Wymarzone prezenty

BLOG
369V
Wymarzone prezenty
Tomasso_34 | 24.12.2017, 00:05
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Pogoń za prezentami, sprzątanie domu, ubieranie choinki i uśmiercanie bogu ducha winnego karpia. To wszystkim zaprząta nam głowy przed Świętami Bożego Narodzenia. Świąteczna gorączka w pełni...

...wszystko po to, aby przez święta siedzieć w domu i opychać się do syta smakołykami. Obowiązkowo w Wigilię pasterka, a w święta wizyta w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym z błaganiem o pomoc, bo organizm nie domaga z przejedzenia lub z przepicia, bo z rodziną zawsze wypada wychylić kielicha. Typowe święta przeciętnego Polaka podane w formie tabletki nie wymagającej popijania.

Zbliżające się urodziny pewnego Żyda natchnęły mnie do małych wspominek. A, że ja, jak nikt inny w całym układzie słonecznym lub nawet w całej galaktyce Andromedy, uwielbiam wspomnienia oraz kocham pisać, bo mam zajebiste parcie na szkło i "fejm" światowy mi się marzy, tak, jak trzeźwemu żulowi butelczyna winka z siarką, to pokłosiem tych moich duchowych wspominek jest oto ten tekst. Każdy z nas będąc jeszcze małym urwipołciem dostał tak zajebisty prezent pod choinkę, że w momencie jego rozpakowywania szczęka opadła mu nisko i musiał ją długo zbierać z podłogi. Takie prezenty zapadają w pamięć. Wywierają na nasze życie intensywny wpływ, pamiętamy je do końca swojego marnego żywota. Mimo, że nie pochodzę z majętnej rodziny tylko z typowej robotniczo - chłopskiej familii dostałem w swoim życiu kilka prezentów, które pamiętam do dziś. Bo prezent, aby został zapamiętany wcale nie musi być drogi. Musi spełniać nasze marzenia, a marzenia są bezcenne. Nie można ich kupić. Znaczy się... technicznie można kupić, ale wtedy radość jest krótkotrwała. Ulotna chwila, którą po czasie zapomnimy.

Zastanawiacie się pewnie jakież to wymarzone prezenty dostałem. Kiedy sięgnę głęboko pamięcią przypominam sobie pierwszy, który dostałem od swoich rodziców. Był to olbrzymi zestaw żołnierzyków. Który chłopiec nie kocha bawić się w wojnę? Nawet taki pacyfista jak mały Tomuś lubił. Był to jednak nietypowy zestaw żołnierzyków bez żołnierzyków, bo zamiast figurek walczących ze sobą żołnierzy dwóch zwaśnionych stron zawierał on figurki Indian i kowbojów oraz mnóstwo elementów otoczenia, jak wigwamy, krzaki, górki, domki. Pozwalało to na odegranie w formie zabawy mnóstwa różnych scenariuszy bitew. Obecnie nie przepadam za westernami, ale jako dzieciak uwielbiałem tego typu filmy. Lubiłem oglądać kowboi galopujących na koniach w pogoni za Indianami. W dzisiejszych czasach wolę udostępniać własne zwierzę do galopów niż takowe oglądać, ale kowboi na konika to ja nie wpuszczam. Tylko kowbojki. Takie zasady. A zasady, jak wiemy z pewnej kampanii wyborczej, zobowiązują.

Kiedy trochę podrosłem, to zamarzyłem otrzymać od pewnego tłustego dziada z siwą brodą w czerwonym wdzianku grę planszową, ale taką trochę bardziej skomplikowaną niż Chińczyk, czy grzybobranie. Mój wybór padł na detektywistyczną grę "Cluedo". Miałem z tą gra jeden problem... mało kto chciał w nią ze mną grać. Wszyscy twierdzili, że była trudna i nudna. Dla mnie tak nie było. Miałem po prostu durnych kompanów do gry. Pamiętam, jak zobaczyłem tę grę w jakimś amerykańskim filmie. Zaintrygowała mnie. Poczułem silną chęć do zagrania w nią. Było to pewnego letniego miesiąca, a więc musiałem się sporo naczekać, aż moje marzenie się spełni. Gra polega na wydedukowaniu kto zabił ofiarę, jakim zrobił to narzędziem oraz w jakim pomieszczeniu rezydencji, gdzie dzieje się akcja, popełniono morderstwo. Rozgrywka wymaga od graczy uruchomienia skrywanych w sobie pokładów wyobraźni. Z tym nigdy nie miałem problemów, gdyż jako jedynak nie raz i nie dwa, ani nawet trzy, a czasami i cztery (jeśli sięgnę głęboko pamięcią to i pięć, dalej boję się zaglądać żeby nie znaleźć czegoś, co pominął psychoterapeuta), zmuszony byłem bawić się sam. Wtedy wyobraźnia jest nieodzownym kompanem zabaw.

Gdy byłem już trochę starszy i pod nosem miałem miej mleka miałem zajawkę na film "Ogniem i Mieczem". Do teraz mam. Kocham tę ekranizację utworu Sienkiewicza. Mimo tego, że trwa ok. 180 minut widziałem ją jakieś 20 razy. Edyta i Mietek przeszli samych siebie nagrywając utwór "Dumka na dwa serca". Uwielbiam go za melodię i słowa i za cały romantyczny charakter. Pamiętam, jak nie tak dawno temu po pracy udałem się do pobliskiego Empiku i ku mojej uciesze powitał mnie płynący z głośników dźwięk "Dumki..." Pomyślałem sobie: "Ale fajnie, piękna klasyka wraca do łask. Cudownie." Po chwili usłyszałem jednak dialog dwóch pracowników salonu, który sprowadził mnie brutalnie na ziemię, ale i rozbawił oraz po raz kolejny utwierdził w przekonaniu, że jestem wyjątkowy, bo lubię zupełnie inne rzeczy, niż większość ludzi. Podsłuchana przypadkiem rozmowa była krótka, a brzmiała tak:

- Kto włączył to gówno? - z wyraźnym poirytowaniem powiedział młody pracownik Empik.

- Na pewno nie ja. Już wyłączam - odpowiedział drugi pracownik, a muzyka po chwili ucichła.

Wbrew pozorom było to jednak pozytywne doświadczenie. Ktoś oprócz mnie musi lubić ten utwór i jednocześnie wykazał się dużą odwagą, aby puścić go w miejscu publicznym. Wracając jednak do wymarzonego prezentu. Bardziej kumaci domyślają się, że dostałem pod choinkę film "Ogniem i Mieczem". Nie było to jednak zwykłe wydanie. Była to kolekcja kolekcjonerska, która zawierała dwie kasety VHS (na jednej był film, a na drugiej materiały z planu filmowego), kalendarz, mapę ówczesnej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej oraz album ze zdjęciami aktorów. Gdy zobaczyłem ten prezent miałem oczy wielkie jak pięciozłotówki. Byłem dumny z posiadania tak wspaniałego na tamte czasy wydania mojego ulubionego filmu.

Gdy stawiałem swoje pierwsze kroki w liceum ogólnokształcącym i nieudolnie stawałem w szranki z królową nauk jaką jest matematyka, na otarcie łez przyszedł mi kolejny wymarzony prezent - Final Fantasy VIII. Gra na konsolę PSX. Moja ulubiona gra z gatunku RPG. Początek nauki w LO był dla mnie trudny. W wyniku dużej liczby uczniów władze szkoły wprowadziły do planów lekcji zajęcia w godzinach popołudniowych. Ciężko było mi się przestawić na taki tryb. Lekcje zaczynałem najwcześniej ok. godziny 12.00, a kończyłem najpóźniej ok. 19.00. Nauka w domu w godzinach wieczornych nie szła mi za dobrze, a w porannych nie szła mi w ogóle. Z wszystkimi przedmiotami dawałem sobie jakoś radę, ale matmy za Chiny Ludowe nie mogłem pojąć. Jednak na początku grudnia zacząłem wychodzić na prostą ścieżkę. Wpadły jakieś trójki, jedna czwórka. Widmo zagrożenia na koniec semestru powoli się oddalało. Zbliżały się święta, a z nimi wiązał się kolejny wymarzony prezent. Byłem już w tym wieku, że rodzice nie ryzykowali, aby samemu kupować mi prezenty. Pytali co chcę dostać. Tej zimy mój wybór padł na grę Final Fantasy, o której na łamach miesięcznika "PSX Fan" naczytałem się sporo dobrych rzeczy. Dostałem pozwolenie od mojej rodzicielki, aby zamówić wymarzoną grę. Mamy trzeba słuchać. Zamówienie złożyłem wręcz natychmiast. Teraz robi się to przez internet, ale na początku 2002 roku należało to zrobić przez telefon i spokojnie oczekiwać na list polecony od Poczty Polskiej. Po upływie zaledwie kilku dni gra dotarła. Mama chciała ją schować i podarować w wieczór wigilijny, jak obyczaj obdarowywania nakazuje. Udało mi się ją jednak przekonać do rozpakowania gry pod pretekstem sprawdzenia czy aby na pewno działa. Pamiętam, że tego wieczoru gruntownie sprawdziłem tę grę. Sprawdzałem ją od kolacji, aż do godziny 3 w nocy. W szkole byłem niewyspany, ale dla takich emocji jakie oferowała było warto. Oczywiście gra nigdy nie powędrowała pod choinkę. Ba! Nie opuściła czytnika płyt konsoli przez ładnych kilka miesięcy. Był to wymarzony prezent, który dostałem zanim jeszcze choinka stanęła w domu.

Będąc już studenciakiem administracji na uniwerku Adama M., pierwszym z mojej rodziny, który studiował, zamarzyłem o nowym telefonie. Takim z kolorowym wyświetlaczem, aparatem i dzwonkami MP3. Po przeprowadzeniu analizy możliwości finansowych rodziców mój wybór padł na znaną i renomowaną w tamtych czasach fińską firmę Nokia. Model 6020. Telefon nie z najwyższej półki, ale cieszył mnie przeogromnie. Przesiadłem się z czarnego wyświetlacza na kolorowy niczym moi rodzice, którzy zaliczyli przesiadkę z telewizorów czarno - białych na kolorowe. Był to mój pierwszy telefon z aparatem fotograficznym. Aparat VGA. Rozdzielczość tyłka nie urywała, ale możliwość uwiecznienia niektórych momentów z życia była dla mnie bezcenna. Kolejnym wielkim plusem nowego telefonu była możliwość zakupu na niego gier. Dla pasjonata elektronicznej rozgrywki była to ważna rzecz. Pamiętam dobrze, że przy zakupie telefonu w sieci Plus była promocja świąteczna, która polegała na tym, że sieć podwajała pierwsze trzy doładowania. Bez wahania ostatnie swoje pieniądze w kwocie 50 zł przeznaczyłem na doładowanie konta. Zyskałem dzięki temu dodatkowe pieniądze na gry. Pamiętam, że kupiłem Wormsy, które mnie w wersji mobilnej nie zachwyciły, gdyż do walki udostępniono jedynie bazookę. Natomiast Fifa 2005 urzekła mnie swoją rozgrywką. Dawała trochę frajdy. Wiadomo, że nie tyle co wersja pełnoprawna, ale gra pozwalała umilić czas w pociągu podczas jazdy na zajęcia.

Teraz jestem już starym dziadygą i nie wypada mi prosić o prezenty tylko jedynie na nie wyczekiwać z nadzieją, że na coś tam zasłużę. Dlatego staram się ostatnimi czasy na  święta sam sobie robić prezenty. W końcu ja znam siebie najlepiej  Z reguły są to koszule, które uwielbiam. W końcu tak przystojny kawaler jak ja musi się dobrze w pracy i na mieście prezentować. O styl i fason trzeba dbać. Sam urok osobisty, nawet taki cudowny jak mój, nie wystarczy. Piękna koszula to uzupełnienie pięknego ciała i duszy jakim Stwórca Najwyższy mnie obdarzył w swojej dobroci i szczodrości.  

Pochwalcie się jakie prezenty od Mikołaja wspominacie najlepiej. Wspominać święta jest zawsze bardzo miło, bo z reguły jest to szczęśliwy czas w naszym życiu. Czas odpoczynku, radości. Czas przebywania w gronie najbliższych nam osób. Życzę swoim czytelnikom wszystkiego, co najlepsze w te święta i w każde kolejne. 

 

Oceń bloga:
10

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper