Niedoceniony klasyk - Beyond Good&Evil

BLOG
660V
Niedoceniony klasyk - Beyond Good&Evil
CharyChelak | 23.04.2018, 13:26
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jeśli mielibyśmy okazję przyjrzeć się niefortunnej liście niedocenionych gier, które z wielu przyczyn nie osiągnęły komercyjnego sukcesu to z pewnością wpadłby nam w oko tytuł Beyond Good&Evil - fantastyczna produkcja ze stajni Ubisfotu, mająca pecha, że to właśnie francuzi byli jego wydawcą. Ale rodziny się przecież nie wybiera.

Poza tym, sam charakter gry, jak i jej promocja nie żyły ze sobą w symbiozie i z pewnej perspektywy nie dziwię się trochę, dlaczego zaprzepaszczono taki potencjał. Aby okiełznać czynniki, które wpłynęły na tak negatywną kondycję produktu oraz jego komercyjnej strony, trzeba by cofnąć się do 2003 roku, kiedy to odbyła się premiera Beyonda. Wydawnictwo od początku prezentowało się nader oryginalnie, co docenili recenzenci z topowych redakcji z całego świata - dziś średnia na Metacritic oscyluje wokół 85 punktów, a to przecież świetny wynik. Bardzo wiele aspektów zagrało tutaj dobrze i w tym momencie należy zwrócić uwagę na fakt, iż jakość każdego elementu była dozowana w takich samych ilościach - z pozoru więc tytuł nie miał swoistej pięty achillesowej, ale i nie stanowił przetarcia szlaku w jakiejś dziedzinie. Przede wszystkim jednak, wszystko zdawało się być na swoim miejscu, w tym także fabuła.

Jest to rzecz w tej produkcji nietuzinkowa - dość prosta, nie rozgałęziająca się w różnych kierunkach, tworząc frustrujący do okiełznania chaos i odpowiednio stonowana. Po krótce - wcielamy się w fotoreporterkę o imieniu Jade, zamieszkującą bajeczną krainę Hyllis wraz ze swoimi kolonistami w postaci przeróżnych stworzeń i zwierząt. Dom stanowi dla nich przybrzeżna latarnia, a spokój klimatycznego miejsca zakłóca inwazja obcych przymierzy z kosmosu, zwanych DomZ. Społeczność ma z pozoru zapewnianą protekcję przez wojsko, zwane Oddziałami Alpha - jak się jednak okazuje, Jade wyczuwa pomału pismo nosem, dostrzegając spisek i potajemną współpracę między rzekomo przyjazną elitą, a oponentami z przestworzy. Nieugiętość i sznyt bohaterki w doszukiwaniu się informacji ma ujście w jej profesji z racji bycia wspomnianą fotoreporterką - to istotny aspekt gry, odgrywający niebanalną rolę podczas rozgrywki. Propagandę sianą w telewizji stara złamać się ruch oporu znany jako IRIS, na czele którego stoi wujek naszej protagonistki, niejaki Pey'j. Fabuła mimo zawężonej konstrukcji jest naprawdę oryginalna i wytwarza na tyle silną immersję z postaciami, że potrafi wywoływać tak skrajne i przeciwstawne emocje, jak smutek i radość, aczkolwiek o tym lepiej przekonać się osobiście.

Beyond Good&Evil swoją inność zawdzięcza przede wszystkim specyficznym, wielogatunkowym personom, tak bardzo różniącym się od siebie, a równocześnie nadającym światu odpowiedniego balansu. Wspomniany wujek Jade to tak naprawdę chodzący wieprz, a w różnych zakątkach Hyllis napotkamy nosorożce sprzedające części do maszyn odrzutowych, krowy stojące za barem, czy okupujące pub rekiny, że o groteskowych przeciwnikach nie wspominając. Jeżeli już jesteśmy przy barze, chciałbym napomnieć, iż to jedne z najprzytulniejszych i najbardziej klimatycznych miejsc jakie dane było mi odwiedzić w grach wideo, a to prawdopodobnie ze względu na kapitalny, przygrywany w lokalu główny motyw.

W tym momencie warto odnotować, iż Beyond to pierwsza pozycja Ubisoftu z otwartym światem - nie ma co liczyć na wielowymiarową eksplorację rodem z serii Far Cry, lub Assassin's Creed, jednakże spełniono wszelkie wymogi aby uczynić świat ciekawym. Dlatego też poza oryginalnymi miejscówkami mamy ukryte przedmioty, pełniące rolę waluty, korzystamy ze specjalnych m-dysków w celu zapisu i odczytu informacji, dokonujemy minimalistycznego upgrade'u naszego statku, rozgrywamy mini-gry, poszukujemy pereł, bądź fotografujemy zwierzęcą faunę, uzupełniając katalog gatunków, żyjących na Hyllis (z czym wiążą się oczywiście określone profity). Kwestia robienia zdjęć obrazuje nam właśnie samą Jade, która pomimo posługiwania się specjalnym kijem i wywijaniem różnych ciosów na styl taekwondo, jest przede wszystkim fotografem i nie zawsze wskazane jest parcie na przeciwników z grubej rury, tym bardziej że to nie jedyne metoda.

I to jest sedno Beyond Good&Evil - to gra wręcz multi-gatunkowa, gdzie prócz akcji jesteśmy nastawieni na eksplorację, wyścigi z użyciem wspomnianego poduszkowca, fotografię, czy skradanie, które przypadło mi do gustu najbardziej. W żadnym innym tytule nie spotkacie się z tak wielowymiarową fuzją, zmianą konwencji i płynności w przejściach między gatunkami, nawet jeśli żaden z nich nie jest osobiście rozwinięty ponad inne produkcje. To wszystko sprawia, że w połączeniu ze świetną, bardzo dobrze starzejącą się oprawą audio-wizualną Beyond stał się tytułem ponadczasowym i naprawdę trzeba się trochę wysilać żeby wytykać mu olbrzymie wady. Fakt, z aspektów technicznych nie domagała praca kamery, sama walka jest prosta jak budowa cepa - generalnie nie ma elementu, stanowiącego wizytówkę produkcji. Dźwiękowcy stanęli na wysokości zadania, idealnie synchronizując linie dialogowe z ruchami ust bohaterów, choć już sama muzyka nie zawsze pasowała do otoczenia i o ile mamy tutaj przelot przez wszystkie gatunki od doniosłych symfonii, przez reggae aż po zbitkę elektroniczną, to miałem czasami problemy z odebraniem harmonii tejże kwestii z samym światem prezentowanym przez Hyllis. I to nakierowało mnie na najważniejszą, smutną refleksję.

Beyond Good&Evil, choć jest produkcją oryginalną, której gameplay wraz z całym technicznym majstersztykiem nie ujmuje pod żadnym pozorem, jest równocześnie grą trudną w odbiorze i szybko stał się dla wydawcy produktem peryferyjnym. Jej unikalność jak na ironię negatywnie wpłynęła na jej estetykę, a tematu nie potrafił ugryźć nawet sam Ubisoft, który wydawał w tym samym czasie Prince of Persia - wspaniałą, osadzoną w nieskazitelnym klimacie i baśniowej konwencji produkcję, gdzie skrystalizowany styl skutecznie zapracował na jej wizerunek w przeciwieństwie do Jade i jej wujka, który jest…świnią. W konsekwencji biło od niej bezpłciowością, czemu przygody Księcia Persji sprawnie się wymykały ze względu na swój hermetyczny charakter, a przecież sama produkcja nie mogła pochwalić się otwartym światem i nowatorskimi rozwiązaniami jakie oferował Beyond. Bezpieczniej było więc też promować takie marki, jak chociażby Splinter Cell, który rozwijany był mniej więcej w tym samym czasie. Przygody reporterki zaś to na chwilę obecną zapomniany i niedoceniony klasyk, cierpiący na syndrom Half-Life'a - historia zaplanowała była jako trylogia, lecz słabe wyniki sprzedaży zahamowały zapał producentów na długie lata, by w końcu po kilkuletnim zastoju zapowiedzieli powrót marki. Jak sprawa ma się teraz, wszyscy dobrze wiemy - kontynuacja to sprawa zamrożona, wisząca w powietrzu tak długo, iż obecnie fani zaczynają akceptować druzgocący fakt, że wydawanie sequela nie ma po prostu sensu. Ale możecie za to dalej sprawdzić tą fantastyczną produkcję, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.

Oceń bloga:
20

Komentarze (24)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper