New Vegas, mniej więcej w tym samym czasie, co ponadczasowy Skyrim i ogólnie podczas silnej dominacji Call of Duty. Pojawiły się nowe konsole, a lukę po dziele id Software wypełniły Mad Max, lub Metro. Minęło sporo czasu, a mimo wszystko warunki wcale nie prezentują się lepiej.

Nie chodzi o to żeby na każdym kroku ujmować serii, lecz postawić sprawę jasno - w zaistniałych okolicznościach jest ona poszkodowana i nie ma za bardzo racji bytu, jakkolwiek świetnie by się nie zapowiadała. Z drugiej strony chyba rozumiem jednak politykę firmy - Rage 2 może najzwyczajniej w świecie okazać się poligonem doświadczalnym dla twórców - wiemy dobrze, iż priorytetowym IP dla Bethesdy w tym gatunku jest przywoływany wcześniej Doom oraz Wolfenstein, od których post apokaliptyczny sequel ma zapożyczać ku ucieszy fanów najlepsze elementy. Przygody Blazkowicza były zapowiadane jako trylogia, a o drugiej części tego pierwszego napomina się coraz częściej. Programiści mają więcej dalekosiężne plany i mogą wypróbować różne technologie i pomysły, by w najgorszym wypadku zaprzepaścić markę Rage aniżeli którąś z powyższych. Co więcej, branża znajduje się na przejściu międzygeneracyjnym, więc wyciskanie ostatnich soków z PS4/Xone może okazać się niedostateczne i kto wie, czy jakoś w 2020 roku nie ujrzymy na półkach sklepowych Rage 2: Remastered na next-genach. Reasumując, jestem nastawiony bardzo sceptycznie, aczkolwiek w takim samym stopniu życzę id Software sukcesu.

Oceń bloga:
4

Komentarze (43)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper