Piątkowa GROmada #202 - Shadow Warrior Classic (Complete) Review Edition

BLOG RECENZJA GRY
1113V
Piątkowa GROmada #202 - Shadow Warrior Classic (Complete) Review Edition
BZImienny | 14.08.2020, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wprost z prehistorii przechodzimy do współczesności, choć tak nie do końca. Bo w ramach tego odcinka przybliżę jedną z trzech strzelanin na "buildowskim silniku". Która, choć z całej trójki na premierę spotkała się z najgorszym odbiorem, tak jako jedyna doczekała się dobrej kontynuacji - z dodatkiem w postaci rozszerzeń, wydanych później jako darmowe. Ot taki azjatycki chichot losu.

Witam was w ramach 202 odcinka Piątkowej GROmady, gdzie tym razem opowiem o edycji kompletnej Lo Wang is Shadow Warrior - jednej z trzech gier z 1996/1997/1998 na słynnym silniku Build, której ważnym deweloperem był 3D Realms (liczę tu Blood, bo ten został sprzedany w końcowej fazie ów projektu). Tytuły te, mimo różnych bohaterów i historii, łączy jedno - poza kultowymi aktorami głosowymi (w SW był ">John William Galt**), są to podejście do rozgrywki minimalizujące fabułę i dorzucające do pieca poczuciem humoru. Niestety, model ten nie do końca się sprzedał, bo nie dość, że tytuł dostawał średnie noty (5/10 od Secret Service), to jeszcze był sprzedażową klapą. Do tego stopnia, że dwa zawarte w pakiecie rozszerzenia miały anulowane płatne wydania i zostały udostępnione jako darmowe - po tym sama marka popadła w zapomniane. Do momentu, aż nie wyciągnął ich stamtąd wydawca Devolver Digital, który nie tyle wypuścił tytuł jako darmowy, co jeszcze zlecił przygotowanie wersji Redux, a potem pełnoprawnego reebotu - mowa o Shadow Warrior o Flying Wild Hog. Tytuł ten doczekał się kontynuacji, a gdy zagrywałem się w produkcję od 3D Realms, zapowiedziano Shadow Warrior 3. Po tym długim wstępie zapraszam do lektury.

Wspomniany chichot losu odnosi się do tego, że na premierę tytuł miał znacznie gorszy odbiór niż Blood czy DN3D - później Blood doczekał się średniego Blood II, a Duke Nukem dostał się do deweloperskiego piekła. Forma jaka z niego wyszła nie wzbudziła jednak zbytniego zaufania ze strony fanów/prasy.

Oryginalnie tytuł ukazał się dzięki GT Interactive Software w połowie 1997 roku na MS-DOS (pod koniec tegoż roku też w Polsce, a za dystrybucję odpowiadało Mirage Media) oraz później na Macintosha. Rozszerzenia wydane zostały jako darmowe - Twin Dragon w 1998 roku, a Wanton Destruction w 2005 roku*. Sam pakiet natomiast to 2012 rok - kto chce go pobrać z GoG (dystrybuowany w modelu F2P - zapraszam). Dobre, jeśli ktoś chciałby porównać to sobie z wersją Redux (w nią nie grałem), by przekonać się, czy warto było wydać te kilkanaście złotych.

* - W planach było też trzecie rozszerzenie od SillySoft zatytułowane Deadly Kiss, ale to zostało anulowane i ostało się po nim stosunkowo niewiele informacji.

** - Słowo wyjaśnienia, czemu nie pojawia się on w SW od Flying Wild Hog. Wiek - wyobraźcie sobie młodego Lo Wanga z głosem gościa mającego 70 lat. Ja nie potrafię i twórcy też mogli, tak więc nowym Wangiem został Jason Liebrecht (m. in. głos Mordecaia z Borderlands 2 oraz 3).

Po tym długim wstępie zapraszam do lektury. Najpierw jednak zadajmy sobie jedno podstawowe pytanie - a brzmi ono...

Who wants some Wang?

Lo Wang, wojownik cienia i dawniej zabójca, do niedawna pracował dla Orochiego Zilla w Zilla Enterprise. Do niedawna, bo gdy jego niedoszły pracodawca zaczyna wcielać w życie plan podboju Japonii, rozpoczyna go od zabicia Zabójcy. Ten po wyeliminowaniu śmiesznej zasadzki wyrusza w długą podróż celem wyrównania rachunków. Dość krwawego i długiego wyrównania rachunków - podstawka to 10 godzin gry. 10 godzin, gdzie pod względem opowieści jedynie protagonista się czymś wyróżnia. Ne tyle w kwestii znakomitego i niemal legendarnego aktora głosowego, co przede wszystkim dość popularnych docinek. A te, w odróżnieniu od B3, nie nudzą się nawet po dość długim czasie. Nie będę tu przytaczał wszystkich sytuacyjnych żartów i docinek, czy sekretów - nie tyle, by nie psuć zabawy z ich odkrywania, co jest tego masa. Dodatkowo sam sekretów nie odkrywałem, bo są one bardziej ciekawostką (pewnie coś przegapiłem), choć w sytuacjach kryzysowych jak np. niewiele zdrowia, są one jak na lekarstwo. Takie zdarzały mi się rzadko, tak więc sytuacje gdy z 9 sekretów na mapie odkryłem 3 były zwyczajne.

Pod względem rozgrywki tytuł jest jednym z czołowych przedstawicieli logiki tworzenia gier 3D Realms - jest to strzelanina z perspektywy pierwszej osoby, gdzie idzie się przed siebie, a trup ściele się gęsto.* Na początku gracz ma na wyposażeniu broń białą oraz uzi, a później poszerza to o m. in. strzelbę czy granatnik. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Szczerze tutaj miałem największe obawy co do tytułu, że z powodu starego systemu projektowania rozgrywki szybko się od niego odbiję (i wezmę wersję Redux od General Arcade). Ku mojemu późniejszemu zaskoczeniu ten z pozoru stary system się nie postarzał i jest równie miodny i przyjemny, co w momencie, gdy miałem 3 lata. Dodatkowym czynnikiem jest tu poziom trudności, który choć daje w kość jest uczciwy. Chyba, że jest akurat fragment, gdzie między nami a wrogami jest niekolizyjna tekstura. My go nie widzimy, a oni zdecydowanie tak i mogą "strzelać przez ściany".**

Jeśli mowa o sterowaniu, to pora zakończyć ją na jednej z mniej użytecznych funkcji - wyłączając jeden moment, gdy jest niezbędna do przejścia dalej. Mowa tu o trybie swobodnego ruchu celownikiem (normalnie jest on zablokowany i można rozglądać się jedynie na boki w linii prostej), który bez odpowiedniego potraktowania nie tyle nie pomaga, co wręcz jest szkodliwy. Dodatkowo przy występującym w tytule systemie trafień, będącego źródłem zaradzenia problemu celowania do wrogów stojących wyżej/niżej, jest on po prostu zbędny.

* - Choć wciąż nie tak jak w Serious Sam. ;)

** - Z wyłączeniem jednostek niestrzelających - wśród nich są owady. Czy to szerszenie, osy czy cokolwiek "żółtoczarnego z żądłem", rzadko kiedy miałem do czynienia z równie irytującym wrogiem. Nawet Soulsborne czy NioH jest pod tym względem łagodniejszy.

Zanim o tym aspekcie, kilka uwag natury technicznej:

  • Tytuł nie jest prostą konwersją, a korzysta z DOSBox. Po uruchomieniu produkcji pojawia się menu, gdzie można wybrać albo którąś z pozycji albo zamknąć grę. Należy przy tym pamiętać, że podstawka i Wanton Destruction korzystają z jednego "pakietu plików", a Twin Dragon jest jakby osobno. Podobno to upraszcza pewnie aspekty, choć niektóre komplikuje.
  • Jak sterowanie, ustawianie nie tak jak to jest w zwyczaju z menu gry, a przez "osobny plik", skąd też można prosto odpalić grę - pomińmy, jakie to jest nieżyciowe i męczące rozwiązanie, nie tyle w momencie wydania pakietu, ale dużo wcześniej. Z tego "pliku" korzystają Shadow Warrior i Wanton Destruction, ale nie Twin Dragon. Podobno można naprawić tą niedogodność drobnymi zmianami w liniach kodów ważnego pliku tekstowego, niemniej ja znalazłem prostsze rozwiązanie. Wystarczy bowiem po zmianach plik ustawień z głównego folderu gry (SW, można edytować mając notatnik) przekopiować do folderu z Twin Dragon (dragon, plik tam ten nazywa się tak samo). 
  • Twin Dragon nie ma domyślnej warstwy audio - tutaj wsparcie w tej kwestii. Tytuł miał mieć podobno własną warstwę audio od Simona Castles (Castles Music Productions), ale ta z powodu formy wypuszczenia dodatku - cyfrowo - nie została zawarta. W pewien sposób tłumaczy to, czemu wersja z Shadow Warrior Classic Complete jej nie ma.

Skoro to mamy za sobą, przejdźmy do omówienia aspektów technicznych, bo te stoją na zaskakująco wysokim poziomie. Przez całą grę doświadczyłem może 2 lub 3 sytuacji, gdy musiałem wyłączyć aplikację - bo restarcie wszystko chodziło jak należy. Nie powinno to szczególnie dziwić, tak jak niskie wymagania sprzętowe, bo tytuł korzysta z dobrodziejstw DOSBox (co jest dobrym uproszczeniem), co przede wszystkim warstwy graficznej. Klimatycznego retro, co jest oczywiście zrozumiałe. Niestety, o ile szata graficzna ma w sobie trochę uroku lat 90., tak bez większych modyfikacji staje się nieczytelna i to już w rozdzielczości 1366x768 (pełny ekran). A jeśli na takiej odległości znajduje wróg, to dopiero po otrzymaniu obrażeń mogłem się zorientować, że ktoś tam jest - to w połączeniu mechaniką rozgrywki niezbyt pozwalającą na swobodę sprawia, że najgorszym przeciwnikiem są szerszenie. Ale nie będę na nie narzekał, bo swoje żale wylałem już wcześniej

Przejdźmy do kolejnego mocnego punktu, czyli muzyce. Tej zbyt dużo nie ma, niemniej jest ona zrealizowana z sposób niemal wybitny - w odróżnieniu od szaty graficznej absolutnie się nie zestarzała. Zdecydowanie warto jej posłuchać także dzisiaj.

Twin Dragon (Twin Dragon for Shadow Warrior), wydany w połowie 1998 roku, przedstawia częściowo związaną z podstawką historię. Okazało się bowiem, że pojawiło się nowe zagrożenie - brat bliźniak Hung Lo. Groźny dla otoczenia człowiek musi zostać powstrzymany za wszelką cenę, nim zacznie wcielać swój diaboliczny plan w życie. Tak jak swego czasu Orochi Zilla.

Wanton Destruction ukazał się dopiero w 2005 roku - pierwotnie przeważała opinia, że został on utracony, niemniej przypadkowo udało się go odnaleźć i wydano go jako darmowe. W jego ramach Lo Wang wyruszył w podróż odpocząć od kłopotów, niemniej kłopoty nie odpoczęły od niego. Stary znajomy wrócił i trzeba się było z nim policzyć - przy pomocy ołowiu, rakiet i demonicznych serc. Poza nowymi mapami wprowadził on także zmieniony wygląd przeciwników.

Tak jak wspomniałem wcześniej, rozszerzenia ciężko jest traktować inaczej jak bardzo solidnie napisane przedłużenie zabawy - mógłbym więc powtórzyć to, co napisałem w poprzednich częściach bloga. Poza dobrze zaprojektowanymi nowymi mapami nowości jest niewiele i są one raczej kosmetyczne - tak więc jeśli komuś spodobała się podstawka, ma przed sobą drugie tyle zabawy. W tej samej cenie.

Podsumowanie

Tradycyjnie jak i tydzień temu ankietka o tym, co ma być w ramach GROmadki. Ze wspomnianych w ep. III 200 odcinka jest mniej opcji niż zwykle - planowany jest reset (we wspomnianym tekście na koniec więcej detali). W poniedziałek około 22:00 ogłoszenie wyników.

Jeśli ktoś ominął wspomniane wcześniej wyjaśnienie, załączam je w spoilerze

[spoiler]

Podsumowanie

(...) Choć wcześniej drobne ogłoszenie, co do ankiety. Ta oczywiście zostaje, bo wciąż cieszy się popularnością. Niemniej ze względu na chęć jej przeorganizowania nie będę do wyczerpania tej dodawać nowych opcji, tak więc najpóźniej za kilka tygodni będzie BattleBlock czy Tribes: Zemsta. Później planuję rozdzielić to w następujący sposób:

  • 3 tematy historyczne/biograficzne, czyli historia dewelopera - zarówno osoby jak i firmy (zarówno deweloper, wydawca jak i dystrybutor). Ewentualnie sprzętu, jeśli będzie taki odzew.
  • 3 tematy "growe", czyli wrażenia z ogrywania tytułów w formie recenzji. Bo ta trochę ułatwia mi pracę.

O ile ta druga grupa jest ograniczona przez to, co ograłem, tak w przypadku pierwszego działu jestem otwarty na sugestie o czym opowiedzieć. W ramach ułatwienia poniżej lista tematów historycznych z jakimi się rozprawiłem (chyba, że uznacie ideę "remastera bloga" za dobrą, wtedy możecie ja zignorować):

[/spoiler]

  • Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition

Wrażenia z ogrywania BattleBlock Theater, sympatycznej platformówki stworzonej przez duet The Behemoth i Big Timber Studio.

  • Piątkowa GROmada - Blood II: The Blood Group Edition

Czyli o drugiej odsłonie serii Blood - Blood II: The Chosen wraz z dodatkiem The Nightmare Levels. Bo przyzwoitego strzelania i znowu żyjącego Caleba nigdy za wiele.

  • Piątkowa GROmada - Quake: The Offering + DOPA Edition

Czyli legendarny tytuł, któremu zagrozić mogły jedynie gry pokroju pierwszego Half-Life. A mowa o Quake w wydaniu kompletnym, czyli Quake: The Offering (Quake + Mission Pack No.1, + Mission Pack No. 2) w bonusie z dodatkiem od pracownika MachineGames (ZeniMax Sweden), DOPA (Dimensions Of the Past.

  • Piątkowa GROmada - Tribes: Zemsta Edition

Czyli parę słów o odsłonie serii Tribes od twórców BioShocka, czyli Tribes: Vengeance, który to w Polsce ukazał się jako Tribes: Zemsta. Bo latania w powietrzu, ślizgania i pięknych widoczków nigdy za wiele - tylko plemion za dużo.

Oceń bloga:
27

Atuty

  • Klimat
  • Warstwa audiowizualna
  • Protagonista
  • Technicznie udany produkt
  • Stosunek długość/cena oraz jakość/cena
  • Dobrze wymagający tytuł
  • Jeszcze więcej tego samego na porównywalnym poziomie (rozszerzenia)

Wady

  • Na dalszych odległościach tytuł jest nieczytelny
  • Ustawianie sterowanie jest niedzisiejsze
  • Szerszenie (jaki geniusz tak je zaprojektował)
BZImienny

BZImienny

Tytuł po którym wiele się nie spodziewałem, zaskoczył mnie dość pozytywnie. Bowiem jest to bardzo solidny kawałek kodu, który nawet po 20+ latach daję czystą radochę. Zdecydowanie warto, zwłaszcza jeśli ma się ziemniaka za komputera, a pieniążki odłożone na jakąś głośną premierę.

9,0

Który temat chciałbyś, żebym przygotował w ramach kolejnego prowadzonego przeze mnie odcinka Piątkowej GROmady? (ankieta zakończona)

Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition
78%
Piątkowa GROmada - Blood II: The Blood Group Edition
78%
Piątkowa GROmada - Quake: The Offering + DOPA Edition
78%
Piątkowa GROmada - Tribes: Zemsta Edition
78%
Pokaż wyniki Głosów: 78

Komentarze (141)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper