Ku pokrzepieniu serc

BLOG
603V
Ku pokrzepieniu serc
Tomasso_34 | 02.07.2018, 07:59
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Mundial w Rosji był dla wszystkich naszych piłkarzy oprócz Łukasza Fabiańskiego, który pojechał na Mistrzostwa Świata do Niemiec w 2006 roku, debiutem na tego rodzaju imprezie. Nic dziwnego, że chłopakom się nie powiodło. Byli spięci, zestresowani, by nie powiedzieć, że byli zes**ni. Nawet Sławek Peszko ze swoim talentem do robienia dobrej atmosfery, nie był w stanie rozluźnić naszych grajków.

Niech pierwszy rzuci kamieniem w szybę Passata sąsiada ten, który nie denerwował się przed pierwszym dniem w szkole lub pierwszą rozmową o pracę. Każdy z nas się denerwuje. Stres mobilizuje, ale także usztywnia (w sypialni zmiękcza, ale taka jest specyfika uciech w alkowie). Powoduje, że nie jesteśmy sobą. I tutaj nawet zjedzenie snickersa nie pomaga. Wszyscy wyzywają naszych piłkarzy od czci i wiary, a ja chciałbym ich trochę pocieszyć. Nie dlatego, że jakoś ich specjalnie lubię, ale z tego powodu, że nie zawiedli moich oczekiwań, bo nie miałem w ich kierunku żadnych oczekiwań. Nawet najmniejszych. Nawet takich małych jak przyrodzenie małej myszki. Jestem Polakiem. Przyzwyczaiłem się do klęski naszych piłkarzy. Poprzednie EURO to był wypadek przy pracy. Przypadkiem udało nam się dojść do ćwierćfinału. Klęski mnie nie smucą, a znikome wygrane nie radują. Żyję sobie spokojnie bez nerwów. Nie wydaję pieniędzy na zbędne gadżety piłkarskie, a pod osłoną nocy nie muszę ukradkiem ściągać flag narodowych po przegranym meczu. Życie ma zbyt wiele stresów, aby jeszcze dokładać do niego stres płynący z piłki. 

Ja też kiedyś debiutowałem w ważnym meczu i stres mnie połknął bez popity. Co prawda nie był to mundial, a mecz między osiedlami, ale stres był porównywalny. Tradycja zmagań piłkarskich była bardzo stara, bo odkąd pamiętam, już rozgrywano takie mecze. Jako mieszkaniec osiedla przy byłym Państwowym Ośrodku Maszynowym, w skrócie P.O.M., kibicowałem swoim starszym kumplom z osiedla w starciach z reprezentacją osiedla Źrenica. Nazwy osiedli nie były oficjalne, ale dość mocno na długie lata zakorzeniły w społecznej świadomości. Tak naprawdę mieszkańcy Pomów i Źrenicy mieszkali przy jednej i tej samej ulicy. Pomy znajdowały się na początku ulicy Harcerskiej, a Źrenica na końcu. Łatwo idzie się domyślić, że ulica Harcerska jest bardzo długa. Jedna z dłuższych ulic w Środzie Wielkopolskiej. Z racji młodego wieku i niezbyt dużego rozgarnięcia piłkarskiego nie było mi dane wystąpić w meczu międzyosiedlowym z reprezentacją Źrenicy.

Przybyło nam wszystkim lat na karku i włosów łonowych w majtkach. Idea rozgrywania meczów międzyosiedlowych umierała powoli jak gry na pierwszego Pleja. Aż tu niespodziewanie do piłkarskiego związku Pomów wpłynęło oficjalne zapytanie od osiedla Westerplatte o możliwość rozegrania meczu towarzyskiego pomiędzy zaprzyjaźnionymi osiedlami. Zarząd osiedla nie wahał się długo z udzieleniem odpowiedzi. Przez aklamację przyjęto uchwałę wyrażająca zgodę na towarzyski mecz z Westem (zwyczajowa nazwa Westerplatte), o czym niezwłocznie drogą komunikacji elektronicznej w postaci SMS-a poinformowano związek piłkarski osiedla Westerplatte. Rozpoczęły długie i burzliwe negocjacje na temat organizacji pierwszego w historii starcia piłkarskiego pomiędzy Pomami i Westem. Jako arenę walk wybrano betonowe boisko na osiedlu Pomowskim. Gospodarz zapewnić miał nieograniczony dostęp do wody pitnej oraz darmowe miejsca parkingowe na rowery gości, zarówno piłkarzy, jak i sztabu technicznego oraz kibiców. Aby zniwelować przewagę boiska, to zawodnicy gości mieli rozpocząć mecz oraz otrzymali możliwość wyboru strony boiska, na którą będą atakować. 

Było mi dane uczestniczyć przy tych wszystkich ustaleniach jako czynny działacz sportowy osiedla i sekretarz generalny osiedlowego związku piłkarskiego. Najważniejsze zadanie było jednak nadal przede mną. Musiałem przekonać prezesa związku i jednocześnie naszego bramkostrzelnego kapitana drużyny, że zasługuję, aby zadebiutować w kadrze osiedla na bramce, już od pierwszej minuty spotkania. Po krótkim, lecz intensywnym zgrupowaniu, na którym miałem okazję wykazać się oraz zaprezentować swoje umiejętności bramkarskie nie tylko na treningach, ale i w kilku meczach kontrolnych, oczekiwałem niecierpliwe na decyzję prezesa, który samodzielnie powołał się na stanowisko selekcjonera na parę dni przed zgrupowaniem kadry. Byłem pewien miejsca w kadrze, bo jak nie powołać na mecz samego sekretarza generalnego związku. Z racji piastowanego stanowiska to powołanie mi się należało jak premie kolesiom pewnej niezbyt urodziwej premierki. Nie byłem jednak pewien miejsca w pierwszym składzie. Selekcjoner wyłożył wszystkie karty na stół godzinę przed meczem. Podszedł do mnie. Spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział: "Tomasz grasz od początku. Tylko tego nie spie**ol. Nie możemy sobie pozwolić na porażkę, bo kibice nam tego nie wybaczą." Pewnie skinąłem głową, aby dać znak selekcjonerowi, że zrozumiałem. Nadeszła moja wielka chwila. Miałem zadebiutować w kadrze osiedla.

Mecz zbliżał się nieubłaganie wielkimi krokami. Z każdą minutą ogarniał mnie coraz to większy stres, którego poziom starałem się obniżać waniliowymi wafelkami Princessa i czerwoną oranżadą Vivat z Biedronki. Była to jednak walka z wiatrakami. Stres, zamiast mijać, im bliżej było początku meczu, tylko narastał. Gdy trzeba było stanąć między słupkami, zrobiłem to w sposób pewny i stanowczy, choć w majtkach miałem już pełno...nie pytajcie czego. Starałem się uspokoić i skoncentrować maksymalnie na piłce. W myślach miałem tylko jedno zdanie selekcjonera :"Nie spie**ol tego." I jeśli wpuszczenie dwóch goli na dwa oddane przez rywala strzały w przeciągu 3 pierwszych minut spotkania, łapie się jako "niespier**lenie tego", to tak, udało mi się nie spieprzyć tego meczu. Selekcjoner jednak w sposób odmienny od mojego interpretował swoje słowa i po szybkiej utracie drugiego gola natychmiast zdjął mnie z boiska. Nie pomogły moje argumenty, że piłka jest nieregulaminowa, bo jest szybsza, niż przewiduje norma ISO 9001 dla boisk tego typu jak nasze, wskutek czego oba gole nie powinny zostać uznane. Odebrał mi rękawice bramkarskie i kazał skierować się w stronę trybun, których funkcje tymczasowo na czas remontu boiska spełniały huśtawki na pobliskim placu zabaw. W kilku nieparlamentarnych słowach powiedziałem mu, co o nim myślę i o jego sposobie kierowania osiedlowym związkiem. Zanim zdążyłem ochłonąć i przemyśleć swoje zachowanie, drogą elektroniczną dostarczono mi uchwałę pozbawiającą mnie stanowiska sekretarza generalnego związku oraz usuwającą mnie ze związku ze skutkiem natychmiastowym za poważne naruszenie regulaminu. Odwołałem się od decyzji do sądu koleżeńskiego, ale nic to nie dało. Znalazłem się poza związkiem i poza kadrą osiedla. Nie był to udany debiut, ale widocznie taki los był mi pisany. Opatrzność chciała wskazać mi inny kierunek, w którym mam zmierzać. Po latach pogodziłem się z selekcjonerem. Przyznał się mi, że podjął wtedy złą decyzję. Była ona zbyt pochopna. Powiedział mi, że w ten dzień meczu nie powinien w ogóle wpuszczać mnie na boisko. Dla dobra całej reprezentacji i mojego własnego. Mecz zremisowaliśmy. Było to ostatnie spotkanie międzyosiedlowe z udziałem reprezentacji osiedla Pomy. 

Spytacie pewnie, jakim cudem mój tekst ma pokrzepić piłkarskie serca naszych kadrowiczów zasmucone porażką na mundialu w Rosji? A na to pytanie jest bardzo prosta odpowiedz. Skoro tak zajebistej, cudownej, utalentowanej, przystojnej, mądrej i przede wszystkim skromnej osobie jak ja nie udał się debiut w ważnym meczu, to tym bardziej piłkarze nie mają co rozpaczać po swoim kiepskim debiucie na mistrzostwach świata. Tomasz nie zawsze daje radę, to jak radę mogą zawsze dawać zawodowi piłkarze. Przecież to oczywiste, że nie mogą być lepsi od Tomasza, bo takie jednostki się jeszcze nie urodziły. 

Nie chciałbym, abyście wyciągnęli złe wnioski z mojego żartobliwego tekstu, dlatego napiszę wprost. Ja po nieudanym debiucie zrezygnowałem z gry w kadrze, bo piłka na wysokim poziomie nie jest dla wszystkich. Nie dla każdego psa kiełbasa, a dla polskiego piłkarza mundialowa klasa. To taka krótka informacja dla naszych piłkarzy. Bo najgorzej to jak się coś komuś wydaje...      

Oceń bloga:
23

Komentarze (22)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper